Ilekroć spożywacie ten Chleb i pijecie Kielich…

I

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, wieczorową Mszą
Świętą Wieczerzy Pańskiej rozpoczniemy Święte Triduum
Paschalne. Zapraszam Wszystkich do udziału w tej Mszy Świętej. I
do pobożnego przeżycia tych trzech dni, stanowiących jedno,
nierozdzielne święto, będące sercem całego roku liturgicznego.
Poniżej
zamieszczam rozważanie, które wygłoszę w ramach homilii dzisiaj w
Miastkowie. A za chwilę – wraz z Lektorami i Ministrantami –
wyruszam do siedleckiej Katedry na Mszę Świętą Krzyżma.
Jutro
natomiast na naszym forum – zgodnie z tegoroczną wielkopostną
tradycją – słówko z Syberii!
Na
głębokie religijne przeżywanie dzisiejszego dnia i całego Triduum
Paschalnego – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec
+ i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wielki
Czwartek – Msza Wieczerzy Pańskiej,
do
czytań: Wj 12,1–8.11–14; 1 Kor 11,23–26; J 13,1–15

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Bóg
powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: „Miesiąc ten
będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem
roku. Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:
«Dziesiątego
dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny,
o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia
baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który
mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób.
Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co
każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec,
jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go
strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go
całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i
pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać.
I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z
chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami.
Tak
zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane,
sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać
będziecie pospiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.
Tej
nocy Ja przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi
egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi
bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła do oznaczenia
domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę
obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę
karał ziemię egipską.
Dzień
ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako
święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu
świętować będziecie na zawsze»”.

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy,
kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich,
mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej.
Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.
Ilekroć
bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską
głosicie, aż przyjdzie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Było
to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina
przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie,
do końca ich umiłował.
W
czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza
Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu
wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od
wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się
przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom
nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Podszedł
więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: „Panie, Ty chcesz mi
umyć nogi?” Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty
teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział”. Rzekł
do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”.
Odpowiedział
mu Jezus: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze
Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje,
ale i ręce, i głowę”.
Powiedział
do niego Jezus: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo
cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy”.
Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: „Nie wszyscy
jesteście czyści”.
A
kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce
przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy
Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim
jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i
wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem
przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.

