W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, rokrocznie na tym naszym forum – w dniu 19 października – wyrażam swoiste zdziwienie i nieukontentowanie, że wspomnienie Błogosławionego Księdza Jerzego jest tylko wspomnieniem dowolnym. I to jedynie w niektórych Diecezjach. Uważam bowiem, że powinno mieć ono wręcz rangę liturgicznego święta! Chodzi bowiem o Kapłana, którego świadectwo wiary i męczeństwa przemawia niezwykle mocno do wszystkich Polaków! I nie tylko do Polaków! Żywię nadzieję, że kiedy zostanie ogłoszony Świętym – oby jak najszybciej – ta sytuacja się zmieni. Niemniej jednak, ja dzisiaj włączam jego wspomnienie do naszych rozważań i modlitwy.
        A w dniu dzisiejszym serdeczne życzenia imieninowe przesyłam Piotrowi Antosiewiczowi, Lektorowi w Celestynowie i byłemu – za moich czasów – Prezesowi Służby liturgicznej w tej Parafii. Dziękując za naszą współpracę i odnowiony ostatnio kontakt, życzę Solenizantowi bohaterstwa i mądrości Księdza Jerzego! Może niekoniecznie męczeństwa, ale bohaterstwa, mądrości i świętości – tak! I o to będę się modlił.
        Zresztą, moi Drodzy, tego wszystkiego także Wam życzę: niech przykład świętości Księdza Jerzego promieniuje na nas i oświeca drogi naszego niełatwego polskiego „dzisiaj”…
       A czynnikiem oświecającym drogi naszej blogowej refleksji nad Bożym słowem będzie w dniu jutrzejszym – słówko z Syberii!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
29 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
dowolne Bł. Jerzego Popiełuszki,
Kapłana
i Męczennika,
do
czytań: Ef 3,2–12; Łk 12,39–48
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Słyszeliście przecież o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla
was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta
tajemnica, jaką pokrótce przedtem opisałem. Dlatego czytając te
słowa możecie się przekonać o moim zrozumieniu tajemnicy
Chrystusa. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich
pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym
Jego apostołom i prorokom, to znaczy, że poganie już są
współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami
obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. Jej sługą stałem
się z daru łaski udzielonej mi przez Boga na skutek działania Jego
potęgi.
Mnie,
zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta
łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo
Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego
planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to
teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga przez Kościół stanie
się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich,
zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w Chrystusie Jezusie,
Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością
dzięki wierze w Niego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „To rozumiejcie, że gdyby
gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie
pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi,
gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy
przyjdzie”.
Wtedy
Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy
też do wszystkich?”.
Pan
odpowiedział: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym,
którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał
jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy
zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad
całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy:
«Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i
służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie
pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie,
której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu
miejsce.
Sługa,
który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił
zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie
zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę.
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele
zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.
Jak
słyszymy, problem włączenia do wspólnoty młodego Kościoła
pogan,
a więc tych, którzy nie należeli do religijnej
społeczności narodu wybranego, był tematem ważnym i ciągle
poruszanym w nauczaniu apostolskim. Paweł co i raz do niego wracał,
mocno podkreślając, że poganie już
są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i
współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.

Tak
napisał w Liście do Efezjan, podobnie
też pisał w wielu innych miejscach. Na takim stanowisku stał
również
Piotr i inni Apostołowie,

chociaż nie dla wszystkich było to oczywiste. I może nawet nie to,
czy poganie w ogóle powinni wejść do wspólnoty Kościoła, ile
bardziej – jaką
drogą:
czy
przez judaizm, czy bezpośrednio?

Znamy
podjęte w tej sprawie orzeczenie Soboru Jerozolimskiego, w roku 50.
Jednak w Listach Apostoła Pawła widzimy ciągle usilne
i dogłębne tłumaczenie tej kwestii,

wręcz przekonywanie
do niej. Tak, jakby orzeczenie soborowe miało nie wystarczyć…
Bo
może rzeczywiście, orzeczenie jako takie było jasne i konkretne,
ale trzeba było jeszcze doprowadzić
do
wewnętrznego
dogłębnego przekonania

wszystkich wyznawców Chrystusa, że Pawłowi,
jako – jak sam siebie określił – najmniejszemu
ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom
jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na
światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu,

ukrytego
przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy.

