Co dla zmysłów niepojęte – niech dopełni wiara w nas!

C
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz
Piotr Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii Kapłan
Diecezji drohiczyńskiej, a także
Członek jednej z
niegdysiejszych Wspólnot młodzieżowych.
Urodziny
przeżywa także Anna Chodyka, również należąca do jednej z
takich Wspólnot.
Natomiast
imieniny przeżywa Ksiądz Profesor Tomasz Wielebski, za moich czasów
– Rezydent przy Parafii Świętego Ojca Pio w Warszawie i
Wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Dzisiejszym
Solenizantem jest także Ksiądz Tomasz Małkiński, Duszpasterz
akademicki z Siedlec, mój Kolega z Seminarium i ogólnie: gorliwy
Ksiądz i dobry Człowiek, ilością talentów i oryginalnością
stylu życia dzielnie naśladujący swojego – i naszego
dzisiejszego – Patrona!
Wszystkim
dzisiejszym Jubilatom i Solenizantom życzę, aby w czym tylko mogą
– naśladowali Świętego Tomasza z Akwinu. A jest w czym! Ja zaś
będę się dla Nich o to modlił!
Dziękujemy
Księdzu Markowi za słówko z Syberii i za nową porcję refleksji
nad Bożym słowem, jak też – co jest równie ważne – za
kolejny rzut oka na codzienność duszpasterską w Surgucie,
Nojabrsku i Tomsku. Myślę, że będę wyrazicielem całej naszej
blogowej Wspólnoty, jeżeli zapewnię Księdza Marka o naszym
modlitewnym wsparciu!
I
jeszcze jedna sprawa: Bardzo proszę, moi Drodzy, abyśmy dzisiaj
modlitwą towarzyszyli Księdzu Arcybiskupowi Markowi
Jędraszewskiemu, który o godzinie 11.00 odbędzie ingres do Katedry
krakowskiej. Transmisja w Telewizji TRWAM oraz w Programie 1
Telewizji Polskiej.
Dobrego
i błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
3 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Tomasza z Akwinu, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: Hbr 11,1–2.8–19; Mk 4,35–41

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem
tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to
przodkowie otrzymali świadectwo.
Przez
wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego,
by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł
nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi
Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i
Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem
miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i
budowniczym jest sam Bóg.
Przez
wiarę także i sama Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc
poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił
obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego,
powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak
niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.
W
wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im
przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy
siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak
mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali,
z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś
do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi
się nosić imienia ich Boga, gdyż przysposobił im miasto.
Przez
wiarę Abraham wystawiony na próbę ofiarował Izaaka, i to jedynego
syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu
powiedziane było: „Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo”.
Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych, i
dlatego odzyskał go jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Przez
cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór
owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”.
Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także
inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz
zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź
się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu.
Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie
obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do
jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała
głęboka cisza.
Wtedy
rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak
wiary!” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: „Kim
właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”

Czym
tak naprawdę jest wiara?…
Słuchamy
dzisiaj pięknych przykładów ludzi żyjących wiarą w stopniu
wręcz heroiczn
ym, przypomnianych nam przez Autora
Listu do Hebrajczyków, a wydobytych z historii narodu wybranego.
A jednocześnie słyszymy – w Ewangelii według Świętego Marka –
opis konkretnej sytuacji, w której Apostołowie, a więc ci, którzy
byli tak bardzo blisko Jezusa i patrzyli na Jego niezwykłe
dokonania, po raz kolejny wykazali się brakiem wiary… I to
w sytuacji, w której Jezus był tuż obok, był na wyciągnięcie
ręki!
Owszem,
trzeba im to oddać i za to ich pochwalić, że w chwili realnego
zagrożenia właśnie do Jezusa zwrócili się z prośbą o
pomoc. Ale dlaczego taki wielki, wręcz paniczny strach ogarnął ich
serca? Czy nie pomyśleli, że skoro Jezus jest z nimi na łodzi, to
żaden wicher, choćby największy, nie jest w stanie im
zaszkodzić?…
Pewnie
tak nie pomyśleli… I dlatego to dramatyczne wołanie: Nauczycielu,
nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?
I dlatego także
– zaraz po zaradzeniu sytuacji – mocne słowa Jezusa: Czemu
tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary!
A w tym
kontekście – bardzo widoczna różnica pomiędzy wiarą wielkich
ludzi Starego Testamentu, a Apostołów, dopiero zapewne uczących
się prawdziwego zaufania do Jezusa…
Zauważmy
to: Autor Listu do Hebrajczyków uświadamia nam, na czym polegała
wielkość wiary Abrahama – nie bez powodu do dziś nazywanego
„Ojcem wiary”. W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy: Przez
wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego,
by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł
nie wiedząc, dokąd idzie.
A następnie: Przez
wiarę Abraham wystawiony na próbę ofiarował Izaaka, i to jedynego
syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu
powiedziane było: „Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo”.
Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych…

