Z tymi, którzy Go miłują – współdziała we wszystkim…

Z
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Mikołaj Czernecki, mój były Uczeń z Technikum w Radoryżu Smolanym, a obecnie… Ksiądz! Niech Mu Pan we wszystkim błogosławi. O to się będę modlił. 
        A oto jutro, na naszym forum – wreszcie! – słówko z Syberii. W zeszłym tygodniu nie było, ze względu na rozliczne zajęcia na Syberii, ale już na szczęście jutro będzie.
      Na radosne i głębokie przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

17
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: 1 Krl 3,5.7–12; Rz 8,28–30; Mt 13,44–52
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
W
Gibeonie ukazał się Pan Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł
Bóg: „Proś o to, co mam ci dać”. A Salomon odrzekł: „O
Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę, w miejsce
Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia.
Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu
mnogiego, który nie da się zliczyć ani spisać, z powodu jego
mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do
sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła, bo któż zdoła
sądzić ten lud Twój tak liczny?”
Spodobało
się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu
powiedział: „Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla
siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o
zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o
umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje
pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego
tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we
wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego
zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też
przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On
był pierworodnym między wielu braćmi.
Tych
zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał,
tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też
obdarzył chwałą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział tłumom taką przypowieść: „Królestwo niebieskie
podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek
i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał,
i kupił tę rolę.
Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych
pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał
wszystko, co miał, i kupił ją.
Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i
zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła,
wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a
złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie,
wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec
rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zrozumieliście
to wszystko?”
Odpowiedzieli
Mu: „Tak jest”.
A
On rzekł do nich: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał
się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny,
który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”.
Fenomenalne
zdanie, od którego zaczyna się dzisiejsze drugie czytanie, spina
niczym klamra całą liturgię Słowa, będąc jednocześnie jej
streszczeniem i punktem kulminacyjnym. A mówimy o tym oto zdaniu:
Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we
wszystkim dla ich dobra…
Oczywiście,
następne zdania są też bardzo ważne i można z nich wyczytać
pewne poszerzenie, albo wyjaśnienie treści, zawartych w tym
pierwszym, ale właśnie to pierwsze jest samo w sobie wyjątkowe.
Usłyszmy je jeszcze raz: Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go
miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra…
Żeby
je dobrze zrozumieć, trzeba najpierw dobrze zrozumieć każde
zawarte w nim słowo. A nade wszystko – dogłębnie zrozumieć, co
oznacza stwierdzenie: miłują Go, aby w ogóle
uwierzyć w prawdziwość przesłania, w tym zdaniu zawartego.
Bo
już nawet na podstawie pobieżnego spojrzenia na życiowe
doświadczenia można by zaprzeczyć prawdzie, w tym zdaniu zawartej.
Skoro bowiem Bóg współdziała we wszystkim, to skąd
biorą się te wszystkie nieszczęścia, niepowodzenia i ludzkie
dramaty, jakie zewsząd na człowieka spadają? I żeby to jeszcze
spadały na niewierzących,
a więc tych, którzy Boga nie znają,
czy którym jest On obojętny… Ale oto dotykają one ludzi
wierzących,
a więc tych, którzy Go kochają! A przynajmniej
tak mówią, że kochają… Jak to więc jest?
Właśnie
dlatego trzeba nam zrozumieć, co znaczy stwierdzenie: z tymi,
