Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi?…

C
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny obchodzi Ksiądz Gerard Jarecki z Diecezji warszawsko –
praskiej. Ksiądz Gerard za moich czasów – i do dzisiaj – służy
pomocą duszpasterską w Parafii Celestynów. Dziękując za naszą
współpracę w czasie, kiedy tam p
osługiwałem, oraz
za nasz obecnym kontakt telefoniczny, życzę Solenizantowi Bożej
mocy w pełnieniu kapłańskiej posługi. A także – tak bardzo
potrzebnego zdrowia.
Urodziny
natomiast obchodzi Maciej Przybysz, w swoim czasie – Lektor w
Parafii w Trąbkach i należący do tamtejszej Wspólnoty
młodzieżowej. A także – jeśli tak można określić – mój
Chrześniak z Bierzmowania, co konkretnie oznacza, że byłem Jego
świadkiem przy Bierzmowaniu. Dziękując Maćkowi za szczere
zaangażowanie w działalność Wspólnoty i za życzliwość, jaką
mi nieraz okazywał, życzę Bożego światła i wszelkich dobrych
natchnień na każdy dzień życia. Obu Świętujących zapewniam o
swej modlitwie!
Moi
Drodzy, zamieszczam rozważanie do Bożego słowa z dzisiejszej
niedzieli, chociaż w naszych kościołach odczytywany jest list
Episkopatu Polski. A ponieważ dotyczy on sprawy bardzo ważnej,
wielokrotnie dyskutowanej na naszym forum, więc zdecydowałem się
także go tutaj zamieścić – zaraz po rozważaniu. Za listem
natomiast znajdziecie modlitwę, o której Biskupi w liście
wspominają, a którą w tym czasie winniśmy odmawiać.
Moi
Drodzy, w dniu wczorajszym odbyło się zapowiadane modlitewne
spotkanie na Jasnej Górze. Mam nadzieję, że w jakiś sposób
włączyliście się we wspólną modlitwę. To było naprawdę coś
wielkiego i wspaniałego! Niech będzie wielka chwała Bogu za to, że
w Polsce takie spotkania mogą się odbywać. I że są transmitowane
przez telewizję publiczną.
Wyrażam
też wielką wdzięczność Arcybiskupowi Stanisławowi Gądeckiemu,
Przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski za to, że swoim
autorytetem, mądrością i posługą nadał temu spotkaniu rangę
wydarzenia na skalę całego Kościoła w Polsce. I wreszcie –
wypowiadam słowa wielkiego podziwu i podziękowania wobec
Inicjatorów, Organizatorów i tak bardzo licznych Uczestników –
zarówno tych, obecnych na Jasnej Górze, jak i tych, którzy brali w
nim udział za pośrednictwem środków przekazu, czy wreszcie tych,
którzy w różnych innych formach włączali się we wspólną
modlitwę, w miejscach swego przebywania.
Takie
wielkie, modlitewne poruszenie – to naprawdę znak ogromnej nadziei
dla naszej Ojczyzny! Wierzę głęboko, że coś wielkiego i
niesamowitego stało się wczoraj w Polsce! Jestem przekonany, że
nie pozostanie to bez wpływu na dalszy bieg polskich spraw. To był
naprawdę ważny – i odważny – krok w dobrą stronę!
A
przy okazji, pomyślałem sobie, że wszystkie dyskusje i rozważania,
które prowadzimy w przestrzeni publicznej i prywatnej, a także na
naszym forum – choć z pewnością są potrzebne, bo trzeba jasno i
konkretnie mówić o najważniejszych sprawach i odważnie dawać
świadectwo prawdzie – w rzeczywistości nie mają w jednym małym
procencie takiej wartości, jak wspólna modlitwa w tej intencji.
Wszystkie
zaś nasze modlitwy możemy – i chyba powinniśmy – zanosić
przez wstawiennictwo Świętego Jana Pawła II. Wszak przeżywamy
dziś trzydziestą ósmą rocznicę Jego wyboru na Stolicę Piotrową.
On dobrze rozumiał nasze polskie sprawy i problemy… I tak dużo
zrobił w obronie życia…
W
tym wszystkim, co aktualnie dokonuje się w naszej Ojczyźnie, oraz w
przeżywaniu dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg
Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
29
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Wj 17,8–13; 2 Tm 3,14–4,2; Łk 18,1–8
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Amalekici
przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim.
