Ulituje się znowu nad nami…

U
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko i za jego głęboką treść, ale też za – wspomniane w komentarzach – piękne zdjęcia. Będziemy – jako Rodzina blogowa – łączyć się w modlitwie w czasie pielgrzymowania Syberii do Fatimy. Ze swej strony, będę o tym przypominał w kolejnych dniach.
        Moi Drodzy, w czwartek wieczorem odeszła do Pana nasza Babcia, ś.p. Weronika Jaśkowska, w 92. roku życia. Dziękujemy Bogu za Jej piękne życie i za to wszystko, czego nas nas nauczyła, ale też za całą miłość i troskę, jaką nam wszystkim podarowała. Ostatnie miesiące Jej życia naznaczone były wielkim cierpieniem. To wszystko składamy Bogu w ofierze, prosząc o życie wieczne dla naszej Babci. Proszę Was o wspomnienie w modlitwie…
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Mi 7,14–15.18–20; Łk 15,1–3.11–32
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MICHEASZA:
Paś
lud Twój, Panie, laską Twoją, trzodę dziedzictwa Twego; co
mieszka samotnie w lesie, pośród ogrodów. Niech wypasają Baszan i
Gilead, jak za dawnych czasów. Jak za dni Twego wyjścia z ziemi
egipskiej ukaż nam dziwy.
Któryż
bóg podobny Tobie, który oddalasz nieprawość, odpuszczasz
występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze,
bo upodobał sobie miłosierdzie.
Ulituje
się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości
morskie wszystkie nasze grzechy. Okażesz wierność Jakubowi,
Abrahamowi łaskawość, co poprzysiągłeś przodkom naszym od
najdawniejszych czasów.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
W
owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy,
aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten
przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział
im wtedy następującą przypowieść:
Pewien
człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca:
«Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada».
Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn,
zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój
majątek, żyjąc rozrzutnie.
A
gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam
zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z
obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł
świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które
jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy
zastanowił się i rzekł: «Iluż to najemników mojego ojca ma pod
dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do
mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem
ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię
choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do
swojego ojca.
A
gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się
głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i
ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw
Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim
synem».
Lecz
ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą
suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i
sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie:
będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był
umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli
się bawić.
Tymczasem
starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu,
usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał
go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec
twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go
zdrowego».
Na
to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł
i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę
i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś
nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak
wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z
nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę».
Lecz
on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i
wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z
tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a
odnalazł się»”.
Wielkie
pokrzepienie płynie z dzisiejszego Słowa… Wielka pociecha…
Prorok Micheasz prosi Boga: Paś lud Twój, Panie, laską
Twoją, trzodę dziedzictwa Twego,
wyrażając
jednocześnie wielki podziw dla Boga, który upodobał sobie
miłosierdzie,
a także wielką nadzieję, iż Bóg ulituje
się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości
morskie wszystkie nasze grzechy.
Wydaje
się, że kluczowym jest tutaj słowo: znowu, bowiem
dobrze wiemy, ileż to razy odpuszczał Bóg grzechy swemu ludowi,
ileż to razy przebaczał mu niewierności, ileż to razy okazywał
cierpliwość… Rzeczywiście, każdy taki gest ze strony Boga był
dokonany znowu… Bo człowiek z podziwu wręcz godną
wytrwałością brnął w swoje grzechy.
Znakiem
takiej właśnie przebaczającej miłości Boga – miłości,
która daje drugą i kolejne szanse – jest postawa miłosiernego
ojca z dzisiejszej Ewangelii. Przecież po tym, jak młodszy syn
znieważył go
żądaniem „należnej” mu części majątku,
która w rzeczywistości nie należała się mu, bo ojciec wciąż
żył, a podział majątku mógł zafunkcjonować dopiero po jego
śmierci – właśnie po takim zachowaniu aroganckiego syna
właściwie powinien on zerwać z nim wszelkie kontakty, dając
mu jasno do zrozumienia, że swoje życiowe „pięć minut” już
miał i właśnie je zmarnował.
Tymczasem
jednak – jak słyszymy w Ewangelii – ojciec daje mu drugą
szansę…
Chociaż nawet nie wiemy, czy drugą, czy może
kolejną,
bo domyślamy się, że zanim syn tak spektakularnie
opuścił swój rodzinny dom, to musiały się tam toczyć jakieś
rozmowy, na pewno narastały też napięcia, które nie były
dla ojca niczym przyjemnym, gdyż musiał zapewne przełknąć
niejedno gorzkie słowo, i pewnie już wtedy niejedno musiał
bezczelnemu synowi wybaczyć…
Natomiast
to, o czym czytamy w Ewangelii, to taki negatywny przełom w całej
sprawie
– owo spektakularne opuszczenie domu z połową
ojcowskiego majątku w kieszeni… Było to – trzeba przyznać –
nie lada dokonanie, jeśli się weźmie pod uwagę relacje, jakie
wtedy panowały w rodzinach i pozycję ojca, uświęconą
wyraźnymi nakazami Bożymi.
A jednak – stało się! Syn
opuścił ojcowski dom, gardząc ojcowską miłością.
I
trzeba było stoczenia się aż do zupełnego dna – do dna
moralnej i materialnej nędzy,
aby mógł on na trzeźwo ocenić
całą sytuację i powrócić do ojca… Już nie z tą pychą i
arogancją, z jaką go opuszczał, ale z zupełnie innym
nastawieniem… A ojciec?
No,
cóż… Znowu wybaczył. Znowu dał
szansę. Znowu przyjął pod swój dach… Taki jest
właśnie Bóg wobec nas, moi Drodzy! Cały czas, ciągle i ciągle –
no, właśnie: znowu – okazuje nam miłosierdzie i
daje szansę. Szczególnie wyraźnie dokonuje się to w Sakramencie
Pokuty i Pojednania.
Bóg dokonuje tego znowu…
Dlaczego? Dlatego, że człowiek wciąż na nowo – znowu
– brnie w grzech. Niestety, z powracaniem do Boga już tak dobrze
nie jest…
Na
pewno to dzisiejsze kluczowe słowo: znowu ma pełne
zastosowanie do miłości Boga i równie mocne – do
grzeszności człowieka. O wiele mniejsze – do żalu za
grzechy ze strony tego ostatniego. To akurat nie dokonuje się znowu.
I dochodzi do paradoksalnej sytuacji, że Bóg wciąż na nowo –
znowu – chce przebaczać, chce okazywać
miłosierdzie, bo przecież widzi, że człowiek znowu
i znowu brnie w grzech… Cóż jednak ma zrobić,
kiedy stwierdza, że człowiekowi wcale aż tak bardzo na tym nie
zależy,
wcale się o to nie stara, za zło nie żałuje, a
tłumaczy je na wiele sposobów…
Trzeba
więc, moi Drodzy, aby to słowo: znowu miało pełne
zastosowanie do naszego zbliżania się do Boga, naszego powracania
do Boga. Tak, tu trzeba wielkiej wytrwałości, ale przecież
tak naprawdę nie ma dla nas innego sensownego wyjścia, jak tylko
kiedy znowu ulegniemy pokusie i popadniemy w grzech –
znowu za niego szczerze żałować i prosić Boga o
miłosierdzie.
Bo
On chce nam je znowu okazywać – w nadziei, że my
jednak znowu nie będziemy już grzeszyć…
Pomyślmy:
– Jak
walczę z moją wadą główną?
– Jak
szybko po upadku w grzech wracam do Boga?
– Czy
nigdy nie powątpiewam w miłosierdzie i cierpliwość Bożą?

A
trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był
umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się…

6 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.