Ekumenizm za wszelką cenę?

E
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Arcybiskup Andrzej Dzięga – przed laty Dziekan Wydziału Prawa,
Prawa Kanonicznego i Administracji KUL;

Ksiądz Andrzej Polak, który jako starszy Kolega wprowadzał mnie w
arkana życia seminaryjnego;

Ksiądz Andrzej Szpura – Kolega z jednego liceum i z jednej
miejscowości;

Ksiądz Andrzej Witkowski – były Proboszcz mojej rodzinnej Parafii.
Rocznicę
ślubu przeżywają natomiast Państwo Marta i Dawid Błaszczakowie,
także z Białej Podlaskiej.
Urodziny
zaś przeżywa Grzegorz Pałyska, należący w swoim czasie do
Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Urodziny
przeżywa dzisiaj także Prezydent Polski, Andrzej Duda.
Wszystkim
dzisiaj Świętującym życzę
codziennego
budowania pełnej jedności z Bogiem – i z całym otoczeniem.
Zapewniam o modlitwie!
Smutną
natomiast – tak po ludzku – okolicznością jest pogrzeb ś.p.
Stanisława Ostałowskiego, Ojca mojego Kolegi z roku święceń,
Księdza Dariusza. Niech Aniołowie zawiodą do Raju Pana Stanisława,
a Jego Najbliższym przyniosą łaskę nadziei i pocieszenia. Proszę
Was, moi Drodzy, o modlitewne westchnienie w tej intencji. I już
teraz za nie dziękuję.
Wspomniany
pogrzeb, na który się udaję, odbędzie się dzisiaj o godzinie
12.00, w Parafii w Woli Zadybskiej, w Dekanacie żelechowskim,
Diecezji siedleckiej.
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia, raz jeszcze dziękując Piotrowi za
wczorajsze słówko!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Święto
Świętego Andrzeja Boboli,
Kapłana
i Męczennika, Patrona Polski,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:

Ap
12,10–12a; 1 Kor 1,10–13.17–18; J 17,20–26

CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO
JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało
zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego
Pomazańca, bo strącony został oskarżyciel naszych braci, który
dniem i nocą oskarża ich przed naszym Bogiem. A oni zwyciężyli
dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie
umiłowali życia aż do śmierci.
Dlatego
radujcie się, niebiosa oraz ich mieszkańcy”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Upominam
was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli
zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego
ducha i jednej myśli.
Doniesiono
mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się
między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: „Ja
jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa”.
Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was
ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?
Nie
posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię,
i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.
Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie,
mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
W
czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił
się tymi słowami:
Ojcze
Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki
ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak
Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I
także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili
jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się
tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i
żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze,
chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja
jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo
umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze
sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i
oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i
nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich”.
Dzisiejszy
nasz Patron, Święty Andrzej urodził się 30 listopada 1591 roku w
Strachocinie koło Sanoka. Pochodził
ze szlacheckiej rodziny, bardzo przywiązanej do religii katolickiej.

Nauki humanistyczne wstępne i średnie wraz z retoryką Andrzej
pobierał w jednej ze szkół jezuickich, prawdopodobnie w Wilnie, w
latach 1606–1611. Tu opanował sztukę
wymowy i posiadł doskonałą znajomość języka greckiego,

co ułatwiło mu w przyszłości rozczytywanie się w pismach
greckich Ojców Kościoła i dyskusjach z teologami prawosławnymi.
Dnia
31 lipca 1611 roku, w wieku lat dwudziestu, wstąpił
do jezuitów w Wilnie, gdzie 12 marca 1622 roku otrzymał święcenia
kapłańskie.
Po
święceniach był rektorem kościoła, kaznodzieją, spowiednikiem,
misjonarzem ludowym i prefektem bursy dla ubogiej młodzieży w
Nieświeżu. Jako
misjonarz, Andrzej obchodził
zaniedbane wioski, chrzcił, łączył pary małżeńskie, wielu
grzeszników skłonił do Spowiedzi, nawracał prawosławnych.

W latach 1624 – 1630 kierował Sodalicją Mariańską mieszczan,
prowadził konferencje z Pisma Świętego i dogmatyki. Wreszcie
został mianowany rektorem kościoła Świętego Kazimierza w Wilnie.
Następnie pracował kolejno w Bobrujsku, Połocku, Warszawie, Łomży,
w Wilnie i w Pińsku.
Z
relacji jemu współczesnych wynika, że Andrzej
był skłonny do
gniewu i zapalczywości, do 
upierania
się przy
własnym
zdaniu, a do tego był jeszcze niecierpliwy.

Jednak świadectwa przełożonych, zostawione na piśmie podkreślają,
że pracował on nad sobą, że miał wybitne zdolności, był dobrym
kaznodzieją, miał dar obcowania z ludźmi. Wytrwałą pracą nad
sobą doszedł do takiego
stopnia doskonałości chrześcijańskiej i zakonnej, że pod koniec
życia powszechnie nazywano go świętym.