Przy
okazji, także Sara, żona Abrahama, została postawiona jako wzór
wiary. Usłyszeliśmy bowiem: Przez wiarę także i sama Sara
mimo podeszłego wieku otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za
godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy.
W
tym kontekście, warto powrócić do pytania, od którego zaczęliśmy
tę naszą refleksję: Czym tak naprawdę jest wiara?
Autor
Listu do Hebrajczyków spróbował zmierzyć się z tym zagadnieniem,
odpowiadając na tak sformułowane pytanie w słowach: Wiara
jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych
rzeczywistości, których nie widzimy.
Rzeczywiście,
dla Abrahama wiara była czymś takim. Czymże zatem była dla
Apostołów?
Pytanie
to zyskuje na znaczeniu, jeżeli uświadomimy sobie – na co zwraca
nam uwagę Autor Listu do Hebrajczyków, pisząc o wielkich ludziach
wiary Starego Testamentu – iż w wierze pomarli oni wszyscy,
nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z
daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej
ziemi.
Otóż,
właśnie! Oni nie doczekali tego, w co najbardziej i przede
wszystkim wierzyli i czego pragnęli, a więc – przyjścia na
świat Zbawiciela.
Nie doczekali tego na tym świecie, chociaż
do końca wierzyli. Apostołowie nie tylko doczekali, ale wręcz
ocierali się o Niego, byli z Nim przez tak długi czas,
widzieli
Jego niezwykłe znaki i cuda – a tak trudno było im uwierzyć…
Pomimo, że dosłownie dotykali niezwykłej rzeczywistości
niebieskiej – nie byli w stanie uwierzyć…
Owszem,
z czasem uwierzyli i oni, a nawet ofiarą własnego życia
potwierdzili wyznawaną przez siebie wiarę, ale w tym akurat
momencie zobaczyliśmy ich w stanie totalnego zwątpienia i
przerażenia.
Jakie z tego płyną dla nas refleksje?
Pierwsza
to zapewne taka, że można tak po ludzku nie widzieć i nie
dotykać, a głęboko wierzyć – i można widzieć i
dotykać, a nie wierzyć… Czyli mielibyśmy tu do czynienia
– przez daleką analogię – z syndromem „niewiernego”
Tomasza. Inna refleksja to taka, że ciągle swej wiary musimy się
uczyć i starać się o jej pomnożenie,
nieustannie także
modląc się o to. Kolejna refleksja każe nam w ramach tego uczenia
się ciągle korzystać z dobrych wzorców ludzi, żyjących
swą wiarą w sposób wręcz heroiczny. Tacy ludzie nie tylko w
czasach Starego Testamentu chodzili po świecie – dzisiaj także
ich nie brakuje.
I
wreszcie – ostatnia refleksja to taka, że swojej wiary nigdy
nie możemy być absolutnie pewni,
bo nawet – a może:
zwłaszcza wtedy! – kiedy tak bardzo jesteśmy o niej przekonani,
to pierwsze trudniejsze doświadczenie, pierwsza niezbyt nawet ciężka
próba zwykle „sprowadza nas na ziemię” i udowadnia, że
jednak mamy jeszcze na tym odcinku sporo do zrobienia…
Warto
zatem ciągle modlić się o pomnożenie swojej wiary, warto
też pracować nad jej ciągłym pogłębianiem – chociażby
poprzez intensywne życie sakramentalne, poprzez lekturę
Pisma Świętego, a także literatury i prasy katolickiej, oraz przez
pogłębioną refleksję… I oczywiście – poprzez
wpatrywanie się w przykład tych, którzy mogą być naszymi
przewodnikami w wierze: tych, dla których rzeczywiście wiara
jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych
rzeczywistości, których nie widzimy.
Z
pewnością, takim przewodnikiem jest dla nas Patron dnia
dzisiejszego, wielki Święty Kościoła, Tomasz z Akwinu.
Urodził
się na zamku
Roccasecca niedaleko Akwinu,
we
Włoszech, w 1225
roku.
Jego ojciec był
rycerzem. Kiedy chłopiec miał pięć lat, rodzice oddali go na
wychowanie do opactwa na Monte Cassino. Opatrzność wszakże miała
inne zamiary wobec niego. Z niewyjaśnionych przyczyn opuścił
tenże
klasztor i udał się do Neapolu,
gdzie
studiował na tamtejszym uniwersytecie. Tam zapoznał się z niedawno
założonym przez Świętego Dominika zakonem
kaznodziejskim
– dominikanami.
Wstąpił do niego
w wieku
około dwudziestu lat.
Decyzja
ta spotkała się z
dezaprobatą rodziny.

