Nie można służyć Bogu i Mamonie…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Elżbieta Kowalska, moja Znajoma z Parafii w Trąbkach. Dziękując Pani Eli za wzór pięknie kształtowanego życia rodzinnego i wielorakie zaangażowanie w dobro Parafii, życzę radości i nadziei na każdy dzień! I obiecuję pamięć w modlitwie!
      Moi Drodzy, także Wam życzę zapału do tego, by dzisiejszy dzień czynić dobrym czasem współpracy z łaską Bożą!
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
11 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Krn 24,17–25; Mt 6,24–34
CZYTANE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK:
Po
śmierci Jojady przybyli naczelnicy judzcy i oddali pokłon królowi.
Król ich wtedy usłuchał. Opuścili więc świątynię Pana, Boga
swego, i zaczęli czcić aszery oraz posągi. Wskutek ich winy
zapłonął gniew Boży nad Judą i nad Jerozolimą. Posyłał więc
Pan do nich proroków, aby ich nawrócili do Pana i napominali, oni
jednak ich nie słuchali.
Wtedy
duch Boży zstąpił na Zachariasza, syna kapłana Jojady, który
stanął przed ludem i rzekł: „Tak mówi Bóg: Dlaczego
przekraczacie przykazania Pana? Dlatego się wam nie szczęści.
Ponieważ opuściliście Pana i On was opuści”.
Lecz
oni sprzysięgli się przeciw niemu i ukamienowali go z rozkazu króla
na dziedzińcu świątyni Pana. Król Joasz zapomniał już o
dobrodziejstwie, jakie wyświadczył mu ojciec Zachariasza, Jojada, i
zabił syna. Kiedy zaś ten umierał, zawołał: „Oby Pan to
widział i pomścił, i za to zażądał sprawy!”
I
oto jeszcze w ciągu tego roku wyruszyło przeciw niemu wojsko
Syryjczyków. Wkroczywszy do Judy i do Jerozolimy, wyniszczyli z ludu
wszystkich jego naczelników, a całą swą zdobycz wysłali do króla
Damaszku.
Choć
wojsko syryjskie weszło z małą liczbą żołnierzy, Pan jednak
oddał mu w ręce wielkie mnóstwo wojska, ponieważ mieszkańcy Judy
opuścili Pana Boga swych ojców. I tak wykonało ono wyrok na
Joaszu.
Kiedy
się od niego oddalili, pozostawiając go ciężko chorym, słudzy
jego uknuli spisek przeciw niemu, aby pomścić krew syna kapłana
Jojady. I zabili go na jego łóżku. Zmarł i został pochowany w
Mieście Dawidowym, ale nie złożono go w grobach królewskich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW. MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nikt nie może dwom panom służyć.
Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował;
albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie
służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego
powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co
macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.
Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż
odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną
i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż
wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto
z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć
do wieku swego życia?
A
o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom
na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet
Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z
nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca
będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej
was, małej wiary?
Nie
troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co
będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko
poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego
wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga
i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie
troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o
siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”.
Jak
bardzo może się człowiek chwiać w swych przekonaniach? I jak
długo może służyć jednocześnie Bogu i Mamonie?
Ile razy w życiu można obiecywać Bogu miłość, posłuszeństwo,
wierność, a jednocześnie niemalże natychmiast odwracać się
od Boga
i szukać wszelkich możliwych bezdroży grzechu?
Oto
Joasz, cudownie wręcz uratowany przed morderstwem, grożącym mu ze
strony Atalii – o czym słyszeliśmy zaledwie wczoraj – zabija
Zachariasza, syna kapłana Jojady,
a więc tego kapłana, który
nie tylko pomógł mu uniknąć śmierci, ale też wprowadził go na
tron. Dzisiaj słyszymy, że syn owego kapłana Jojdady, Zachariasz,
zostaje zabity właśnie przez Joasza! Niewiarygodne!
A
– co tym bardziej daje do myślenia – zostaje zabity za to, że w
imieniu Boga stwierdził odważnie: Tak mówi Bóg: Dlaczego
przekraczacie przykazania Pana? Dlatego się wam nie szczęści.
Ponieważ opuściliście Pana i On was opuści.
Z
powodu tych właśnie słów – ale też z powodu całej swojej
postawy, charakteryzującej się wiernością Bogu – Zachariasz
zostaje
zamordowany przez Joasza, który powinien czuć się
szczególnie wdzięcznym Bogu

