W Nim bowiem wybrał nas…

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Zachęcam Wszystkich do skomentowania tych głębokich przemyśleń. A wydaje się, że jest się do czego odnieść i można wiele mądrych skojarzeń powziąć w związku z Bożym słowem i refleksjami Księdza Marka. Warto! Zachęcam!
     A przy okazji, życzymy Księżom pięknego braterskiego spotkania. To ważne – szczególnie w tamtejszych warunkach – aby takie spotkania się odbywały. Kiedy bowiem jednego księdza od drugiego dzielą tysiące kilometrów, to takie spotkania dają możliwość wzajemnego podtrzymania na duchu, wzajemnego wsparcia, wymiany doświadczeń, a także – wzajemnej modlitwy. Niech więc Duch Święty daje natchnienia, a dobry duch spotkania jednoczy jego Uczestników.
         Moi Drodzy, dzisiaj liturgiczne wspomnienie mojego Rodaka, z którego jestem bardzo dumny – Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego, który jednak dopuszcza dzisiaj do głosu także Matkę Bożą w tajemnicy jej fatimskich objawień. Myślę, że Ojciec Honorat – wielki Czciciel Matki Najświętszej – nie będzie miał z tym problemu i nie będzie widział w tym żadnej konkurencji. I myślę, że razem ze mną zachęcałby teraz wszystkich Was, Kochani, do udziału w ostatnim w tym roku nabożeństwie fatimskim. Ja także udaję się dziś do Miastkowa, gdzie takie nabożeństwo będę odprawiał.
         Błogosławionego dnia!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
28 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Bł. Honorata Koźmińskiego, Kapłana,
do
czytań: Ef 1,1–10; Łk 11,47–54

POCZĄTEK
LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Paweł,
z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, do świętych, którzy są w
Efezie, i do wiernych w Chrystusie Jezusie: Łaska wam i pokój od
Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa.
Niech
będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana
naszego Jezusa Chrystusa,
który
napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym
na
wyżynach niebieskich w Chrystusie.
W
Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy
byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
Z
miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów
przez
Jezusa Chrystusa,
według
postanowienia swej woli,
ku
chwale majestatu swej łaski,
którą
obdarzył nas w Umiłowanym.
W
Nim mamy odkupienie przez Jego krew,
odpuszczenie
występków według bogactwa Jego łaski.
Szczodrze
ją na nas wylał
w
postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia,
przez
to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli
według
swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął
dla
dokonania pełni czasów,
aby
wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie:
to,
co w niebiosach, i to, co na ziemi.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie: „Biada wam,
ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich
zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom
waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie
grobowce.
Dlatego
też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i
apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą.
Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków,
która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do
krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem.
Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona.
Biada
wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie
weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”.
Gdy
wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie
nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym,
żeby Go podchwycić na jakimś słowie.

Zwróćmy
uwagę na zderzenie dwóch tak bardzo różnych
przesłań, jakie odnajdujemy w dzisiejszych czytaniach
mszalnych.
Oto
w pierwszym z nich, stanowiącym początek Listu Świętego Pawła
Apostoła do Efezjan, znajdujemy – między innymi – takie
stwierdzenia: Niech
będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na
wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed
założeniem świata

[…].
Z
miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów
przez
Jezusa Chrystusa

[…].
W
Nim mamy odkupienie przez Jego krew

[…].
Według
swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął

[…]
aby
wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie.

To
cytaty z pierwszego czytania.
A
w Ewangelii słyszymy takie – między
innymi –
słowa samego Jezusa, skierowane do faryzeuszów i uczonych w Prawie:
Biada
wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich
zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom
waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie
grobowce.

[…]
Biada
wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie
weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.

To
z Ewangelii.
Czy
widzimy różnicę pomiędzy jednym a drugim przesłaniem? Myślę,
że jest ona bardzo widoczna. Oto w pierwszym czytaniu słyszymy, jak
wiele dobrego otrzymaliśmy my, ludzie – przez
Jezusa, dzięki Jego poświęceniu, dzięki Jego zbawczej Ofierze.

