Bóg wierny – od początku!

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa mój
Brat, Ksiądz Marek.
Z tej okazji życzymy wszyscy, aby
się nigdy nie wypalił i nie zmęczył posługą kapłańską i
misyjną, którą z taką pasją i miłością spełnia,
w tak
wyjątkowych i specyficznych, a nierzadko także trudnych warunkach
.
Niech Mu
w jej spełnianiu towarzyszy Boże błogosławieństwo
i ludzka życzliwość.
I o to właśnie módlmy się dzisiaj
– i nie tylko dzisiaj – dla naszego Drogiego Jubilata!
Imieniny
zaś dzisiaj obchodzą:

Ksiądz Kanonik Doktor Jacek Sereda – Dziekan mojego Kursu,
Duszpasterz Rodzin Diecezji siedleckiej;

Ksiądz Kanonik Jacek Owsianka – Proboszcz mojej rodzinnej Parafii;

Ksiądz Jacek Skoczylas – mój Następca na wikariacie w
Celestynowie;

Ksiądz Doktor Jacek Golbiak – Wykładowca w Siedleckim Seminarium;

Jacek Adamczyk i Jacek Kordel – Znajomi z Parafii w Celestynowie;

Joanna Centkowska i Jacek Marczuk – należący w swoim czasie do
Wspólnot młodzieżowych;

Żanna Sulowska – Osoba bliska mi i bardzo życzliwa, której
małżeństwo z Łukaszem miałem przyjemność błogosławić;
mieszkają Oni w Lublinie.
Wszystkim
Solenizantom życzę gorliwości i zapału Świętego Jacka. I o to
będę się dla Nich modlił.
Pozdrawiam
serdecznie Wszystkich – i każdego z osobna.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
19 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Jacka, Kapłana,
do
czytań: Ez 16,59–63; Mt 19,3–12

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To
mówi Pan Bóg: „Postąpię z tobą, Jeruzalem, tak jak ty
postępowałaś, ty, któraś złamała przysięgę i zerwała
przymierze. Ja jednak wspomnę na przymierze, które z tobą zawarłem
za dni twojej młodości, i ustanowię z tobą przymierze wieczne. Ty
zaś ze swej strony wspomnisz na swoje postępowanie i zawstydzisz
się, kiedy przyjąwszy siostry twoje tak starsze, jak młodsze od
ciebie, dam ci je za córki w myśl zawartego z tobą przymierza.
Odnowię
bowiem moje przymierze z tobą i poznasz, że Ja jestem Panem, abyś
pamiętała i wstydziła się i abyś ze wstydu ust swoich nie
otwarła wówczas, gdy ci przebaczę wszystko, coś uczyniła”,
mówi Pan Bóg.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Faryzeusze
przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu
pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek
powodu?”
On
odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku
stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego
opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i
będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno
ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
Odparli
Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i
odprawić ją?”
Odpowiedział
im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam
Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A
powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a
bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za
żonę, popełnia cudzołóstwo”.
Rzekli
Mu uczniowie: „Jeśli tak się ma sprawa człowieka z żoną, to
nie warto się żenić”.
Lecz
On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci,
którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z
łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa,
których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla
królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.
Kto
może pojąć, niech pojmuje”.

Bóg
jest
wspaniałomyślny
i wierny swemu przymierzu
– taka prawda mocno wybija się z dzisiejszego pierwszego czytania.
Pomimo tego, że Jeruzalem – umiłowane miasto, a więc po prostu:
naród umiłowany, lud wybrany – odchodzi
od przymierza
ze swym
Bogiem, to jednak On chce
przebaczyć swojej oblubienicy

grzechy i zawrzeć z nią przymierze wieczne. Chce zatem postąpić
zupełnie odwrotnie do tego, co swoją postawą pokazuje lud wybrany.
Czy to wywoła odpowiednią
reakcję?…
Czy
umiłowany, ale niewierny lud
rzeczywiście zawstydzi
się swego postępowania