którzy Go miłują,
a potem – w kontekście tego –
zrozumieć, co to znaczy, że współdziała we wszystkim
i że współdziała dla ich dobra. Jaką zatem postawę
mamy na myśli, mówiąc o miłowaniu Boga?
Pewnie
długo moglibyśmy na ten temat rozważać, bo jest to temat na
opasłe tomy ksiąg, które już zostały napisane, i jeszcze będą.
Zawężając jednak obszar refleksji tylko do dzisiejszych czytań,
możemy powiedzieć, że miłować Boga, to tak, jak Salomon, prosić
o dar życiowej mądrości.
Czyli o coś więcej, niż tylko
wiedza; i o coś, co ma większą wartość, aniżeli długie życie,
bogactwo, zguba nieprzyjaciół – jak słyszeliśmy dzisiaj.
Mądrość,
o którą prosił Salomon, miała się konkretnie wyrażać w
umiejętności rozstrzygania spraw sądowych, w należytym
pokierowaniu ludem, powierzonym mu przez Boga po śmierci Dawida.
Właśnie tym ludem – tak licznym i tak trudnym – miał kierować
człowiek w sumie bardzo młody i bez większego doświadczenia.
Dlatego prosił on o mądrość, czyli o umiejętność postępowania
i rozstrzygania po myśli Bożej, zgodnie z wolą Bożą, konkretnych
spraw.
Bo
to właśnie jest prawdziwą mądrością: życie po Bożemu!
Postępowanie zgodne z wolą Bożą! Miłować Boga – to
tak właśnie żyć! To wszystkie swoje sprawy widzieć po Bożemu,
realizować po Bożemu, rozstrzygać po Bożemu… Ale miłować Boga
– to także poszukiwać Jego królestwa jak skarbu ukrytego
w roli, jak drogocennej perły… Miłować Boga, to podjąć solidne
poszukiwanie dla Boga miejsca w swoim życiu i w swoim sercu –
pierwszego miejsca!
Nie
mówimy tu zatem o tanim i przelotnym uczuciu, tylko o bardzo
konkretnej i konsekwentnej postawie, wyrażającej się w tym,
że Bóg będzie dla nas kimś pierwszym i najważniejszym. I
że całe życie będziemy z Nim i według Jego Prawa układali, a
nie traktowali Go jedynie jako niekoniecznego dodatku do swojej
codzienności – dodatku, o którym będziemy sobie przypominać
jedynie przy okazji Świąt lub pogrzebu w rodzinie.
Miłować
Boga – to żyć mądrze, czyli dokładnie według Bożych
przykazań!
Wszystkich przykazań – a nie jedynie niektórych…
I właśnie z tymi, którzy tak starają się żyć, Bóg
współdziała, czyli współpracuje,
wspiera ich, prowadzi,
wzmacnia, osłania, daje im wewnętrzną moc i dobre natchnienia. W
jakiej sprawie i w jakiej dziedzinie?
W
każdej.
Tak, w każdej. Jak słyszeliśmy dzisiaj –
współdziała we wszystkim, a więc i w tym co radosne
i podniosłe, ale i w tym, co trudne i bardzo ciężkie; i w tym
także, co nie zawsze po ludzku zrozumiałe, co wiąże się z
cierpieniem i bólem… We wszystkim! Po prostu, w życiu
człowieka miłującego Boga, czyli człowieka mądrego, wszystko
ma swój sens i cel.
Nic nie dzieje się niepotrzebnie i nic tak
naprawdę nie dzieje się przypadkiem. Wszystko jest „po coś”
bo wszystko dzieje się za Bożą wolą, a przynajmniej
wiedzą. Bo we wszystkim Bóg współdziała z człowiekiem. Po co?
Dla
jego dobra. I tu znowu natrafiamy na pewien
problem, bo mówimy o dobru, widzianym z perspektywy Bożej, a więc
tym dobru długofalowym, mocnym i trwałym, które nie ma nic
wspólnego z chwilowymi i zmiennymi zachciankami człowieka. Bóg,
który widzi dalej i pełniej, chce dawać człowiekowi
właśnie takie dobro: pełne i trwałe. Człowiek tymczasem
ma ochotę na coś innego, bo wydaje mu się, że właśnie to „coś
innego” jest dla niego dobre. I jeżeli tego nie otrzymuje, to ma
pretensje do Boga,
albo robi Mu wyrzuty, że Ten się nim nie
interesuje, że się bawi jego losem, że nie spełnia jego
oczekiwań…
Tymczasem,
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim
dla ich dobra…
Mówimy tu zatem o relacji
dojrzałej,
o relacji głębokiej i konsekwentnej, obejmującej
wszystkie sfery życia człowieka. Do takiej relacji Bóg nas dzisiaj
wszystkich zachęca. Bo chce z każdą i każdym z nas
współdziałać dla naszego dobra
– dla naszego prawdziwego
dobra! Ale my też musimy tego chcieć. I to na Bożych zasadach,
czyli na tych, o których tu sobie mówiliśmy…
A
to oznacza w praktyce, że Bóg w naszym życiu będzie zajmował
naprawdę pierwsze miejsce. Naprawdę! I zawsze! I że Jego
Prawo będzie naprawdę programem naszego życia, a nie
wierszykiem, deklamowanym w ramach porannego i wieczornego
„paciorka”. I że Jego zasady moralne będziemy na
poważnie traktować i konsekwentnie przestrzegać ich w życiu, a
nie patrzeć na nie jak na relikty z poprzedniej epoki, o których
można sobie pogawędzić, ale na pewno nie da się ich przestrzegać…

