Marność – piękna i święta…

M
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj kończą się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Zachęcam do oglądania transmisji Mszy Świętej, a w jej trakcie – papieskiego przesłania i posłania! I tylko tak dla porządku przypomnę, że oglądanie transmisji nie zastępuje osobistego przeżywania Mszy Świętej… 
        Niech Bóg będzie uwielbiony w całym tym wielkim dziele! Także za wczorajszo – dzisiejsze nocne czuwanie! I za fantastyczne przesłanie Ojca Świętego do Młodzieży, o czym zresztą wspomina Anna w swoim wpisie. Niech XXXI Światowy Dzień Młodzieży zaowocuje pokojem w sercach Młodych całego świata – i w ogóle pokojem na świecie!
        A w tle tych wielkich przeżyć dzisiaj rozpoczyna się XXXVI Piesza Pielgrzymka Podlaska na Jasną Górę. Jako pierwsza, dzisiaj wyrusza Grupa 17, z Włodawy. Niech Bóg ma w swej opiece Pielgrzymów!
Na dzisiejsze głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego i tak ważnego dnia dla Kościoła i świata – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

18
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Koh 1,2;2,21–23; Kol 3,1–5.9–11; Łk 12,13–21
CZYTANIE
Z KSIĘGI KOHELETA:
Marność
nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami,
wszystko marność.
Jest
nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością,
wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi,
który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie
zło. Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy
ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego
są cierpieniem i zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego
nie zazna spokoju. To także jest marność.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia:
Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego,
co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga.
Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście
bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże
Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w
chwale.
Zadajcie
więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach:
rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości,
bo ona jest bałwochwalstwem.
Nie
okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka
z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia
ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go
stworzył. A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani
nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz
wszystkim we wszystkich jest Chrystus.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Ktoś
z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby
się podzielił ze mną spadkiem”.
Lecz
On mu odpowiedział: „Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią
albo rozjemcą nad wami?”
Powiedział
też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości,
bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne
od jego mienia”.
I
opowiedział im przypowieść:
Pewnemu
zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w
sobie: „«Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów».
I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe
i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz
wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz,
pij i używaj».
Lecz
Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej
duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?»
Tak
dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest
bogaty przed Bogiem”.
Pierwsze
skojarzenia, jakie nasuwają się nam w związku z Księgą Koheleta
i z tym tak bardzo zauważalnym słowem marność, jest
takie, iż jest to bardzo pesymistyczne spojrzenie na świat,
na ludzkie życie, na codzienną pracę i zabieganie – i w ogóle
na wszystko, co tworzy codzienną rzeczywistość każdej i każdego
z nas. Stwierdzenie: „wszystko jest marnością” – w
różnych konfiguracjach – pojawia się w całej, liczącej tylko
dwanaście rozdziałów Księdze, dwadzieścia razy, a samo
słowo: marność pojawia się sześćdziesiąt
cztery razy!
Kiedy
się zatem czyta Księgę Koheleta – chociażby dzisiejsze pierwsze
czytanie – nieco mniej uważnie, niż by należało, wówczas
naprawdę można się załamać, zniechęcić i poddać.
Zresztą, akurat to dzisiejsze pierwsze czytanie jest tak wybrane, że
faktycznie pozostaje tylko na stwierdzeniu, iż doczesne działania
człowieka i osiągnięcia,
którymi tu na ziemi tak bardzo się
szczyci, są po prostu marnością.
Jednak
– na szczęście – czytanie to zestawione jest z dwoma
następnymi, które właściwie ukierunkowują nasze myślenie.
A na tle całej Księgi Koheleta ten dzisiejszy fragment również
stanowi tylko jakąś cząstkę całości, a całość ta – to
jednak zwrócenie się ku Bogu, który może wyzwolić
człowieka z owej marności, albo inaczej: który może tę
marność pobłogosławić i uświęcić,
dlatego marność ta
już nie będzie taka marna, nie będzie taka
beznadziejna.
Świadomość
owej marności pomaga i mobilizuje do tego, aby im bardziej ją sobie
uświadamiamy, tym intensywniej zbliżać się do Boga i na Niego
tylko liczyć,
i w Nim pokładać całą ufność. Takie
przesłanie przebija z całej Księgi Koheleta, ale też takie
przesłanie przebija z dzisiejszej liturgii Słowa.
Oto
bowiem marność, o której tak boleśnie mówi Prorok, w życiu
bogatego głupca z Ewangelii objawiła się w jego nastawieniu do
dóbr materialnych.
Dobra te w jego przypadku okazały się
wielką marnością, a dokładniej: jego życie uczyniły
marnością,
sprowadzając na niego wręcz karę Bożą. A
dlaczego tak się stało?
A
dlatego, że nie potrafił on zachować właściwej hierarchii
ważności,
w związku z czym tego, co jest tak naprawdę
marnością, nie potraktował w adekwatny sposób, tylko umieścił w
centrum swego serca.
Okazało się, że zgromadzone przezeń
dobra – dobre same w sobie – przysłoniły mu zupełnie Boga!
W jego pysznym sercu to Bóg został sprowadzony do poziomu
marności,
a bogactwo i zadowolenie z samego siebie stanęło
najwyżej – zajęło miejsce należne Bogu.
Kochani,
to jest problem, na który i my także musimy wciąż uważać –
właśnie na to, aby nigdy tego, co ma nam pomagać, czym mamy się
posługiwać, nie postawić najwyżej w swojej osobistej
hierarchii ważności i wartości.
Ale też – z innej strony
patrząc – aby nie ulegać pesymizmowi, że to nasze życie to już
takie zupełnie marne, takie nieznośnie ciężkie, nierzadko
monotonne, a kiedy indziej znowu dotknięte cierpieniem…
W
tej sprawie Paweł Apostoł daje nam naprawdę piękne pouczenie w
drugim dzisiejszym czytaniu, gdy pisze do Kolosan, ale i do nas:
Jeśliście
razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze,
gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do
tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.

