A co ja z tego będę miał?…

A

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz
Sulowski, bardzo mi bliski i życzliwy Człowiek z Lublina, Mąż
Żanny, a Ojciec Cypriana. Dziękując za przyjaźń, życzę, by
Jego chrześcijańskie świadectwo było tak radosne i pełne
optymizmu, jak jest obecnie. A nawet jeszcze bardziej!
Imieniny
natomiast przeżywa Magda Malinowska, należąca w swoim czasie do
jednej z młodzieżowych Wspólnot, a także Magdalena Koguciuk, moja
dobra Znajoma z Lublina. Życzę Solenizantkom radości i nadziei na
każdy dzień!
Wszystkich
świętujących otaczam modlitwą!
Niech
Pan sam nas prowadzi i pozwoli dzisiaj dawać radosne świadectwo
naszej wiary!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
8 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Urszuli Ledóchowskiej, Dziewicy,
do
czytań: 1 P 1,10–16; Mk 10,28–31

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Nad
zbawieniem wszczęli poszukiwania i badania prorocy – ci, którzy
przepowiadali przeznaczoną dla was łaskę. Badali oni, kiedy i na
jaką chwilę wskazywał Duch Chrystusa, który w nich był i
przepowiadał cierpienia przeznaczone dla Chrystusa i
mające potem nastąpić uwielbienia. Im też zostało objawione, że
nie im samym, ale raczej wam miały służyć sprawy obwieszczone wam
przez tych, którzy wam głosili Ewangelię mocą zesłanego z nieba
Ducha Świętego. Wejrzeć w te sprawy pragną aniołowie.
Dlatego
przepasawszy biodra waszego umysłu, bądźcie trzeźwi, miejcie
doskonałą
nadzieję na
łaskę,
która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Bądźcie jak
posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz,
gdy byliście nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się
wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał,
gdyż jest napisane: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Piotr
powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy
za Tobą”.
Jezus
odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu,
braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu
Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie,
domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań,
a życia wiecznego w czasie przyszłym.
Lecz
wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi”.

Prorocy
przez wieki zapowiadali mające nastąpić zbawienie, a to dzięki
Duchowi Chrystusa, który w nich był i przepowiadał
cierpienia przeznaczone dla Chrystusa
i
mające potem nastąpić
uwielbienia.
Słyszymy też w dzisiejszym czytaniu o tyle piękne i poruszające,
co dość tajemnicze zdanie: Wejrzeć w te sprawy pragną
aniołowie.
Dlaczego aniołowie pragną w te sprawy wejrzeć
i dlaczego na tyle tylko mogą sobie pozwolić, żeby jedynie
wejrzeć?…
Zapewne
dlatego, że to nie oni nie są adresatami zbawczego
działania Boga, bo przecież są duchami czystymi i stale są przy
Bogu, jednak chcieliby przynajmniej ujrzeć owe wspaniałe i
wielkie rzeczy, jakie Bóg czyni człowiekowi. Bo Bóg naprawdę
bardzo dużo dobrego czyni człowiekowi, i tak bardzo dużo
daje człowiekowi. Właściwie to – najwięcej, jak tylko może
dać. Nikomu tyle nie daje, ile daje człowiekowi.
Chociaż
samemu człowiekowi wydaje się nieraz, że to on się najwięcej
poświęca,
że to on najwięcej daje z siebie, że przyjaźń z
Jezusem to właśnie jego najbardziej kosztuje. Stąd zapewne
pojawiło się w dzisiejszej Ewangelii naznaczone niejakim wyrzutem
stwierdzenie Piotra, skierowane do Jezusa: Oto my opuściliśmy
wszystko i poszliśmy za Tobą.
Inni Ewangeliści dodają tu
jeszcze pytanie: Cóż więc otrzymamy?
Zauważmy,
że odpowiedź Jezusa była bardzo spokojna, pełna życzliwości i –
powiedzmy to sobie szczerze – wyrozumiałości dla ludzkiej
duchowej ciasnoty
i małostkowości, którymi wykazał się
Piotr. A przecież wiemy, że to nie tylko on tak myślał – on
odważył się to publicznie wyrazić. Ale tak na pewno myślała
większość z nich, co nie wystawiało im – powiedzmy to sobie
jasno – zbyt dobrego świadectwa. Bo to oznaczało, że
jeszcze nie do końca weszli we współpracę z Jezusem, nie oddali
Mu całego swego serca – oni wprost liczyli na jakąś wymierną
nagrodę!
I
Jezus rzeczywiście ją obiecał. Bo stwierdził: Nikt nie
opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci
i
pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć
więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i
pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.