Mówiąc
zatem już tak bardzo wprost: musimy wszyscy – tak, wszyscy bez
wyjątku, ja też – raz jeszcze, od nowa, dać Bogu pierwsze
miejsce w swoim życiu!
Zacząć z Nim na nowo współdziałać –
we wszystkim! Dla naszego dobra – bo przecież nie dla dobra
Boga, gdyż On nic na tym nie zyskuje. A my – zyskujemy wszystko.
Zacząć
z Nim współdziałać we wszystkim – czyli zadbać o pełne
przełożenie wiary na życie.
Dzisiaj wielu różnych
specjalistów od socjologii i innych, pokrewnych dziedzin, podejmując
rozmaite badania, dotyczące postaw ludzi wierzących, zauważa, że
nawet gorliwe spełnianie praktyk religijnych nie zawsze ma
przełożenie na konkretne życiowe postawy i wybory moralne.

Czyli – mówiąc krótko – ludziom jakoś udaje się pogodzić
pobożność i rozmodlenie z niemoralnym własnym życiem, albo
z akceptacją takiego stylu życia u swoich najbliższych, chociażby
u własnych dzieci.
Przyznaję,
że nieraz ze zdumieniem odkrywałem, jak pobożni rodzice, których
wiarą i pobożnością byłem zachwycony, kiedy się okazywało, że
ich dorosłe już dzieci pomieszkują na sposób małżeński, nie
będąc małżeństwem, nagle zaczynali ich za wszelką cenę
tłumaczyć i usprawiedliwiać,
a nierzadko także zachęcać do
takiego życia, tłumacząc to zwykle, że „teraz takie czasy”…
Otóż, nie! Każde czasy są dobre na to, by przestrzegać w
nich Bożego Prawa. I każda okoliczność może stanowić
wytłumaczenie i usprawiedliwienie, jeżeli się go przestrzegać nie
chce.
Tymczasem,
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim
dla ich dobra…
Jeżeli zatem nasze życie ma być
mądre, sensowne i ma zmierzać do jasno określonego celu, to musi
być ono prawdziwym i pełnym naszym współdziałaniem z Bogiem.
We wszystkim! W każdej dziedzinie. Także tej, którą najbardziej
chciałoby się zarezerwować wyłącznie dla siebie. W każdej –
bez wyjątku!
My
nieraz uskarżamy się na trudności w relacjach małżeńskich i
rodzinnych, narzekamy na uciążliwych sąsiadów, mówimy o złej
atmosferze w pracy, krytycznie oceniamy kontekst społeczny i
polityczny… Zastanawiamy się, co w każdej z tych sytuacji
zrobić,
jak zaradzić, jak z niej wybrnąć?
Otóż,
musimy sobie jasno powiedzieć, że nie da się tak od ręki
zmienić nastawienia drugiego człowieka,
albo całej grupy
ludzi. Nie da się z dnia na dzień zmienić atmosfery w miejscu
pracy, czy w sąsiedztwie, czy w tej społeczności, w jakiej się
obracamy… Także we własnej rodzinie – zwykle nie da się
zmienić atmosfery na lepszą tak z minuty na minutę.
Ale jest
coś, co w każdej z tych sytuacji można zrobić, by każdej z nich
konkretnie i skutecznie zaradzić. A przynajmniej zacząć zaradzać.
Cóż takiego?
Można
wzmocnić duchowo samych siebie. To można zrobić „od ręki”
– poprzez porządną Spowiedź i postanowienie, że od teraz
będzie ona odbywała systematycznie, nie rzadziej, jak co miesiąc.
I poprzez udział we Mszy Świętej w każdą niedzielę; i
przez mocne postanowienie, że każda Msza Święta będzie się
wiązała z przyjęciem Komunii Świętej; i poprzez codzienną
modlitwę, także tę spontaniczną, własnymi słowami… I poprzez
sumienne wypełnianie codziennie Bożych przykazań…
W
ten sposób możemy „od ręki” wzmocnić wewnętrznie siebie
samych, aby uodpornić się na to, co złe i trudne wokół
nas – i aby pomóc innym dźwigać się z ich słabości. To
możemy zrobić w jednej chwili. W ten sposób zaczniemy zdobywać
prawdziwą mądrość, w ten sposób zaczniemy odnajdywać skarb
Bożego królestwa, w ten sposób trwałe dobro stawać się będzie
naszym udziałem.
Bo
przecież Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we
wszystkim dla ich dobra…