Mojżesz
powiedział wtedy do Jozuego: „Wybierz sobie mężów i wyruszysz z
nimi na walkę z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z
laską Boga w ręku”. Jozue spełnił polecenie Mojżesza i
wyruszył do walki z Amalekitami. Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na
szczyt góry.
Jak
długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał
przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy
ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego,
i usiadł na nim. Aaron i Chur podparli zaś jego ręce, jeden z tej,
a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były
jego ręce stale wzniesione wysoko. I tak zdołał Jozue pokonać
Amalekitów i ich lud ostrzem miecza.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od
kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma
święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku
zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga
jest natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do
poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży
był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
Zaklinam
cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i
umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś
naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd,
poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
odpowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni
modlić się i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia,
który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W
tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z
prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas
nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie
boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza
mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez
końca i nie zadręczała mnie»”.
I
Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A
Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i
nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?
Powiadam
wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy
znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
Wydarzenie,
które zostało nam przedstawione w pierwszym czytaniu, z Księgi
Wyjścia, jest wspaniałym przykładem Bożej opieki nad narodem
wybranym. Oto Amalekici przybyli, aby walczyć z
Izraelitami. I nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy tej walki,
gdyby nie to, że Bóg sam walczył po stronie swego narodu
i to On sam wziął los tego starcia w swoje ręce. Zanim jednak Bóg
wziął los tej potyczki w swoje ręce, chciał, aby dokonało się
to poprzez bardzo szczególny znak
– poprzez znak wzniesionych rąk Mojżesza.
Słyszeliśmy,
że jak długo Mojżesz miał ręce wzniesione, tak długo zwyciężali
Izraelici. Gdy ręce opuszczał, przewagę miały wojska wroga.
Dlatego trzeba było aż podeprzeć ręce Mojżesza, aby stale
mógł on je wznosić do Boga.
Właśnie
– bo o to w tym wszystkim chodziło! Tu nie chodziło o jakąś
magię, tu nie chodziło o jakieś zaklęcia i gesty tajemne.
Tu
chodziło o to, że Mojżesz wznosił swoje ręce do Boga, że
tymi rękami niejako wskazywał na to, skąd pochodzi moc,
która pozwala Izraelitom zwyciężać i skąd winni oni zawsze
wyglądać pomocy i ratunku.
Ale
trzeba nam zwrócić uwagę na jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt
całej sprawy: czas, przez który Mojżesz trzymał swe ręce w
górze.
Był to cały czas, w którym toczyła się bitwa. A czyż
nie mógł on ich wznieść tylko na chwilę, aby w ten
sposób wskazać na Boga i wezwać Jego pomocy? A czyż nie mógł –
jeżeli już miał te ręce wznieść – trzymać ich przez
dziesięć minut i to by już pokazało, że cała moc
Izraelitów płynie od Boga?
Oczywiście,
że mógł tak zrobić, bo przecież nie od trzymanych rąk –
samych w sobie – zależały losy tej bitwy. Raz jeszcze powiedzmy:
tu nie chodziło o żadną magię, ale o znak, który
Bóg chciał dać wtedy swemu narodowi, a dzisiaj nam wszystkim,
czytającym ten fragment Pisma Świętego. Mojżesz rzeczywiście
mógł swych rąk wcale nie wznosić, a wojska izraelskie
wygrałyby tę bitwę dzięki mocy Bożej. Ale znak ten miał jasno
uprzytomnić wszystkim, że ani na moment Bóg nie opuścił swego
ludu
i ani na moment losy tego
starcia nie przestały zależeć od Boga. I tylko od Niego!

Nie
mogli zatem Izraelici przypisać sobie samym żadnej zasługi
i żadnej chwały, do czego – jak wiemy – byliby z pewnością
bardzo skłonni. Wzniesione ręce Mojżesza przez cały czas
kierowały uwagę wszystkich ku Niebu, ku Bogu, i z jednej strony
podtrzymywały nadzieję na zwycięstwo w tej walce,
a z drugiej
– były swoistą nauką, skąd wyglądać pomocy na przyszłość.
I że trzeba być wytrwałym we wznoszeniu swych rąk, a bardziej
jeszcze swego serca – do Boga.
