Et tui amoris in eis ignem accende!

E
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym siedemnastą rocznicę Święceń kapłańskich przeżywa mój serdeczny Przyjaciel – już od czasu wspólnej służby ministranckiej i lektorskiej – Ksiądz Mariusz Szyszko. Dziękując Mu za wieloraką pomoc i niezmienną życzliwość, na tyle sposobów okazywaną, życzę, aby nigdy się swoim kapłaństwem nie znużył, ale zawsze z nowym zapałem i entuzjazmem podejmował służbę Bogu i ludziom. O to będę się dzisiaj dla Niego modlił.
            A ja – razem z tymi, którzy są ze mną – pozdrawiam z Syberii! Wczoraj wyjechaliśmy do Nojabrska, gdzie w pomieszczeniach biurowych jednego z Parafian – pomieszczeniach zaadaptowanych na kaplicę – sprawowana była Msza Święta i tam także dokonało się uroczyste powitanie Matki Bożej w Figurze fatimskiej. Liturgii tej przewodniczył i homilię wygłosił Ksiądz Andrzej Duklewski, były Proboszcz Marka w Tomsku, a obecnie Wikariusz generalny Diecezji nowosybirskiej – czyli „prawa ręka” miejscowego Biskupa. Także dzisiaj Ksiądz Andrzej będzie przewodniczył Mszy Świętej, tym razem w kościele parafialnym. 
          Wczoraj natomiast mieliśmy do przejechania około trzystu dwudziestu kilometrów w jedną stronę, dlatego powróciliśmy na miejsce około godziny 23.00 czasu miejscowego. W Nojabrsku – pełnia zimy! Bo choć temperatura była znośna (minus trzy stopnie), to jednak śniegu dużo i chodniki oblodzone, drogi częściowo także. W samym Surgucie śniegu nie widać, ale w chwili powrotu wczoraj także było poniżej zera. 
          Życzę Wszystkim głębokiego przeżycia dzisiejszego dnia – tak bardzo pięknego i tak bardzo ważnego w liturgii Kościoła. Na takie właśnie jego przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Uroczystość
Zesłania Ducha Świętego,
do
czytań: Dz
2,1–11; 1
Kor 12,3b–7.12–13; J
20,19–23
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem
na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie
gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali.
Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły,
i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni
Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im
Duch pozwalał mówić.
Przebywali
wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod
słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i
zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym
języku.
Pełni
zdumienia i podziwu mówili: „Czyż ci wszyscy, którzy
przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas
słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i
Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i
Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą
blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici,
Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych
językach wielkie dzieła Boże”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest
Jezus”.
Różne
są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje
posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz
ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś
objawia się Duch dla wspólnego dobra.
Podobnie
jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a
wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno
ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym
Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi,
czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali
napojeni jednym Duchem.
Przybądź,
Duchu Święty,
Ześlij
z nieba wzięty
Światła
Twego strumień.
     Przyjdź,
Ojcze ubogich,
     Przyjdź,
Dawco łask drogich,
     Przyjdź,
Światłości sumień.
O,
najmilszy z gości,
Słodka
serc radości,
Słodkie
orzeźwienie.
     W
pracy Tyś ochłodą,
     W
skwarze żywą wodą,
     W
płaczu utulenie.
Światłości
najświętsza,
Serc
wierzących wnętrza
Poddaj
Twej potędze.
     Bez
Twojego tchnienia
     Cóż
jest wśród stworzenia?
     Jeno
cierń i nędze.
Obmyj,
co nieświęte,
Oschłym
wlej zachętę,
Ulecz
serca ranę.
     Nagnij,
co jest harde,
     Rozgrzej
serca twarde,
     Prowadź
zabłąkane.
Daj
Twoim wierzącym,
W
Tobie ufającym,
Siedmiorakie
dary.
     Daj
zasługę męstwa,
     Daj
wieniec zwycięstwa,
     Daj
szczęście bez miary.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wieczorem
w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były
zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku
i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im
ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.
