Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie!

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym świętujemy mały jubileusz: szóstą rocznicę powstania naszego bloga. Dziękuję Bogu – i Wam wszystkim za wspólne tworzenie tego pięknego dzieła! Niech ono trwa – dokąd Pan sam będzie chciał, aby trwało.
       Na radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

33
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Ml 3,19–20a; 2 Tes 3,7–12; Łk 21,5–19
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:
Oto
nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy
wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten
nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po
nich ani korzenia, ani gałązki.
A
dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i
uzdrowienie w jego promieniach.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Bracia:
Sami wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród
was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale
pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla
nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego
prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do
naśladowania.
Albowiem
gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: kto nie chce pracować,
niech też nie je. Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was
postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się
rzeczami niepotrzebnymi.
Tym
przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby
pracując ze spokojem, własny chleb jedli.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi
kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z
tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by
nie był zwalony”.
Zapytali
Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się
to dziać zacznie?”
Jezus
odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu
bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem»
oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie
się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się
stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”.
Wtedy
mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo
przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód
i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.
Lecz
przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować.
Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia
wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was
sposobność do składania świadectwa.
Postanówcie
sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam
wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie
będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A
wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i
niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia
będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie
zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
Na
przestrzeni wieków chrześcijaństwo często napotykało na
sprzeciw, opór, a nawet prześladowania.
I naprawdę daleki
jestem od tego, aby roztaczać tu przed oczami nas wszystkich jakieś
pesymistyczne wizje i głosić spiskową teorię świata,
ale
zauważmy, że od samego początku istnienia Kościoła uczniom
Chrystusa towarzyszyło prześladowanie,
sam Jezus i Jego
Apostołowie – wszyscy, oprócz Jana – umarli śmiercią
męczeńską, a ruiny rzymskiego Koloseum przypominają o tym, co
działo się tam dwa tysiące lat temu…
Owszem,
był taki czas w historii, kiedy Kościół stał się – w sposób
nie najbardziej dla siebie szczęśliwy – potęgą polityczną, ale
i wówczas w wielu rejonach świata był prześladowany.
Szczególnie
na terenach misyjnych.
A
wiek dwudziesty, który przez wielu uznany został za wiek
największego rozwoju ludzkiej myśli, nauki i techniki, wiek
wielkiego cywilizacyjnego skoku ludzkości,
stał się także
niestety wiekiem największego i najbardziej
brutalnego
męczeństwa chrześcijan, bowiem w tym właśnie
wieku tylu ich oddało życie, ilu ich nie zginęło przez
dziewiętnaście poprzednich wieków razem wziętych.
Obecny
wiek także niesie ze sobą kolejne prześladowania w tylu miejscach
na świecie, a organizacje międzynarodowe i różne instytucje,
chociażby unijne, odmieniające prawa człowieka przez wszelkie
możliwe
przypadki, jakoś dziwnie milczą, gdy na oczach
całego świata chrześcijanie – chociażby w Iraku, w Syrii, czy w
tylu miejscach na świecie – są wypędzani z domów, ze swoich
miejscowości, albo mordowani w sposób najbardziej barbarzyński!
I tutaj akurat nie obowiązują żadne prawa człowieka! Cywilizacja
jakby „zawiesiła” swoje oddziaływanie. Wszystkie światowe i
unijne instytucje po prostu milczą. Prawdziwie bezużyteczne, a
wręcz szkodliwe, a do tego jeszcze – kosztowne,
biurokratyczne
twory!
Owszem,
podniosą one krzyk i lament, ale dopiero wtedy, kiedy w którymś
kraju wprowadzi się zakaz mordowania dzieci nienarodzonych,
albo przynajmniej ograniczenie w tym zbrodniczym procederze. Wtedy
natychmiast pojawiają się rezolucje o zagrożonych prawach
człowieka.
Kochani, świat na
głowie stoi!
I
można by zapytać – dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nawet
wówczas, gdy – tak, jak na szczęście obecnie u nas – nie ma
prześladowań krwawych, to jednak ciągle i na każdym kroku
dostrzega się
bardzo krytyczne nastawienie do Kościoła
i do jego nauczania – w wielu środkach przekazu, albo nawet w
poglądach ludzi, uważających się za katolików?…
Dlaczego
tak jest? Dlaczego jednoznaczne stanowisko Kościoła w
kwestiach moralnych czy społecznych
– stanowisko zajmowane
przecież i głoszone nie tylko przez księży, ale i przez osoby
świeckie – jest tak często negowane, krytykowane?
A
może właśnie dlatego, że jest tak jednoznaczne i tak konkretne,
tak precyzyjnie określone! Kościół w swej najbardziej wewnętrznej
istocie zawsze pozostaje jeden i ten sam, idąc
jedną, prostą drogą.
I wtedy, gdy drogi różnych jego
krytyków biegną gdzieś w pobliżu, tym samym torem, wówczas mówią
oni lub piszą o Kościele w miarę dobrze. Kiedy jednak ich drogi
odbiegają w prawo lub w lewo, a Kościół idzie dalej
swoją prostą drogą
– w swoim nauczaniu, w sprawowaniu
jednych i tych samych Sakramentów, w swoim światopoglądzie – to
wówczas następuje opór, ostra i niesprawiedliwa
krytyka,
oraz totalny sprzeciw.
Nie
jest to bynajmniej sytuacja zupełnie zaskakująca. Oto bowiem Jezus
przepowiedział
swoim uczniom. Dzisiejsza
Ewangelia mówi o wojnach i przewrotach oraz o fałszywych
nauczycielach i prorokach. Słyszymy także o prześladowaniach
uczniów Chrystusa,
o
oskarżaniu ich przed królami i namiestnikami, a nawet o tym, że
przeciwnikami mogą okazać się rodzice i bracia.
Jakby
nie patrzeć – obraz mało zachęcający… Trudno takimi
zapowiedziami przekonać kogoś niewierzącego, aby stał się
wierzącym. A i w naszych sercach może zrodzić się pytanie – co
robić? Jakie stanowisko zająć w obliczu takiej sytuacji?
Na
te nasze pytania odpowiada sam Jezus w dzisiejszej Ewangelii, kiedy
mówi: Nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i
przewrotach
. […] Postanówcie sobie w sercu
nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i
mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się
mógł oprzeć, ani się sprzeciwić
. […] Włos
z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze
życie.
Prorok
Malachiasz zaś – w pierwszym czytaniu – dopowiada: Oto
nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy
wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten
nadchodzący dzień,

