Czy można spierać się z Bogiem?…

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi Kinga Kaltenberg, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Życzę Solenizantce takiego zaufania do Boga, o jakim mowa jest w dzisiejszym Bożym słowie. I o to będę się modlił.
       Tych wszystkich, którzy w ostatnich dniach pisali do mnie na skrzynkę mailową, albo na stronę: „Napisz do mnie”, proszę jeszcze o odrobinę cierpliwości. Jestem cały czas na etapie „odzyskiwania” mojego komputera, a dokładniej – wszystkich jego funkcji. Jak się to tylko sfinalizuje, odpiszę na wszystkie wiadomości.
       A oto dzisiaj kolejny dzień Spotkania Młodzieży w diecezjach. W poszczególnych Parafiach – także w Miastkowie – odbędą się uroczyste Msze Święte z udziałem zagranicznych Pielgrzymów. Niech ten czas będzie błogosławiony i duchowo owocny!
         Na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

17
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Rdz 18,20–32; Kol 2,12–14; Łk 11,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Bóg
rzekł do Abrahama: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się
rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę
więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie,
które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się”.
Wtedy
to dwaj mężowie odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej
przed Panem. Zbliżywszy się do Niego, Abraham rzekł: „Czy
zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w
tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także
zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu dla owych pięćdziesięciu
sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego,
aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się
sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego. Czyż
Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić
niesprawiedliwie?”.
Pan
odpowiedział: „Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu
sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu dla nich”.
Rzekł
znowu Abraham: „Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić
do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych
pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy dla braku
tych pięciu zniszczysz całe miasto?”.
Pan
rzekł: „Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu”.
Abraham
znów odezwał się tymi słowami: „A może znalazłoby się tam
czterdziestu?”. Pan rzekł: „Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd
na tych czterdziestu”.
Wtedy
Abraham powiedział: „Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę:
może znalazłoby się tam trzydziestu?”.
A
na to Pan: „Nie dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam
trzydziestu”.
Rzekł
Abraham: „Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby
znalazło się tam dwudziestu?”.
Pan
odpowiedział: „Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu”.
Na
to Abraham: „O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze
zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu?”. Odpowiedział Pan:
„Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia:
Z Chrystusem pogrzebani jesteście w chrzcie, z Nim też razem
zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go
wskrzesił.
I
was umarłych na skutek występków i «nieobrzezania» waszego ciała
razem z Chrystusem Bóg przywrócił do życia. Darował nam
wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas
nakazami, usunął go z drogi, przygwoździwszy do krzyża.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją,
rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić,
jak i Jan nauczył swoich uczniów”.
A
On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:
Ojcze,
niech się święci Twoje imię;
niech
przyjdzie Twoje królestwo.
Naszego
chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień,
i
przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam
zawini;
i
nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”.
Dalej
mówił do nich: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do
niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzech
chlebów, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam, co
mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi
się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku.
Nie mogę wstać i dać tobie». Mówię wam: Chociażby nie wstał i
nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego
natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I
Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi,
otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli
którego z was ojców syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Lub
też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć
źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż
bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.
Chociaż
Abraham żył na świecie wiele wieków przed Jezusem, to jednak jego
targowanie się z Bogiem może wyglądać na praktyczną
realizację słów, jakie właśnie Jezus wypowiedział w dzisiejszej
Ewangelii: Proście,
a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a
kołaczącemu otworzą.

Oczywiście,
Abraham nie mógł usłyszeć tego pouczenia,
ale zapewne jego wewnętrzne
nastawienie

było dokładnie takie, jakiego oczekiwał Jezus, wypowiadając swoje
słowa. A
jakie to było nastawienie?
Czym
kierował się Abraham, podejmując swoje niezwykłe, a nawet wręcz
szokujące targowanie się z Bogiem? Co miał na myśli Jezus,
zachęcając
do tego, by prosić uporczywie i natarczywie,

szukać i kołatać do skutku?
Domyślamy
się na pewno, że chodzi o wytrwałość
w modlitwie.

I chodzi o wielkie
zaufanie do Boga,
że
On naprawdę słucha
naszych modlitw i ich wysłuchuje,

chociaż nam się nieraz wydaje, że tak
nie jest.
Bo nasze życiowe doświadczenie pokazuje nam, że nie dzieje
się
tak, iż
jak się w jakiejś intencji pomodlimy, albo o coś poprosimy, to
natychmiast to otrzymujemy. Oczywiście,
że tak 
się
nie
dzieje!
Dość
często jest właśnie tak, że o coś się modlimy – nawet bardzo
intensywnie – a otrzymujemy
coś zupełnie innego, albo nic nie otrzymujemy.
To
znaczy – mówiąc precyzyjnie – my
tak uważamy, że nic nie otrzymujemy,
bo
chociaż
może
nie otrzymujemy tego, o co w danym momencie prosimy, to
przecież otrzymujemy
wiele innych darów,

których może nawet nie dostrzegamy, albo wydają się nam na tyle
oczywiste, że nie ma potrzeby zwracać na nie uwagi.
A
jednak, Pan nas ciągle obdarza swoimi
darami,
począwszy od daru życia!

