Nierealne obietnice – wierzysz?

N
Uroczystości przywitania M. B. Fatimskiej w Tiumenii
pod przewodnictwem ks. Andrzeja

(Rdz 17,1.9-10.15-22)
A gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał mu się Pan i rzekł do niego: Jam jest Bóg Wszechmogący. Służ Mi i bądź nieskazitelny, Potem Bóg rzekł do Abrahama: Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną. Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; I mówił Bóg do Abrahama: żony twej nie będziesz nazywał imieniem Saraj, lecz imię jej będzie Sara. Błogosławiąc jej, dam ci i z niej syna, i będę jej nadal błogosławił, tak że stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami. Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką? Rzekł zatem do Boga: Oby przynajmniej Izmael żył pod Twoją opieką! A Bóg mu na to: Ależ nie! Żona twoja, Sara, urodzi ci syna, któremu dasz imię Izaak. Z nim też zawrę przymierze, przymierze wieczne z jego potomstwem, które po nim przyjdzie. Co do Izmaela, wysłucham cię: Oto pobłogosławię mu, żeby był płodny, i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt, narodem wielkim go uczynię. Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem, którego urodzi ci Sara za rok o tej porze. Wypowiedziawszy te słowa, Bóg oddalił się od Abrahama.

(Mt 8,1-4)
Gdy Jezus zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. /Jezus/ wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: Chcę, bądź oczyszczony! I natychmiast został oczyszczony z trądu. A Jezus rzekł do niego: Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich.



Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii, z Surgutu.

Niedawno z młodzieżą oglądaliśmy film Quo vadis. Byłem zdziwiony, że nikt wcześniej tego filmu nie widział. Jest tam taka scena, gdy po pożarze lud zaczyna się buntować, Neron wysyła Petroniusza i mówi do niego. Idź do nich i nie żałuj obietnic.

Widzimy tam jasno, że te wielkie obietnice są pustymi słowami mającymi na celu uspokojenie ludzi. Myślę, że to nie jedyny przypadek i nie tylko literacki wymysł, kiedy ludzie mający władzę, dużo obiecują, żeby ich uspokoić a potem mało robią. Owe obietnice okazują się pustymi słowami.

I nie tylko władze, czasem ktoś obiecuje, że coś zrobi, w czymś pomoże, jednak to wszystko okazuje się potem pustymi słowami, pustą obietnicą – wiele słów, mało czynów.

Czytając dzisiejsze pierwsze czytanie i czytania ostatnich kilku dni, jak Pan Bóg rozmawia z Abrahamem, słyszymy tam też dużo obietnic, Pan Bóg nie żałuje obietnic. I te obietnice Boga wydają się nierealne.

Ludzie, którzy dużo obiecują, starają się, żeby te ich obietnice brzmiały realnie. Pan Bóg o to nie dba, Jego obietnice brzmią nieprawdopodobnie, nierealnie, aż trudno w to uwierzyć.

I słyszymy, że samemu Abrahamowi trudno w to uwierzyć. Czytamy dziś: „Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?”

Jednak Pan Bóg jest wierny każdemu swojemu słowu. Żadnych słów nie rzuca na wiatr.

„Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach i we wszystkich swoich dziełach święty” – jak uczy nas psalmista (Ps 145,13).


Choć trudno w to uwierzyć,
na Syberii też bywa zielono i wiosennie.
 2 tygodnie temu w dordze do Tiumenii.

I kiedy my z perspektywy czasu patrzymy na owe słowa i dzieła Pana, widzimy, że wszystko obietnice Pana się wypełniły.

Pan Bóg często patrzy na naszą wiarę, wypróbowuje naszą wiarę, dlatego czasem zdaje się nam, że nas nie wysłuchuje, żeby potem dać nam stokrotnie więcej i pełniej.