[…]
A
dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i
uzdrowienie w jego promieniach.
Tak
zatem, pierwszym działaniem ze strony wierzących w obliczu
sytuacji, o której mówimy, jest bezgraniczne zaufanie Bogu.
To przecież Jemu samemu wierzymy, na Nim się opieramy, to On żyje
i działa w Kościele. Nic nie dzieje się poza Nim i nic takiego
również się nie dokona, co by przerosło moc Bożą.
Dlatego
nawet pomimo chwilowych i doraźnych trudności czy przeciwności,
wynikających z zajmowanej właściwej postawy moralnej, nie
możemy tracić ufności w Boga, który stoi po naszej stronie i
który zawsze zwycięża!
Trzeba Mu tylko – albo: aż! –
całkowicie zaufać.
A
drugie wskazanie wynika z dzisiejszego pouczenia Świętego Pawła,
zapisanego w jego Drugim Liście do Tesaloniczan, a zawierającego
się w lapidarnym, ale jakże trafnym stwierdzeniu: Kto nie
chce pracować, niech też nie je.
Myślę, że trudno o
jaśniejsze i bardziej konkretne wskazanie. Apostoł jednak nieco tę
myśl rozwija: Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was
postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się
rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w
Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb
jedli.
Daje
przy tym Apostoł przykład samego siebie, bowiem to on właśnie
zawsze podkreślał, że chociaż ma wszelkie prawo korzystać z
utrzymania ze strony tych, których naucza, to jednak sam pracuje
własnymi rękami
i w ten
sposób zarabia na swoje utrzymanie. I stąd jego słowa są
tak stanowcze, a upomnienie, skierowane do bezczynnych i próżnych –
tak jednoznaczne.
Owa
bezczynność i próżność w postawach niektórych chrześcijan
brała się stąd, że niewłaściwie rozumieli oni
zapowiedź Jezusa, iż przyjdzie niebawem.
Owszem, było prawdą,
iż chrześcijanie bardzo się tymi słowami przejęli i liczyli na
to, że Jezus przyjdzie ponownie, aby
ich wszystkich zabrać z tego złego świata i przenieść do
innej rzeczywistości – tej szczęśliwej, pozaziemskiej. Jednakże
niektórzy to oczekiwanie tak właśnie rozumieli, iż mają
bezczynnie wyglądać na przyjście Jezusa, a jeżeli takie
przekonanie połączyć jeszcze
z wrodzoną człowiekowi
skłonnością do lenistwa i wybierania najłatwiejszych
rozwiązań,
to mamy właśnie takie postawy jak te, które Paweł
dzisiaj krytykuje.
Tymczasem
nie na tym polega oczekiwanie na przyjście Zbawiciela. Polegać
ma ono na aktywnym zaangażowaniu się w
spełnianie swoich codziennych obowiązków. Ma to być oczekiwanie
czynne!
Chrześcijanie mają wykonywać wszystkie swoje
zwyczajne, codzienne obowiązki, mają realizować wszystkie stojące
przed nimi zadania – i to najlepiej, jak potrafią! I w ten
sposób mają się przygotować na przyjście Jezusa. Mają – jak
mówi Paweł – pracować ze spokojem, a więc tak normalnie
i zwyczajnie, na ile się tylko da: bez przeszkód i „wstrząsów”
wykonywać swoje zadania.
Jest
to, moi Drodzy, wskazanie także i dla nas, abyśmy my także
