Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć…

S
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Kamil Niedźwiedzki, mój Szwagier. Razem ze
swą Żoną, a moją Siostrą Anią oczekują Oni na narodzenie się
trzeciego Dzieciątka, co właściwie już powinno nastąpić.
Gratulując Im pięknej atmosfery rodzinnej, życzę Jubilatowi – i
całej Rodzinie Niedźwiedzkich – Bożej opieki na każdy dzień. I
zapewniam o mojej codziennej modlitwie w tej intencji!
A
oto dzisiaj, moi Drodzy, do Parafii w Miastkowie przybywa Alumn
siedleckiego Seminarium. Będzie to okazją do modlitwy o powołania
kapłańskie i zakonne z tej Parafii, bo – niestety – w tej
kwestii w Miastkowie od wielu lat panuje jakiś niepokojący zastój…

Na
głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
25
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Iz
55,6–9; Flp
1,20–24.27a; Mt
20,1–16a
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Szukajcie
Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko.
Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje
knowania. Niech się nawróci do Pana, a ten się nad nim zmiłuje i
do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
Bo
myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami,
mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad
waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy
przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć –
to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co
mam wybrać? Nie umiem powiedzieć.
Z
dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z
Chrystusem, bo to o wiele lepsze, a pozostawać w ciele to bardziej
dla was konieczne. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii
Chrystusowej.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo
niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym
rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z
robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł
około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku
bezczynnie, i rzekł do nich: «Idźcie i wy do mojej winnicy, a co
będzie słuszne, dam wam». Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około
godziny szóstej i dziewiątej tak samo uczynił.
Gdy
wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i
zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?»
Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął». Rzekł im: «Idźcie i
wy do winnicy».
A
gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy:
«Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od
ostatnich aż do pierwszych». Przyszli najęci około jedenastej
godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli,
że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy
go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: «Ci ostatni jedną
godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili
ciężar dnia i spiekoty». Na to odrzekł jednemu z nich:
«Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś
się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu
dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?» Tak ostatni
będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
Na
którym etapie życia najlepiej odpowiedzieć na Boże wezwanie?
Zwykliśmy uważać, że chyba najwięcej duchowych korzyści
odnosi człowiek, kiedy już od pierwszych chwil życia
jest
włączony do Kościoła i korzysta z bezmiaru łask Bożych. I
tak jest w istocie, jednak dzisiejsza Ewangelia może
wprowadzać nieco zamieszania w takim pojmowaniu sprawy.
Oto
bowiem robotnicy z przypowieści Jezusa byli powoływani o różnych
porach dnia, a wynagrodzeni zostali tak samo. Jak to zatem
rozumieć? Czy warto odpowiadać na wezwanie Jezusa tak wcześnie,
kiedy można to uczynić znacznie później i też się – potocznie
mówiąc – wyjdzie „na swoje”?
Jeśliby
chcieć tak bardzo dosłownie rozumieć dzisiejszy przekaz
ewangeliczny, to rzeczywiście – tak należałoby to pojmować. Ale
dobrze wiemy, że każde pouczenie
Jezusa staramy się rozumieć i widzieć w kontekście
całego Jego nauczania,
a nie tylko wybiórczo, niejako na
wyrywki. Gdybyśmy bowiem dzisiejszą Ewangelię rozumieli dosłownie,
literalnie, i w oderwaniu od całego Pisma Świętego,
to
doszlibyśmy do absurdu.
Okazałoby
się bowiem, że Jezus zachęca do niesprawiedliwości, do
cwaniactwa i wyzysku, do niesprawiedliwego traktowania pracownika, do
zalegania z wypłaceniem mu należności
– i tak dalej.
Okazałoby się zatem niespodziewanie, że cała nauka społeczna
Kościoła,
która od ponad stu lat niezwykle mocno akcentuje
potrzebę sprawiedliwości i uczciwości w relacjach pracodawcy do
pracownika i odwrotnie – to jakaś wielka pomyłka, a
nauczanie
ostatnich Papieży Jana Pawła II, którzy
na tym odcinku powiedzieli i napisali ogromnie dużo, i bardzo
jednoznacznie dopominali się o tę sprawiedliwość – jest tylko
sztuką dla sztuki.
Tak
mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, ale tak na szczęście
nie jest, bo wystarczy tylko dobrze przeczytać wszystkie teksty
dzisiejszej
liturgii Słowa, aby zobaczyć, że
jednak o co innego w tym wszystkim chodzi. Skoro bowiem nawet z
przypowieści Jezusa mogłoby wynikać, że właściwie nie ma
znaczenia,
kiedy odpowie się na wezwanie Boże, o tyle już
Prorok Izajasz stwierdza bardzo mocno i jednoznacznie: Szukajcie
Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko.

Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy
swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim
zmiłuje i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.

