Stał się pośrednikiem lepszego przymierza…

S
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym
imieniny obchodzili:

Ksiądz
Mariusz Szyszko – mój serdeczny i oddany Przyjaciel jeszcze z
czasów wspólnej służby ministranckiej w naszej rodzinnej Parafii;
Człowiek, któremu bardzo wiele zawdzięczam i który zawsze jest
blisko, aby wspierać i pomagać;

Ojciec
Mariusz Rudzki, salezjanin, także pochodzący z naszej rodzinnej
Parafii;

Ksiądz
Biskup Henryk Tomasik – obecnie Biskup radomski, a wcześniej:
Biskup Pomocniczy siedlecki, udzielający mi w swoim czasie święceń
diakonatu i mój Profesor w Seminarium;

Ksiądz
Mariusz Zaniewicz, Ksiądz Mariusz Korzenecki, Ksiądz Mariusz Lech –
Kapłani znajomi i z różnych względów mi bliscy;

Mariusz
Kozłowski – mój Kolega z Klasy ze szkoły podstawowej;

Mariusz
Niedziałkowski, Mariusz Kłusek i Mariusz Chmielewski – Mężowie
i Ojcowie trzech Rodzin, z którymi przyjaźń sięga jeszcze czasów
pierwszego mojego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym;

Mariusz
Kozak – po prostu Znajomy.
Dzisiaj
natomiast imieniny obchodzą:

Sebastian
Karczewski – znajomy Redaktor „Naszego Dziennika”;

Sebastian
Kucharski – za moich czasów: Lektor w Celestynowie.
Życzę
Drogim Solenizantom, aby każdego dnia pogłębiali i odnawiali swoje
osobiste przymierze z Jezusem. I o to będę się dla Nich modlił!
Moi
Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze
słówko z Syberii! Oczywiście, wspieramy wszelkie „manewry”
misyjne i duszpasterskie, codziennie podejmowane, a także działania,
służące zacieśnianiu kapłańskiej jedności.
Gorąco
i nieustannie zachęcam do wypowiadania się w kontekście
zamieszczonego rozważania.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
2 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr
8,6–13; Mk
3,13–19

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Teraz arcykapłan nasz otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą
służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które
oparte zostało na lepszych obietnicach. Gdyby bowiem owo pierwsze
było bez nagany, to nie szukano by miejsca na drugie przymierze.
Albowiem ganiąc ich, zapowiada:
Oto
nadchodzą dni, mówi Pan, a zawrę z domem Izraela i z domem Judy
przymierze nowe. Nie takie jednak przymierze, jakie zawarłem z ich
ojcami, w dniu, gdym ich wziął za rękę, by wyprowadzić ich z
ziemi egipskiej. Ponieważ oni nie wytrwali w moim przymierzu, przeto
i Ja przestałem dbać o nich, mówi Pan.
Takie
jest przymierze, które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi
Pan: Dam prawo moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i
będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem. I nikt nie będzie uczył
swojego rodaka ani nikt swego brata, mówiąc: «Poznaj Pana!» Bo
wszyscy Mnie poznają, od małego aż do wielkiego. Ponieważ ulituję
się nad ich nieprawością i nie wspomnę więcej na ich grzechy”.
Ponieważ
zaś mówi o nowym, pierwsze uznał za przestarzałe; a to, co się
przedawnia i starzeje, bliskie jest zniszczenia.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Jezus
wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał,
a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli,
by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę
wypędzać złe duchy.
Ustanowił
więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba,
syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek
Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa,
Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza,
Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.