i doceni ową Bożą wspaniałomyślność?… Czy dostrzeże, jak
bardzo Bóg wierny jest temu, co dla dobra człowieka postanowił?…
Ta
Boża wierność i
konsekwencja
bardzo mocno
została wyakcentowana i podkreślona także w dzisiejszej Ewangelii.
Widzimy ją dziś na
przykładzie kwestii, związanych
z małżeństwem.
Znakiem tejże wierności są słowa: od początku,
które w wypowiedzi Jezusa brzmią dzisiaj bardzo dobitnie: Czy
nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako
mężczyznę i kobietę?;

a także: Przez
wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz
oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było.

Bóg
jest wierny temu, co raz postanowił – od początku.
Nie waha się, nie zmienia zdania, nie ulega humorom ani kaprysom –
po prostu: raz podjęte postanowienie cały
czas obowiązuje,
raz
ogłoszona nauka w kwestii małżeńskiej, czy jakiejkolwiek innej,
zachowuje swoją stałą
aktualność.
Jest
to z całą pewnością znakiem wielkiej miłości Boga do człowieka.
Gdyby bowiem Bóg miał
swoje zdanie zmieniać,

wówczas człowiek nigdy nie wiedziałby, jak postąpić,
żeby nie obrazić Boga lub nie pobłądzić w życiu. I gdyby Bóg
swoją wierność przymierzom, zawieranym z ludźmi, uzależniał
od wierności i postawy samych ludzi,

to też byłoby to bardzo dla nich niekorzystne. Tymczasem, Bóg był
i pozostaje wierny
– a
ludzie, pomimo tego, i tak błądzą, i tak od Niego odchodzą. Czy
przyjdzie czas, że zawstydzą
się
– jak oczekuje Bóg
w pierwszym czytaniu – i zmienią swoje postępowanie?…
Na
to pytanie, moi Drodzy, każdy z nas musi osobiście odpowiedzieć:
Czy
stać mnie na wierność Bogu,
Jego
niezmiennej, odwiecznej nauce, czy – w zależności od okoliczności
i osobistego nastroju – zmieniam swoje nastawienie i próbuję
naginać Bożą naukę
do
swoich zachcianek? A jeżeli zdarzy mi się niewierność, grzech,
upadek – czy stać mnie na taki dobry
i otrzeźwiający wstyd,

który nakaże mi powrót ze złej drogi?…
Co
robię – co chcę zrobić więcej
i bardziej
– żeby być
wiernym
swojemu przymierzu, jakie zawarłem z Bogiem na
Chrzcie Świętym?
I żeby
ta wierność nie zależała tylko od moich chwilowych nastrojów,
lub zewnętrznych okoliczności?…

