Czy aż siedem razy?…

C
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny przeżywa Ksiądz Robert Bartosik, z którym miałem
przyjemność współpracować w swoim czasie w Trąbkach. Życzę
Solenizantowi nieustannej bliskości Jezusa w całej kapłańskiej
posłudze. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, w kolejną rocznicę napaści Rosji Sowieckiej na Polskę –
w obliczu tego, co teraz wyprawia władca Rosji – módlmy się o
mocną Bożą interwencję, w kierunku opanowania tworzącej się
niebezpiecznej sytuacji.
A
na przeżywanie dzisiejszej niedzieli – dnia Pańskiego – niech
Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
24
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Syr 27,30–28,7; Rz 14,7–9; Mt 18,21–35
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Złość
i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik.
Tego,
który się mści, spotka zemsta od Pana: On grzechy jego dokładnie
zachowa w pamięci.
Odpuść
winę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci
odpuszczone grzechy.
Gdy
człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać
będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do
siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich
własnych grzechów? Sam będąc ciałem, trwa w nienawiści, któż
więc odpokutuje za jego przewinienia? Pamiętaj na ostatnie rzeczy i
przestań nienawidzić, na rozkład ciała, na śmierć i trzymaj się
przykazań.
Pamiętaj
na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, na przymierze
Najwyższego i daruj obrazę.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli
bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla
Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem
Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad
umarłymi, jak nad żywymi.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Piotr
zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam
przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem
razy?”. Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy,
lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się
rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać,
przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy
talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał
sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak
dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie,
miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował
się nad tym sługą, uwolnił goi dług mu darował.
Lecz
gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu
był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc:
«Oddaj, coś winien». Jego współsługa upadł przed nim i prosił
go: «Miej cierpliwość nade mną,a oddam tobie». On jednak nie
chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda
długu.
Współsłudzy
jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i
opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał
go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały
ten dług,ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś
był ulitować się nad swym współsługa, jak ja ulitowałem się
nad tobą?». I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom,
dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy
z serca swemu bratu”.
Jezus,
jako jedyny Nauczyciel prawdy, jako nasz Mistrz i Pan przychodzi do
nas ze swoim Słowem. Chce nas pouczyć, jakimi drogami idąc –
osiągniemy zbawienie.
I zapewne zauważyliśmy, że w tym swoim
nauczaniu nie unika tematów trudnych, a wręcz bardzo
trudnych. Oto przed tygodniem mówił nam o braterskim upomnieniu,
wyjaśniając najpierw w ogóle jego potrzebę, a potem – zasady,
jakimi należy się kierować przy upominaniu drugiego. Dzisiaj
natomiast przychodzi do nas z pouczeniem dotyczącym przebaczenia.
To
niezwykle trudny problem, co do tego zapewne nikt z nas nie ma
wątpliwości. Na czym polega przebaczenie? Co to jest? Komu
i kiedy można przebaczyć, komu się przebaczenie należy?
A może komuś się nie należy?… Jak mamy reagować
na zło w swoim życiu?
Na
te pytania – czy chcemy, czy nie – przychodzi nam szukać
odpowiedzi bardzo często, a zwłaszcza wtedy, kiedy staniemy „oko
w oko” ze złem
, kiedy to zło nas bezpośrednio
dotknie.
Ewangeliczna
przypowieść, której dzisiaj wysłuchaliśmy, powszechnie zwana
przypowieścią o nielitościwym dłużniku, zwraca naszą
uwagę na to, co jest motywem przebaczenia; co jest powodem, dla
którego każdy z nas powinien przebaczać.
Już
pierwszy dialog Jezusa z Piotrem pokazuje skalę trudności.
Piotr pyta Jezusa, czy ma przebaczyć aż siedem razy.
Owe „siedem razy”, które – jak się później okazało z
wypowiedzi Jezusa – nie było samo w sobie niczym wielkim, dla
Piotra okazało się bardzo dużym wysiłkiem.
To było „aż”
siedem razy.
Tymczasem
Jezus mówi, że trzeba pójść jeszcze dalej, że właśnie trzeba
granicę przekroczyć, że owe Piotrowe „aż”
siedem – jest w rzeczywistości „tylko” siedem, że tak
naprawdę należy przebaczać zawsze, bo symbol dwóch
siódemek, która to cyfra w Biblii oznacza jakąś pełnię, jakąś
doskonałość – ów symbol oznacza tutaj nieskończoność.
A zatem – przebaczać zawsze, stale być gotowym do przebaczenia.
Dlaczego?
Bo
Jezus przebaczył nam znacznie więcej. Opowieść o nielitościwym
dłużniku jasno to pokazuje. Oto ewangeliczny pan daruje swemu
słudze dług wysokości dziesięciu tysięcy talentów.
Talent – to w cesarstwie rzymskim jednostka monetarna o
równowartości trzydziestu czterech kilogramów złota lub srebra. I
właśnie dziesięć tysięcy takich talentów pan podarował
słudze.