Tego
zresztą uczy nas także dzisiejsza
Ewangelia. Oto
uparta, a może
lepiej powiedzieć:
wytrwała w swoich prośbach wdowa prosi sędziego,
który – jak słyszymy – „Boga się nie boi i z ludźmi się
nie liczy”, aby ją wspomógł. Ponieważ sędzia – w
przeciwieństwie do Boga – jest niesprawiedliwy, przeto wcale
nie pała wielką chęcią okazania pomocy wdowie.
Jednak,
ponieważ ta naprzykrza mu się tak zdecydowanie, postanawia wziąć
ją w obronę.
I
znowu – samo naprzykrzanie się jest czymś raczej zniechęcającym,
ale tutaj
akurat chodzi o konkretne
wskazanie, jakie daje nam Pan:
potrzeba wytrwałości w proszeniu! Potrzeba wytrwałości,
ufności i pokory.
I – bynajmniej – nie w tym rzecz, jakich
sposobów i jakich forteli użyła owa kobieta, ani w tym, by
pokazać, jak można zaskoczyć i „przełamać” nawet tak
opornego człowieka, jak ów sędzia,
ale chodzi w tym wszystkim
o wewnętrzne nastawienie wdowy, o jej głęboką i wytrwałą wiarę,
iż jej prośba jest możliwa do zrealizowania, iż jej
wołanie nie jest niczym złym, a wręcz przeciwnie – może
doprowadzić do zrealizowania się jej pragnienia.
Wydarzenie
to ma zobrazować także nasze odniesienie do Boga, także
nasze modlitwy do Niego kierowane i naszą wytrwałość w wołaniu
do Niego o pomoc i ratunek. Bo – właśnie – musimy pamiętać,
że najważniejsza w tym wszystkim jest zawsze
nasza wiara,
nasze wewnętrzna dyspozycja, a słowa,
których użyjemy w modlitwie, czy też gesty, których
będziemy dokonywać – to wszystko ma być podporządkowane
nastawieniu wewnętrznemu.
Niech
nas Bóg broni przed tym, abyśmy nasze ręce do Niego wznosili po
to, aby się przed innymi pokazać.
I niech nas Bóg broni przed tym, abyśmy modlili się do Niego,
klękali przed Nim, a nawet chodzili na kolanach po
to, aby „podkreślić” siebie i
zamanifestować swoją rzekomą wielką pobożność. Niech nas Bóg
broni przed taką postawą!
Owszem,
potrzeba naszych zgiętych kolan i nawet dłuższej adoracji na
kolanach – naturalnie, jeżeli wiek, zdrowie i siły nam na to
pozwalają. Ale to nasze klęczenie przed Bogiem ma wyrażać
nasze uniżone serce.
Nie ma natomiast sensu klęczenie przed Nim
tylko po to, aby spełnić obowiązek, czy też z samego poczucia
przyzwoitości. Przed Bogiem klękamy w geście wiary. W ten
sposób ma się wyrażać naszewewnętrzne nastawienie, które zawsze
jest najważniejsze.
Dlatego
osoby starsze, schorowane, które nie dadzą rady dłużej klęczeć,
ani nawet przyklęknąć na chwilę, dobrze się modlą także na
siedząco, a nawet leżąc w łóżku, kiedy nie mogą zasnąć.

To wszystko jest – w ich przypadku – bardzo dobrą modlitwą. Bo
liczy się nastawienie serca na Boga i wytrwałość modlitwie!
Gesty
i postawy – jakkolwiek wyrażają nasze wewnętrzne nastawienie –
to jednak zawsze są na drugim planie.
Podobnie
rzecz się ma z innymi gestami naszej pobożności, jak bicie
się w piersi, chodzenie na kolanach wokół ołtarzy w różnych
sanktuariach. Bardzo często wypływa to z głębokiej wiary,
ale czasami przypisuje się temu wartość wręcz magiczną
chociaż nikt tego w taki sposób wprost nie nazwie: po prostu trzeba
obejść ten ołtarz na kolanach,
bo tak wszyscy robią, albo
może mnie ktoś zobaczy.