Z
pewnością, przykład szczerej i serdecznej wierności Bogu daje nam
Patron dnia dzisiejszego, Święty
Jacek Odrowąż, Kapłan.
Urodził
się w Kamieniu Śląskim, w ziemi opolskiej, na krótko przed
1200 rokiem.
Był synem szlacheckiego, możnego rodu Odrowążów.
Pierwsze nauki pobierał zapewne w Krakowie, w szkole katedralnej. Na
ten czas zamieszkał u stryja, późniejszego Biskupa krakowskiego,
Iwona.
Po
ukończeniu szkoły katedralnej, otrzymał Święcenia
kapłańskie
– prawdopodobnie z rąk Błogosławionego Biskupa
Wincentego Kadłubka. W każdym razie, w 1219 roku był już
kanonikiem krakowskim.
Jest rzeczą prawdopodobną, że stryj Iwo
wysłał go przedtem na studia teologiczne i prawa kanonicznego do
Paryża i Bolonii. Nie jest to jednak pewne.
W
1215 roku Biskup Iwo poznał się ze Świętym Dominikiem Guzmanem –
przy okazji Soboru Laterańskiego. Wyraził wówczas prawdopodobnie
życzenie, aby Dominik przysłał także do Polski swoich
duchowych synów.
Na to zapewne otrzymał odpowiedź, aby
przysłał z Polski kandydatów. Kiedy więc Iwo, w 1218 roku, został
Biskupem krakowskim, udał się do Rzymu ze swymi kanonikami:
Jackiem i Czesławem.
Po
krótkim pobycie w centrum dominikanów, czyli klasztorze Świętej
Sabiny, Dominik obu kandydatów obłóczył w habity z myślą
rychłego wysłania ich do Polski.
Chociaż nowicjat wówczas nie
obowiązywał, Jacek i Czesław po obłóczynach odbyli półroczny
okres próby, po którym złożyli śluby na ręce Świętego
Dominika.
Jeszcze
jesienią 1219 roku, Święty Dominik wysłał obu Polaków do
Bolonii. Szli pieszo, o żebranym chlebie, jak to było
wówczas w zakonie w zwyczaju, a nie konno, jak w czasie, gdy
przybywali do Rzymu w orszaku Biskupa Iwona. W Bolonii znajdował
się wówczas główny i największy klasztor
zakonu
kaznodziejskiego. Pozostali tam przez rok,
dokształcając się duchowo i umysłowo.
W
roku 1221 ruszyli do Polski,
odwiedzając jeszcze po drodze
Pragę, gdzie bardzo życzliwie przyjął ich miejscowy Biskup,
prosząc, aby tam zostali. Ponieważ jednak nie było jeszcze
konkretnych propozycji, Jacek udał się z towarzyszami dalej do
Krakowa.
Cała ta podróż z Bolonii do Krakowa trwała kilka
miesięcy. To świadczy o tym, że Jacek nie miał jeszcze
konkretnego planu działania.
Święty Dominik polecił mu badać
po drodze możliwości pozyskiwania nowych członków i zakładania
nowych placówek.
Jacek
uczynił to najpierw w Austrii, a w kilka lat potem powstały
klasztory w Pradze i we Wrocławiu. W zimie 1222 roku, odbyła się
konsekracja nowego kościoła dominikańskiego w Krakowie, a w
1226 roku Jacek
był już na Pomorzu, gdzie założył
klasztory w Gdańsku i Kamieniu Pomorskim. Zakon cieszył się
niebywałym wzięciem. Garnęło się w jego szeregi wiele wybitnych
jednostek. W bardzo krótkim czasie zaczęły się więc także
mnożyć klasztory. W tymże samym roku 1226 powstała odrębna
prowincja polska.
W
1228 roku Jacek został wybrany na kapitule prowincji delegatem na
kapitułę generalną,
odbywającą się w Paryżu. To świadczyło
o wielkim autorytecie, jakim się już wówczas cieszył. Wtedy też
powstało w Polsce bardzo wiele placówek dominikańskich. Nasz
Patron brał czynny udział w procesie ich tworzenia, a
przełożonymi wielu z nich ustanawiał swoich uczniów.
Po
roku 1228 – wierny swoim założeniom ewangelizacyjnym – udał
się na prawosławną Ruś,
gdzie założył klasztor w samym
Kijowie. Jednak w 1233 roku książę kijowski, podburzony przez
prawosławnych kniaziów, zlikwidował na pewien czas tę placówkę.
Pomyślnie jednak rozwijały się dwa inne klasztory: pod Moskwą i w