A
dalej pisze jeszcze mocniej: Nie
okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka
z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia
ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go
stworzył.

Otóż
właśnie, trzeba nam się odrywać
– tak wewnętrznie, tak mentalnie – od tej naszej niełatwej
codzienności, aby przenosić
myśl i serce ku Bogu.
Oczywiście,
nie chodzi tu o to, aby „bujać w obłokach” i zaprzestać
starania o codzienne utrzymanie. Trzeba podejmować codzienne
obowiązki, trzeba
się „brać za bary” z codziennością.

Nawet, jeżeli aż nadto realnymi staną się
w
naszym życiu słowa
Proroka: Marność
nad marnościami, wszystko marność…

Zawsze
wtedy – a może szczególnie właśnie wtedy – trzeba nam się
zwrócić do Boga i z Jego pomocą, według Jego wskazań,
zaprowadzić
pewien porządek

w swoim
życiu i w postrzeganiu
swej codzienności.
Bo
życie człowieka – to na pewno nie będzie żadnym odkryciem –
składa się z
rzeczy wielkich i małych,
z
dni świątecznych i powszednich, ze spraw wzniosłych i tych
banalnych. I wszystko to jest potrzebne, ale wszystko
we właściwym porządku.

Nie jest bowiem możliwe, żeby człowiek stale żył w atmosferze
święta i podniosłości, na poziomie owego „wysokiego C”, bo w
końcu ta
świąteczność też spowszednieje.

Nie
może jednak żyć tylko powszedniością i codziennością, bo to
go w końcu przytłoczy.

Potrzebuje zatem dni świątecznych, potrzebuje wielkich przeżyć,
potrzebuje momentów uroczystych w swoim życiu – także po to, aby
w ten sposób docenić
swoją własną, ludzką godność.
Wszak
to wyróżnia człowieka spośród innych istot na ziemi. Gdyby
bowiem człowiek miał tylko pracować i zabiegać o to, co zwyczajne
i codzienne – niczym koń w kieracie – to czym
różniłby się od tegoż biednego konia?
Wiem,
że jest to stwierdzenie banalne, ale dzisiaj wielu ludzi skarży
się właśnie na to, że w takim kieracie żyją.

Dlatego duszpasterze przypominają o właściwym przeżywaniu
niedziel i świąt, zachęcają też do
codziennej modlitwy i do pogłębiania duchowości na wszelkie inne
sposoby,

jak chociażby poprzez udział w rekolekcjach, pielgrzymkach, czy –
jak to mamy
teraz – w Światowych Dniach Młodzieży.
Coraz
więcej ludzi też poszukuje możliwości przeżycia rekolekcji
zamkniętych – w całkowitej ciszy.
Właśnie
po to, aby pozbierać myśli, aby uporządkować swoje przeżycia,
aby się – mówiąc bardzo kolokwialnie – „ogarnąć”…
Bo to jest naturalna potrzeba człowieka – potrzeba jakiejś głębi,
jakiejś duchowości…
Słowa
Świętego Pawła tak
naprawdę
już
realizują
się w naszej codzienności. I nie dlatego, że tak kazał Apostoł,
ale z wewnętrznej potrzeby swego ludzkiego serca człowiek dąży do
tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.
To
jest naturalna
potrzeba człowieka.

