Jesteśmy pomocnikami Boga!

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj już od samego rana słyszę w wiadomościach i przekazach medialnych: ostatni dzień wakacji… Już mogliby się tak nie pastwić nad biedną młodzieżą! Złośliwcy… 
       Ja zatem, żeby się jakoś wyróżnić na tym tle, przesyłam wszystkim, których ta wieść o ostatnim dniu wakacji najbardziej zasmuca – szczere wyrazy współczucia…
           I pozdrawiam z uśmiechem! Dobrego dnia!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
22 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 3,1–9; Łk 4,38–44

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Nie
mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz
jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie.
Mleko
wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i
nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście
cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to
czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?
Skoro
jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja jestem Apollosa”,
to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo
kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według
tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg
dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który
podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg.
Ten,
który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według
własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy
pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą
budowlą.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Po
opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A
wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On,
stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też
wstała i usługiwała im.
O
zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite
choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł
ręce i uzdrawiał ich.
Także
złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”.
Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały,
że On jest Mesjaszem.
Z
nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy
szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby
nie odchodził od nich.
Lecz
On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą
Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I
głosił słowo w synagogach Judei.

Wydaje
się, że wszystko, co dzisiaj Paweł powiedział – a właściwie:
napisał – do Koryntian jest jasne i nie wymaga szczególnych
wyjaśnień. Zauważamy, iż jest to dalszy ciąg rozważań,
opartych na zastosowanym we wczorajszym pierwszym czytaniu
rozróżnieniu na człowieka duchowego i człowieka zmysłowego.

I
oto dzisiaj słyszymy bardziej precyzyjne wyjaśnienia, dotyczące
postawy człowieka zmysłowego, określonego tu jako człowiek
cielesny,
a ponadto odnajdujemy pośrednio wskazanie, co robić,
aby stawać się coraz bardziej człowiekiem duchowym.
Słyszymy również – użyte tu przez Pawła – ciekawe porównanie
prowadzenia współwyznawców drogami wiary do procesu karmienia
niemowląt.
Ponadto
Apostoł wyraźnie sprzeciwia się pewnym partykularyzmom i
pojmowaniu wspólnoty Kościoła jako jakiejś frakcji,
zjednoczonej wokół jednego lidera
lub kilku liderów. W tym
kontekście wskazuje na samego Boga, który jest jedynym,
prawdziwym Liderem wspólnoty Kościoła
i który jednoczy w
sobie i wokół siebie wszystkie ewentualne frakcje, wszystkie
mniejsze i większe grupy i wspólnoty.
Trzeba
powiedzieć, że jest to rzeczywiście bardzo jasne i mocne
stanowisko,
nie pozostawiające miejsca na jakieś dociekania,
czy przeciwne konkluzje. Z drugiej jednak strony, na kartach Pisma
Świętego niejednokrotnie znajdujemy zachętę, aby właśnie
wzorować się na postawie szlachetnych i prawych ludzi,
aby
uczyć się życiowej postawy od ludzi świętych i słuchać
duchowych przewodników. W końcu, jednym z zasadniczych przesłań
chrześcijaństwa jest odpowiedzialność jednych ludzi za
zbawienie drugich
– a tak naprawdę jest to odpowiedzialność
wzajemna.
Czy zatem w obu tych przekazach nie ma sprzeczności?
Czy mamy słuchać ludzi i iść za nimi, czy jednak zawsze szukać
bezpośredniego odniesienia do samego Boga?
Wydaje
się, że odpowiedź jest oczywista: podążać za ludźmi, o ile oni
sami działają w imieniu Boga i wprost na Niego wskazują.
I o
ile oni sami – swoją postawą i zaangażowaniem – dają
możliwość bezpośredniego wręcz odniesienia do Boga; o ile
tego Boga sobą nie zasłaniają, a stają się wręcz przezroczyści
– tak, aby przez wszystko, co myślą, mówią i czynią, jaśniało
światło samego Boga.
Piękny
przykład takiej właśnie postawy daje nam dzisiaj sam Jezus.
Chociaż jest Bogiem i Człowiekiem, to jednak Jego działalność
nigdy nie miała na celu skupiania uwagi ludzi na Nim samym jako
na cudotwórcy czy jakimś gwiazdorze,
skoncentrowanym na tym, by
zdobywać powszechny poklask. Nawet dzisiaj, kiedy widzimy Jezusa
tak bardzo zapracowanego,
uzdrawiającego zarówno z dolegliwości
fizycznych, jak i z mocy złego ducha, ostatecznie dowiadujemy się,
że usuwa się On gdzieś na miejsce pustynne, a potem idzie do
innych miast, mówiąc: Także
innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo
na to zostałem posłany.

I
to jest, Kochani, bardzo czytelne wskazanie dla nas i bardzo
konkretna nauka – nauka, jaka płynie zarówno z postawy samego
Jezusa, jak i z dzisiejszych słów Apostoła Pawła: mamy
innych prowadzić do Boga,

mamy być dla nich przykładem, zachętą i wsparciem, ale nie
możemy nigdy Boga przesłaniać, nie możemy nigdy zajmować miejsca
Boga!

Nie możemy nigdy koncentrować uwagi na sobie, ani – tym bardziej
– żądać dla samych siebie jakiejś wielkiej wdzięczności,
uznania czy podziwu. Mamy być tak czyści
i przezroczyści,
aby
światło Boże mogło swobodnie – przez naszą chrześcijańską
postawę – przechodzić do ludzi.
Przy
czym – ważna uwaga: przezroczyści,
to nie znaczy bezbarwni,
nijacy!
My
mamy być sobą, my mamy w to nasze codzienne apostolstwo angażować
całych siebie: całą swoją o
sobowość
i indywidualność, wszystkie swoje talenty i zdolności!
Jednak
to wszystko –
mądrze użyte i zagospodarowane – ma posłużyć temu, byśmy
innym wskazali
drogę do Boga,

a nie koncentrowali całej uwagi na sobie.
Wbrew
obawom, rodzącym się być może teraz w niejednym sercu, iż to
zbyt dużo może nas kosztować i umniejszać jakoś naszą osobistą
wartość – możemy stwierdzić z całą pewnością, że niczego
na tym nie stracimy, a wręcz
bardzo
dużo
zyskamy!
Bo ten, kto staje się na tyle przezroczysty, by bez zakłóceń
przekazywać światło Boże ludziom, sam
się tym światłem najbardziej
oświetli
i ogrzeje…
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
żadnej elementy mojej postawy nie są dla innych zgorszeniem?

Czy
za pomoc, okazywaną ludziom, nie żądam natychmiastowej
wdzięczności, w różnej formie okazywanej?

Czy
nie przechwalam się na prawo i lewo swoją pomocą, okazywaną
innym?

My
bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą
Bożą i Bożą budowlą…

11 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.