Haliczu.
Nasz
Patron udał się następnie na Prusy. Tam wówczas działali już
Krzyżacy,
których Wielki Mistrz zwrócił się do dominikanów
z prośbą o pomoc w ewangelizacji. Z polecenia przełożonego
generalnego Zakonu, posługi tej podjął się właśnie nasz
Święty,
nie przewidując jeszcze, jak będzie wyglądała
ewangelizacja w wydaniu Krzyżaków. Oto bowiem tereny, na których
zwalczali oni pogaństwo, w brutalny sposób zagarniali dla
siebie.
Ta
zaborcza polityka Krzyżaków prawdopodobnie zniechęciła Jacka
do dalszego angażowania się w akcję misyjną w Prusach.
Polityka
ta doprowadziła także do wrogiego nastawienia Litwinów i
Jadźwingów do chrześcijaństwa. Wcześniej jednak, zarówno w
Polsce, jak i na Litwie, wiele stolic biskupich zostało obsadzonych
dominikanami,
w tym również – uczniami Świętego Jacka.
Jak
wskazują zapisy biografa Świętego Jacka – Ojca Stanisława,
lektora dominikańskiego – od roku 1240 mieszkał już nasz
Patron w konwencie krakowskim.
Przyczyną zaprzestania tak
rozległej i dynamicznej akcji misyjnej mogła być niechęć
prawosławnych książąt ruskich, najazd Tatarów na Ruś i zaborcza
polityka Krzyżaków, którzy paraliżowali wszelkie misyjne wysiłki
polskich dominikanów.
Lektor
Stanisław podaje, że Jacek zmarł w Krakowie, w uroczystość
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia 1257 roku,
po
dłuższej chorobie. Być może, forsowne podróże misyjne – w
ówczesnych prymitywnych warunkach bardzo męczące – zniszczyły
jego organizm.
Od
samego początku jego grób był otoczony wielką czcią i
otrzymywano przy nim niezwykłe łaski.
W notatkach konwentu
krakowskiego z roku 1277 odnajdujemy taki zapis: W
klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych”.
Rozpoczęto także starania o Kanonizację, czego świadectwem
był fakt prowadzenia księgi cudów. Księga ta, spisywana przy
grobie Jacka w latach 1257–1290, przytacza ponad trzydzieści
pięć niezwykłych wypadków.
Jednak
najazdy tatarskie, a potem wojny o tron krakowski i dalsze wypadki
sprawiły, że dopiero w XV wieku ponowiono starania w Rzymie. Ich
skutkiem, w dniu 17 kwietnia 1594 roku, Papież Klemens VIII
zaliczył uroczyście Jacka w poczet Świętych. Relikwie
Świętego spoczywają w osobnej kaplicy, w kościele Świętej
Trójcy w Krakowie, w okazałym grobowcu.
Jak
głosi tradycja, Święty Jacek Odrowąż nie
przyjmował żadnych godności zakonnych.
Skupił
się na ważnych celach zakonu
dominikańskiego na terenie Polski. Jego
życie było przepełnione czcią dla Matki Bożej.
Piękna
legenda głosi, że kiedy musiał w czasie najazdu Tatarów na Kijów
opuścić miasto, zabrał
ze sobą Najświętszy Sakrament, aby go uchronić od zniewagi.
Wtedy
z wielkiej kamiennej figury miała odezwać się Matka Boża: Jacku,
zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?”
Na
to miał odpowiedzieć nasz Święty: „Jakże Cię mogę zabrać,
Matko Boża, kiedy Twoja figura jest tak ciężka?” Jednak kiedy
uchwycił figurę, okazało się, że jest ona na tyle lekka, że
może ją unieść. Stąd też na
obrazach Święty Jacek przedstawiany jest w habicie dominikańskim,
z monstrancją w jednej ręce i figurą Matki Bożej w drugiej.
A
oto co jeszcze pisze o naszym dzisiejszym Patronie wspomniany już
Stanisław, lektor zakonu kaznodziejskiego, w dziele zatytułowanym
„Życie i cuda świętego Jacka, spisane przez Stanisława z
Krakowa, lektora zakonu kaznodziejskiego”:
„Błogosławiony
Jacek, niby promień nowego słońca, rozproszył
w Polsce ciemności grzechu, a serca Polaków oświecił światłem
wiary.