bardzo spokojnie podchodzili do różnych przejawów niechęci,
krytyki ze strony ludzi, którym akurat nie podoba się nasz styl
życia, nasze praktykowanie wiary, nasza wierność zasadom.
Naprawdę, nie trzeba z nimi walczyć, ale dobrze byłoby
wybrać tę drogę, którą Jezus i – w Jego imieniu – Święty
Paweł dzisiaj wskazują: całkowicie zaufać Bogu i bardzo
spokojnie, ale rzetelnie robić swoje.
To będzie czytelne
świadectwo naszej
mądrej i pięknej postawy
świadectwo, które bardziej przemówi i przyniesie korzyść, niż
jakiekolwiek kłótnie i spory.
A
jeżeli dojdzie także do dyskusji na te zasadnicze tematy – bo
nieraz do nich dochodzi i bardzo byłoby dobrze, abyśmy nie bali się
w nie włączać – to wówczas trzeba się postarać, aby nasze
stanowisko było wyrażone w sposób jak najbardziej pogodny i
życzliwy.
Bo
nawet ze zwykłej, życiowej obserwacji można wyprowadzić wniosek,
że w niejednym przypadku rozmowa matki z synem, czy żony z mężem,
w której ta stara się nakłonić go do zmiany życia, do chodzenia
na Mszę Świętą czy przystąpienia do Spowiedzi, kończy się
niepowodzeniem nie dlatego, że nie ma ona racji,
czy że mówi
coś niezgodnego z prawdą. Owo przekonywanie nie udaje się dlatego,
że jest wyrażone w niewłaściwy sposób.
Jeżeli
bowiem ktoś występuję w obronie wiary i chrześcijańskiego stylu
życia w ten sposób, że traktuje drugiego
„z góry” i ostrym tonem, pełnym pretensji, a czasami
wręcz
przekleństw,
nakazuje mu zmianę życia na lepsze, to nie ma się
co spodziewać zamierzonych efektów. Ja wiem, że to wszystko jest
bardzo trudne i że o wiele łatwiej mówić o tym na kazaniu, niż
w konkretnej sytuacji domowej znaleźć rozwiązanie.
Naprawdę –
wiem o tym! Ale jestem pewny, że nasze świadectwo będzie o
wiele bardziej przekonujące
i skuteczne, jeżeli
będzie to świadectwo pogodne,
nacechowane życzliwością,
czynione
z uśmiechem, w
formie żartu, czy nawet jakiegoś małego, niegroźnego
przytyku…
Kochani,
w sprawach tak delikatnych, jak sprawy wiary i sumienia, można
cokolwiek wygrać tylko w
sposób delikatny, pomysłowy,
oryginalny, natomiast
na pewno
nie pomogą krzyki, łajania, przekleństwa, złość w oczach,
ciągła pretensja, nie wspominając już o rękoczynach.
Chrześcijanin musi innym pokazać – nie tylko powiedzieć, ale
i pokazać
– że ta jego szczera, gorliwie praktykowana wiara
daje mu pogodne spojrzenie na życie, radość i
nadzieję, a nie czyni
z niego napastliwego agresora!
Bo
jeżeli ów daleki, albo odchodzący od Kościoła człowiek zobaczy
w chrześcijaninie kogoś tak groźnego i nieprzystępnego, albo tak
pysznego, albo wręcz agresywnego, to tylko nabierze nowych
argumentów za tym, aby do Kościoła nie wracać…
Niech
zatem argumentem po naszej stronie będzie – żeby powtórzyć to
raz jeszcze – totalne zaufanie do Boga i rzetelne wykonywanie
swoich codziennych obowiązków,
które
stanie się pogodnym, radosnym i pełnym optymizmu
świadectwem dla innych!
Dla
całego świata!