Czasem Bóg daje nam jakieś obietnice, które my wkładamy w naszej głowie i w naszym sercu w szufladkę – marzenia, bajki, a gdybyśmy uwierzyli, okazuje się, że to realna obietnica Boga.

Pan Bóg bardzo uważnie słucha naszych próśb. W dzisiejszym czytaniu słyszymy: „Rzekł Abraham do Boga: Oby przynajmniej Izmael żył pod Twoją opieką! A Bóg mu na to: Ależ nie! Żona twoja, Sara, urodzi ci syna, któremu dasz imię Izaak. Z nim też zawrę przymierze, przymierze wieczne z jego potomstwem, które po nim przyjdzie. Co do Izmaela, wysłucham cię: Oto pobłogosławię mu, żeby był płodny, i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt, narodem wielkim go uczynię.”

Abraham wypowiada słowa prośby dla Izmaela w chwili zwątpienia, słabej wiary – Oby przynajmniej Izmael… A Pan Bóg przyjmuje tę prośbę bardzo serio.

Czasem w naszych prośbach do Pana Boga, w naszych modlitwach, ograniczamy się do minimum, prosimy o minimum, ponieważ nie wierzymy w maksimum, nie wierzymy, że Bóg może to czego my nie możemy. Pamiętam rozmowę z pewną matką przeżywającą, że rodzina jej syna się rozpada. I mówi owa kobieta – ja się modlę, żeby choć się to uspokoiło, żeby spokojnie się rozstali. Mówiła, ponieważ nie wierzyła, że coś może jeszcze uratować ich rodzinę. Ja jej wtedy mówiłem – a czemu tylko o to pani prosi? Trzeba modlić się o maksimum, trzeba modlić się, żeby oni pojednali się i żyli szczęśliwie i wrócili do siebie i do Pana Boga. Najpierw trzeba o czymś marzyć a potem o te marzenia prosić, nawet jeśli nam się to wydaje nierealne.

Owszem trzeba też prosić w zgodzie z Bożą wolą, jak ów trędowaty w dzisiejszej Ewangelii: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. – Panie jeśli chcesz… Nawet tak zdeterminowany człowiek jak trędowaty, chory na śmiertelną chorobę, nie mówi – musisz mnie uzdrowić, ale – jeśli chcesz możesz. Tu się wyraża jego wiara – Jezus może, i tu się wyraża jego posłuszeństwo woli Bożej – jeśli chcesz.

Spróbujmy dziś Pana Boga prosić o maksimum – marzyć i o to prosić, oczywiście o ważne rzeczy, o to co bardzo przeżywamy. Spróbujmy być nieco szaleni w swojej prośbie, w swojej nadziei, w swoim spotkaniu z Panem Bogiem.

Spróbujmy usłyszeć obietnice Pana, obietnice jakie Pan Bóg nam daje i uwierzyć w nie, nawet jeśli one wydają się nierealne.

I zawsze z wiarą, że Pan Bóg może i z pełną zgodą – Panie jeśli chcesz…

Tyle słowo, a co na Syberii?

Tak jak Ks. Jacek wczoraj pisał, ks. Andrzej Duklewski wrócił do Polski i dziś obejmuje swoją nową parafię. To jest duch służby. Wczoraj przyleciał z Syberii, gdzie do końca posługiwał i pracował i nawet bez jednego dnia odpoczynku dziś rozpoczyna posługę w swojej nowej parafii. Pełny szacunek i ogromna wdzięczność ks. Andrzejowi, bo jak mu napisałem, trudno mi sobie wyobrazić Syberię, Kościół na Syberii bez niego. On mnie tu ściągnął, on mnie wprowadzał w życie syberyjskie, prawie 5 lat byliśmy razem, nie mówiąc już o duchowym prowadzeniu i przykładzie. Dziękuję mu za jego posługę i pomoc i tak po ludzku szkoda, że stąd wyjechał. Choć rozumiem decyzję, zwłaszcza sytuację zdrowotną, ale też wielką wiarę w podejmowaniu tej decyzji. Kiedy opowiadał o tym jak tę decyzję podejmował to przypomina mi się odejście papieża Benedykta, który zapewniał, że decyzję podjął na modlitwie i jest to decyzja wiary i posłuszeństwa Panu Bogu.