Sługa
ów zaś został poproszony o podarowanie długu w wysokości stu
denarów
. A denar to w cesarstwie rzymskim, w tamtym
czasie, dniówka niewykwalifikowanego robotnika. I
właśnie sto takich denarów ów sługa nie chciał podarować w
czasie, kiedy jego pan – jemu samemu – podarował dług w
wysokości dziesięciu tysięcy talentów.
Moi
Drodzy, tu w ogóle
nie ma żadnego porównania,
bo
suma stu denarów nie da się – w rzeczy samej – porównać do
sumy dziesięciu tysięcy talentów! Swoją drogą – trudno
wyobrazić sobie, aby jakikolwiek pan pożyczył swemu słudze tak
ogromną sumę,
ale Jezus w tej przypowieści celowo zarysował
taką ogromną dysproporcję, celowo ukazał taką różnicę
pomiędzy jednym a drugim długiem, aby podkreślić również
ogromną różnicę
pomiędzy Bożym przebaczeniem, a
przebaczeniem ze strony człowieka.
Bóg
przebacza człowiekowi znacznie więcej
, chociażby
dlatego, że grzech uderza w miłość Boga, która jest
nieporównywalnie większa od miłości człowieka. Poza tym,
człowiek o wiele częściej zasmuca swego Boga upadkami, niż
jest sam zasmucany lub obrażany przez innych. Pan Bóg wiele razy
dziennie musi człowiekowi wybaczać jego grzechy i słabości,
większe lub mniejsze, a człowiek nieraz przez lata nosi jeden
uraz,
jakąś jedną krzywdę, może
nawet prawdziwą, ale nierzadko
również przez siebie w jakimś stopniu zawinioną. To
wszystko powoduje, że przebaczenie jawi się jako chrześcijański
obowiązek
.
Zresztą,
na to samo wskazuje Bóg w pierwszym czytaniu, w którym – poprzez
Syracydesa – mówi tak: Złość i gniew są
obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik. Tego, który się
mści, spotka zemsta od Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w
pamięci. Odpuść winę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać
będziesz, zostaną
ci odpuszczone grzechy.
Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać
będzie uzdrowienia?
Doprawdy,
trudno wręcz komentować słowa tak czytelne i tak oczywiste. Całe
to czytanie z Mądrości Syracydesa jest komentarzem, a właściwie –
potwierdzeniem prawd zawartych w Ewangelii: jak może prosić Boga
o przebaczenie ktoś, kto sam nie przebacza?
Dopiero darowanie
winy drugiemu pozwala na to, aby Boga prosić o darowanie swoich win.
Jeżeli ktoś nie ma miłosierdzia nad człowiekiem do siebie
podobnym
– jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – jak
może prosić o przebaczenie Boga, nieskończenie od siebie
wyższego i świętszego?
A
poza tym – potwierdzeniem konieczności przebaczenia jest i to, że
wszyscy staniemy kiedyś przed Sądem Bożym i każdy odpowie za
swoje własne grzechy. Dobrze, aby wtedy nikt nie stanął z
balastem zbyt ciężkim,
a do tego jeszcze z jakąś nienawiścią
do kogoś – nienawiścią, której nie chce przebaczyć. To
wszystko dodatkowo obciąży go w oczach Bożych.
Ale
trzeba nam w tym momencie zatrzymać się nad jeszcze jednym, bardzo
ważnym problemem. Ktoś bowiem mógłby powiedzieć, że skoro Jezus
mówi dzisiaj o konieczności przebaczenia, to jak to pogodzić
z tym, co mówił przed tygodniem: z upomnieniem braterskim?
Czy nie zachodzi tu jakaś poważna sprzeczność? Po
co upominać i robić problem z jakiejś sprawy, jeżeli
można ją po prostu zapomnieć, przebaczyć?
Myślę,
że wbrew tym obawom, słowo Boże jest w tej materii jasne. Otóż –
bardzo często właśnie mylone są pojęcia. Przebaczenie uważa się
za słowo równoznaczne z zapomnieniem, z
niedostrzeganiem czyjegoś złego postępowania. A tu zupełnie nie o
to chodzi!
Przebaczenie
bowiem to uwolnienie swojego serca z nienawiści.
Właśnie o tym mówi pierwsze czytanie: Złość i gniew są
obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik

jak słyszeliśmy. Gdy człowiek żywi
złość przeciw drugiemu
, jakże u Pana szukać będzie
uzdrowienia?
– to dalsze pouczenia Bożego Mędrca. I
dalej: Sam będąc ciałem, trwa w nienawiści.
Jest tu zatem mowa o trwaniu w nienawiści, o
podtrzymywaniu w sercu pragnienia zemsty, o złym
nastawieniu do danego człowieka i o życzeniu mu wszystkiego złego.
To z tych uczuć mamy się wyzwolić i owo wyzwolenie nosi nazwę
przebaczenia.
Natomiast
nie oznacza to, że mamy nie
czuć się pokrzywdzonymi,
kiedy ktoś nas skrzywdził. I nie
oznacza
to,
że mamy się cieszyć i udawać, że nie ma problemu,
kiedy ktoś nam wyraźnie szkodzi i czyni nam na złość. I nie
oznacza to, że mamy nie
zareagować,
kiedy ktoś wyraźnie źle postępuje. Wprost
przeciwnie!