A
Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im
zatrzymane”.
Był
już taki czas w historii zbawienia, kiedy ludzie chcieli sami, na
własną rękę i poza Bogiem, budować jedność. Zaczęli
wówczas wznosić wieżę Babel. Wiemy, czym to się skończyło: Bóg
nie pozwolił tej budowli dokończyć, rozproszył ludzi, a ich
języki pomieszał.
To taki symboliczny obraz, zapisany na
kartach Pisma Świętego – obraz właśnie tego, że poza Bogiem
prawdziwej jedności być nie może.
A
oto dzisiaj słyszymy, że do tych wszystkich ludzi, którzy tak
różnymi językami mówili; do tych wszystkich ludzi, którzy
pochodzą z tak różnych stron świata i tak różne
reprezentują kultury, skierowane jest słowo Boże – w ich
własnych językach i na sposób, w jaki mogą oni je zrozumieć. Oto
bowiem przeżywamy, wraz z Apostołami i wszystkimi, zgromadzonymi na
tym miejscu, Zesłanie Ducha Świętego.
Dwa
wyraźne znaki obwieszczają Jego przyjście: wiatr i ogień.
A więc – jakieś niesamowite poruszenie, jakaś zmiana sytuacji, a
jednocześnie – jakiś wielki zapał, żar miłości i wielka
światłość.
Wszystko to było w tym momencie bardzo potrzebne
Apostołom. Potrzebny był im taki wiatr, który otworzy drzwi
Wieczernika,
szczelnie zamknięte przez tymi, których
Apostołowie i uczniowie Jezusa po prostu się bali. Potrzebny był
taki wiatr, który wręcz wypędzi Apostołów z Wieczernika
na cały świat, bo tam trzeba było Jezusa i Jego Nowinę głosić,
a nie siedzieć w czterech ścianach. I to właśnie spowodował
tamten pamiętny wiatr – powiew Ducha miłości.
A
jednocześnie – tak bardzo potrzebny był ogień, który by
rozgrzał serca zalęknione i zimne, który by rozgrzał Apostołów
wielką miłością do ludzi, wśród których mieli zaprowadzać
i budować Kościół.
Potrzebne też było światło wielkiej
mądrości,
aby wiedzieli, co mówić, w jaki sposób przekazywać
prawdy o Jezusie i o Jego Królestwie, a jednocześnie – jakimi
językami przemawiać,
aby Dobra Nowina dotarła do wszystkich,
do których była skierowana.
Razem
z pielgrzymami, przybyłymi do Jerozolimy na Dzień Pięćdziesiątnicy,
z zachwytem słuchamy Apostołów, mówiących właśnie w ich
językach. A poza tym – z podziwem patrzymy na entuzjazm, z
jakim ci – dotąd tak bardzo zastraszeni ludzie – dają
świadectwo o Jezusie i o Jego Kościele.
A
zatem Zesłanie Ducha Świętego stało się wielkim cudem przemiany,
stało się niezwykłym znakiem Bożego działania, tak bardzo
przemieniającego ludzkie serca. To Duch Święty sprawił owe
niezwykłe rzeczy, ale nie mamy wątpliwości, że także ważnym
jest, iż Apostołowie chcieli ten Dar przyjąć. Oni go oczekiwali
na modlitwie. A więc ich serca były otwarte, były gotowe.
Veni,
Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium, et tui amoris in eis
ignem accende!
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij
serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości!
O
tym, jak działa Duch Święty w głębiach serca, przekonujemy się
jednak nie tylko z postawy Apostołów, zgromadzonych w Wieczerniku,
ale również Święty Paweł poucza nas w drugim czytaniu, iż Nikt
nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus.

To znaczy – powiedzieć może, ale nie może o tym w pełni
zaświadczyć, nie może się do tego całym sercem przyznać, na
pewno nie może w to całkowicie, na sto procent, uwierzyć.