I
trzeba bić się w piersi choćby pięćdziesiąt razy i
choćby nawet niedbale – aby tylko liczba się zgadzała. Ale że
przy okazji jakoś trudno się dopatrzeć żalu za grzechy i chęci
zmiany życiowej postawy – to już zupełnie inna historia. I można
także godzinami przesiadywać w kościele i długie modlitwy
odmawiać
– a jednocześnie uważnie dookoła się rozglądać,
kto wszedł, jak jest ubrany, koło kogo usiadł i co tak w ogóle
wokół się dzieje. Nie o to przecież w tym wszystkim chodzi!
I
myślę, że wszyscy bylibyśmy w stanie wymienić jeszcze wiele
innych postaw i zachowań,
nad którymi należałoby się
zastanowić i pomyśleć o ich odniesieniu do wnętrza i serca
człowieka. Często są to postawy i gesty pobożne, które na
pierwszy rzut oka mają odniesienie do wiary, jak surowe posty,
leżenie krzyżem, inne różnego rodzaju umartwienia, czy chociażby
bardzo częste czynienie znaku Krzyża.
Wszystkie
one, jeżeli są autentyczne i z wiary wynikają, jeżeli
autentycznie wyrażają prawdziwą pobożność, to wówczas są
godne pochwały. Jeżeli natomiast są gestami na pokaz – to
stają się niepotrzebne, a czasami wręcz śmieszne.
Ale
zapewne kojarzą nam się w tej chwili i takie gesty i postawy, które
w żaden sposób nie mają odniesienia do wiary, jak rozpowszechniony
tu i ówdzie zwyczaj niezawierania małżeństw w określonych
miesiącach,
czy przypisywanie jakichś magicznych właściwości
wodzie święconej, lub też różnym pokarmom czy napojom; czynienie
różnych wróżb i podtrzymywanie różnych przesądów
, albo
wreszcie – obawa przed rzekomym pechem, który może się
przytrafić w piątek, trzynastego dnia miesiąca. To ostatnie, na
szczęście, jakby już odchodzi w niepamięć.
Wszystkie
te sytuacje nie mają nic wspólnego z wiarą i wręcz jej
zaprzeczają,
pokazując w ten sposób, że dany człowiek musi
zwrócić większą uwagę na formację swego serca, na kształtowanie
tegoż serca. Zresztą, wszyscy musimy o tym zawsze pamiętać!

Bardzo
jasno poucza nas dzisiaj Święty Paweł, mówiący do Tymoteusza,
ale i do nas wszystkich, w drugim czytaniu: Trwaj w
tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz,
od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma
Święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku
zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga
jest natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do
poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży
był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu
.
Właśnie,
Kochani, tu jest sedno sprawy: nam naprawdę ciągle potrzeba
odnawiania naszej wiary w świetle Pisma Świętego.
Bo zapewne
tak, jak Tymoteusz, znamy Pismo Święte już od dzieciństwa i wiele
słów tam zapisanych dobrze rozpoznajemy i może jesteśmy w
stanie powtórzyć z pamięci
niektóre zdania
czy stwierdze
nia. A jednak potrzeba ciągle odnawiania
naszego rozumienia Pisma Świętego i trzeba, abyśmy w Jego świetle
odnawiali swoją wiarę.
Bo
przez całe życie – jeśli tak można powiedzieć – nauczyliśmy
się wierzyć,
a może dokładniej: nauczyliśmy się wiarę
praktykować – właśnie – tak trochę po swojemu.
Mamy już
swój sposób na modlitwę i mamy wiele własnych zwyczajów, wiele
własnych gestów i zachowań, wiele też własnych przekonań. I
to wszystko dobrze, bo wiadomym jest, że każdy ma jakieś osobiste
odniesienie do Boga
i indywidualny sposób rozmowy z Nim, swoją
własną pobożność.
Ale
to wszystko musi być głęboko zakorzenione w Piśmie Świętym,
musi być zgodne z nauczaniem Kościoła i musi głęboko
dotykać naszego serca.
Nie może być tylko jakimś zestawem
zewnętrznych zachowań, które nie będą miały odniesienia do
serca i nie będą – w związku z tym – miały żadnego
odniesienia do życia.
Dlatego
warto, abyśmy z uwagą słuchali czytań mszalnych, abyśmy z uwagą
słuchali kazań, nawet tych czasami nieudolnych, trochę –
tak po ludzku patrząc – nie za bardzo udanych. Warto, abyśmy
starali się coś wziąć dla siebie z tych myśli, z tych tekstów.