W Nim mamy
odkupienie

naszych grzechów i
w Nim także zostaliśmy
wybrani

przez Boga jako Jego przybrane dzieci. A faryzeusze i uczeni w Prawie
– jak słyszymy – sami
nie wchodzą do królestwa Bożego i innym wejść nie dają.

Czyli – mówiąc wprost – stają
się przeszkodą dla innych

do osiągnięcia zbawienia.
Oto
zasadnicza różnica, jaką widzimy w obu dzisiejszych przesłaniach:
Jezus
jest drogą do zbawienia, faryzeusze – są przeszkodą.

Jezus sam
przeszedł

drogą wielu wyrzeczeń i poświęceń, aby powrócić do Domu Ojca i
wprowadzić tam ze sobą

wszystkich, którzy tylko chcą pójść z Nim, a przywódcy
religijni narodu wybranego, czyli faryzeusze i uczeni w Piśmie, idąc
drogą swoich krętactw, oszustw i podstępów

sami nie osiągają zbawienia i jeszcze innym
tę drogę utrudniają, a wręcz zamykają

– i to takim, którzy naprawdę chcieliby tam dojść. Oto
zasadnicza różnica.
Moi
Drodzy, w tym zestawieniu, w tym rozróżnieniu, musimy zobaczyć
także siebie i znaleźć tam swoje miejsce.

Najpierw należałoby
stwierdzić, czy jesteśmy tymi, którzy
podążają za Jezusem i Jego nauką,

głoszoną przez Kościół, czy też tymi,
którzy podążają
za
współczesnymi faryzeuszami,
czyli
tymi, którzy na różne sposoby fałszują
naukę Bożą,
a
więc różnymi nowinkarzami i fałszywymi nauczycielami, albo też
za dzisiejszymi
przywódcami ludu,

zwłaszcza
tymi
politykami,
którzy prowadzą prostą
drogą do zamieszania,

a ostatecznie do zguby? Za kim my tak naprawdę podążamy, kogo
słuchamy?
Czy
przykładając ucha do wszelkich teorii i nauk, które nie są wprost
związane z Jezusem i
zgodne z Jego nauką,
nie narażamy się na utratę zbawienia?
Czy
na przykład lekceważąc naukę Ewangelii i naukę Kościoła w
sprawie obrony życia, albo w innych kwestiach moralnych, nie
narażamy
się na to, że w końcu możemy
się znaleźć poza Kościołem,
w
gronie tych, którzy zmierzają – owszem – drogą prostą, ale w
kierunku przeciwnym do Nieba?

To jedna kwestia.
A
druga to taka: Czy my
sami
jesteśmy
dla
innych pomocą w zbliżaniu się do Boga

i ostatecznie w osiąganiu zbawienia, czy
jeste
śmy
przeszkodą,

którzy
– jak owi
faryzeusze
sami
nie wejd
ą
do Nieba, ale jeszcze innym
skutecznie
przeszkodzą
w wejściu? Mówiąc krótko: czy nasze
poglądy i nasza
postawa jest dla innych zbudowaniem
i duchowym wsparciem, czy zgorszeniem?
Kochani,
nie możemy o tym nie myśleć, bowiem żyjemy
w społeczności, wśród ludzi – i razem z nimi zdążamy do
zbawienia, albo do potępienia, gdyż
albo sobie nawzajem
pomagamy w drodze do Nieba, albo sobie nawzajem rzucamy kłody pod
nogi,

ciesząc się jeszcze z upadku bliźniego. A przecież Chrzest Święty
nałożył na nas – między innymi – obowiązek odpowiedzialności
za zbawienie swoje i za zbawienie innych.

Stąd też nie żyjemy w odizolowaniu: nasze
słowa i nasze postawy mają wpływ na innych.

Dlatego
ciągle musimy sobie stawiać konkretne pytania i jasno na nie
odpowiadać: Czy
podążam
y
za Jezusem i razem z Nim pomagam
y
innym w osiąganiu zbawienia, czy
podążam
y
za innymi nauczycielami i razem z nimi
błądzimy
po manowcach? Od odpowiedzi na te pytania zależy nasze zbawienie.
Dobrze
o tym wiedział i dlatego swoje życie uczynił darem dla Kościoła
i
Ojczyzny –
i to w bardzo trudnym okresie zaborów – Patron dnia dzisiejszego,
Błogosławiony
Ojciec Honorat Koźmiński.