Żeby to się mogło stać, potrzeba pomocy Ducha Świętego. Tylko
On jest w stanie rozbudzić naszą wiarę, tylko On jest w
stanie napełnić serce człowieka odwagą i tylko On jest w
stanie obdarzyć człowieka mądrością, a więc umiejętnością
życia, aby ten odnalazł swoje miejsce w życiu i aby na tym
miejscu spełniał zadania, wyznaczone mu przez Pana.
Święty
Paweł, mówiąc o tym do Koryntian, ale i do nas wszystkich w drugim
czytaniu, używa pięknego porównania Kościoła
do ciała człowieka:
Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu
członków,
a wszystkie członki ciała, mimo iż są
liczne, stanowią jedno ciało,
tak też jest i
z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni,
aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to
niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym
Duchem
.
Właśnie,
Duch Święty sprawia, że Kościół,
choć składa się z członków tak bardzo różnych, jest
jednak jednością.
Każdy w nim spełnia swoje niepowtarzalne
zadanie, każdy tam odgrywa swoją rolę.
I
jak niepodobna wyobrazić sobie sprawnego funkcjonowania ciała bez
jednego z członków (już nie mówiąc o braku kilku), tak
niepodobna mówić w pełni o Kościele, jeżeli każdy nie
spełni w nim zadania, wyznaczonego przez Pana. Każdy ma swoje
miejsce w Kościele i brak kogokolwiek – to wielka strata!
Wszyscy jesteśmy tak samo ważni i tak samo potrzebni w
Kościele. A to, że jesteśmy tak bardzo różni, tak bardzo inni,
jest wielkim bogactwem Kościoła. Z tej różnorodności Duch
Święty, w sposób sobie wiadomy, buduje autentyczną jedność.
Dlatego od samego początku Kościół Chrystusa tak bardzo cieszy
się z Daru Ducha Świętego.
Veni,
Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium, et tui amoris in eis
ignem accende!
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij
serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości!
Przeżywając
to wielkie i niezwykłe Wydarzenie, i my otwieramy nasze serca na
powiew Ducha miłości i na ogień, który rozgrzeje nasze serca. I
nam – jak Apostołom – potrzeba, aby Duch nas poruszy,,
aby nas zachęcił do dobrego działania każdego dnia. Aby napełnił
serca dzisiejszych chrześcijan odwagą i zapałem, żeby im
się chciało czynić jak najwięcej dobra, z jak największą
radością. Aby dzisiejsi chrześcijanie nie byli tymi
zastraszonymi uczniami Pana, zamkniętymi w różnych wieczernikach

przez zagrożeniami ze strony świata, ale aby mieli odwagę także
na forum publicznym przyznawać się do Chrystusa i do swojej wiary w
Niego.
Aby
dzisiejsi chrześcijanie nie obawiali się znaku krzyża przed
rozpoczęciem pracy, przed podróżą i przed posiłkiem. Aby
dzisiejsi chrześcijanie, żyjący tu i teraz, zachowywali
świętość i odpoczynek niedzieli. Aby dzisiejsi chrześcijanie,
którzy przy okazji wizyty kolędowej tak wyraźnie i głośno
przyznają się do swojej wiary i pobożności
– umieli sobie
nawzajem pomagać, zwłaszcza w obliczu takiej biedy i tylu
codziennych problemów. Aby dzisiejsi chrześcijanie, którymi
przecież właśnie my jesteśmy, chcieli i umieli zachować
dobry styl i wysoką kulturę osobistą w stosunku do drugiego
człowieka, bez względu na to, jakie stanowisko zajmują w gminie, w
firmie, w szkole, czy gdziekolwiek indziej.
Aby
dzisiejsi chrześcijanie, którzy przed Ołtarzem przyrzekają sobie
miłość, wierność i uczciwość małżeńską
dochowali tych przyrzeczeń w swoich małżeństwach. Aby dzisiejsi
młodzi chrześcijanie, którzy przy każdej okazji
potwierdzają, że wierzą w Boga, zachowywali Jego naukę odnośnie
do czystości przedmałżeńskiej i unikania różnych, coraz
groźniejszych, nałogów.