Warto, abyśmy słuchając ich, starali się coś w swoim życiu
zmieniać – ciągle zmieniać, ulepszać, poprawiać, poszukiwać
ciągle nowych sposobów praktykowania i przeżywania swojej wiary

– nie zaniedbując oczywiście tego, co do tej pory było
wartościowe i piękne.
Dobrze
by było, abyśmy nigdy nie podchodzili do tych treści z takim
nastawieniem, że ja to przecież wszystko dobrze wiem, więc po
co mi to przypomina
ć W rzeczywistości, zawsze
tam możemy znaleźć coś nowego, fascynującego,
intrygującego…
Szukajmy
zatem – i odnajdujmy!
A nasze zewnętrzne gesty i postawy niech
będą bardzo czytelnym i jasnym znakiem tego, co tak naprawdę
dzieje się w naszych sercach!
****************************
List
pasterski Episkopatu Polski
w
sprawie „
Jubileuszowego
Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana”
Drogie
Siostry i Drodzy Bracia!
W
dzisiejszej Ewangelii wybrzmiało ważne pytanie Pana Jezusa o naszą
wiarę: Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie?
Bez wiary, jak zaznacza autor Litu do
Hebrajczyków, nie można podobać się Bogu. Wcześniej
usłyszeliśmy, że inaczej niż niesprawiedliwy sędzia z
przypowieści, Pan Bóg bez ociągania bierze w obronę tych, którzy
dniem i nocą do Niego wołają. Ma więc sens nasza wytrwała
modlitwa. Trzeba więc o łaskę wiary stale prosić, ale też mężnie
wiarę wyznawać i razem z innymi ją manifestować. Światowe Dni
Młodzieży w Krakowie i poprzedzające je Dni Misyjne w diecezjach
pokazały, że dzieje się wówczas zbawienie, doświadczamy
obecności i bliskości Boga.
W
nadchodzących dniach szczególnym aktem wiary i modlitwy będzie
Jubileuszowy Akt
Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”,
którego
treść została zatwierdzona przez Konferencję Episkopatu Polski, a
jego uroczysta proklamacja odbędzie się w Sanktuarium Bożego
Miłosierdzia w Krakowie – Łagiewnikach, 19 listopada br. – w
przeddzień uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.

Nazajutrz akt ten zostanie odmówiony we wszystkich świątyniach
Kościoła katolickiego w Polsce. Pragniemy, żeby był on znaczącym
krokiem w procesie przywracania Jezusowi należnego Mu miejsca w
naszym życiu osobistym, zawodowym i społecznym. Dlatego zachęcamy
do podjęcia trudu duchowego przygotowania do niego i
realizacji płynących z niego zobowiązań.
1.
Prezentacja wydarzenia i dzieła przyjęcia Jezusa za Pana i
Króla
W
bulli Misericordiae
vultus”
Papież Franciszek podpowiada, by zamykając
Drzwi Święte Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, powierzyć
Chrystusowi Panu „życie Kościoła, całej ludzkości i ogromnego
kosmosu, prosząc o wylanie Jego miłosierdzia jak rosy porannej, aby
owocna stała się historia, którą mamy tworzyć w najbliższej
przyszłości”. W nawiązaniu do tych słów i w jedności z
Papieżem chcemy wołać, w uroczystość Chrystusa Króla
Wszechświata i dzień wcześniej w Krakowie – Łagiewnikach:
„Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu
wszystko, co Polskę stanowi,
wszystkie narody świata, a
zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża.
Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla, i
wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się
Twojemu panowaniu”.
„Jubileuszowy
Akt” ma też bardzo czytelne odniesienie do obchodów 1050.
rocznicy Chrztu Polski, w formie wyznania wiary i wyrzeczenia się
złego: „Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania
nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy
nie wygasłe prawa. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego
spraw”.
Zasadniczym
celem dokonania aktu jest uznanie z wiarą panowania Jezusa, poddanie
i zawierzenie Mu życia osobistego, rodzinnego i narodowego we
wszelkich jego wymiarach i kształtowanie go według Bożego prawa.
Jesteśmy bowiem świadkami wielorakiego pozostawiania Boga na
marginesie życia, czy wręcz odchodzenia od Boga.
W naszym życiu
ma nieraz miejsce swego rodzaju detronizacja Jezusa, pozbawianie Go
należnego Mu miejsca i czci, możliwości wpływu na nasze życie i
postępowanie. A przecież, Bóg Go nad wszystko wywyższył i
darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło
się każde kolano, istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I
aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku
chwale Boga Ojca.
