Sądzić – czy nie sądzić?…

S
Szczęść Boże! Pozdrawiam tak wcześnie, bo dzisiaj wyjątkowo jadę na Msze Święte poranne do Miastkowa.
            Życzę błogosławionego dnia!
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
12 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Krl 17,5–8.13–15a.18; Mt 7,1–5
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Król
asyryjski Salmanassar najechał cały kraj, przyszedł pod Samarię i
oblegał ją przez trzy lata. W dziewiątym roku Ozeasza król
asyryjski zdobył Samarię i zabrał Izraelitów w niewolę do
Asyrii, i przesiedlił ich do Chatach, nad Chabor – rzekę Gozanu,
i do miast Medów.
Stało
się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu Bogu swemu, który
ich wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego.
Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan
wypędził przed Izraelitami, oraz królów izraelskich, których
wybrali.

Pan
jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich
proroków i wszystkich „Widzących”, mówiąc: „Zawróćcie z
waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i
postanowień moich, według całego Prawa, które nadałem waszym
przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje, proroków”.
Lecz oni nie słuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich
przodków, którzy nie zawierzyli Panu Bogu swojemu. Odrzucili
przykazania Jego i przymierze, które zawarł z przodkami, oraz
rozkazy, które im wydał.

Wtedy
Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go
od swego oblicza. Pozostało tylko samo pokolenie Judy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, abyście nie byli
sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką
miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie
dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że
usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby
usunąć drzazgę z oka twego brata”.
Jezus
w dzisiejszej Ewangelii mówi zdecydowanie: Nie sądźcie,
abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i
was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.

A zatem, wskazanie jest oczywiste: nie należy osądzać
drugiego!
Ale
w pierwszym czytaniu Autor biblijny – jak się wydaje – bardzo
wyraźnie ocenia Izraelitów, a wręcz osądza ich,
dokładnie informując nas, jak grzeszyli wobec Boga. I także
wspomniani w czytaniu Prorocy, przez Boga posyłani, nic innego nie
robili, jak właśnie surowej ocenie poddawali postępowanie ludu
wybranego.
Bo chyba nie mamy wątpliwości, że jeżeli ogólna
opinia o Izraelitach była w owym czasie tak krytyczna, to Prorocy
też ich raczej – mówiąc kolokwialnie – nie „głaskali”.
Jak
to się zatem ma do tego – wyraźnego przecież – wskazania,
które Jezus wypowiedział w Ewangelii: Nie sądźcie?
Wolno nam wypowiadać jakiekolwiek opinie o drugim człowieku,
czy nie wolno? A może wolno nam mówić wówczas, kiedy opinia ta
jest zgodna z prawdą,
a kiedy jest nieprawdziwa, wówczas nie?…
A może jest jeszcze jakaś inna możliwość, jakaś inna
„opcja”?…
Myślę,
że refleksji na ten temat nigdy dość, bo problem naprawdę jest
wciąż aktualny i żywy. Przecież w każdej naszej rozmowie
zwykle pojawiają się jakieś zdania a to o tym człowieku, a to
o tamtym…
Ktoś
zauważył, że gdybyśmy nie rozmawiali na temat innych – ich
postaw i zachowań – to właściwie nie mielibyśmy o czym
rozmawiać,
a jeżeli już, to byłyby to rozmowy niezwykle nudne
i monotonne. Bo w końcu ileż można rozprawiać o przysłowiowej
pogodzie,
albo o jakichś ideach filozoficznych, lub naukowych
teoriach?… A jak się tak – mówiąc kolokwialnie – „wejdzie”
konkretnie na kogoś,
czyli zacznie się dogłębną i
jednocześnie szeroką analizę czyjegoś postępowania (zawsze pod
jego nieobecność,
żeby nie przeszkadzał i żeby nie trzeba
było ze wstydem spoglądać mu w oczy…), wówczas rozmowa od razu
nabiera rumieńców, coś się dzieje, temat coraz bardziej
„wciąga”!
I
tylko sumienie nie daje spokoju i wysyła sygnały, że jednak
coś „nie gra”, coś nie jest do końca w porządku… Cóż
zatem zrobić z tym – powiedzmy to sobie szczerze – ciągle
aktualnym i dotyczącym nas wszystkich problemem moralnym?
Zwłaszcza,
jeśli się weźmie pod uwagę, ileż to napiętych wzajemnych
relacji,
albo wprost konfliktów powstało z tego powodu, że
ktoś – o kimś – kiedyś tam – coś tam – powiedział…

Oczywiście, za plecami zainteresowanego… I że owo „coś tam”
to często naprawdę bardzo ostry i radykalny sąd o nim, albo
dokładniej: nad nim…
Cóż
zatem robić? Jak postąpić w tej materii, żeby sumienie
mogło to zaakceptować? Myślę, że konkretne wskazania daje nam
dzisiejsze Boże słowo i jeżeli z tych wskazań skorzystamy, to
wejdziemy na drogę pewną i moralnie bezpieczną.
Pierwsze
wskazanie zawiera się w tych oto słowach starotestamentalnego
Autora biblijnego, zapisanych w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Pan
jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich
proroków i wszystkich „Widzących”, mówiąc: „Zawróćcie z
waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i
postanowień moich, według całego Prawa, które nadałem waszym
przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje, proroków”.