Mamy
prawo czuć się pokrzywdzonymi wówczas,
gdy ktoś nas skrzywdzi i mamy prawo czuć się
oszukanymi
wówczas, gdy ktoś nas oszuka. Mamy prawo mieć do
niego żal za takie postępowanie. Nie można wówczas udawać, że
nic się nie stało
, bo to tylko utwierdza tego drugiego w
przekonaniu, że dobrze postępuje, podczas kiedy postępuje
niewłaściwie i ktoś musi mu na to zwrócić uwagę. Dlatego mamy
prawo mówić o tym jasno, mamy prawo pokazać – naszym
zewnętrznym zachowaniem – że pomiędzy nami
coś nie jest
w porządku!
Między nami nie układa się najlepiej. I my to
widzimy, i nam to bardzo przeszkadza.
Mamy
prawo to pokazać, dać to odczuć – po to, aby ów drugi się
opamiętał, aby wziął się za siebie, aby przestał krzywdzić.
Ale jednocześnie nie wolno nam nosić w sercu nienawiści do tej
osoby
, źle jej życzyć czy podtrzymywać pragnienia
zemsty, celowego zaszkodzenia tej osobie. Tego nam czynić nie wolno,
bo to się już sprzeciwia Ewangelii, to się sprzeciwia
przebaczeniu.
Mówiąc
zatem krótko: wolno nam potępić złe
postępowanie człowieka, ale nie samego człowieka!
Sąd nad
samym człowiekiem pozostawiamy Bogu. Nam pozostaje modlitwa o to,
aby się opamiętał i nawrócił. Nawet pomimo noszonego w sercu
żalu do danej osoby – warto się za nią pomodlić. Oto
jest dopiero prawdziwe chrześcijaństwo – piękne, ale bardzo
trudne.
Ale jednocześnie – naprawdę możliwe do
zrealizowania.
Stąd
też mamy prawo reagować na zło, mamy prawo upominać, mamy prawo
także dochodzić ludzkiej sprawiedliwości. Niestety bowiem, kiedy
tylko, na przykład, zaczyna się mówić o rozliczeniu zbrodni
komunizmu,
czy zbrodni wojennych, czy jakichkolwiek innych;
i odpowiedzialności za krzywdy doznane przez niewinnych ludzi –
ci, którzy się tych wszystkich nieprawości dopuszczali, zaczynają
domagać się chrześcijańskiego przebaczenia
.
Tymczasem,
co ma jedno do drugiego? Czy
nie po to są sądy, żeby karały złodziei za ich złodziejstwa i
morderców za morderstwa?
Oczywiście, że po to! Naturalnie, nie życzymy złodziejowi
źle, nie chcemy dla niego zemsty, dlatego nie zostanie ukarany
obcięciem rąk – jak to się działo w starożytności.
Ale
mamy prawo postawić tamę złu, mamy prawo – jako
społeczeństwo – bronić się przed złodziejami, mordercami,
kłamcami, dlatego powinni być ukarani po to, aby przestali
innym szkodzić, ale i po to, aby sami się opamiętali, aby
zrozumieli, że nie są bezkarni i że źle robią. W ostatecznym
rozrachunku – to naprawdę chodzi o ich zbawienie!
Chrześcijańskie
przebaczenie nie przekreśla ludzkiej sprawiedliwości i nie
może polegać na niezauważaniu zła. Zło trzeba widzieć i z
całą ostrością potępić!
Natomiast
trzeba nam się modlić o umiejętność przebaczania, czyli
wyrzucania z serca wszelkiej nienawiści i uczucia zemsty. Oby ono
nigdy i w odniesieniu do nikogo – i w żadnej sytuacji – nie
panowało w naszym sercu!
Jednocześnie
trzeba nam się modlić o umiejętność rozpoznawania dobra i zła;
o umiejętność mądrego, bez zawiści, zaradzania złu. Abyśmy
nigdy, w imię źle pojmowanego przebaczenia, nie zaakceptowali
żadnego zła,
ale potrafili je precyzyjnie, po imieniu, nazwać
i mu zaradzić.
Modlimy
się również o to, aby w obliczu różnych ludzkich machinacji,
mających na celu ukrywanie zła lub obarczanie nim jednych, a
przemilczanie w przypadku innych – sam Chrystus przyszedł ze
swoją sprawiedliwością.
A
Jego sprawiedliwość – na szczęście – jest niezawodna. I nie
ma względu na osoby. Dostrzega każde zło, ale też każdemu
przebacza, kto tego przebaczenia pragnie i o nie prosi, a nawet –
wyprzedza prośbę i przebacza wcześniej.
W dzisiejszym
pogmatwanym świecie na tę Chrystusową sprawiedliwość i na
Chrystusowe przebaczenie szczególnie liczymy.
A
pociechą są dla nas słowa Świętego Pawła z drugiego czytania:
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie:
jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy,
umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci, należymy do Pana.
I
dzięki Bogu!

7 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.