Paradoksalnym dowodem na to jest istnienie tak wielu sekt, w których
znajdują swe miejsce ci, którzy idąc
za ową naturalną potrzebą duchowej głębi, zapełniają
ją namiastkami
lub
fałszywkami
,
dając
się tak łatwo oszukiwać
rozmaitym szarlatanom.

A przecież, Jezus – w swoim Kościele i poprzez Kościół –
jest w stanie i chce zaspokoić
każdą duchową potrzebę człowieka!
Stanie
się to jednak wówczas, kiedy człowiek właściwie ustawi
hierarchię wartości i
Jezusowi
przyzna pierwsze miejsce,

a wszelkim innym sprawom i rzeczom – ich właściwe miejsca.
Najgorzej jest natomiast wówczas, kiedy następuje
zamiana,

czyli – jak w przypadku głupca z Ewangelii – jego rozdymane
„ego” i nagromadzone dobra zajęły miejsce Boga,
a
Bóg poszedł w totalną „odstawkę” i przestał być potrzebny.
Niedobrze
jest także wtedy, kiedy – jak wspominaliśmy już sobie –
doczesność
zajmuje tyle miejsca

w naszym sercu i umyśle, że już
nie ma tam miejsca na nic innego:

na
nic
większego, pięknego, wzniosłego… Ani na nikogo większego…
Jeżeli
jest natomiast zachowany
porządek, harmonia i właściwa hierarchia wartości i ważności,

wówczas człowiek – żyjąc na świecie i korzystając ze świata,
pomnażając swoje materialne dobra i intelektualne zdobycze –
będzie
żył
z Bogiem i dla Boga.
A
wówczas ta jego
codzienna „marność” może się okazać wartościowa
i piękna!
I
doprowadzić go
do
świętości!

Ot,
paradoks: piękna
marność…
Czy
może w ogóle coś takiego istnieć?

Najlepiej
przekonajmy się sami…

5 komentarzy

  • Dziś bardzo świadomie postanowiłam iść na Mszę Świętą o 20tej, by móc choć w jednej w uczestniczyć z Papieżem poprzez transmisję telewizyjną. Piesza pielgrzymka na Jasną Górę, o której wspomina Ksiądz już realizuje apel Papieża by powstać i wyruszyć…a co z nami… a co ze mną…Zecheusz wstał i wyruszył, pokonał siebie, pokonał swój " niski wzrost". Drzewo mu pomogło, nam też pomaga drzewo krzyża, tylko musimy się mocno uchwycić krzyża, bo na nim jest Jezus nasz Przyjaciel, nasz Pan i Zbawiciel. On ( Zacheusz) pokonał wrogość otoczenia, pokonał swój lęk i wyzbył się myśli " co o nim pomyślą inni", że go wyśmieją, że On urzędnik, poborca na sykomorze… Wreszcie kompletne zaskoczenie. Słowa Jezusa i niesamowita decyzja Jezusa w tej konkretnej sytuacji "Dzisiaj bowiem muszę być twoim gościem…..Ja, Syn Człowieczy, przyszedłem właśnie po to, aby szukać i ratować tych, którzy się zgubili."
    Jezu, jesteś Bogiem poszukującym, jesteś Bogiem miłosiernym i bardzo litościwym.

  • Dziś miejscem miłosierdzia jest dla mnie konfesjonał, gdzie Bóg uprzedzająco czeka na każdego, aby go przygarnąć i przebaczyć. To samo zrobił i mój mąż.
    Dziś to również 8 rocznica kiedy mój tato spotkał się z Bogiem i wierzę i o to się modlę, że okazał mu Swoje miłosierdzie.
    "Bóg nad swym ludem zmiłował się
    I Zbawiciela nam zesłał,
    Miłość nam daje, usuwa grzech,
    Prowadzi w bramy Królestwa."

    Dobrej niedzieli i udanych urlopów, wakacji i odpoczynku z Panem Bogiem.

    Wiesia.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.