Bo
– właśnie! –
nie było
żadną zasługą Pawła, ani wyznawców judaizmu, ani tych, którzy
nimi nie byli, iż zostali
zaproszeni do zbawienia. Wszyscy bowiem
stali się
adresatami darmowej łaski Bożej i tego – jak słyszeliśmy przed
chwilą – tajemniczego
planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy.
Jak
zaś
dalej Paweł wyjaśnia,
przez
to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga przez Kościół
stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach
niebieskich, zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w
Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

I
wreszcie bardzo mocna konkluzja: W
Nim mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w
Niego.

Tak,
jedynie
dzięki
Jezusowi mamy przystęp do Ojca!
I
to wręcz przystęp „śmiały”!
Dzięki
wierze w Jezusa! Zatem, nie pochodzenie, czy przynależność do
takiego czy innego nurtu religijnego, ale wiara
w Jezusa
była
i jest

warunkiem „śmiałego przystępu” do Ojca,

czyli – osiągnięcia
zbawienia. Ono jest zawsze wynikiem darmowej
miłości Boga.

A
wsłuchując się w przypowieść Jezusa z dzisiejszej Ewangelii,
możemy powiedzieć, że po
stronie człowieka jest
ono
wynikiem
postawy
czuwania, gotowości i chyba też… pokory.
Bo
wydaje się, że właśnie przede
wszystkim pokory
– chociaż
czuwania
również
– zabrakło temu słudze, który znużony, albo zmylony
przedłużającą się nieobecnością pana zaczął bić
sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się…
Kochani,
to bardzo mocna i wyrazista lekcja dla nas: my nigdy
nie możemy zaufać sobie,

swoim możliwościom, swoim znajomościom, swojej pozycji – nawet
swojej pozycji w Kościele!

Każda i każdy z nas, jeśli chce osiągnąć zbawienie – a trudno
sobie wyobrazić, żeby
ktoś nie chciał
ma
czuwać! Czuwać w pełnej gotowości!
W
gotowości – i
z ogromną pokorą, która będzie wynikała nie z jakiegoś pustego
uniżania się dla samego uniżania, albo dla popisania się przed
ludźmi, ale z najgłębszego przeświadczenia, że na
zbawienie niczym sami nie jesteśmy w stanie zasłużyć,

bo jest ono darem
darmowej miłości Boga do człowieka.

Do każdej i każdego z nas! Dobrze jest o tym zawsze pamiętać…
Dobrze
o tym pamiętał i właśnie o takiej miłości świadczył, i do tak
rozumianego zbawienia prowadził ludzi Patron dnia dzisiejszego –
wielki, choć bardzo skromny Kapłan i Męczennik – Błogosławiony
Ksiądz Jerzy Popiełuszko.
Urodził
się
w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, 14 września 1947 roku,

we wsi Okopy, w parafii Suchowola, z rodziców Władysława i
Marianny z domu Gniedziejko. W dwa dni po urodzeniu, 16
września, został ochrzczony

w kościele parafialnym i tam też bierzmowany w 1956 roku.
Do
Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego uczęszczał w
Suchowoli. Tam również,
w parafialnym kościele, był ministrantem.

Uzyskawszy świadectwo maturalne, zgłosił się w dniu 24 czerwca
1965 roku do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w
Warszawie, gdzie przygotowywał się intelektualnie i duchowo do
kapłaństwa.
Podczas
tych studiów musiał
odbyć dwuletnią służbę wojskową w specjalnej jednostce dla
kleryków w Bartoszycach.

Z tego okresu znany jest fakt mężnej postawy Alumna Jerzego, który
nie pozwolił odebrać
sobie medalika i różańca,

za co był szykanowany przez władze wojskowe. Celem tych szykan i
obostrzeń w służbie było zniechęcanie
żołnierzy – kleryków do powrotu na drogę powołania
kapłańskiego.
Jerzy
jednak powrócił, ale niemal natychmiast musiał poddać
się operacji tarczycy oraz podjąć leczenie choroby serca.
Przeżycia w wojsku,
choroba i pobyt w szpitalu bardzo
uwrażliwiły
go
na potrzeby, cierpienia i krzywdy bliźnich.