Czy my w ogóle zwracamy uwagę chociażby
na
ten dar? Czy za niego dziękujemy? Przecież
to takie oczywiste, o czym tu mówić,
prawda?
Podobnie
zresztą, jak z
wieloma
innymi
darami,
które wydają się na tyle oczywiste, że ich
nawet nie dostrzegamy.
A przecież tych
darów jest naprawdę dużo!

Mamy więc za co Bogu dziękować…
Natomiast,
jeżeli idzie o te nasze prośby, które kierujemy do Boga w
sprawach, jakie
akurat w
danym
momencie uważamy za najważniejsze,

to w tej kwestii
cenne i ważne wskazania dają nam dzisiejsze czytania. To w nich
możemy znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego
Bóg od razu nie wysłuchuje naszych próśb,
albo
dlaczego wysłuchuje, ale
inaczej, aniżeli byśmy się spodziewali, lub
chcieli.

Zobaczmy,
oto Abraham – jako już rzekliśmy – targuje
się z Bogiem.
Zjawisko
– tak
naprawdę – zupełnie
bezprecedensowe!
A
jeszcze
bardziej wyjątkowa wydaje się postawa Boga, który ustępuje
coraz bardziej ze swoich wymagań,

obniżając poprzeczkę tak,
aby człowiek mógł te wymagania
spełnić i w ten sposób doczekać się realizacji swojej
prośby.

Niestety,
w tym akurat przypadku okazało się, że nawet tak
daleko
idące ustępstwa Boga nie pomogły

w uratowaniu grzesznego miasta, bowiem nawet kilku sprawiedliwych się
tam nie znalazło. O tym nie słyszymy w dzisiejszym czytaniu, ale z
całości
tejże
historii, opisanej na kartach Księgi Rodzaju,

dowiadujemy się o takim właśnie dramatycznym rozstrzygnięciu. O
czym nam
mówi całe to wydarzenie?
O
braku dyspozycji ze strony człowieka.

To jest pierwsza ważna sprawa, na którą zwraca naszą uwagę Pan w
swoim dzisiejszym Słowie: żeby mógł On
dokonać
w naszym życiu rzeczy wielkich i żeby mógł nam udzielać swoich
darów, potrzeba
naszego dobrego nastawienia, naszej dyspozycji, otartego serca

– szeroko rozumianej otwartości
na Boga.
Mówiąc
jeszcze inaczej, w naszym dialogu z Bogiem jest taka przestrzeń,
którą tylko my sami możemy zagospodarować i nikt za nas tego nie
zrobi.
Z
kolei Ewangelia zwraca naszą uwagę na inną kwestię, mogącą nam
pomóc w przyjęciu tych Bożych rozstrzygnięć, z przyjęciem
których mamy trudności. Jezus bowiem mówi dziś: Jeśli
więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym,
którzy Go proszą.

A
w innej Ewangelii w tym miejscu znajdziemy stwierdzenia, iż Bóg da
to,
co dobre.

Słyszymy
więc
wyraźnie,
że Bóg chce dać niejako coś innego, ale jednocześnie coś
bardziej wartościowego,
aniżeli
to, o co człowiek prosi… Na
pewno, chce mu dać coś dobrego,

chociaż może inaczej, niż człowiek spodziewałby się, lub by
pragnął. I tu jest często problem.
Bo
człowiek akurat chce tego, a nie czegoś innego. A
Bóg daje coś innego. Albo – kogoś innego:

wszak dzisiaj mowa jest o Duchu Świętym. To się może wydawać
nieraz niezrozumiałe i bardzo trudne do przyjęcia.
Owszem,
wiele aspektów całej sprawy da się wytłumaczyć tym, że Bóg
widzi dalej i wie więcej,

dlatego On zawsze każdą sytuację i każdą historię człowieka
postrzega
w całym jej przebiegu, od początku do końca, a nie tylko w tym
wycinku, w jakim my ją widzimy. To prawda.
I
prawdą też jest, że człowiek – każdy, także ten „nie
pierwszej młodości” – niczym
kapryśne dziecko zmienia swoje zachcianki,
dlatego
to, co aktualnie wydaje mu
się
sprawą życia i śmierci, za tydzień może już nie mieć większego
znaczenia. Tak też się zdarza.
Ale
nie wszystko da się tak prosto wytłumaczyć. Są bowiem takie
sytuacje, w których wszystko to, co dokonuje się w życiu takiego
lub innego człowieka, wydaje
się przeczyć wszelkiej logice

i każe stawiać pytania, gdzie
był Bóg,

gdy człowieka tego spotykały różne nieszczęścia i przeciwności
– ot,
chociażby takie, jak rozwalenie się domu i budynków gospodarczych
z powodu burzy?…