Wszelkimi sposobami, włącznie z dwuletnim aresztem domowym,
próbowano zmienić jego decyzję. Bezskutecznie!
Wysłano nawet jego rodzoną
siostrę, Marottę, by go odwiodła od tego pomysłu, ale okazało
się, że to Tomasz wpłynął na nią
tak, iż wstąpiła do zakonu
benedyktynek.

Tymczasem
przełożeni wysłali
Tomasza na studia do Rzymu,
a
stamtąd – około roku 1248 –
do Kolonii,
gdzie na
uniwersytecie wykładał głośny uczony dominikański, Święty
Albert Wielki. I to
właśnie tam Tomasz przyjął święcenia kapłańskie.

Po wzorowym ukończeniu studiów, przełożeni wysłali go następnie
do Paryża, by na Sorbonie wykładał teologię. Okazało się, że
zadziwił wszystkich
jasnością wykładów, wymową i głębią.
Stworzył
własną metodę, polegającą na tym, że najpierw wysuwał
trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno
zbijał i dawał pełny wykład.
Na
skutek intryg, jakie przeciwnicy dominikanów rozbudzili na Sorbonie,
Tomasz po siedmiu latach powrócił do Włoch. Przez
pewien czas prowadził wykłady na dworze papieskim Urbana IV.

Potem wykładał raz w Paryżu, raz w Rzymie – w zależności od
tego, jaka atmosfera towarzyszyła jego działalności i
jak aktywizowali się jego przeciwnicy.
W
roku 1274 Papież Grzegorz X zwołał do Lyonu sobór powszechny, na
który zaprosił także naszego Świętego. Tomasz jednak, w wieku
zaledwie czterdziestu ośmiu lat, po krótkiej chorobie zmarł
w drodze na 
tenże
sobór, w opactwie
cystersów w Fossanuova, dnia 7 marca 1274 roku.

Z tego właśnie powodu, aż do Soboru Watykańskiego II, liturgiczne
wspomnienie Świętego Tomasza Kościół obchodził właśnie 7
marca, w dzień śmierci. Ten dzień przypada jednak zawsze w Wielkim
Poście.
Dlatego
soborowa reforma liturgiczna przesunęła
doroczne wspomnienie Tomasza wyjątkowo na 28 stycznia

– dzień przeniesienia jego relikwii do Tuluzy, dokonane w 1369
roku. Do grona Świętych
kanonizowanych
włączył
go Papież Jan XXII w dniu 18 lipca 1323 roku.
Spoglądając
na duchową sylwetkę Świętego Tomasza z Akwinu, trzeba zauważyć,
że wsławił się on szczególnie niewinnością
życia oraz wiernością w zachowywaniu reguł zakonnych.

Gorliwie poszukiwał prawdy, którą następnie starał się
nieustannie kontemplować i przekazywać innym. Wszystkie
swoje zdolności oddał wyłącznie na służbę prawdy.

Odznaczał
się pokorą oraz szlachetnym sposobem bycia. Był kaznodzieją,
poetą, ale przede wszystkim wielkim myślicielem, człowiekiem
niezwykłej wiedzy, którą umiał połączyć z niemniej wielką
świętością. Mówiono o nim, że „między
uczonymi był największym świętym, a między świętymi –
największym uczonym”.

Jego spojrzenie na życie i
na drugiego człowieka charakteryzowało się zdrowym rozsądkiem,
ubarwionym niemałym poczuciem humoru!
W
swej skromności kilkakrotnie odmawiał propozycji zostania biskupem.
Stworzył zwarty system
nauki filozoficznej i teologii katolickiej, zwany tomizmem.

