Kimże jest Jan Chrzciciel?…

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi nasz Tato, Jan Jaśkowski. I z tej właśnie okazji – jak również z okazji wczorajszego Dnia Ojca – całym Rodzeństwem dziękujemy za atmosferę naszego rodzinnego Domu oraz za modlitewne i każde inne wsparcie, na jakie ze strony naszych Rodziców zawsze możemy liczyć. Życzymy zaś Solenizantowi siły i mocy Bożej do codziennego podejmowania tak wielu obowiązków Ojca, Męża i Dziadka! Życzymy zdrowia, nieustannego zapału oraz radości i nadziei! I o to się się także modlimy!
         Dzisiaj także imieniny obchodzą:
– Ksiądz Jan Miedzianowski, mój Kolega kursowy, misjonarz;
– Ksiądz Jan Babik, Kanclerz Kurii siedleckiej;
– Ksiądz Jan Spólny, Proboszcz Parafii Gończyce;
– Jan Grajda, Kościelny w Celestynowie.
Życzę Drogi Solenizantom tego wszystkiego, co swoją postawą prezentował ich Patron, a o czym więcej w dzisiejszym rozważaniu. Wspieram każdego z Nich modlitwą!
       Moi Drodzy, przypominam tylko, że dzisiaj – z racji uroczystości liturgicznej – nie obowiązuje nas piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. 
        A tak w ogóle – to zaczynają się wakacje! Fajnie, nie?…
I jeszcze jedna dobra wiadomość: jutro – wreszcie! – słówko z Syberii!
                                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Narodzenia Św. Jana Chrzciciela
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 49,1–6; Dz 13,22–26; Łk
1,57–66.80

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Wyspy,
posłuchajcie mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan
już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię.
Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył.
Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim
kołczanie. I rzekł mi: „Tyś sługą moim, w tobie się
rozsławię”.
Ja
zaś mówiłem: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic
zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga
mego. Wsławiłem się w oczach Pana. Bóg mój stał się moją
siłą”.
A
teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na
swego sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu
Izraela.
I
rzekł mi: „To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla podźwignięcia
pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię
światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców
ziemi”.

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
synagodze w Antiochii Pizydyjskiej Paweł powiedział: „Bóg dał
ojcom naszym Dawida na króla, o którym też dał świadectwo w
słowach: «Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej
myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę». Z jego to
potomstwa, stosownie do obietnicy, wyprowadził Bóg Izraelowi
Zbawiciela Jezusa. Przed Jego przyjściem Jan głosił chrzest
nawrócenia całemu ludowi izraelskiemu.
A
pod koniec swojej działalności Jan mówił: «Ja nie jestem tym, za
kogo mnie uważacie. Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny
rozwiązać sandałów na nogach».
Bracia,
synowie rodu Abrahama i ci spośród was, którzy się boją Boga!
Nam została przekazana nauka o tym zbawieniu”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Dla
Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej
sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie
miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia
przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego,
Zachariasza.
Jednakże
matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.
Odrzekli
jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.
Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać.
On
zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I
wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język
się rozwiązał i mówił, wielbiąc Boga. I padł strach na
wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei
rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o
tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to
dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
Chłopiec
zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do
dnia ukazania się przed Izraelem.

Kimże
będzie to dziecię?
Wydaje
się, że to pytanie, postawione w chwili narodzenia się Jana
Chrzciciela, nie straciło na swej aktualności i sile
do końca jego życia, a w jakimś sensie inspiruje nas także
dzisiaj.
Oczywiście,
to już nie jest pytanie o dziecię, ale kim w ogóle był
– kim jest – Jan Chrzciciel,

możemy chyba ciągle pytać… Na czym polegała jego niezwykła
rola, jego jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne zadanie,
jego nie mająca precedensu misja?…
Z
lektury Pisma Świętego dość dużo o nim wiemy: a to chociażby,
że przygotowywał ludzkość na przyjście Zbawiciela, że
jego narodzenie zostało zapowiedziane, ale i wymodlone, i
wyczekane przez rodziców,
bo
przecież niepłodność była dla kobiety w tamtej kulturze znakiem
hańby… I wiemy, w jaki sposób nauczał,
i w jaki sposób sprzeciwiał się wielkim tego świata, i w końcu –
w jaki sposób zakończył
tę swoją ziemską misję…
Wiemy
więc dość sporo
– w porównaniu z innymi Świętymi, których życie i śmierć
spowija pomroka dziejów, czy też mgła niepewności i wątpliwości.
O Janie Chrzcicielu trochę wiemy…
A jednak – czytając nawet dzisiejsze teksty biblijne –
uświadamiamy sobie, że chyba tak do końca nie wiemy za
dużo,
zwłaszcza gdybyśmy
mieli scharakteryzować tę jego posługę, wejść w
głębię jego przeżyć,

