Czy Bóg dzisiaj nie mówi do człowieka?…

C
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj Młodzież w
kilku województw rozpoczyna ferie. Między innymi – mazowieckie.
Przypominam zatem to, co mówiłem moim Uczniom, że czas wolny –
to nie jest czas na zmarnowanie! Czas wolny też trzeba mądrze
wykorzystać. I wcale nie mam na myśli uczenia się całymi dniami…

Na
głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
2
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: 1 Sm 3,3b–10.19; 1 Kor 6,13c–15a.17–20; J 1,35–42
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Samuel
spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy
Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł
do Helego, mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”.
Położył się zatem spać.
Lecz
Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!” Wstał Samuel i pobiegł do
Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się
spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie
było mu jeszcze objawione.
I
znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu!”.
Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież
mnie wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca.
Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać. Gdyby jednak kto cię
wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”.
Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu.
Przybył
Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu,
Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.
Samuel
dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego
słowu na ziemię.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ciało nie jest dla rozpusty, ale dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg
zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesił z
martwych.
Czyż
nie wiecie, że wasze ciała są członkami Chrystusa? Ten zaś, kto
się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.
Strzeżcie
się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na
zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu
ciału grzeszy.
Czyż
nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który
w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do
samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie
więc Boga w waszym ciele!
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jan
stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego
Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli,
jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i
ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?”
Oni
powiedzieli do Niego: „Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie
mieszkasz?”
Odpowiedział
im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie
mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny
dziesiątej.
Jednym
z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był
Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i
rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza”, to znaczy: Chrystusa.
I przyprowadził go do Jezusa.
A
Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty
będziesz się nazywał Kefas”, to znaczy: Piotr.
Jak
poznać wśród tylu różnych głosów, które zewsząd słyszymy; w
tym całym oceanie słów, który nas zalewa, że to Bóg sam do
nas mówi?
Jak rozpoznać Jego wołanie, Jego zwracanie się do
nas po imieniu?…
Młody
Samuel miał z tym problem… Może dlatego właśnie, że był
młody… Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu o jego nieporadnych
próbach rozpoznania, kto do niego mówił.
Za każdym razem
myślał, że to Heli. Skąd bowiem mógł wiedzieć, że w świątyni
zwraca się do niego ktoś trzeci, skoro wiedział, że obok jest
tylko Heli? Wszak – jak nam wyjaśnia Autor natchniony – Samuel
[…]
jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu
jeszcze objawione.
Heli
jednak rozpoznał głos Pana – pomimo tego, że nie postępował
zgodnie z Bożymi oczekiwaniami i miał już niedługo zostać
ukarany przez Boga. Na podstawie swego wieloletniego doświadczenia w
kapłańskiej posłudze, domyślił się, kto woła młodego
Samuela.
I chociaż dzisiaj tego nie słyszymy, to jednak wiemy,
że Bóg faktycznie przemówił do chłopca i przez niego przekazał
swoją wolę odnośnie do Helego i jego niegodziwych synów.
Od
tego czasu Samuel także już zaczął rozpoznawać głos Boży, by w
dorosłości podjąć i bardzo sumiennie wypełnić misję prorocką.
Autor natchniony mówi w tej kwestii, że Samuel dorastał, a
Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.