Otóż,
właśnie! Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie
«Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli
więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni
sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i
wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.
Na
krótko przed tym, jak miał oddać własne życie za tych, których
kochał i doznać największego ze wszystkich poniżenia –
poniżenia wręcz niewyobrażalnego – Jezus Chrystus, Bóg
Człowiek, Boży Syn, Pan i Nauczyciel, obmywa swoim uczniom nogi.
Jak niewolnik! Tak – jak niewolnik! Bo takie czynności wówczas
należały do niewolnika, a więc do człowieka, którego nawet
nie uważano za człowieka,
tylko za bardziej rozwiniętą od
innych część domowego inwentarza.
To
niewolnik miał obmyć swemu panu nogi, kiedy ten powracał do
domu z podróży, albo z różnych uciech, którym się oddawał na
mieście. Później zadaniem niewolnika było swemu panu usługiwać
przy stole. I wiele innych jeszcze czynności musiał spełniać.
I
oto dzisiaj Jezus stawia się w pozycji niewolnika, pochylając
się do stóp swoich uczniów, aby je obmyć. Nie dziwi więc reakcja
Piotra, który protestował, nic z tego nie rozumiejąc. Kiedy jednak
Jezus odpowiedział na jego wątpliwość, to Piotr – jak to Piotr
– z całą swoją żywiołowością prosił: Panie, nie tylko
nogi moje, ale i ręce, i głowę!
Całe
to wydarzenie musiało mocno wszystkich zaskoczyć, stąd wyjaśnienie
ze strony Jezusa, zawarte w słowach, które sobie przed chwilą
przywołaliśmy: wyjaśnienie, które najkrócej można streścić w
ten sposób, że oto uczniowie mają sobie nawzajem umywać nogi.
Nie dosłownie, bo żaden nie był niewolnikiem w służbie drugiego,
żeby miał to robić. Oni mają sobie nawzajem służyć, mają
się nawzajem wspierać, mają się nawzajem kochać.
Nawet,
jeśli ta miłość i służba wiązałyby się z koniecznością
pochylenia dumnego karku aż do stóp współbrata – przy czym
znowu mówimy tu metaforycznie. Po prostu: jeden drugiemu ma dawać w
ofierze samego siebie i całego siebie.
Dokładnie
tak, jak Jezus miał za chwilę uczynić na Kalwarii, a tymczasem
czynił to w Wieczerniku. Tam to – jak dzisiaj przypomniał nam
Święty Paweł w swoim Liście do Koryntian – Pan
Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i
dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was
wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę”. Podobnie skończywszy
wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Kielich ten jest Nowym
Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na
moją pamiątkę”
.
A
całe to wydarzenie było z kolei wyraźnym i bezpośrednim
nawiązaniem do uczty paschalnej, spożywanej w noc wyjścia
narodu wybranego z niewoli egipskiej
– i potem, co roku, na
pamiątkę tamtej nocy, o czym usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu.
Historia zbawienia zatoczyła zatem koło, zapowiedzi wypełniły
się: Ostatnia Wieczerza stała się nową Ucztą Paschalną,
spożywana w nocy wyjścia ludu Bożego z niewoli grzechu. To
pierwsza Msza Święta, sprawowana przez Najwyższego Kapłana,
Jezusa Chrystusa, który właśnie w tym momencie powołał do jej
sprawowania swoich uczniów i ich następców – kapłanów swego
Kościoła.
Dzisiaj
dziękujemy Bogu zarówno za Sakrament Eucharystii, jak i za
Sakrament Kapłaństwa, bo to właśnie dzisiaj przeżywamy
pamiątkę ich ustanowienia. Stało się to dokładnie wtedy, na
Ostatniej Wieczerzy, w bezpośredniej bliskości pojmania i
ukrzyżowania Jezusa. W tamten czwartek – Wielki Czwartek.
I
dlatego my dzisiaj, kiedy przeżywamy Wielki Czwartek, mamy okazję
docenić i uwielbić miłość Jezusa, który tak bardzo chciał z
nami pozostać
i wciąż czuwać nad nami, nad swoim Kościołem,
że postanowił ukryć się w odrobinie chleba i kilku kroplach wina.
Zechciał stać się pokarmem – i oddać się w ręce ludzi:
tych, którzy ten pokarm będą przyjmowali, a wcześniej tych, przez
posługę których
chleb i wino będą się stawały Jego Ciałem
i Krwią.
Jak
bardzo się dla nas uniżył! Jak bardzo się ofiarował! Stał się
bezbronny i jako taki oddał się w ręce ludzi: tak, jak za
chwilę miało się to stać w Getsemani i na Kalwarii, tak samo –
choć oczywiście w inny sposób – stało się w Wieczerniku.
Wielki i potężny Władca wszechświata tak skrócił ów
niewyobrażalny wręcz dystans, jaki człowieka od
Niego oddziela, że praktycznie oddał się do jego całkowitej
dyspozycji.
Człowiek
jednak nie może ani na chwilę zapomnieć, z kim ma do
czynienia i kim tak naprawdę jest Ten, który z miłości do niego
zechciał tak bardzo się uniżyć. Człowiek nie może o tym
zapomnieć! A wręcz – tym bardziej powinien o tym pamiętać,
im bardziej Jezus dla niego się uniżył i ofiarował.
Uczniowie,
zgromadzeni wtedy w Wieczerniku, nie od razu wszystko rozumieli.
Także wiele razy wcześniej stawali zupełnie zdezorientowani
wobec tego, co Jezus mówił lub czynił. I kiedy pewnego razu
zapowiedział, że da swoje Ciało na pokarm, i kiedy już tego
dokonał w Wieczerniku – oni potrzebowali czasu, żeby to jakoś
pojąć, a przynajmniej – przyjąć.
Starać się w to
uwierzyć. Oni musieli do tego dojrzeć… A nie było to łatwe…
Zresztą,
już w pierwszych godzinach po owym wielkoczwartkowym spotkaniu,
kiedy tak bardzo zostali zaszczyceni przez Jezusa i obdarzeni Jego
bezgraniczną miłością – w obliczu Jego pojmania wszyscy
uciekli!