Stał się opiekuńczy i zatroskany, zwłaszcza o chorych. W dniu 28
maja 1972 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk Kardynała
Stefana Wyszyńskiego.
Po
święceniach pracował w Ząbkach koło Warszawy, a następnie w
Warszawie – Aninie, w Parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu i w
kościele akademickim Świętej Anny, gdzie prowadził konwersatoria
dla studentów medycyny,

organizował rekolekcje i obozy o charakterze rekolekcyjnym oraz
kierował duszpasterstwem pielęgniarek.
Od
20 maja 1980 roku zamieszkał przy Parafii Świętego Stanisława
Kostki na Żoliborzu,

gdzie jako rezydent pomagał w pracy parafialnej oraz prowadził
zebrania formacyjne dla studentów Akademii Medycznej, prowadził
duszpasterstwo pielęgniarek, a co miesiąc urządzał dla lekarzy
spotkania modlitewne. Uczestniczył także w
przygotowaniu dwóch wizyt papieskich,

roztaczając z ramienia Kościoła – wraz ze swoją kilkusetosobową
grupą medyczną – opiekę zdrowotną nad Pielgrzymami.
I
wreszcie – z czego jest chyba najbardziej znany – bezkompromisowo
zaangażował się w duszpasterstwo świata pracy,

zarówno w okresie tworzenia się „Solidarności”, jak i później,
gdy trwał stan wojenny w Polsce oraz po jego zniesieniu. Pomimo
szykan
ze strony
czynników państwowych i esbeckich oraz pomówień i
oszczerstw
w środkach
masowego przekazu, był
rzecznikiem i obrońcą
godności człowieka, praw ludzkich do wolności, sprawiedliwości,
miłości i prawdy,
a
także heroldem Pawłowego i papieskiego nauczania, że zło
należy zwyciężać dobrem.

Prawdy
te głosił wraz ze swym Proboszczem, Księdzem Prałatem Teofilem
Boguckim, przede wszystkim podczas
nabożeństw za Ojczyznę,
urządzanych
w kościele Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu od
czasu ogłoszenia stanu wojennego we wszystkie ostatnie niedziele
miesiąca.
A
te serdeczne więzy Księdza Jerzego ze światem pracy, zwłaszcza z
pracownikami Huty Warszawa, zadzierzgnięte zostały w
sposób niemal przypadkowy,
jednak
z pewnością
opatrznościowy,
gdy w
sierpniu 1980 roku odprawił na terenie tegoż zakładu Mszę Świętą
dla robotników. Oni sami z
taką prośbą zwrócili się do Prymasa Wyszyńskiego,

a ten wysłał kapelana, aby znalazł do tego zadania jakiegoś
księdza. Kapelan natrafił na Księdza Jerzego i jego – jako
pierwszego – poprosił.
I tak się zaczęło – i tak już zostało, aż do owego pamiętnego
19 października 1984 roku.
Wtedy
to bowiem, późnym wieczorem, wracając samochodem z posługi
duszpasterskiej w Bydgoszczy, Ksiądz
Jerzy został
zatrzymany przez trzech funkcjonariuszy

Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i uprowadzony. Stało się to na
szosie w Górsku, niedaleko Torunia.

Nastało wtedy dziesięć dni modlitewnego oczekiwania w wielu
świątyniach kraju, zwłaszcza w kościele na Żoliborzu, na powrót
kapłana. Niestety, w dniu
30 października 1984 roku odnaleziono zmasakrowane ciało Księdza
Jerzego,
na tamie we
Włocławku.
Pogrzeb,
zgodnie z wolą katolickiego społeczeństwa, odbył się w Warszawie
3 listopada 1984 roku. Ksiądz Jerzy Popiełuszko został pochowany w
grobie przy kościele Świętego Stanisława Kostki. W
dniu 6 czerwca 2010 roku, w Warszawie, odbyła się Jego
beatyfikacja.
A
oto jego
słowa,
wypowiedziane
w czasie nabożeństwa różańcowego – ostatniego nabożeństwa,
odprawionego za życia ziemskiego –
w
Bydgoszczy, w dniu uprowadzenia i zamordowania, 19 października 1984
roku:
Tylko
ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro,
 kto
dba o rozwój i ubogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią
o ludzkiej godności dziecka Bożego. Pomnażać dobro i zwyciężać
zło, to dbać o godność dziecka Bożego, o swoją godność
ludzką.
Zachować
godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło,

to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego
zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako
synowie Boga nie możemy być niewolnikami.

Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. Wolność
dana jest człowiekowi jako
wymiar jego wielkości.
Zachować
godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to
kierować
się w życiu sprawiedliwością.

Sprawiedliwość wypływa z prawdy i miłości. Im więcej jest w
człowieku prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości.
Sprawiedliwość
musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w
pełni sprawiedliwym.

Gdzie brak jest miłości i dobra, tam na jej miejsce wchodzi
nienawiść
i przemoc.
Zwyciężać
zło dobrem, to zachować wierność
prawdzie.

Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu.
Dążenie do prawdy wszczepił w człowieka sam Bóg, stąd w
człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do
kłamstwa.

Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy
się z miłością,

a miłość kosztuje. Prawdziwa
miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować.

Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Obowiązkiem chrześcijanina
jest stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo
za prawdę się płaci, tylko plewy nie kosztują.

Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić.
Aby
zwyciężać zło dobrem, trzeba troszczyć się o cnotę męstwa.
Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza
lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać
się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego
spokoju.

Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła,
kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy, ale sam
musi być prawdziwym
świadkiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i
miłości.
Aby
zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie
wolno walczyć przemocą.

Komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, usiłuje
zwyciężyć przemocą. Każdy
przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości.

Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna
historia, to walki ludzkiej myśli. Módlmy
się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim
od żądzy odwetu i przemocy.”

To ostatnie zapisane
słowa,
jakie pozostawił nam Ksiądz Jerzy – jego
swoisty testament…
Wzmocnieni
tymi słowami i ubogaceni niezwykłym świadectwem jego świętości,
ale też obdarowani słowem Bożym dzisiejszej liturgii, zastanówmy
się:

Co
konkretnie świadczy o tym, że jestem chrześcijaninem stale
czuwającym?

Czy
nie zdarza mi się patrzeć z poczuciem niejakiej wyższości na
osoby słabsze w wierze?

Czy
mając świadomość darmowego obdarowania przez Boga, staram się Mu
ciągle dziękować za dar zbawienia i inne dary?

Komu
wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele
zlecono, tym więcej od niego żądać będą!

8 komentarzy

  • Skończyłam wczoraj Nowennę do błogosławionego Ks. Jerzego prosząc o wyproszenie za Jego wstawiennictwem łask u Boga nie tylko dla siebie ale i całego narodu polskiego.
    Błogosławiony Księże Jerzy, ucz nas wytrwale „Jak zwyciężać zło, dobrem”.

  • Oby proces kanonizacji bestialsko zamordowanego 32 lata temu kapłana – bł. Ks. Jerzego Popiełuszki szybko się zakończył, będąc tym samym całkowitym ukoronowaniem Jego ziemskiego życia i zwycięstwem dobra nad złem.
    Tymczasem zapraszam na stronę mojego znajomego Dominika Jabsa poświęconą Ks. Jerzemu: http://opowiedzmioksjerzym.pl/

    • MODLITWA O KANONIZACJĘ BŁOGOSŁAWIONEGO KS. JERZEGO POPIEŁUSZKI

      Boże, Źródło wszelkiego dobra, dziękuję Ci, że w swojej miłości obdarzyłeś błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę godnością kapłaństwa. Posłałeś Go, aby gorliwie głosił Twoje słowo, szafował świętymi sakramentami, mężnie działał w Twoje Imię i zawsze był blisko każdego człowieka wzywając do przebaczenia, jedności i pokoju. Ty obdarzyłeś Go łaską męczeństwa, przez co upodobnił się do Chrystusa na drodze krzyżowej.

      Uwielbiamy i dziękujemy Ci, Panie, za ten wielki dar dla Kościoła, szczególnie za to, że uczyniłeś go pośrednikiem w rozdawnictwie łask. W swoim nieskończonym miłosierdziu racz zaliczyć Go w poczet świętych, a mnie, za jego wstawiennictwem udziel łaski ……, o którą z ufnością Ciebie proszę.

      Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.