Jako
Wacław
Koźmiński,
urodził
się on
w
rodzinie inteligenckiej, w
dniu 16 października 1829 roku,
w
moim rodzinnym mieście, Białej
Podlaskiej.
Był
bardzo zdolny! Po ukończeniu gimnazjum w Płocku, studiował na
wydziale budownictwa warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Będąc w
gimnazjum, zaniechał
jednak
praktyk
religijnych, a w czasie studiów zupełnie stracił wiarę.
23
kwietnia 1846 roku, został aresztowany pod zarzutem udziału w
spisku i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Wówczas
ciężko zachorował. Powracając do zdrowia, przemyślał
dokładnie swoje życie i nawrócił się.
Uwolniony z więzienia
po blisko roku, podjął dalsze studia, a jednocześnie prowadził
bardzo surowy tryb życia.
Po ukończeniu studiów, w dniu 8
grudnia 1848 roku, wstąpił do zakonu kapucynów. Już 21 grudnia
tegoż roku przyjął habit zakonny i otrzymał imię Honorat.
Pierwszą profesję złożył dokładnie rok później.
Chociaż
pragnął być jedynie bratem zakonnym, przełożeni polecili mu
przygotowywać się do kapłaństwa.
Po ukończeniu studiów
teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie, w dniu 27
listopada 1852 roku.
Wkrótce został mianowany profesorem
retoryki oraz sekretarzem prowincjała, wykładowcą teologii,
nadzwyczajnym rekolekcjonistą i spowiednikiem wielu ludzi szczerze
się nawracających. Zasłynął na całą Warszawę jako
znakomity rekolekcjonistą i misjonarz ludowy.
Pracując
w III Zakonie Świętego Franciszka, gorliwie działał w różnych
kościołach stolicy. Swoją głęboką religijnością i troską
o człowieka zjednywał wielu ludzi dla Chrystusa.
W 1861 roku,
po kasacie zakonów przez władze carskie, Ojciec Honorat został
przewieziony do Zakroczymia pod Warszawą. Pomimo trudnych warunków,
tworzył tam dalej grupy tercjarek. Około 1889 roku zwrócił się
do Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie pierwszych zgromadzeń
bezhabitowych.
W tym też samym roku uzyskał aprobatę. Dzięki
temu powstało dwadzieścia sześć stowarzyszeń tercjarskich, z
których na przestrzeni lat uformowało się szesnaście
zgromadzeń zakonnych.
Ojciec
Honorat stał się odnowicielem życia zakonnego i twórcą jego
nowej formy, zbliżonej do dzisiejszych instytutów świeckich.
Poprzez swoje duchowe córki i synów starał się docierać do
wszystkich środowisk i odradzać w społeczeństwie ducha gorliwości
pierwszych chrześcijan. Kierował tymi wspólnotami przez
konfesjonał i korespondencję,
ponieważ rząd carski nie
pozwalał na formowanie się nowych zakonów, zaś w roku 1864
skasował zakon kapucynów,
pozostawiając tylko klasztor w Nowym
Mieście nad Pilicą. Spośród powstałych wówczas, do dziś
istnieją trzy zgromadzenia habitowe i czternaście bezhabitowych.
Zgromadzenia
Ojca Honorata podejmowały prace charytatywne i apostolskie
między innymi – wśród młodzieży szkolnej i rzemieślniczej, w
fabrykach, wśród ludu wiejskiego, w przytułkach dla ludzi starych
i upośledzonych. Niestety, gdy w 1893 roku, na terenie Królestwa
powstał ruch mariawitów,
zaszkodził on opinii Ojca Honorata. W
związku z tym, w 1908 roku biskupi zreorganizowali jego
zgromadzenia. Stolica Apostolska zatwierdziła ich postanowienie,
zalecając Ojcu Honoratowi powstrzymanie się od dalszego kierowania
nimi. Nasz dzisiejszy Patron przyjął to z pokorą i
posłuszeństwem.
Ostatecznie
osiadł w Nowym Mieście nad Pilicą. Tam też, w 1895 roku został