Nie
trzeba więc Chrystusa intronizować w znaczeniu wynoszenia Go na
tron i nadawania Mu władzy, ani też ogłaszać Go Królem. On
przecież jest Królem królów i Panem panów na wieki. Natomiast
naszym wielkim zadaniem jest podjęcie dzieła intronizacji Jezusa w
znaczeniu uznawania Jego królewskiej godności i władzy całym
życiem i postępowaniem.
Parafrazując myśl Papieża Piusa XI z
encykliki „Quas Primas”, można powiedzieć krótko: trzeba
robić wszystko, by Chrystus panował.
Tak określone zadanie
domaga się uznania Chrystusa za swego i naszego Króla, uznania Jego
panowania nad nami, czyli dobrowolnego poddania się Prawu Bożemu,
Jego władzy, okazania Mu posłuszeństwa, celem uporządkowania,
ułożenia po Bożemu życia osobistego i społecznego.
Dlatego
Jubileuszowy Akt”
jest nade wszystko aktem wiary, który potwierdza wybór Chrystusa
i obliguje nas do życia
na miarę zawartego z Nim przymierza,
jest aktem sprawiedliwości, w znaczeniu oddania Mu tego, co Jemu
należne i aktem posłuszeństwa w odpowiedzi na Jego Miłość.
W proklamacji aktu nie chodzi tylko o jakiś wyraz zewnętrznego
uznania Jezusa Królem i Panem, ale postawę głęboko wewnętrzną,
duchową,
która ma swoje konsekwencje w życiu i promieniuje na
wszystkie sfery życia, na innych ludzi i owocuje w społeczeństwie.
O to właśnie wołał Święty Jan Paweł II w homilii inaugurującej
swój pontyfikat: „Nie lękajcie się. Otwórzcie na oścież
drzwi Chrystusowi! Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice
państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych oraz
kierunków cywilizacyjnych”.
„Jubileuszowy
Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” trzeba
zatem widzieć szerzej, jako początek realizacji wielkiego dzieła
otwarcia Jezusowi drzwi:
naszych domów i serc, świątyń i
miejsc pracy. Chodzi o dzieło umiłowania Jezusa do końca, oddania
Mu życia, zawierzenia Mu siebie, swej przyszłości i pracy nad
sobą, podejmowania posługi miłości miłosiernej ze względu na
Niego oraz realizacji Ewangelii we wszelkich sferach życia, również
społecznej, ekonomicznej i politycznej.
2.
Zaproszenie do czynnego udziału w wydarzeniu i dziele
intronizacji
W
trakcie rozeznawania dążeń tak zwanych ruchów intronizacyjnych i
w ramach wymiany myśli z ich przedstawicielami okazało się, że
wspólny ich cel jest zbieżny z dążeniem wielu wspólnot i
stowarzyszeń Kościoła w Polsce, między innymi środowiska
oazowego i charyzmatycznego. Jest też u podstaw spotkań młodzieży
w Lednicy. Oznacza to, że od wielu lat dojrzewa w naszym Kościele
myśl i pragnienie, aby uznać Chrystusa Panem i Zbawicielem, uznać
Go Królem i poddać się Jego Prawu.
Dlatego bez obaw i z
ufnością wobec Ducha Świętego, który przemawia wspólnym głosem
ludu Bożego, zwracamy się do wszystkich wiernych z prośbą o
zaangażowanie się w realizację tego dzieła.
U
jego podstaw jest proklamacja „Jubileuszowego
Aktu”. Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie –
Łagiewnikach zapraszamy Was wszystkich, także wiernych ze środowisk
polonijnych na całym świecie. Szczególne zaproszenie kierujemy do
członków ruchów, wspólnot i stowarzyszeń kościelnych oraz do
polskiej młodzieży.