6 komentarzy

  • "I żeby to jeszcze spadały na niewierzących"…
    – No to cytacik za cytacik: – "Marzenia jak chmurki żeglują po niebie…
    – A poważnie… Szkoda, że o Bogu dowiadujemy się nie wprost od Niego, a od takich jak Ksiądz… Stąd i rosną szeregi niewierzących

  • Od czego zacząć zmieniać życie…Ksiądz Jacek podał receptę pod koniec swojego rozważania.
    My jako Wspólnota głosimy kerygmat wiary, który prowadzi do zawierzenia siebie Jezusowi przez konkretnego człowieka i ogłoszenia w swoim sercu i wyznania ustami, że Jezus jest jego Panem i Zbawcą.
    Mogą być to słowa takiej czy podobnej modlitwy:
    -Panie Jezu, Ty kochasz mnie dziś takim jakim jestem. Przyjmuję pełnię Twojej miłości, uznaję przed Tobą moją grzeszność.
    -Dziękuję Ci, że przebaczyłeś moje grzechy, umierając za mnie na krzyżu i w ciąż to czynisz w Sakramencie Pokuty i Pojednania.
    -Uznaję w Tobie jedynego Pana i Zbawiciela oddając Ci całe moje życie i otwieram moje serce dla Ciebie Jezu.
    -Proszę Cię, ześlij mi swojego Świętego Ducha, aby wspierał mnie na drodze życia i kierował moje kroki przez wspólnotę Kościoła do zbawienia. Amen.

  • Parę razy "złapałem" się na tym, że ja "wielki" katolik, a postąpiłem… źle, a później refleksja, dlaczego tak postępuje? Natura człowiek jest grzeszna a nam pozostaje wtedy tylko jedna droga.
    Spowiedź i postanowienie, że od teraz będzie ona odbywała systematycznie….. a nie od rekolekcji do rekolekcji.
    ………….
    Ps Aniu "fajna" modlitwa.

    • Nie tylko Spowiedź, ale w ogóle wszystkie nasze religijne praktyki powinny odbywać się systematycznie, "a nie od rekolekcji do rekolekcji". Chociaż taki rekolekcyjny impuls też jest dobry. I z pewnością potrzebny.
      A za modlitwę, zacytowaną przez Annę, ja też dziękuję! Ks. Jacek

      • Dzisiaj „dopadł mnie” ten fragment z Listu do Rzymian… Bardzo mocne Słowo Boga, mówiącego mi że cały czas o mnie walczy i nawet już zburzył ten dzielący nas mur, ale ja postanowiłem sobie, że on będzie nadal w mojej głowie… Panie, ulecz mnie upartego, bawiącego się z Tobą w chowanego, daj mi poczuć swe ramiona czekające na mnie już z daleka z niecierpliwością, abym mógł ufnie spojrzeć w Twe oczy z łzą radości. Jesteś sensem mojego życia. Niech ten powrót będzie najgorszym z możliwych, ale niech się zdarzy…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.