Veni,
Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium, et tui amoris in eis
ignem accende!
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij
serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości!
Niech
Duch Święty poruszy i nasze serca – tak jak poruszył serca
Apostołów, niech je przemieni, niech je napełni sobą, abyśmy z
Jego pomocą pokonali w sobie przestrach i skrępowanie,
wyrażające się w takiej oto postawie, że „nie warto się
wychylać”, „a po co mi nowe problemy”, „a co się będę
obnosił ze swoją wiarą”, „wiara to moja prywatna sprawa”,
„a co powiedzą ludzie”, „ a czy to dzisiaj warto się o to
zabijać, czy to nie jest zbyt staroświeckie”.
Można
by mnożyć przykłady postaw dzisiejszych chrześcijan, którzy na
tysiące sposobów wytłumaczą sobie,
że nie warto zbytnio
angażować się dzisiaj w otwarte przyznawanie się do swojej wiary
i wystarczy ograniczenie jej przestrzeni tylko do czterech ścian
swego domu –
i to też bez przesady, bo ze znakami i symbolami
religijnymi nie ma co się zbytnio afiszować i obnosić także w
domu.
Właśnie
takim chrześcijanom, ale i nam wszystkim, potrzeba na nowo
głębokiego przeżycia Zesłania Ducha Świętego, aby nas
poruszył, aby nas przekonał, że warto mówić o Jezusie językami
dzisiejszego świata –
na tyle sposobów, na ile dzisiejszy
świat mówi o rzeczach przeciwnych wierze i niezgodnych z nauką
Jezusa. Właśnie dlatego trzeba mówić o Jezusie jak najgłośniej
i jak najwyraźniej!
I
dlatego trzeba nie tylko słowami, ale całym sercem i całym swoim
życiem potwierdzać, że Panem jest Jezus! I dlatego
trzeba prosić Jezusa o dar pokoju, który On sam obiecał Apostołom
i którym ich obdarzył, zapowiadając Zesłanie Ducha Świętego –
o czym słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii.
Veni,
Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium, et tui amoris in eis
ignem accende!
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij
serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości!
Wielki
cud Zesłania Ducha Świętego dokonał się dwa tysiące lat temu.
Ten wielki cud dokonuje się w Sakramencie Bierzmowania i we
wszystkich Sakramentach, począwszy od Chrztu, bo wszystkie one mogą
się dokonywać dzięki Duchowi Świętemu. Ten wielki cud
wreszcie może dokonywać się zawsze, ilekroć
będziemy wzywać Ducha Świętego na pomoc
, ilekroć będziemy
się do Niego szczerze modlić i prosić, aby nam pomógł w
konkretnej życiowej sytuacji. Ten wielki cud może się dokonywać.
A właściwie – trzeba powiedzieć jeszcze więcej – ten cud
dzisiaj powinien się dokonywać: w
świecie, w jakim żyjemy; w sytuacji, jaką obserwujemy
ten cud jest nam bardzo potrzebny!
I Jezus chce go dokonywać
wśród nas.
Skoro
raz zesłał Ducha Świętego, to będzie Go posyłał zawsze i
wtedy, gdy człowiek będzie chciał Go przyjąć, będzie chciał z
Nim współpracować, gdy będzie chciał rozwijać w sobie Jego
siedem darów,
którymi są: mądrość, rozum, rada, męstwo,
umiejętność, pobożność, bojaźń Boża. A więc to od nas
tylko zależy,
czy dzisiaj – tu wśród nas, w naszej Parafii,
w naszych rodzinach, w naszych wioskach i miastach – dokona się
prawdziwe Zesłanie Ducha Świętego.
Veni,
Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium, et tui amoris in eis
ignem accende!
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij
serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości!

