Czyste ręce – i otwarte serce!

C

Szczęść
Boże! Wraz z Jakubem i Dawidem – pozdrawiamy z Kodnia! Pamiętamy
o Was w modlitwie. Niestety, już dzisiaj w południe wyjeżdżamy,
bo różne sprawy w Miastkowie czekają, ale ten czas w Kodniu był
(jeszcze jest) po prostu bezcenny! Niech Pan będzie uwielbiony! I
niech będzie wielka cześć i miłość Matce Bożej Kodeńskiej!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
12 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Krl 19,9b–11.14–21.31–35a.36; Mt 7,6.12–14

CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Sennacheryb,
król asyryjski, wyprawił posłów do Ezechiasza, polecając: „Tak
powiecie Ezechiaszowi, królowi judzkiemu: Niech twój Bóg, w którym
położyłeś nadzieję, nie zwodzi cię zapewnieniem: «Nie będzie
wydana Jerozolima w ręce króla asyryjskiego». Oto ty słyszałeś,
co zrobili królowie asyryjscy wszystkim krajom, przeznaczając je na
zagładę, a ty miałbyś ocaleć?”
Ezechiasz
wziął list z rąk posłów i przeczytał go, następnie poszedł do
świątyni Pana i rozwinął go przed Panem. I zanosił modły
Ezechiasz przed obliczem Pana, mówiąc: „Panie, Boże Izraela,
który zasiadasz na cherubach, Ty sam jeden jesteś Bogiem wszystkich
królestw świata. Tyś uczynił niebo i ziemię. Nakłoń, Panie,
Twego ucha i usłysz. Otwórz, Panie, Twoje oczy i popatrz. Słuchaj
słów Sennacheryba, które przesłał, by znieważyć Boga żywego.
To prawda, o Panie, że królowie asyryjscy wyniszczyli narody i ich
kraje. W ogień wrzucili ich bogów, bo ci nie byli bogami, lecz
tylko dziełem rąk ludzkich, z drzewa i z kamienia, więc ich
zniszczyli. Teraz więc, Panie Boże nasz, wybaw nas z jego ręki. I
niech wiedzą wszystkie królestwa ziemi, że Ty sam jesteś Bogiem,
o Panie”.
Wówczas
Izajasz, syn Amosa, posłał Ezechiaszowi oświadczenie: „Tak mówi
Pan, Bóg Izraela: «Wysłuchałem tego, o co modliłeś się do Mnie
w sprawie Sennacheryba, króla Asyrii». Oto wyrocznia, którą wydał
Pan na niego: «Gardzi tobą, szydzi z ciebie Dziewica, Córa Syjonu.
Za tobą potrząsa głową Córa Jeruzalem. Albowiem z Jeruzalem
wyjdzie Reszta i z góry Syjon garstka ocalałych. Zazdrosna miłość
Pana Zastępów tego dokona».
Dlatego
to mówi Pan o królu asyryjskim: «Nie wejdzie on do tego miasta ani
nie wypuści tam strzały, nie nastawi przeciw niemu tarczy ani nie
usypie przeciwko niemu wału. Drogą tą samą, którą przybył,
powróci, a do miasta tego nie wejdzie! – mówi Pan. Otoczę opieką
to miasto i ocalę je przez wzgląd na Mnie i na sługę mego,
Dawida»”.
Tejże
samej nocy wyszedł anioł Pana i pobił w obozie Asyryjczyków sto
osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Sennacheryb, król asyryjski,
zwinął więc obóz i odszedł. Wrócił się i pozostał w Niniwie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie dawajcie psom tego, co święte
i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały
nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Wszystko
więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.
Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Wchodźcie
przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga,
która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią
wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do
życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.