Życzę ks. Andrzejowi błogosławieństwa Bożego w nowej posłudze, na nowej parafii.

Polecam też jego książki, jakich kilka wyszło w Polsce o Syberii.

A ja dziś oczekuję gości z Polski (jutro rano przylatują) – ks. Paweł, który powinien tu już rozpoczynać swoją posługę, jednak niestety, po raz kolejny nie otrzymał pozwolenia z diecezji warszawsko-praskiej i przyjeżdża tylko w gości. Osobiście nie rozumiem tej decyzji, ale cóż…

Trudna jest sytuacja katolików na Syberii. Parafię się rozwijają, choć może nie szybko i nie spektakularnie, ale jednak… Ludzi w Kościele jest coraz więcej, a księży coraz mniej. Tu jest konkretny przykład – ks. Andrzej wyjechał a ks. Paweł, który chce przyjechać, nie może. To mniej więcej obrazuje sytuację w całym Kościele na Syberii. A miejscowych powołań jest bardzo mało. Ale cóż, stulecie objawień fatimskich, zawierzamy sprawę Maryi i prosimy o maksimum, i wierzymy w wielkie, nierealne po ludzku obietnice, choćby te z Fatimy.

Oprócz ks. Pawła przyjeżdża ks. Robert z Warszawy – Płudy i pan Grzegorz z Ząbek. Czekamy na gości i z nimi jutro ruszamy do Tobolska (550 km.) gdzie będą uroczystości 110 lat kościoła w Tobolsku i poświęcenie figur św. Jana Pawła II i św. Rafała Kalinowskiego. Uroczystościom będzie przewodniczył abp. Mieczysław Mokrzycki, metropolita Lwowski i były sekretarz Jana Pawła II i Benedykta XVI.

A z domowych spraw, dobrze, że Jacek przypomniał – dziś imieniny Emilii, a więc Emilki, naszej małej siostrzenicy. Niech Pan Bóg jej i całej ich rodzinie, wszystkim Niedźwiadkom hojnie błogosławi. Wspieram modlitwą.

Takie to u nas sprawy. Proszę Was o modlitwę za naszą parafię, za Kościół na Syberii, w Rosji. Proszę o modlitwę i za mnie.

I pozdrawiam serdecznie. Zapraszam na Syberię.

Z Bogiem.

El Greco, Święci Piotr i Paweł, Ermitaż

6 komentarzy

  • We wtorek miałam okazję poznać dwóch świeckich misjonarzy, poznańskich studentów; Roberta KHARITONOV i Karen Matlewską, którzy pojadą do Tajynsza, Kazachstan w okresie 27.07-24.08.2017 na miesięczne doświadczenie misyjne gdzie będą pomagali siostrom wśród biednych dzieci w sierocińcu. Zabrali ze sobą dar od naszej Wspólnoty, figurkę Matki Bożej Fatimskiej, by podarować Ją swoim podopiecznym w Kazachstanie.

    • Dokładnie nie wiem, na pewno z byłego Związku Radzieckiego, może z Kazachstanu, uszło mojej uwadze. Wczoraj spotkaliśmy się przypadkowo w drodze do Lichenia, gdy im powiedziałam że lepiej trafić nie mogli, bo jest odpust.Byli bardzo szczęśliwi i stwierdzili, że Maryja towarzyszy w ich życiu od dłuższego czasu a chcą przed wyjazdem się wyspowiadać, bo Karen (mimo obco brzmiącego imienia)jest Polką i trudno byłoby jej się w Kazachstanie wyspowiadać. Robert dobrze rozmawia po polsku i naturalnie po rosyjsku.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.