poszukać motywów jego działań…
A
przede wszystkim – gdyby nam przyszło odpowiedzieć na pytanie,
dlaczego tak niezwykłą i niepowtarzalną drogą prowadził
go Bóg
– i to już od chwili
zapowiedzi jego narodzenia? Sama taka zapowiedź to coś niezwykłego,
a przecież wiemy, że dodatkowo
towarzyszyły jej takie
jeszcze znaki, jak choćby milczenie Zachariasza,
nałożone
nań przez Anioła
jako kara za niedowiarstwo. A potem wybór imienia
zupełnie zaskakujący dla całego otoczenia. I potem dzieciństwo,
w trakcie którego – jak
słyszeliśmy – Jan
wzmacniał się duchem,
a potem publiczna działalność…
I
ten niezwykły, szokujący dla wielu, styl życia: na
pustyni, w skrajnym ubóstwie, z dala od ludzi… A pomimo tego
wszystkiego – owa wielka moc słowa, owa wielka siła
jego wezwań
do nawrócenia i
przemiany życia! To właśnie z jej powodu do Jana ciągnęły
tłumy; do takiego – chciałoby się powiedzieć – dziwaka…

Bo,
rzeczywiście, był Jan Chrzciciel takim Bożym dziwakiem…
Zupełnie „odstawał” od stylu życia wielkich tego świata, ale
chyba szokował równo wszystkich, nie
tylko wielkich! Pomimo tego
jednak – to właśnie
przez niego Bóg
przygotowywał ludzkość
na przyjście swego jedynego Syna, Zbawiciela świata.

Tak,
bo to nie Jan był zbawicielem, co zresztą
sam wyraźnie mówił
ludziom. Jasno
stwierdził to Święty Paweł, mówiąc
w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej: Jan głosił
chrzest nawrócenia całemu ludowi izraelskiemu. A pod koniec swojej
działalności Jan mówił: «Ja nie jestem tym, za kogo mnie
uważacie. Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać
sandałów na nogach».

Słyszeliśmy o tym w drugim czytaniu.
Miał
zatem Jan głęboką świadomość swego miejsca w historii
i świadomość roli,
jaką
odgrywał.
Ale też świadomość zadania,
które trzeba mu było
wypełnić – zadania bardzo trudnego. Nie
mamy bowiem chyba żadnych wątpliwości – wiedząc, nawet z
własnych obserwacji, jak to ludzie bardzo „rwą się”
do pracy nad sobą i pokuty za swoje grzechy – że misja ta
napotykała na wiele sprzeciwów i wrogości.

Dlatego
Jan zapewne nieraz czynił swoimi słowa Proroka Izajasza, które
słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: Próżno się
trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły…
A
jednak nie tracił zapału do wypełniania swych zadań, bo za
Prorokiem powtarzał: Lecz moje prawo jest u Pana i moja
nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana. Bóg mój stał
się moją siłą.
To
wszystko, co tu sobie dzisiaj mówimy, Kochani, skłania nas do tego,
abyśmy z podziwem patrzyli na dzisiejszego Patrona
i uznali w nim człowieka Bożego.
Z drugiej jednak strony, nawet uważne wczytanie się w teksty
dzisiejszej liturgii pozwoli nam dostrzec, że takich Bożych
ludzi – takich „swoich” ludzi – Bóg dawał i wciąż daje
znacznie więcej!
Zobaczmy:
w pierwszym
czytaniu na naszą uwagę z pewnością zasługuje sam
Autor Księgi, Prorok Izajasz,

który wypowiada przed nami dylematy, ale i nadzieje swojej
prorockiej misji – misji także bardzo wyjątkowej i niezwykłej.
Wydaje się, że jeśli idzie o poziom oryginalności i
zakres działania Bożego,
to
Izajasz swym życiorysem w niczym nie ustępuje Janowi Chrzcicielowi.