Drugie
wskazanie zawiera się natomiast w Ewangelii, w tych oto słowach
Jezusa: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim
sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy
mierzycie, wam odmierzą.
Czy
dobrze rozumiemy te dwa przesłania? Myślę, że tak. Pierwsze, to
takie, by mówiąc o bliźnim – czy podejmując jakiekolwiek z nim
relacje – zawsze kierować się szczerą troską o jego dobro.
Drugie natomiast wskazanie jest takie, żeby wobec bliźniego zawsze
stosować taką miarę, jaką się stosuje wobec siebie, albo
taką, jaką by się chciało, aby wobec nas zastosowan
o .
Przy
jednoczesnym zastosowaniu jednego i drugiego przesłania, nie
będzie na pewno żadnego problemu
z niesprawiedliwymi opiniami
czy krzywdzącymi sądami, bo nigdy żaden osąd nie będzie wówczas
dotyczył samego człowieka, tylko jego czynów, a poza tym –
będzie to osąd wyważony, nastawiony na to, aby drugiemu
pomóc, a nie poniżyć go lub skrzywdzić.
Stosowanie
zaś wobec innych tej miary, jaką by się zastosowało wobec siebie,
to taki swoisty „wentyl bezpieczeństwa”, bo człowiek
zwykle wobec siebie stosuje miarę nad wyraz korzystną,
pobłażliwą i pełną wyrozumiałości.
Jeżeli więc taką
samą miarę zastosuje wobec innych, to już w ogóle żadnych
problemów z niesprawiedliwymi albo przesadnymi sądami i opiniami
nie będzie.
Warto
zatem pójść za dzisiejszymi wskazaniami: troska o drugiego oraz
ta sama miara wobec siebie
i wobec innych. Czy dla
budowania zgody i jedności w swoim otoczeniu – jesteśmy na to
gotowi?… 

9 komentarzy

  • Ksiądz Jacek zdaje się zapomniał przyznać się do jeszcze jednej ważnej sprawy: czyli do mijającej dziś osiemnastej rocznicy swoich święceń kapłańskich. Niech Chrystus, Najwyższy Kapłan, któremu przed laty zawierzył Ksiądz siebie i swoją codzienność bezpiecznie prowadzi Księdza drogami codzienności.
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

  • Jeden z moich ulubionych tematów biblijnych :), od wieków interpretowany i od wieków "nie rozstrzygnięty" :). W słowie "osądzanie" mieści się tyle różnego rodzaju zachowań, a także norm postępowania, że bez doprecyzowania o co właściwie chodzi trudno jest znaleźć punkt odniesienia.

  • J.B. dziękuję Ci za tą radosną informację i przyłączam się do życzeń. Życzę więc, księże Jacku, by dojrzałość lat kapłańskich , ciągle dojrzewała w blasku Światłości, którą jest Jezus. Życzę Księże, byś sam czerpiąc ze Źródła, karmił nas i poił do syta. Życzę doczekania Brylantowego jubileuszu Kapłaństwa w zdrowiu i z błogosławieństwem Bożym.

  • Słowa Jezusa wypowiedziane w dzisiejszej Ewangelii odbieram bardzo osobiście. Moją belkę usuwa mi Jezus w Sakramencie Pokuty i Pojednania a dostrzegam ją podczas wnikliwego rachunku sumienia. Jezus uczy mnie również jak pomóc usunąć drzazgę z oka brata, by nie wepchnąć jej dalej a delikatnie ją wyjąć, bo "oko" to bardzo wrażliwy narząd. Dotyczy to tematu napominania.

  • Niech moc milosierdzia Twego Panie towarzyszy ksiedzu Jackowi wszedzie. Niechaj Duch Swiety Go prowadzi i umacnia na tej drodze ktora Bog wybral dla niego. Duzo sil i lask Bozych. Dziekuje za ten blog. Z Panem Bogiem.
    Wiesia.

  • Potwierdzam raz jeszcze to, co napisałem we wtorkowym słowie wstępnym i raz jeszcze dziękuję za wszelką życzliwość, jakiej z Waszej strony nieustannie doświadczam! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.