Zapraszamy zwłaszcza Was, którzy
pielgrzymujecie na Lednickie Pola, którzy braliście udział w
Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie i którzy z różnych
powodów zostaliście w domu. Zostawcie „kanapę” i ruszcie w
drogę, zabierając z sobą cały entuzjazm wiary. Bądźcie
otwarci na prośby i sugestie Waszych duszpasterzy. Potrzebujemy w
Łagiewnikach młodych siewców nadziei. Realizacja dzieła
intronizacji, czyli wywyższenia Jezusa w naszym życiu osobistym,
rodzinnym, kościelnym i narodowym, nie będzie bowiem czymś łatwym
i dlatego wydarzenie w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia musi być
jak mocne uderzenie w dzwon,
byśmy się obudzili i z radością
podjęli trudne zadanie, przekonani o jego nieodzowności.
Uroczystość
rozpocznie się 19 listopada br., o godz. 10.00. Jej
kulminacyjnym punktem będzie liturgia Mszy Świętej
o godz. 12.00.
„Jubileuszowy
Akt” będzie proklamowany przed Panem
Jezusem wystawionym w Najświętszym Sakramencie.
Ci z nas,
którzy nie wybiorą się do Łagiewnik, będą mogli śledzić to
ważne wydarzenie w mediach.
Natomiast
w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, we
wszystkich świątyniach Kościoła katolickiego w Polsce,
każdy
będzie mógł osobiście i razem z domownikami, we wspólnocie
zgromadzenia liturgicznego, dokonać aktu przyjęcia Jezusa za Króla
i Pana. Oczywiście owocność naszego włączenia się w
„Jubileuszowy Akt” będzie
zależała od wcześniejszego przygotowania swego wnętrza i
zaangażowania, od obudzenia naszej wiary.
Dlatego
trzeba, byśmy wszyscy od zaraz podjęli trud duchowego
przygotowania.
Nie można bowiem sprowadzić „Jubileuszowego
Aktu” tylko do wypowiedzenia formuły słownej.
Trzeba treść „Aktu”
poznać, w sercu rozważyć i przyjąć. By zaś dobrze
zaowocował w naszym życiu, należy zadbać o stan łaski
uświęcającej,
a więc o serce czyste, pojednane z Bogiem i z
bliźnimi. Konieczny jest wysiłek ożywienia osobistej więzi z
Jezusem, by mógł działać i zaprowadzać swe
Królestwo w poszczególnych wymiarach naszego życia.
Stąd też,
pierwszym nakazem chwili jest modlitwa do Ducha Świętego, ponieważ
bez Jego pomocy nikt nie jest w stanie wyznać, iż Panem jest
Jezus.
Już
dzisiaj bardzo prosimy, aby proklamację „Jubileuszowego
Aktu” poprzedziła nowenna, odmawiana w naszych świątyniach,
klasztorach i seminariach. Odmawiajmy również w naszych domach
„Modlitwę do Jezusa, naszego Króla i Pana”, którą dołączamy
do tego listu.
Na
czas przygotowań do „
Jubileuszowego
Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana”
udzielamy
wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.
Podpisali:
Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce
*************************************
Modlitwa
do Jezusa naszego Króla i Pana
Jezu
Chryste, Królu Wszechświata, Panie nasz i Boże, Odkupicielu
rodzaju ludzkiego, nasz Zbawicielu!
Ty,
który mówiłeś, że Królestwo Twoje nie jest z tego świata,
który wzywałeś nas do szukania Królestwa Bożego i nauczyłeś
nas prosić w modlitwie do Ojca: „przyjdź Królestwo Twoje”,
wejrzyj na nas stojących przed
Twoim Majestatem.
Wywyższamy
Cię, oddajemy Ci cześć i uwielbienie. Pokornie poddajemy się
Twemu Panowaniu i Twemu Prawu.
Świadomi
naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy
za wszelkie nasze grzechy i zaniedbane dobro. Wyrażamy naszą
skruchę i prosimy o zmiłowanie.
Przyrzekamy
zabiegać o pomnożenie Twojej Chwały, dziękować za nieskończone
Miłosierdzie, które okazujesz z pokolenia na pokolenie, wiernością
i posłuszeństwem odpowiadać na Twoją Miłość.
Boski
Królu naszych serc, niech Twój Święty Duch, wspiera nas w
realizacji tych zobowiązań, chroni od zła i dokonuje naszego
uświęcenia. Niech pomaga nam porządkować całe nasze życie i
posłannictwo Kościoła.
Króluj
nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie,
na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia
ludzi.
Spraw,
aby nasze rodziny, wioski, miasta i świat cały objęło Twe
Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i
łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju, teraz i na
wieki wieków. Amen.

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.