Ale dodał jeszcze jedno zdanie, które musiało dać do myślenia:
Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich
pierwszymi.
Właśnie!
To
nie w tym rzecz, jak Jezus wynagrodzi człowiekowi jego poświęcenie,
bo Jezus na pewno nadziei człowieka nie zawiedzie i nie da
się wręcz wyprzedzić w nagradzaniu szczerej miłości i oddania z
jego strony. Czy jednak człowiek wytrwa w swojej postawie i
czy swoją postawą pokaże prawdziwą miłość? Czy może ta jego
miłość ograniczy się tyko do słów i deklaracji – tak,
że w deklaracjach i zapewnieniach będzie rzeczywiście pierwszy (i
w domaganiu się od Jezusa nagrody), ale w postępowaniu już
niekoniecznie?…
Dlatego
to właśnie Święty Piotr, który w Ewangelii postawił Jezusowi
tak niezręczne pytanie, w swoim Liście, którego fragmentu
wysłuchaliśmy w pierwszym czytaniu, zachęca swoich uczniów:
Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, bądźcie trzeźwi,
miejcie doskonałą
nadzieję
na łas,
która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Bądźcie jak
posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz,
gdy byliście nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się
wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał…

Chyba
zatem Apostoł zrozumiał, co dzisiaj do niego Jezus powiedział i
wziął sobie tę naukę do serca… Obyśmy i my wzięli! I
byśmy nie wyliczali naszej wiary i naszej miłości do Jezusa według
miary: „A co ja z tego będę miał?…”, tylko ciągle
szukali sposobu na okazania swojej szczerej i prawdziwej miłości. A
wówczas o nagrodę naprawdę nie będziemy się musieli martwić…
Przykład
takiej właśnie bezinteresownej, a do tego pełnej radości i
ozdobionej szczerym uśmiechem postawy daje nam Patronka dnia
dzisiejszego, Święta Urszula Ledóchowska.
Julia
Maria Ledóchowska

urodziła
się
17
kwietnia 1865 roku,

w Loosdorf koło Wiednia,
w gorliwej katolickiej rodzinie. Mając
lat dwadzieścia jeden, wstąpiła do klasztoru urszulanek w
Krakowie.
Wyróżniała się gorliwością w modlitwie i
umartwieniach. Najpierw pracowała w krakowskim internacie sióstr. W
1904 roku, jako przełożona domu, kierowała internatem. Dwa lata
później założyła pierwszy na ziemiach polskich internat dla
studentek szkół wyższych.
Swoje
powołanie do wychowania młodzieży i opieki nad nią odkryła
jeszcze w nowicjacie. W 1907 roku, w świeckim stroju, wyjechała
do pracy dydaktycznej w Petersburgu.
Objęła tam kierownictwo
zaniedbanego internatu i liceum Świętej Katarzyny. Owocem jej
ofiarnej pracy było powstanie – zaledwie po roku – samodzielnego
klasztoru urszulanek w tym mieście.
Wtedy
Urszula przeniosła się do Finlandii, gdzie otworzyła gimnazjum dla
dziewcząt. Podczas pierwszej wojny światowej apostołowała w
krajach skandynawskich,
wygłaszając odczyty o Polsce i
organizując pomoc dla osieroconych polskich dzieci.
Jednocześnie
nie zaniedbywała swego Zgromadzenia, dzięki czemu rozrastał się
nowicjat i dom zakonny w Szwecji. Pod koniec wojny Urszula
Ledóchowska przeniosła go do Danii, gdzie założyła również
szkołę i dom opieki dla dzieci polskich.
W
roku 1920 wróciła do Polski.