Dzięki współpracy z Bożą łaską potrafił wznieść się ponad
przeciętność, na wyżyny heroizmu!
Przez
całe swe pracowite życie Andrzej
wyróżniał się żarliwością o zbawienie dusz.
Dlatego
był niezmordowany w głoszeniu kazań i w spowiadaniu. Mieszkańcy
Polesia żyli wówczas w wielkim zaniedbaniu religijnym. Szerzyła
się ciemnota, zabobony, pijaństwo. Andrzej chodził po wioskach od
domu do domu i nauczał. Nazwano
go apostołem Pińszczyzny i Polesia.

Nawrócił wielu prawosławnych. Jego gorliwość, którą najlepiej
określa nadany mu przydomek „łowcy dusz” – tak zwanego
„duszochwata” – stała się powodem
wrogości ze strony prawosławnych.

W czasie wojen kozackich przerodziła się ona wręcz w nienawiść i
miała tragiczny finał.
Pińsk
jako miasto pogranicza, był w tamtym okresie często miejscem walk i
zatargów. Do roku 1657 był w rękach polskich i jezuici mogli tu w
miarę normalnie pracować. Ale już w tym właśnie roku wkroczyli
Kozacy. Najbardziej zagrożeni jezuici – wśród nich nasz Patron –
ratowali się ucieczką.
Udawało się to do czasu, kiedy pod
wsią Mogilno Andrzeja pochwycił oddział żołnierzy.
Wtedy
zdarto zeń suknię kapłańską i na pół obnażonego zaprowadzono
pod płot, gdzie przywiązanego
do słupa, zaczęto bić nahajami.

Kiedy ani namowy, ani krwawe bicie nie złamało kapłana, aby się
wyrzekł wiary, oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli
z niej koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na jego głowę.
Zaczęto go policzkować,
aż wybito mu zęby, wyrywano mu paznokcie i zdarto skórę z górnej
części ręki.

Przywiązano go wreszcie do konia, za musiał biec, popędzany
kłuciem lanc.
Nie
sposób nawet opisywać okrucieństw, których doznał potem nasz
Patron, ale trzeba powiedzieć, iż były
to wyjątkowo wymyślne i straszne tortury,

między innymi – odzieranie ze skóry i przypalanie ogniem.
Ostatecznie zamęczony
został 16 maja 1657 roku, w Janowie na Polesiu.
I
tak, jak za życia zmieniał miejsca swojej działalności, tak i po
śmierci – z powodu różnych uwarunkowań historycznych, jak
chociażby kasata jezuitów – jego
ciało zmieniało miejsce spoczynku.

A spoczywało i w Pińsku, i w Moskwie – w muzeum medycznym;
następnie w Kaplicy Świętej Matyldy na Watykanie, a wreszcie w
Warszawie, w kościele jezuitów, gdzie znajduje się do dziś.
Andrzej Bobola został beatyfikowany 30 października 1853 roku, zaś
kanonizowany 17 kwietnia
1938 roku,
w
uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, przez Papieża Piusa XI.
W
kwietniu 2002 roku,

Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przychylając
się do prośby Prymasa Polski, Kardynała Józefa Glempa, nadała
Świętemu Andrzejowi Boboli tytuł drugorzędnego patrona Polski.

Natomiast
z okazji trzechsetnej rocznicy śmierci naszego Patrona, Papież Pius
XII wydał jemu poświęconą encyklikę: Invicti
athletae Christi,
w której między innymi napisał:
Życie
Andrzeja Boboli jaśniało blaskiem prawdziwej wiary.

Jej moc, mająca swe źródło w Bożej łasce, rozwijała się i
wzrastała z biegiem lat, ozdabiała go szczególnie i uczyniła
niezłomnym w obliczu męczeństwa. […] Z głębi duszy przyjmował
wszystko, co Kościół katolicki naucza i każe czynić, i całym
sercem do tego się przykładał. Już
w młodości tłumił w sobie burzące się złe skłonności,

które po nieszczęsnym upadku Adama tak bardzo targają naszą
ludzką naturą – przeciwstawiał się im oraz je ujarzmiał, a
także usilnie wyrabiał w sobie chrześcijańską postawę i cnoty.
Płonął
wielkim umiłowaniem Boga i bliźnich. Gdy
tylko mógł, spędzał długie
godziny przed Najświętszym Sakramentem i wedle sił wspierał
wszelką nędzę i wszelkie potrzeby.

Boga miłował ponad wszystko i […] szukał jedynie chwały Bożej.
Nic zatem dziwnego, że ten bojownik Chrystusa, wyróżniający się
takimi przymiotami ducha, tyle
zdziałał, i że jego praca apostolska przyniosła tak wiele
zbawiennych owoców.
Bo
gdy został kapłanem, oddał się cały pracy apostolskiej i jako
wędrowny misjonarz nie szczędził sił w głoszeniu prawdziwej
wiary, która przynosi owoce dobrych uczynków.
Ów
niestrudzony wyznawca Chrystusa sam żył tą wiarą i za nią oddał
w ofierze własne życie. Przerazić
może wspomnienie okrutnych cierpień, które zniósł nieustraszony
w wierze polski męczennik,

a świadectwo przez niego złożone zalicza się do
najszlachetniejszych wśród tych, które sławi Kościół.
Dzisiaj
również religia katolicka jest w świecie wystawiona na ciężką
próbę i ze wszelkich sił trzeba jej strzec, głosić ją i
szerzyć. Wiele tu trzeba
przezwyciężyć trudności i wiele ofiar ponieść, nie godzi się
jednak od nich uchylać, bo chrześcijanin ma być niezachwiany w
działaniu i w przeciwnościach.