2 komentarze

  • "Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości! "
    Tak Duchu Święty, Ty przyszedłeś, Ty jesteś, Duchu Święty, bo zawsze przychodzisz kiedy Cię prosimy, kiedy Cię wzywamy. Dziś prosimy, pozostań z nami, na zawsze. Działaj w nas i poprzez nas. Pomagaj pełnić wolę Boga dla dobra naszego, dla dobra Kościoła i na chwałę Ojca, który jest w Niebie i Jego Syna Jezusa Chrystusa.
    Ps. Wczoraj dawałam świadectwo działania Ducha Świętego we mnie. Spróbuje i z Wami się nim podzielić:
    Do Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym należę od 5lat.Zaprosił mnie sam Jezus, po odbyciu kursu "Szukając Boga" a potem " Dlaczego Jezus" dostępnej w internecie, z których korzystałam opiekując się staruszką Mamą 24 godziny na dobę. Wtedy oddałam swe życie całkiem świadomie Jezusowi w zaciszu swej izdebki. Potem Duch Święty kształtował mnie poprzez Szkołę Maryi a przez rekolekcje wspólnotowe pobudzał mnie do uczestnictwa w codziennej Eucharystii i adoracji NS, do modlenia się Brewiarzem i Pismem Świętym. Wciąż wlewa w moje serce pokój i radość. Przychodzi do mnie przez swoje Słowo i przez świadectwo i wskazówki drugiego człowieka ale także pokazuje drogę wyjścia z sytuacji patowej gdy ulegam pokusie, gdy zły próbuje zamieszać w moim życiu. Podam jeden konkretny przykład : Sytuacja miała miejsce pod koniec marca tego roku. Kolejny raz zdarzyło się, że uległam swej słabości i odmówiłam naszemu Opiekunowi, gdy wyznaczył mnie do grupy proroczej na następne spotkanie. Moje NIE było zdecydowane, powiedziałam "co wiedziałam" i opuściłam spotkanie. Szatan zna moje słabości i wie kiedy i w co uderzyć. Posłużył się jak zwykle, moim niskim poczuciem wartości bo uważałam że są lepsi, bardziej obdarowani przez Ducha Świętego. To moje Nie, oznaczało brak całkowitego zaufania Bogu i oddania mu swoich lęków ale było również nieposłuszeństwem wobec Boga, Kapłana i Wspólnoty. Po przyjeździe do domu czułam się źle, odczuwałam niepokój, targały mną rozmaite emocje. Jeszcze tego wieczoru Ksiądz Opiekun przysłał mailem mi urywki biografii św. Tereski od Dzieciątka Jezus, o tym jak ona szukała swego miejsca w Kościele, czując się sama „niczym” miała pragnienie czynić rzeczy wielkie. Jak sama pisze, Jej pomogły ostatnie słowa z 1 Listu św. Pawła do Koryntian , rozdz.12 "Starajcie się o większe dary. Ja zaś wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą" Rozdział 13- hymn o miłości dokonał reszty. Św. Teresa odnalazła powołanie i wykrzyknęła : moim powołaniem jest miłość.!
    To rozważanie natchnęło mnie do modlitwy Słowem Bożym, wzięłam więc Pismo Święte i Duch Święty sprawił że otworzyłam je na opisie o uwolnieniu Św. Piotra z więzienia: DA 12, 5-11
    Było dla mnie jasne, że i mnie Bóg chce „ wyrwać z więzienia” grzechu nieposłuszeństwa, pychy, braku zaufania do Stwórcy, bo Bóg stworzył mnie dobrą i piękną, stworzył na swój obraz i podobieństwo swoje a Duch Święty jest dawcą darów mnogich. Wystarczy tylko zaufać Panu, otworzyć na jego działanie i współpracować z Nim. Nazajutrz rano, Bóg okazał mi miłosierdzie w Sakramencie Pokuty i Pojednania i moją szatę wybielił w Krwi Baranka. Dziękuję Ci Duchu Święty, że nie zostawiłeś mnie samą sobie. Chwała Jezusowi. Chwała mojemu Panu!!!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.