Światło
dzienne przynosi ulgę w cierpieniach, budzi śpiących, każe
śpiewać ptakom, a dzikie zwierzęta zapędza do ich kryjówek. Tak
i Święty Jacek, wysłany do Polski przez Błogosławionego
Dominika, wyzwolił
Polaków z występków, obudził ich z uśpienia, skierował ku niebu
i oswobodził z władzy szatana.
Imię
Jacek wywodzi się ze
słowa hiacynt,
które
oznacza zarówno kwiat,
jak i szlachetny
kamień.
Oba
te znaczenia dobrze się odnoszą do Błogosławionego Jacka. Hiacynt
bowiem jest rośliną o purpurowym kwiecie, Jacek zaś był w pokorze
serca jak roślinka,
co nie wystrzela wysoko w górę, był jak kwiat czysty i zdobny
dobrowolnym ubóstwem.
A
szlachetny kamień tej samej nazwy, o blasku czerwieni, jest podobny
do złota i jak złoto trwały. Tak i Błogosławiony Jacek jaśniał
światłością życia i głoszeniem Ewangelii, niezłomny w
szerzeniu katolickiej wiary.
Tak
więc się tłumaczy znaczenie tego imienia.
Błogosławiony
Jacek surowość
życia
przejął
jak ze źródła od Świętego Dominika. Odznaczał się bowiem
pokorą serca,
dziewiczą czystością, gorącą miłością Boga i bliźnich.
Była
ona tak wielka, że widok strapionych i płaczących wyciskał z jego
oczu strumienie łez i z płaczem błagał dla nich o zmiłowanie
Boże. Miał zwyczaj spędzać noce w kościele i rzadko kiedy udawał
się na spoczynek, a
zmęczony czuwaniem, kładł się na kamieniu przed ołtarzem lub na
ziemi i tak odpoczywał,
a
ciało swoje co noc aż do krwi chłostał.
W
piątki oraz w wigilie Błogosławionej Dziewicy i Apostołów pościł
o chlebie i wodzie, a wszystkie chwile swojego życia Bogu poświęcał.
Zawsze bowiem oddawał się czy
to nauce, czy głoszeniu
słowa
Bożego, czy słuchaniu Spowiedzi, czy modlitwie
lub
też nawiedzaniu chorych i tak słowem i przykładem budował
bliźnich.
W
przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Święty
Jacek modlił się
przed Jej ołtarzem w kościele swojego
zakonu
w Krakowie
i
gdy tak we łzach i modlitewnym uniesieniu rozważał Jej radosne i
cudowne Wniebowzięcie, ujrzał wielkie światło spływające na
ołtarz. Zbliżyła się do niego Błogosławiona Dziewica i rzekła:
Synu
mój, Jacku, raduj się, albowiem twoje modlitwy miłe są mojemu
Synowi i Zbawicielowi i o cokolwiek będziesz prosił za moją
przyczyną, to otrzymasz”.
To
rzekłszy, wśród świateł i chórów anielskich odeszła do nieba.
A Święty mąż Jacek, pocieszony tym objawieniem, z ufnością
wypraszał u Boga to,
czego pragnął.”
Tyle
z relacji Ojca Stanisława.
Wpatrzeni
w przykład świętości Kapłana Jacka, a jednocześnie zasłuchani
w Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze zapytajmy samych
siebie o naszą wierność temu, co Bóg dał nam i czego nas naucza
od początku
co my, od początku naszego życia – także przecież wyznajemy?…

4 komentarze

  • Naszym Księżom: jubilatowi i solenizantowi (dzisiaj imieniny obchodzi Ks. Jacek) życzę powodzenia w podejmowanych dziełach poprzez wsparcie Ducha Świętego, życzę dużo sił duchowych i fizycznych :). Pamiętam w modlitwie! Szczęść Boże!

  • Szczęść Boże na każdy dzień. Życzę stałej asystencji Ducha Świętego dla Was Drodzy Kapłani. Księże Jacku i Księże Marku niech Bóg Pocieszyciel, Duch Pański Was prowadzi bezpiecznymi ścieżkami do świętości.
    Ps.O Księdzu Jacku przypomniał mi rano kapłan sprawujący Eucharystię więc w darze ofiarowałam uczestnictwo w Niej. Niestety o Księdzu Marku, nic nie było wspomniane,że ma urodziny :-)i dlatego dziś składam życzenia a dar Eucharystii – jutro.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.