To
są naprawdę trudne sprawy i nie
da się ich zbyć jakimiś tanimi komunałami,

prawionymi zwłaszcza owemu doświadczanemu cierpieniem człowiekowi.
To jest jakaś ogromna tajemnica… Co jednak
robić
w takiej sytuacji?
Czy
jest sens modlić się wytrwale,

a wręcz kłócić się z Bogiem, kiedy
On już wszystko zaplanował

i być
może z
góry przewidział kolejność wydarzeń? Czy
jest sens tak bardzo
się
starać,

tak bardzo przekonywać Boga do swoich racji?
Oczywiście,
że jest.
A
jakiż to sens?
A
może taki, że w ten sposób potwierdzimy przed Bogiem – a może o
wiele bardziej
przed samymi sobą –
swoją szczerą wiarę i wielkie zaufanie do Boga…

To zaufanie, które w ten sposób jeszcze
bardziej
będzie się wzmacniało.
Bo
jeżeli człowiek tak bardzo czegoś pragnie i tak bardzo się o to
„dobija do Bram Nieba”, to czyż w
ten sposób nie oddaje całego swego losu w ręce Boga?

A przecież w każdej modlitwie nade wszystko o to chodzi!
Nie
o to, aby wypowiedzieć całą masę słów, ale o to, aby
ukształtować w sobie taką postawę, że
w całej swej historii i teraźniejszości, w całym swoim jestestwie
człowiek
należy
do Boga! I we wszystkim od Niego zależ
y!
I tylko z Jego strony może
oczekiwać pomocy, ratunku, wsparcia, rozwiązania swoich
problemów.
Dlatego
właśnie można – i należy – modlić
się bardzo intensywnie, wytrwale, z wielką nadzieją i pogodą
ducha!
Dlatego
właśnie można – i należy – spierać
się z Bogiem!

Oczywiście, nie w sensie jakiegoś przeklinania Boga, czy
traktowania
Go jak kelnera w restauracji, ale w sensie totalnego
i bezgranicznego oddania się w Jego ręce

i powierzenia Mu swego losu – bez jednoczesnego „rozglądania się
na boki” i szukania alternatywnych „desek ratunku”. Mówimy
tu zatem o
takim zjednoczeniu
z
Bogiem
,
o jakim Paweł Apostoł mówi w drugim czytaniu. I jakiego wyrazem
jest Modlitwa Pańska…
To
znaczy, nie chodzi
tu o czekanie
z założonymi rękami na przysłowiową „gwiazdkę z nieba”, bo
trzeba
używać rozumu i codziennie podejmować racjonalne decyzje i
działania,

natomiast wszystko to mamy czynić w
pełnym zjednoczeniu z Bogiem,

pod Jego „komendą”, nigdy natomiast z
pominięciem Boga, czy 
wręcz
przeciwko Bogu.

To jest bardzo zasadnicza różnica.
My
mamy się Bogu powierzać
całkowicie,
nawet
się z Nim spierać

– w duchu wielkiej miłości i totalnego zaufania – a wówczas
doczekamy się albo spełnienia naszych próśb, albo otrzymamy
jeszcze
więcej, niż prosimy; a
jeżeli nie otrzymamy, to Pan uspokoi nasze serca,

nasze rozgoryczenie lub rozczarowanie, i wskaże inne rozwiązania,
albo pomoże zrozumieć całą sytuację.
Dlatego
warto – naprawdę warto! – całkowicie
i szczerze oddać się Bogu… Spierać się z Bogiem…

2 komentarze

  • Słyszałam dziś Słowo Boże w dwóch językach; rosyjskim i francuskim, bo wybrałam się na Mszę Świętą , którą celebrował arcybiskup Tomasz Peta z Kazachstanu szczególnie do młodych parafian i gości związanych ze ŚDM. Rosyjski język znam słabo, ale domyśliłam się o czym była Ewangelia, więc musiałam odczytać dzisiejsze Słowo Pana jeszcze raz. Dziękuję za szeroki komentarz do dzisiejszych czytań liturgicznych. Zapamiętałam; kołatać aż otworzą, prosić aż otrzymamy, szukać aż znajdziemy, no i targować się…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.