Osiedliła się w Pniewach koło Poznania, gdzie – z myślą o
pracy apostolskiej w nowych warunkach – założyła zgromadzenie
Sióstr
Urszulanek Serca Jezusa Konającego,

zwane urszulankami
szarymi.

Zgromadzenie
to
oddaje się głównie pracy wychowawczej.
W
całym życiu Urszula
Ledóchowska
odznaczała się apostolską gorliwością i pogodą ducha. Zmarła
w Rzymie 29 maja 1939 roku.
Dnia
20
czerwca
1983
Święty
P
apież
Jan Paweł II
zaliczył
ją w poczet
Błogosławionych,
a
18
maja

2003,

w
dniu swoich osiemdziesiątych trzecich urodzi
– zaliczył
ją w
poczet
Świętych.
I
to
właśnie Święta Urszula Ledóchowska uczy nas dzisiaj – w jednym
ze swoich pism – jak ma wyglądać postawa człowieka,
bezgranicznie
ufającego Bogu.
Ten
tekst przywołujemy tu sobie co roku, ale jest on na tyle ważny, tak
bardzo
piękny

i tak bardzo
potrzebny

nam, smutnym i zgaszonym chrześcijanom obecnego czasu, że
koniecznie musimy go sobie jeszcze raz przypomnieć. To naprawdę
skuteczny sposób
na duchowe owocowanie.
Dzisiejsza
nasza Patronka proponuje nam taką
receptę:
Podaję
wam tu rodzaj apostolstwa,

które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i
trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo
jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo
uśmiechu.
Uśmiech
rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech
na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej
z Bogiem,

mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce
Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie
polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech
na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie,

by cię o coś poprosić, o coś zapytać – bo
twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby.

Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby
nowe życie, nadzieję,
że
nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że
Bóg czuwa.

Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że
tam
na górze bije serce Ojcowskie,
które
zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką.
Ciężkie
dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo
uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać
innym

w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie
wokoło małych promyków szczęścia i radości.
Możemy
to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości
i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej.
Mieć
stały uśmiech na twarzy, zawsze

– gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie,
w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak – o
to niełatwo!
Uśmiech
ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą
pogodę duszy, że umiesz
zapomnieć o sobie,

pragnąc być dla innych promykiem szczęścia.” Tyle Święta
Urszula.
Wpatrzeni
w jej postawę i zasłuchani w jej słowa, zapytajmy raz jeszcze
samych siebie i odpowiedzmy szczerze: Na ile moja wiara jest ochoczym
darem i radosnym świadectwem,

a na ile – wyznaczonym tradycją i poczuciem przyzwoitości
obowiązkiem, spełnianym tylko dla doraźnych korzyści?… Czy moja
chrześcijańska postawa – to realizowana
w codzienności miłość?…

2 komentarze

  • Dzisiejsze Słowo dla mnie " Bądźcie jak posłuszne dzieci."
    Dzieci słuchają tatusia i mamusi, im są mniejsze tym bezgranicznie Im ufają, lgną w objęciach, tulą się, kochają. Gdy zaczynają poznawać świat i najbliższe otoczenie to rodzice są ich pierwszymi nauczycielami. Strzegą ich przed różnymi niebezpieczeństwami, niemal nie spuszczają z dzieci oczu a one zdane są całkowicie na najbliższych. Takie same relacje mamy mieć jako dorośli z Naszym Ojcem z Nieba i naszą Mamą Niebiańską. Słuchanie nauczania które zostawił nam Syn Boży i posłuszeństwo temu nauczaniu, miłość, ufność są nieodzowne byśmy i my stali się świętymi na wzór Świętego, jak mówi Apostoł.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.