za to wszystko, czego z Jego dobroci doświadczył. Mordując
Zachariasza, okazał także Bogogromne
lekceważenie,
ogromną
niewdzięczność wobec Boga.
Dlatego,
jak słyszeliśmy, Bóg upomniał się o szacunek wobec
samego siebie i Joasz poniósł zasłużoną karę. Ale to nie
zmienia istoty problemu: człowiekowi bardzo łatwo jest
przejść
od wielkiego zachwytu
i uwielbienia dla Boga – do wielkiego odstępstwa, grzechu i
błądzenia po bezdrożach.
A najlepiej by było,
gdyby się jedno z drugim dało połączyć
– według zasady, że „Panu Bogu świeczka, a diabłu ogarek”.
Jednak
tak nie można, tak się nie da. Wyraźnie mówi o tym dzisiaj Jezus
w Ewangelii: Nikt nie może dwom panom służyć. Bo
albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo
z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć
Bogu i Mamonie.
I w
kontekście tych słów mówi Jezus o zbytnim zatroskaniu o sprawy
materialne i kwestie doczesnego utrzymania.
Bo
to wszystko również może się stać owym „panem”,
któremu człowiek zacznie służyć

– ową złą Mamoną, która stanie się swoistą konkurencją dla
jedynego Pana i Władcy. Nawet pomimo tego, że wszystkie te
rzeczy są ważne
i potrzebne
do godnego i
spokojnego życia, to jednak mogą się stać jedynym
celem i sensem tego
ż życia,
a wówczas będzie już bardzo niedobrze.
Na
tym właśnie polega
postawa,
przed którą ostrzega dziś Jezus, a którą w stopniu wręcz
drastycznym zademonstrował Joasz. Niestety, można się dosłownie
zatracić w takim oddaniu się sprawom
nieważnym,
a przynajmniej –
nie najważniejszym…
A
trzeba przyznać, że ciągnie do nich człowieka
– oj, ciągnie… Myślę, że wszyscy musimy z pokorą przyznać
się do tego, że takie „granie na dwa fronty”
i taka skłonność do służenia dwom
panom dochodzi do
głosu także w naszym życiu i w naszych sercach. Owszem, my mamy w
sobie wiele dobrej woli i szczerej chęci,
dlatego na poziomie deklaratywnym jesteśmy w stanie zaoferować Bogu
oddanie całego swego życia, niemalże do męczeństwa. Jednak w
praktyce życia widzimy, jak
łatwo i pod byle pretekstem od Niego odchodzimy,
albo przynajmniej zawieszamy na jakiś czas – chociażby w
odniesieniu do pojedynczych, konkretnych sytuacji – przestrzeganie
Bożych norm.
Zobaczmy,
na przykład, jak bardzo łatwo przychodzi nam „dyspensować”
się od udziału we Mszy Świętej niedzielnej

– pod byle pretekstem: a bo zmęczenie, a bo goście w domu, a bo
cały tydzień w pracy, więc trzeba z rodziną pobyć; a bo ślub i
wesele poprzedniego dnia i nocy; i tak dalej… Długo by można
wymieniać powody…
Wychodzi
się bowiem z założenia, że pójdzie się za jakiś czas
do Spowiedzi i całą sprawę się jakoś z Bogiem „wyrówna”…

Tyle, że taka postawa pokazuje, niestety, że Bóg nie jest dla nas
najważniejszy; że nie jest naszym jedynym Panem, a Jego zasady –
nie są naszym jedynym Prawem… A
to tylko jeden z wielu przykładów…
Dlatego
musimy, Kochani, wzmóc swoją czujność i kształtować w
sobie siłę woli,
aby – po
pierwsze – nie dawać się tak łatwo szatanowi „ogrywać”
i nie wpadać
w zastawiane przez niego pułapki, a po drugie: aby naprawdę
wytrwale i konsekwentnie
wypełnia
ć to,
co się Bogu obiecało.
Bo
nie można się całe życie chwiać na wszystkie strony. I nie można
służyć Bogu i Mamonie.
Pomyślmy:
– Czy
nie próbuję jednak godzić w swoim życiu służby Bogu i zbytniego poświęcania się sprawom doczesnym i materialnym?
– Co
dla mnie jest ową „Mamoną”?
– Po
czym konkretnie można poznać, że Bóg jest dla mnie naprawdę
najważniejszy?

Kto
z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć
do wieku swego życia?…

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.