I
kto tu kogo tak naprawdę zwodził?
– można by zapytać króla
asyryjskiego, który pobity, musiał wrócić do siebie, nie
osiągnąwszy celu, jaki sobie zamierzył. Spróbował on bowiem
zmierzyć się z Bogiem, odważył się urągać Bogu Jedynemu!
Jakże szybko miało wyjść na jaw, że ten, który zarzucał Bogu
oszukiwanie swego ludu i niemoc w działaniu, sam okazał się
kłamcą,
a do tego człowiekiem bardzo słabym i totalnie
przegranym.
Jednak
nie od początku było to oczywiste dla Ezechiasza, króla judzkiego.
Zapewne wiedział on o wszechmocy Boga Jedynego i ufał od początku
w Jego pomoc, ale odczytawszy butne słowa potężnego władcy
asyryjskiego, mógł się przerazić. I chyba się przeraził,
ale – na szczęście – nie stracił głowy, nie popadł w panikę,
nie poddał się już na starcie. Wprost przeciwnie – jak
słyszeliśmy, wziął list z rąk posłów i przeczytał go,
następnie poszedł do świątyni Pana i rozwinął go przed Panem. I
zanosił modły Ezechiasz przed obliczem Pana…
A
Pan wysłuchał modlitwy, zanoszonej z głębi zbolałego i
przestraszonego serca – i przez Proroka Izajasza skierował do
króla Ezechiasza słowa pociechy i zapewnienia o swojej pomocy.
Jak już wspomnieliśmy sobie, pomoc ta w niedługim czasie
rzeczywiście przyszła i król asyryjski Sennacheryb przegrał z
kretesem.
Zaufanie do Boga, jakim wykazał się Ezechiasz,
okazało się najlepszym wyjściem z sytuacji – po
ludzku rzecz ujmując – bez wyjścia. Warto było powierzyć
Bogu całą sprawę.
Gdyby
bowiem Ezechiasz chciał o własnych siłach problem rozwiązać, z
pewnością nie dałby rady. A tak – pyszny Sennacheryb przekonał
się, że nie można równać się z Bogiem. I że jest jakaś
granica, której nie można przekraczać – jakaś granica
przyzwoitości. Bóg po prostu nie pozwoli z siebie szydzić i
nie pozwoli sobie urągać – chociaż niekiedy może się wydawać,
że milczy w obliczu ludzkiej arogancji i pychy. Nie!
Jasno
zostało to wyrażone w dzisiejszym pierwszym czytaniu, jasno też
podkreślił to Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy mówił: Nie
dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed
świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie
poszarpały;
a następnie: Wchodźcie przez ciasną
bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi
do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże
ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało
jest takich, którzy ją znajdują.
Otóż,
właśnie! Miłość Boga, Jego troska o człowieka, Jego bliskość
z człowiekiem – to są najcenniejsze skarby, które człowiek
powinien
uszanować. Które wręcz musi uszanować!
Nie wolno mu ich zlekceważyć i traktować na zasadzie: „Jakoś to
będzie! Przyjmę je, to dobrze, a nie przyjmę – to też się
nic nie stanie.
Bóg da je później drugi raz, da je trzeci raz
– i ile jeszcze będzie trzeba. Nie, tak nie jest!
O
Boże dary
trzeba się postarać, trzeba podjąć pewien
wysiłek, pewien trud, by je przyjąć – co zostało wyrażone
metaforą ciasnej bramy – a wreszcie także: nie wolno ich brać
brudnymi rękami,
nie wolno ich przyjmować bez odpowiedniego
wewnętrznego nastawienia. A to właśnie oznacza rzucanie pereł
przed wieprze. Człowiek nie może się okazać owym psem
zwierzęciem w narodzie wybranym rytualnie nieczystym – który
sięga po to, co święte, a na przyjęcie czego nie jest
przygotowany. I owym wieprzem nie może się okazać, który
miałby podeptać perły.
Po
wielkie skarby można wyciągać tylko czyste ręce i mieć
otwarte serce. Bóg nie oczekuje od nas jakiejś nadzwyczajnej
pozycji społecznej, tytułów naukowych, czy innego rodzaju
nadzwyczajnych zasług. Bo my nigdy niczym nie zasłużymy tak
naprawdę na Jego dary.
One zawsze są darem Jego miłości. Ale
czyste ręce i szeroko otwarte serce musimy mieć, bo inaczej okaże
się, że po prostu lekceważymy Boga i urągamy Jego dobroci,
Jego miłości…
A
tego chyba byśmy nie chcieli…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.