Ale Bóg stokrotnie mu to wynagrodzi szczęśliwością wiecznego
życia. Jednakże, jeżeli istotnie chcemy mężnie dążyć do
doskonałości chrześcijańskiej, wiedzmy, że i ona jest swoistym
męczeństwem.
Bo nie
tylko przez rozlanie krwi dajemy Bogu dowód naszej wiary, ale i
przeciwstawiając się powabom grzechu i oddając się całkowicie i
wielkodusznie Temu, który jest naszym Stwórcą i Zbawcą, a który
będzie kiedyś w niebie naszą nieprzemijającą radością.
Niech
więc będzie nam przykładem męstwo Andrzeja Boboli. Bądźmy –
jak on – ludźmi
niezwyciężonej wiary, zachowajmy ją i brońmy z całą mocą!

Niech i nam się udziela jego gorliwość apostolska i niech każdy
według swoich sił i możliwości przyczynia się do umocnienia i
szerzenia królestwa Chrystusowego na ziemi.” Tyle Papież Pius
XII.
A
my, słuchając czytań z
dzisiejszej
liturgii
Słowa, odnajdujemy
wielkie wezwanie do jedności wśród uczniów Chrystusa. Wezwanie to
w Ewangelii przybiera
kształt modlitwy,

którą zwykliśmy określać mianem
Modlitwy
Arcykapłańskiej
Jezusa. W jej trakcie padają – między innymi – takie słowa:
Ojcze
Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki
ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak
Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

Co
z nich wynika? O jakiej jedności mówi tu Jezus? Bo to, że pragnie
pełnej jedności pomiędzy swoimi uczniami, to nie budzi
wątpliwości. Czy jednak możemy coś więcej powiedzieć, jaki
ta jedność ma mieć kształt?

Czym się ma charakteryzować? Mówiąc wprost:
Czy
ma to być jedność za wszelką cenę?

Pytamy o to chociażby w kontekście misjonarskiej działalności
dzisiejszego Patrona – działalności, która charakteryzowała się
między innymi tym, że nawracał
on na katolicyzm prawosławnych.

Czy miał prawo tak czynić?
Myślę,
że chociażby te
zacytowane
słowa Jezusa pozwalają na wypracowanie odpowiedzi na tak postawione
pytania. Oto bowiem Jezus modli się najpierw za swoich najbliższych
– za swoich pierwszych
i bezpośrednich Uczniów,

a następnie za tych, którzy będą w Niego wierzyć dzięki
ich
słowu!
A
jakież to słowo? Przecież nie ich prywatne, nie ich własne, ale
słowo samego Jezusa!
To
właśnie według
tego Słowa

ma
być budowana jedność,

dzięki czemu będzie ona wiernym odwzorowaniem jedności, łączącej
w miłości poszczególne
Osoby
Trójcy Świętej. A zatem, jedność
nie za wszelką cenę

– na pewno nie za cenę rezygnacji z tej jedynej Prawdy, którą
Jezus głosi w
swoim Kościele –
i którą On sam jest! Nie można dla budowania jedności „naginać”
prawdy i jasnego przekazu Ewangelii!

Kościół Katolicki nie może – rzekomo
w
imię ekumenizmu – rezygnować
ze swojej tożsamości!

Nie może rezygnować z głoszonych przez siebie prawd wiary!
I
nie tylko rezygnować z ich głoszenia, ale nawet
nie może pewnych prawd głosić
rzadziej, lub „nieco ciszej”,
żeby
rzekomo
nie drażnić przedstawicieli innych wyznań
i nie zakłócać dialogu ekumenicznego. Takie bowiem argumenty
słyszy się nieraz po stronie tych, którzy gotowi są na
„dopasowywanie”
jednoznacznego przekazu

ewangelicznego i jasnego nauczania Kościoła do potrzeb czasu, do
aktualnych tendencji, czy ekumenizmu za wszelką cenę. Nie
wolno!
Andrzej
Bobola oddał życie za jedność Kościoła, za jedność
chrześcijan – ale za
taką
jedność, o jakiej mówi dzisiaj Jezus, czyli zbudowanej na pełnej
wierności nauce
Ewangelii
i
wyjaśniającej
ją nauce

Kościoła.
Męczeńska
ofiara
dzisiejszego
Patrona domaga
się i od nas jednoznacznego i odważnego stanowiska, a jego
wstawiennictwo z pewnością pomoże nam w budowaniu
na co dzień mądrej

jedności:
najpierw tej tworzonej
we własnym środowisku, bo to od niej wszystko powinno się zacząć,
a następnie – jedności
z
wyznawcami innych religii.

9 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.