A ten, który pośród nich był pierwszym – pierwszy
się trzy razy wyparł, że Go w ogóle zna!
Pomimo tego jednak,
Jezus nie wyparł się niczego, co obiecał i co ofiarował; i choć
totalnie osamotniony, opuszczony i zdradzony – wypełnił
powierzone Mu przez Ojca dzieło do końca.
Dzisiaj,
w Jego imieniu, spełniają je kapłani Jego Kościoła. Zostali oni
niezwykle zaszczyceni tym właśnie, że mogą brać do ręki chleb i
wino, aby wyrzec nad nimi święte słowa, wypowiedziane przez
ich Mistrza w tamten pamiętny Wielki Czwartek, by mocą tychże słów
Chrystus stał się tu i teraz realnie obecny. Zaprawdę,
przeogromny to zaszczyt dla człowieka, który Ciało swego Boga w
ręku trzyma i innym je podaje. Jak udźwignąć tak wielki
zaszczyt!
Jak wypełnić dobrze tak wielkie zadanie!
Dlatego
dzisiaj, my – kapłani Kościoła Chrystusowego, prosimy Was, moi
Drodzy, byście nie przestawali się za nas modlić o dar
nigdy nie gasnącej gorliwości i zapału do pełnienia zleconej nam
posługi. Prosimy, módlcie się dla nas o wciąż nowy entuzjazm,
byśmy nigdy się w tej codziennej kapłańskiej posłudze nie
wypalili, nie zgnuśnieli, nie popadli w rutynę, arogancję,
pychę, lub cynizm.
Abyśmy wciąż dawali z siebie więcej, i
jeszcze więcej, i jak najwięcej
– byśmy się nad Waszymi
problemami i duchowymi potrzebami głęboko pochylali, starając się
je jak najlepiej zaspokoić. Aby nasza codzienna kapłańska posługa
była takim właśnie obmywaniem nóg, obmywaniem serc,
duchowym wzmacnianiem i obdarzaniem miłością – jak to wyraźnie
dzisiaj Apostołom nakazał Jezus, sam dając przykład
miłości uniżonej i w pełni oddanej. Módlcie się za nas, abyśmy
tak właśnie tę naszą posługę wypełniali!
Ale
też zechciejcie zrozumieć, że pochylanie się nad Waszymi
problemami i potrzebami, oraz to, co określamy jako obmywanie nóg,
a więc służba pełna miłości i oddania – nie oznacza
spełniania wszelkich ludzkich zachcianek,
czy tym bardziej:
schlebiania złu, bezkrytycznego akceptowania wszelkich ludzkich
postaw i zachowań. Nie! Zobaczcie, Jezus też tego nie czynił.
Pełna
miłości troska o dobro człowieka winna się wyrazić – jeśli
taka potrzeba – w bezkompromisowej, a nawet twardej i ostrej
postawie kapłana.
I w mocnym słowie, które jednoznacznie
wskaże błędy, ostrzeże przed nimi, a nawet upomni, czy skarci! I
wtedy nie można mówić, że kapłan nie służy, albo źle służy,
kiedy jego kazania są nieprzyjemne, nie łechcą słodko serduszka,
a wręcz wywołują bunt, lub wyrzut sumienia.
Moi
Drodzy, prawdziwa miłość i troska o człowieka wyraża się przede
wszystkim w trosce o jego zbawienie. Przeto bardzo bójcie się i
martwcie o takich kapłanów,
którzy za wszystko chwalą, którzy
wszystko akceptują i dla tak zwanego świętego spokoju niczego
jasno i konkretnie nie powiedzą, aby nikogo sobie nie zrazić i
nikomu się nie narazić.
Moi
Drodzy, jeżeli takich kapłanów kiedykolwiek na swojej drodze
spotkacie, to módlcie się za nich bardzo intensywnie, bo oni nie
są wierni swojej kapłańskiej misji
i po równi pochyłej
zmierzają wprost do zguby! Sami zmierzają – i jeszcze
ludzi za sobą ciągną.
Umywanie
bowiem nóg – w rozumieniu ewangelicznym, w rozumieniu Jezusowym –
to oddanie drugiemu człowiekowi całego swego serca, oddanie
całego siebie,
a więc konkretnie: oddanie swego czasu, swoich
talentów, swoich sił i zapału, swego zainteresowania i swojej
wyrozumiałości, swojej cierpliwości i życzliwości. Natomiast –
żeby to jeszcze raz powtórzyć – na pewno nie oznacza
schlebiania złu,
przymykania oczu na większe lub mniejsze
grzechy, spełnianie zachcianek, wyrażanych w stylu: „płacę i
wymagam”… To nie jest także przymilanie się za wszelką
cenę, lub nadskakiwanie – szczególnie tym wyżej postawionym lub
bogatszym.
Prawdziwa
i pełna szczerej troski służba kapłańska oznacza nauczanie całej
prawdy ewangelicznej – bez żadnych, najmniejszych kompromisów
moralnych!
To także stawianie – w imię tej prawdy –
wysokich moralnych wymagań! Najpierw oczywiście sobie, a
potem także wiernym. To dawanie przykładu, jak te wymagania można
i należy wypełnić.
Prawdziwa
i pełna autentycznej miłości i troski służba kapłańska to
wreszcie modlitwa za ludzi i z ludźmi, to sprawowanie z
największym przejęciem i pieczołowitością Najświętszej Ofiary,
sprawowanie Sakramentu Pokuty i innych Sakramentów. To takie
głębokie zidentyfikowanie się kapłana z Chrystusem –
tak głębokie i mocne, że wypowiadając słowa: Bierzcie
i jedzcie, to jest Ciało moje
– nie tylko będzie cytował
słowa Chrystusa, ale naprawdę swoje własne ciało, siebie samego,
będzie oddawał Kościołowi.
Moi
Drodzy, o takich kapłanów dla tej Parafii się módlcie, o
takich kapłanów z tej Parafii się módlcie, o takie siostry
zakonne… Bo właśnie takich kapłanów i takich sióstr bardzo
potrzebuje dzisiejszy pogubiony świat, a w nim – dzisiejszy
zdezorientowany człowiek: zdezorientowany tyloma różnymi
propozycjami osiągnięcia doraźnego szczęścia i zagubiony
wśród tylu dróg,
którymi miałby do niego podążać. I
przytłoczony tyloma „jedynie słusznymi” teoriami, tłumaczącymi
dzisiejszą rzeczywistość…
Właśnie
ten otumaniony i ogłuszony całym tym hałasem człowiek –
szczególnie właśnie dzisiaj – potrzebuje takich kapłanów,
takich sióstr zakonnych, takich duchowych przewodników, którzy mu
jasno i odważnie wskażą, że do zbawienia prowadzi tylko jedna
droga: droga Chrystusowa.
I żadna inna! Amen