Wywarł głęboki wpływ na ukierunkowanie zachodniej myśli
chrześcijańskiej. Spuścizna literacka Świętego Tomasza z Akwinu
jest olbrzymia. Zadziwia w niej uniwersalizm podejmowanych zagadnień
i głębia ich wyjaśnień.
Szczególną
czcią Tomasz otaczał Chrystusa Zbawiciela, zwłaszcza na krzyżu i
w tajemnicy Eucharystii, co wyraził w tekstach liturgicznych do
brewiarza i mszału na uroczystość Bożego Ciała – my
dobrze znamy chociażby pieśń eucharystyczną jego autorstwa:
Zbliżam się w
pokorze i niskości swej…”
.
Okazywał też wielką cześć Najświętszej Maryi Pannie.

W
jednej ze swoich rozpraw, zatytułowanej „Wierzę
w Boga”, tak pisał: „Czy
konieczna była dla nas Męka Syna Bożego? Bezwzględnie i podwójnie
konieczna: konieczna jako
lekarstwo przeciw grzechom oraz konieczna jako przykład do
naśladowania.
Męka
Chrystusa jest nade wszystko lekarstwem, albowiem dzięki niej
znajdujemy ratunek przeciw wszelkiemu złu, któremu poddani jesteśmy
z powodu naszych grzechów.
Wielki
jest również pożytek Męki jako przykładu. Albowiem
zdolna jest dogłębnie przemienić nasze życie.

Ktokolwiek pragnie wieść życie doskonałe, powinien odrzucić to,
co Chrystus odrzucił na krzyżu, a dążyć do tego, do czego
Chrystus dążył. Krzyż jest wzorem każdej bez wyjątku cnoty.
Szukasz
przykładu miłości? Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich
.
Tak właśnie Chrystus uczynił na krzyżu. Skoro więc On oddał za
nas życie swoje, nie powinno być dla nas rzeczą zbyt trudną
znieść jakiekolwiek przeciwności ze względu na Niego.
Szukasz
cierpliwości? Największą znajdziesz na krzyżu. Cierpliwość
może być wielka z dwóch powodów: kiedy ktoś znosi cierpliwie
wielkie zło albo też kiedy znosi takie zło, którego mógłby
uniknąć, ale nie stara się unikać.
Na krzyżu Chrystus dał
przykład jednego i drugiego. […] Szukasz przykładu posłuszeństwa?
Naśladuj Tego, który stał się posłuszny Ojcu aż do śmierci.”
Tyle Święty Tomasz.
Wpatrzeni
w świetlany przykład głębokiej wiary tego, który modlił się:
Jak
niewierny Tomasz,
Twych
nie szukam ran,
lecz
wyznaję z wiarą, żeś mój Bóg i Pan! Pomóż wierze mojej, Jezu,
łaską swą –
ożyw
mą nadzieję, rozpal miłość mą!”,

oraz
zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:
– Co
konkretnie robię na odcinku duchowym, aby moja wiara była coraz
głębsza i mocniejsza?
– Jak
wzmacniam moją wiarę od strony intelektualnej?
– Czy
na obecnym etapie rozwoju mojej wiary bliżej mi do heroicznej
postawy Abrahama, czy jednak do zalęknionych Apostołów,
przestraszonych wichrem na jeziorze?

Kim
właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?

4 komentarze

  • od1/ Dziś byłam na formacji liderów i animatorów z diecezjalnym Księdzem, opiekunem Wspólnot OwDŚ.

    od.2/ Staram się czytać codziennie dwa fragmenty Pisma Świętego.

    od3/ Wciąż jestem zalękniona i bojaźliwa, pomimo iż w łódce z Jezusem.
    Moją patronką na ten rok jest św. Faustyna z przesłaniem;

    O Boże mój, nadziejo moja jedyna,
    w Tobie położyłam ufność całą
    i wiem, że nie będę zawiedziona (Dz. 317).

    i modlitwy o ufność dla siebie i tych, którzy polecają się moim modlitwom.

    Wierzę i ufam we wstawiennictwo wybranej Patronki w tej sprawie 🙂 oraz że moja z Nią współpraca przyniesie określony cel; całkowitą, bezgraniczną ufność w Bożą Opatrzność i Boże prowadzenie. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.