A zatem nie można – nie powinno się – zwlekać z nawróceniem,
nie powinno się zwlekać z pozytywną odpowiedzią na Boże
wezwanie.
Prorokowi
zdaje się wtórować Święty Paweł, który do Filipian, ale i do
nas wszystkich mówi w drugim czytaniu o rozterkach wewnętrznych,
jakich doznaje, nie wiedząc, co ma zrobić: czy poświęcić
swoje życie i złożyć je w ofierze Bogu?
Tak może byłoby
lepiej dla niego, bo przecież pewien był Bożej nagrody i pragnął
całkowitej bliskości Chrystusa. Wiedział jednak, że żyjąc
na świecie i znosząc wiele trudów i przeciwności,
przyda się młodemu Kościołowi,
może w nim jeszcze wiele
zdziałać i wesprzeć chrześcijan.
Dlatego
pisze o tym, że z dwóch stron doznaje nalegania, nie ma jednak
wątpliwości, iż tego wyboru musi dokonać, a już teraz
Chrystus jest całym jego życiem.
Chce on zatem w pełni podobać
się Chrystusowi i jak najszybciej zdecydować o tym, co czynić,
aby wolę Bożą wypełniać. Nie czeka jednak z założonymi rękami,
aż sytuacja sama jakoś się rozwiąże, ale stara się swoim
życiem już teraz odpowiadać na Boże wezwanie.
Do tego zresztą
zachęca Filipian: Tylko sprawujcie się w sposób godny
Ewangelii Chrystusowej.
Myślę
zatem, że odpowiedzią na pytania dotyczące należytego
rozumienia dzisiejszej Ewangelii są ostatnie dwa zdania z
dzisiejszego pierwszego czytania: Bo myśli moje nie są
myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami

mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad
waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi.
Właśnie,
Boża ekonomia inna jest niż ludzka i Boża
sprawiedliwość, pełna miłosierdzia,
inna jest niż ludzka
sprawiedliwość. Dlatego dzisiejsza Ewangelia nie jest fragmentem
podręcznika do ekonomii czy socjologii,
ale świadectwem o Bożym
miłosierdziu.
Dzisiejsze
słowo Boże nie zachęca do tego, aby zwlekać z odpowiedzią na
Boże wezwanie, wręcz przeciwnie słowa z
pierwszego czytania cały czas obowiązują: Szukajcie Pana,
gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko.

Gdyby jednak zdarzyło się, że człowiek błądzi gdzieś po
bezdrożach grzechu; gdyby się okazało, że tak a nie inaczej
został wychowany, gdyby się okazało, że nie pokazano mu od
razu drogi do Boga,
tylko jakieś inne drogi – błędne, kręte
– to dzisiejsze słowo Boże jest podstawą do nadziei i
jednocześnie zachętą, aby zwrócił się do Pana
bez względu
na to, jakie ma życiowe doświadczenia i na którym etapie życia
dochodzi do tego spotkania.
I
taka – jak możemy odczytywać – jest zasadnicza myśl
dzisiejszej Ewangelii i całej liturgii Słowa: Jesteśmy
zachęceni do jak najszybszego i zdecydowanego opowiedzenia się po
stronie Boga,
gdybyśmy się jednak zdecydowali na to później,
gdyby życiowe drogi dopiero później doprowadziły nas do Boga, to
również nie będziemy odrzuceni,
a wręcz przeciwnie – jeżeli
szczerym sercem zwrócimy się do Pana, jeżeli odnajdziemy Go nawet
później, ale całym sobą otworzymy się na Niego, to możemy
liczyć na pełną nagrodę.
Takimi
to zasadami kieruje się Bóg, a my nie mamy wątpliwości, że
bardzo te zasady są inne od tych ludzkich. Rzeczywiście,
drogi Boże i myśli Boże nie przypominają tych ludzkich. Bo ludzie
dawno już takiego człowieka potępiliby, zresztą –
niejednokrotnie potępiają. Bóg natomiast nie potępia. Bóg
zaprasza. Bóg czeka. Bóg daje szansę – do końca.
Jeszcze
raz podkreślmy: nie oznacza to dowolności i jakiejś swoistej
kapryśności ze strony człowieka,
albo próby jakiegokolwiek „cwaniakowania” – na zasadzie, że
na Pana Boga i na Jego sprawy będzie
jeszcze czas, bo
teraz mam sprawy,
które dotyczą mojej codzienności, mojego
„tu i teraz”.
A Pan Bóg –
to jakaś mglista przyszłość, dlatego spróbuję jakoś się z Nim
dogadać,
jak już będę na emeryturze. Teraz muszę się zająć sprawami
„ważniejszymi”. Nie, to nie tak!
O
wszystkim decyduje prawdziwe, wewnętrzne nastawienie człowieka.
Jeżeli człowiek rzeczywiście – z różnych powodów, o których
długo by tu mówić – pogubił się na życiowych drogach, ale
jednak chce wrócić i pragnie
szczerze służyć Panu,
to ma
szansę i na pewno nie będzie odrzucony. Jeżeli jednak będzie
chciał zwodzić Boga, obchodzić Jego Prawo
z taką oto myślą, że jeszcze zdąży z Bogiem załatwić
sprawę i że Boga oszuka – niech wie, że oszuka tylko i
wyłącznie samego siebie.

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.