7 komentarzy

  • Dla mnie dzisiejsza obietnica Jezusa "Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić." jest bardzo wymowna i wystarczająca, by nie bać się przeciwników. Jezu ufam Tobie.

  • Gratuluje wytrwalosci w pisaniu bloga i dziekuje bardzo. Dzis podczas mszy sw.modlilam sie tez w tej intencji i za ks. Jacka. Niech ten blog dalej trwa. Moze tak jak i ks.Lukasz dostosowal sie do potrzeb czytajacych jego strone i tu tez mozna w miare sugestii czytajacych cos zmieniac ale niech trwa dalej.
    Wszystkim nam potrzeba wytrwalosci i cierpliwosci. Nie zawsze od razu widzimy efekty naszej pracy i dostrzegamy rezultaty dzialalnosci apostolskiej.
    Bog zaplac za ta prace jaka dajecie nam piszac ten blog : ks. Jackowi , ks.Markowi , siostrom i wszystkim komentatorom i czytajacym tez.
    Pozdrawiam.
    Wiesia.

    • Dołączam się do gratulacji i pięknych życzeń dla Autorów bloga, o czym zapomniałam w pierwszym komentarzu. To prawda wytrwałość wszystkim nam potrzebna; tak w modlitwie, jak i w każdym działaniu. Szczęść Boże w dalszym prowadzeniu nas, w dalszym komentowaniu i rozważaniu Bożego Słowa.

    • Przyłączam się do podziękowań dla Ks. Jacka za stworzenie i prowadzenie tego bloga. Dziękuję Ks. Markowi za cenne rozważania w trafnie sformułowanym cyklu "Słówko z Syberii" :). Dziękuję Wszystkim, którzy komentują i czytają blog tworząc w ten sposób naszą "blogową rodzinkę". Szczęść Boże!

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.