komisarzem generalnym polskiej prowincji kapucynów,
przyczyniając
się do znacznego rozwoju zakonu. Jednocześnie prowadził intensywną
pracę pisarską,
zabierał głos w aktualnych sprawach, zajmował
się zagadnieniami społecznymi. Był człowiekiem wielkiej
gorliwości, jeśli chodzi o zbawienie dusz. Wiele godzin spędzał
w konfesjonale. Praktykował surowe umartwienia, sporo czasu spędzał
na modlitwie.
Pozbawiony
z czasem słuchu i cierpiący fizycznie, resztę swego życia spędził
na modlitwie i kontemplacji. Wyczerpany pracą apostolską, zmarł
w opinii świętości w dniu 16 grudnia 1916 roku. W dniu 16
października 1988 roku,
w dziesiątą rocznicę swego
Pontyfikatu, beatyfikował go Jan Paweł II.
A
oto co nasz dzisiejszy Patron sam pisał w dziele zatytułowanym „O
zgromadzeniach ukrytych przed światem”: Życie
zakonne jest instytucją Boską i ustać nie może,
bo bez niego
nie mogłaby być wypełniona Ewangelia Święta, dlatego Duch Święty
nie przestaje wzbudzać powołań do tego życia nawet w czasie
prześladowania.
Gdy więc dusze tak powołane nie mogą mieć
sposobności poświęcenia się jawnie Bogu, dla braku klasztorów,
muszą obmyślać sposoby służenia Bogu skrycie.
Bez
nich nie byłoby dusz, które by z miłości Boga opuszczały ojca,
matkę, brata, siostrę, żonę, męża, dzieci, dom i rolę dla
zachowania rad ewangelicznych; które by żyły w czystości i
zapierały się siebie, żyjąc pod posłuszeństwem i opuszczając
świat i wszystko, co jest na świecie;
żyły w ubóstwie i
szukając tylko królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, resztę
miały z Opatrzności Bożej dodane, jak to wszystko zaleca Ewangelia
Święta, a tylko w zgromadzeniach zakonnych znaleźć można.
Głównym
zadaniem ukrytych zgromadzeń jest najgłębsze ukrycie przed
światem swego powołania, złożenie z siebie ofiary Bogu –
ale
tak, aby o tej ofierze nikt z ludzi nie wiedział. Bo jeśli dobrze
jest ukrywać dary Boże, to czyż nie należy ukryć głęboko
tego daru, tej łaski nad łaskami, jaką jest powołanie,
aby
ono było tajemnicą między nami i Bogiem, aby pochwały ludzkie tej
ofiary nie zbrudziły, aby ją czystą i niepokalaną dochowano do
końca. […]
Ukrycie
przed światem, to życie ciche, pracowite, to bohaterskie nieraz
poświęcenie się dla Boga, nikomu nie znane, tylko Bogu,
nie
uczczone przez nikogo, owszem – zewsząd spotykające się ze
śmiechem i wzgardą ludzi,
jest największą ozdobą tych
zgromadzeń, jest ich pięknością. […]
Ukrycie
przed światem jest najdoskonalszym środkiem osiągnięcia wpływu
na innych,
do rozszerzania wszędzie królestwa Bożego i
szukania dusz ginących, do zaciągnięcia po całej ziemi zbawczych
sieci Chrystusowych, do rozjaśniania wszelkich ciemności,
przedostania się wszędzie światła Bożego i rozrzucenia wszędzie
płomyków Bożej miłości.”
Tyle z pism Błogosławionego
Ojca Honorata Koźmińskiego.
Wsłuchani
w te jego słowa, jak i w przykład jego świętości, jak wreszcie
także w słowo Boże dzisiejszej liturgii, zastanówmy się w chwili
ciszy:
– Czy
moja postawa i moje słowa są dla innych wzorem i wsparciem, czy
zgorszeniem?
– Czy
nikogo wprost nie namawiałem do złego?
– Czy
naukę Kościoła akceptuję w całości i staram się jej
przestrzegać, czy sobie wybieram to, co bardziej mi odpowiada?

Aby
wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w
niebiosach, i to, co na ziemi…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.