Ale
przecież to samo można powiedzieć o Świętym Pawle,
przemawiającym w drugim czytaniu, oraz o tych, o
których mówił, a więc o
Dawidzie, czy Abrahamie…
A
czyż tego samego nie można powiedzieć o rodzicach Jana
Chrzciciela,
którzy postawieni
wobec tak znaczącego
wyzwania, jednak zdali egzamin z wierności Bogu
(jeśli nie liczyć małego wahania Zachariasza, za które zresztą
musiał „zaliczyć”
trochę „cichych dni”…)?…
Tak
zatem, historia zbawienia znaczona jest ludźmi wielkimi,
ludźmi niezwykłymi, spośród których miejsce centralne zajmuje
oczywiście największy z synów ludzkich, wcielony Bóg
Człowiek, Jezus Chrystus.
On
zajmuje w tej historii miejsce centralne, a ci wszyscy, wyliczeni tu
wielcy ludzie – i wszyscy inni, których historia pokazuje nam
bardzo wielu – swoją wielkość, swoją
niezwykłość, swoją misję,
przeżywali i realizowali w blasku tego jedynego i
największego Człowieka: Boga Człowieka!
Jedni
Jego przyjście zapowiadali
i na to przyjście ludzi przygotowywali
– jak chociażby dzisiejszy Patron; inni znowu Jego
przesłanie głosili i rozprzestrzeniali,

natomiast można powiedzieć z całą pewnością, że życie i
posłannictwo, i misja, i także wielkość tych wszystkich ludzi
nabiera swego sensu i blasku tylko dzięki Jezusowi
Chrystusowi!
Doskonale
wyraził to Jan Chrzciciel w tych słowach, które Paweł Apostoł
przytoczył w synagodze: Ja nie jestem tym, za kogo mnie
uważacie. Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać
sandałów na nogach.
Gdyby
zatem nie Jezus, nie byłoby tylu niezwykłych historii niezwykłych
ludzi. Wszyscy oni czerpali (i
dzisiaj czerpią!) to,
co w nich najlepsze, największe i najbardziej niezwykłe – od
Jezusa!
I
to jest, moi Drodzy, mocna zachęta i wyraźne wskazanie
dla nas.
Bo to właśnie każdy
z nas – bez wyjątku! – jest zaproszony do tego, by pełnił w
swym życiu misję zarówno
Jana Chrzciciela, jak i
Świętego Pawła, czy też
Proroka Izajasza, czy
Dawida, czy
Abrahama… My wszyscy jesteśmy wezwani do duchowej
wielkości! Wszyscy!
Bo
to nie jest tak, że Bóg w każdym pokoleniu wybiera sobie jakieś
nieziemskie istoty,
którym wyznacza nadzwyczajne zadania, a wszyscy wokół to taki
ciemny tłum, milcząca masa;
jakiś – przepraszam za wyrażenie – motłoch, który owe
nieziemskie istoty mają
nawracać. To zupełnie nie tak!
Przecież
dobrze wiemy, że wśród tych wszystkich niezwykłych
i świętych ludzi, w których Kościół wpatruje się z podziwem,
było bardzo wielu – o ile nie większość! – ludzi
bardzo prostych,
wykonujących
najbardziej zwyczajne, życiowe zadania. Ale ich otwartość
na Boga, ich dyspozycyjność, posłuszeństwo

i gorące serca
pozwoliły Jezusowi zaprosić ich do współpracy.
I
właśnie w tym sensie,
Kochani, także my
wszyscy jesteśmy zaproszeni przez Jezusa:

każda i każdy z nas indywidualnie, osobiście, po imieniu… Misja
Jana Chrzciciela – tu i teraz – domaga się kontynuacji. Naszej
kontynuacji…
W
tym kontekście, pomyślmy w
chwili ciszy:
– Czy
jest we mnie pragnienie duchowej wielkości, czy jedynie bierna zgoda
na przeciętność, bylejakość i marazm?
– Co
robię, aby osiągać duchową wielkość i niezwykłość?
– Czy
jestem gotów podjąć konieczne wyrzeczenia i trudy, z tym dążeniem
związane?

A
wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali:
„Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z
nim…

12 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.