6 komentarzy

  • Zemsta Szatana za ratowanie dusz kapłanów.
    Wanda Boniszewska doznawała okrutnych udręk szatańskich. Diabeł ukazywał się jej pod różnymi postaciami: aniołów, świętych, próbował odwieść ją od spowiedzi. Zły duch ciągnął ją za włosy, bił, dusił, kopał, mówiąc: „księdzu nie wolno wszystkiego mówić”, „obłudnicą jesteś”, „cierpieć nie trzeba”, „jeśli nie wrócisz z tej drogi, na wieki zginiesz”.

    Była to jego zemsta za ratowanie dusz. Jezus zapowiedział jej to cierpienie: „Będziesz całe życie za nic mianą, niezrozumiałą, będą cię usuwać, będziesz napastowaną przez szatanów i złych ludzi, ogarną Cię ciemności wewnętrzne”.

    Zbawiciel pragnął zadośćuczynienia za kapłanów, powołanych do szczególnej służby, a niejednokrotnie dającym zgorszenie innym.
    http://m.niedziela.pl/artykul/70789/nd/Nowa-stygmatyczka

  • Niech dobry Bóg prowadzi Księży Jacka i Marka ścieżką życia kapłańskiego w głębokiej wierze, radości z posługi, wierności Ewangelii i obfitości charyzmatów :).
    Życzę Wszystkim głębokiego i owocnego duchowo przeżycia Triduum Sacrum, radosnych, spokojnych i rodzinnie spędzonych ze Zmartwychwstałym Chrystusem Świąt :).

    • Dziękuję, właśnie zamykam komputer i wybieram się na Jedyną taką w roku Eucharystie. Dziś duchowo, w sercu zabieram wszystkich znanych mi również tylko przez internet Kapłanów.
      Wszystkim życzę przeżycia Tych Dni blisko Jezusa.

  • Własnego kapłaństwa się boję,
    własnego kapłaństwa się lękam
    i przed kapłaństwem w proch padam,
    i przed kapłaństwem klękam

    W lipcowy poranek mych święceń
    dla innych szary zapewne
    jakaś moc przeogromna
    z nagła poczęła się we mnie

    Jadę z innymi tramwajem
    biegnę z innymi ulicą
    nadziwić się nie mogę
    swej duszy tajemnicą

    ks. Jan Twardowski

    Ps. Życzę Ks. Jackowi i Ks.Markowi dużo cierpliwość, radość z posługi i tego aby zawsze byli sobą. A do tego Dziękuję za bloga tego. M

    • Bardzo dziękuję za wszelką życzliwość – nie tylko tę wielkoczwartkową. I za modlitwę, i za dobre słowo, i za obecność na tym forum, i za cierpliwość, kiedy ja – z powodu tempa, w jakim teraz żyję w Parafii – nie mam czasu na bieżące odpisywanie na wypowiedzi. Serdecznie dziękuję, moi Drodzy, za Waszą wierną życzliwość i obecność! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.