Autor
Listu do Hebrajczyków mówi nam dzisiaj o nowym przymierzu,
jakie Bóg zawiera ze swoim ludem. Na przestrzeni wielu wieków
historii, Bóg ciągle wychodził z inicjatywą
kolejnych przymierzy, zawieranych ze swym narodem. Okazywało się
jednak, że żadne z nich – jeśli tak można powiedzieć – „nie
wytrzymywało próby czasu”. I nie dlatego, że
było wadliwie skonstruowane, albo że Bóg nie zadbał o odpowiednie
warunki do jego zachowania. Właśnie Bóg był zawsze wierny
swojemu przymierzu z człowiekiem. Problem leżał natomiast po
stronie człowieka.
Autor
natchniony tak o tym mówi: Zawrę z domem Izraela i z domem
Judy przymierze nowe. Nie takie jednak przymierze, jakie zawarłem z
ich ojcami, w dniu, gdym ich wziął za rękę, by wyprowadzić ich z
ziemi egipskiej. Ponieważ oni nie wytrwali w moim przymierzu, przeto
i Ja przestałem dbać o nich, mówi Pan.
Tak,
na tym właśnie za każdym razem polegał problem: Oni nie
wytrwali w moim przymierzu…
I dlatego przyszedł
moment, w którym Bóg zapowiedział zmianę radykalną, wręcz
rewolucyjną. Tak zaś o niej mówił: Takie jest przymierze,
które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi Pan: Dam prawo
moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem,
a oni będą Mi ludem. I nikt nie będzie uczył swojego rodaka ani
nikt swego brata, mówiąc: «Poznaj Pana!» Bo wszyscy Mnie poznają,
od małego aż do wielkiego. Ponieważ ulituję się nad ich
nieprawością i nie wspomnę więcej na ich grzechy.
Jak
nas dzisiaj przekonuje Autor biblijny, to właśnie Jezus Chrystus,
arcykapłan nasz […]
stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte
zostało na lepszych obietnicach.
Mówiąc
zatem krótko, zamiast definitywnie odwrócić się od ludzi, ukarać
ich solidnie, bardzo surowo ich potraktować – Bóg ciągle
poszukiwał sposobów dotarcia
do opornych serc ludzkich, ciągle
„wymyślał” nowe rozwiązania, wychodził z nowymi inicjatywami,
aż do tego momentu, kiedy w Jezusie Chrystusie zawarł przymierze
ostateczne i niezniszczalne.
W
tym bowiem przymierzu dał ludziom już tak wiele, że więcej po
prostu dać nie mógł. Dał najwięcej, jak tylko mógł: dał
samego siebie – i całego siebie! W Jezusie
Chrystusie Bóg stał się bezinteresownym i pełnym miłości darem
dla człowieka. Jezus Chrystus złożył w ofierze swoje życie!
Ale
zanim uczynił to w Wielki Piątek na Krzyżu, to wcześniej, przez
trzy lata, w trudzie codzienności składał to swoje życie w
ofierze
dla zbawienia człowieka w ten sposób, że głosił
naukę o królestwie Bożym i wzywał do nawrócenia; wskrzeszał i
uzdrawiał, pocieszał i – jeśli była taka potrzeba – gromił i
upominał. A wszystko po to, aby doprowadzić ludzi do zbawienia:
każdego, bez wyjątku! Każdy bowiem otrzymał taką szansę,
każdy został zaproszony i Jezusowi tak naprawdę na każdym
zależało – i ciągle zależy! Taki jest Jego
udział w przymierzu.
Ale
przecież przymierze zakłada udział dwóch stron. O udziale
Boga już powiedzieliśmy. Co natomiast jest w tym przypadku udziałem
człowieka? Otóż: przyjąć Boży dar i zrobić z niego właściwy
użytek.
Odpowiedzieć miłością na miłość; otwartym sercem
– na dar zbawienia. To dużo? I czy to w sumie nie jest taki dość
dziwny układ, takie dziwne przymierze, w którym korzyść tak
naprawdę odnosi
tylko jedna strona? Bo druga –
tak w sensie ścisłym – jedynie traci… Tak bowiem chyba można
by pojmować utratę życia przez Jezusa…
Oczywiście,
w tym akurat przypadku nie możemy stosować zwyczajnych analogi
do relacji międzyludzkich.
Tu wszystko wygląda inaczej. Bóg
nie patrzy na swój dar w kategoriach strat, jakie musi przy tym
ponosić, bo za bardzo zależy Mu na człowieku, za bardzo go
kocha. To jednak nie zmienia oceny całej tej relacji: to człowiek
na niej w pełni zyskuje.
W
dzisiejszej Ewangelii słyszymy opis powołania Apostołów. Święty
Marek, mówiąc o tym, czyni bardzo ciekawą i ważną uwagę: Jezus
wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał

Otóż, właśnie! Jezus kieruje się w swoim wychodzeniu do
człowieka pełną wolnością, okazując mu swą miłość
tak, jak chce; kiedy chce, rozdzielając wedle
własnego rozeznania
różnym ludziom różne dary.
W
taki właśnie sposób powołał dwunastu mężczyzn, aby byli Jego
najbliższymi współpracownikami i filarami przyszłego Kościoła.
Dlaczego tych, a nie innych?… Dlaczego akurat dwunastu, a nie –
na przykład – czterdziestu?… Dlaczego w taki właśnie sposób?…
Nie wiemy… Tylko Jezus to wie.
Jednego
możemy być natomiast pewni: On zawsze chce naszego zbawienia! I
wytrwale do niego dąży!
A środki i sposoby działania – to
już jest Jego część przymierza. Naszą częścią jest – jak
wspomnieliśmy – przyjęcie Jego darów. Dodajmy tu jeszcze:
przyjęcie w pełnym zaufaniu i bez żadnych obaw, czy
zastrzeżeń…
Zastanówmy
się:
– Czy
w pełnym zaufaniu przyjmuję z ręki Jezusa wszystkie Jego decyzje i
postanowienia – także te dla mnie trudne?
– Czy
nie ma we mnie przekonania, że to ja robię „łaskę” Bogu,
kiedy zachowuję Jego przykazania, modlę się lub przyjmuję
Sakramenty?
– Jak
często w modlitwie dziękuję Bogu za dar zbawienia?

I
ustanowił Dwunastu…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.