To bardzo ważne zdanie. Potwierdza bowiem ścisłą współpracę
Samuela z Bogiem:
Samuel rozpoznawał już Boga, intensywnie z
Nim współdziałał, a Bóg czynił skutecznymi i mądrymi jego
słowa, nie pozwalając – jak się wyraża Autor biblijny – upaść
żadnemu jego słowu na ziemię.
Przez
Samuela zaś Heli jako pierwszy, a po nim tylu innych ludzi także
mogło głos Boży usłyszeć i rozpoznać. Bo misja prorocka
na tym właśnie polega: na mówieniu w imieniu Boga
dokładnie tego, co Bóg chce powiedzieć. Nie jest to zatem – jak
się zwykło potocznie mniemać – przepowiadanie przyszłości.
Czasami także – jeśli to wynika z Bożego polecenia. Zasadniczo
jednak misja prorocka polega na mówieniu w imieniu Boga. W
kontekście zaś dzisiejszego rozważania możemy powiedzieć, że
misja prorocka – to odkrywanie działania Boga i mówienia
Boga do człowieka.
W
Ewangelii dzisiejszej tymi, którzy uczą nas odkrywania obecności
Boga, są: Jan Chrzciciel oraz dwaj jego uczniowie,
w tym Andrzej, który następnie przyprowadził do Jezusa swego
Brata, Szymona. To oni właśnie pokazują nam dzisiaj, jak stopniowo
odkrywali obecność Boga Człowieka,
Syna Bożego pośród
siebie. Najpierw było stwierdzenie samego Jana: Oto Baranek
Boży,
potem podążanie za Jezusem – jakby ukradkiem –
dwóch uczniów Jana, potem rozmowa z Jezusem i pobyt u Niego, potem
przyprowadzenie Piotra.
Widzimy
zatem, że – tak, jak w przypadku Samuela – to odkrywanie,
rozpoznawanie i zgłębianie obecności Boga dokonywało się
stopniowo, etapami, kolejnymi krokami. Potrzeba było – ze
strony tych, którzy poszukiwali – nieco wytrwałości,
cierpliwości i otwartego serca.
Kiedy jednak do spotkania
doszło, ich życie stawało się już zupełnie inne. Sami bowiem
przekonywali się, że Bóg – tak przecież wielki i potężny, tak
majestatyczny i nieogarniony – jest na wyciągnięcie ich ręki,
jest w zasięgu ich ucha…
Wszak słyszą wyraźnie Jego głos,
a uczniowie Jana to nawet Go widzą, rozmawiają z Nim, idą do
miejsca, gdzie zamieszkuje…
Bóg
na wyciągnięcie ręki…
Osiągalny, bliski, sam wychodzący na
spotkanie człowieka. Zawsze gotowy, aby podać człowiekowi rękę,
wysłuchać go, poprowadzić, pomóc… Zawsze gotowy na spotkanie.
Jeżeli
zatem Bóg jest zawsze gotowy na spotkanie i sam wychodzi do
człowieka, sam wyciąga rękę, to czemu nie zawsze do tegoż
spotkania dochodzi?…
Czemu dzisiejszy świat funkcjonuje tak,
jakby go Bóg opuścił, jakby do niego nie mówił, jakby się nim
przestał interesować? Czy naprawdę do niego nie mówi? A
może mówi mniej? A może mówi w jakimś niezrozumiałym języku?
Czemu dzisiaj ludziom tak trudno odkryć obecność Boga, usłyszeć
Jego słowa?
W
takim zaś wymiarze bardzo konkretnym: czemu dzisiaj mówimy o
malejącej liczbie powołań kapłańskich i zakonnych?
Zjawisko
to widoczne jest już bardzo wyraźnie w naszym kraju, chociaż u nas
jeszcze jest z tym nie najgorzej, bo na zachodzie Europy to już
prawdziwy dramat. Dlaczego tak jest? Czy Bóg rzeczywiście
mniej ludzi powołuje, rzadziej puka do serc młodych
dziewcząt i chłopców, by ich zaprosić do współpracy ze sobą…
Czy owo wołanie: Samuelu, Samuelu – oczywiście, w
formie zaktualizowanej o imię konkretnego człowieka – dzisiaj już
nie jest przez Boga kierowane? Czy może jest kierowane, ale
rzadziej?
A
może jest kierowane tak, jak dotychczas, i całkiem wyraźnie
wybrzmiewa, ale jest skutecznie zagłuszone przez cały
ten hałas, ten huk i harmider, w jakim żyje dzisiejszy świat? A
może to mordercze tempo, w jakim dzisiaj wszyscy żyjemy,
sprawia, że nie mamy nawet chwili, żeby się wsłuchać,
żeby się zastanowić, żeby na spokojnie odróżnić jeden głos od
drugiego, jedną propozycję od drugiej?… A może współczesny
Samuel nie ma takiego Helego, a współczesny Szymon takiego
Andrzeja,
którzy by im pomogli rozpoznać głos Pana wśród
wielu różnych głosów, lub też którzy wzięliby za rękę i
doprowadzili do Jezusa?…
Ileż
takich pytań, moi Drodzy, moglibyśmy postawić! A wszystkie one są
zasadne i jak najbardziej słuszne, bo każdego, kto uważnie
obserwuje rzeczywistość i widzi zachodzące w niej procesy, musi
zastanowić to, co się wokół nas dzieje? I musi zaniepokoić
to właśnie, że głos Boży jest mniej słyszany i rozpoznawany,
niż dotychczas.
Zadaniem
więc, jakie staje przed nami właśnie dzisiaj, w tych dziwacznych
czasach, w jakich żyjemy, jest wyłapywanie każdego
sygnału, jaki kieruje do nas Pan; jest wyłuskiwanie
każdego Jego słowa – spośród całej sterty słów,
codziennie nas zasypujących. To się musi dokonywać każdego dnia –
na różne sposoby. To się musi dokonywać w ciszy modlitwy i
refleksji,
ale też w konkrecie podejmowanych decyzji i
działań.
Jednym
z zagrożeń, jakie na tej drodze możemy spotkać, jest z pewnością
uleganie żądzom ciała, przed czym przestrzega dzisiaj
Święty Paweł w drugim czytaniu. Kiedy człowiek tym żądzom ulega
– różnym, a jest ich wiele – z pewnością nie ma już ochoty i
zapału, aby wewnętrznie skupić się na wsłuchiwaniu się w Boży
głos, bowiem cielesne żądze i skłonności tak bardzo wewnętrznie
rozbijają człowieka, tak go wewnętrznie –
powiedzielibyśmy – dezorganizują, że już naprawdę
bardzo trudno mu się zmobilizować i zebrać w sobie, czy też
skupić na tyle, by móc usłyszeć jakikolwiek inny głos, poza
szatańskim głosem żądzy.
Dlatego
właśnie musimy sobie mocno uświadomić i wziąć do serca to,
czego uczy nas dzisiaj Apostoł Paweł, kiedy mówi: Czyż nie
wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w
was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do
samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie
więc Boga w waszym ciele!
Moi
Drodzy, chwalmy Boga w naszym ciele, chwalmy Boga całym swoim
życiem, ale wcześniej jeszcze – słuchajmy Boga całym swoim
sercem i całym swoim umysłem!
Słuchajmy uważnie, wsłuchujmy
się z wielkim skupieniem – i innym w tym trudnym zadaniu
pomagajmy! Żeby jednak pomóc innym, musimy najpierw sami rozpoznać
Boży głos, usłyszeć go – i głęboko się nim przejąć.
Bo
czymże innych możemy przekonać, czymże innym możemy skutecznie w
tym pomóc, jak nie przykładem własnego zasłuchania w Boże
słowo – i życie według niego?…

13 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.