Mateusz

M

Moi
Drodzy, w dniu dzisiejszym spieszę
z najlepszymi życzeniami do Osób, świętujących swo
je
imieniny i urodziny.
Imieniny,
czyli święto Patrona, przeżywają dziś:

Ojciec
Mateusz Fleiszerowicz – Franciszkanin,
mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL;

Mateusz
Grzyb – za
czasów mojego wikariatu:
Lektor w
Parafii
w
Żelechowie;

Mateusz
Sitek – za
czasów mojego wikariatu: członek
Wspólnoty
młodzieżowej
w Celestynowie;

Mateusz
Maksymiuk –
należący
w
swoim czasie
do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej;

Mateusz
Mochnacz – mój
Znajomy
z Białej Podlaskiej;

Mateusz
Śledziewski – za
czasów mojego
wikariatu:
Lektor
w
Parafii w
Tłuszczu;

Mateusz
Sętorek – należący
niegdyś do Wspólnoty
młodzieżowej w Trąbkach;

Mateusz
Rutkowski, mój był
Uczeń
z Żelechowa.
Urodziny
natomiast obchodzi Bartłomiej Górski,
należący ongiś do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
A
imieniny i urodziny jednocześnie obchodzi Mateusz Szeląg – do
niedawna: Lektor i jeden z Grupowych w Gronie Służby liturgicznej w
Miastkowie.
Życzę
Wszystkim dziś świętującym takiej intensywnej więzi z Jezusem,
jakiej przykład daje Święty Mateusz. I o to będę się dla nich
modlił.
Pamiętajmy
w modlitwie o Księdzu Marku. Ja także powierzam się Waszemu
duchowemu wsparciu w sprawie rozmów, jakie z Kandydatami do
Bierzmowania i Ich Rodzicami codziennie przeprowadzam. Naprawdę,
bardzo to ciekawe doświadczenie i jak dla mnie – bardzo
ubogacające. Nie wiem, czy także dla moich Rozmówców…
Dobrego
i błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Święto
Św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
Ef
4,1–7.11–13; Mt 9,9–13

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób
godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i
cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest
pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani
w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna
wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który
jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Każdemu
zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. I
On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych
ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia
świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała
Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i
pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary
wielkości według Pełni Chrystusa.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w
komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za
Mną”. On wstał i poszedł za Nim.
Gdy
Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i
grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.
Widząc
to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel
jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”
On,
usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci,
którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co
znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie
przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Ewangeliści
Marek i Łukasz nazywają dzisiejszego Patrona najpierw: Lewi, syn
Alfeusza,
dopiero później, w innych miejscach, wymieniane jest
imię Mateusz. Prawdopodobnie Chrystus powołując Lewiego,
nadał mu imię Mateusz. Imię Mateusz pochodzi z języka
hebrajskiego i oznacza: „dar Boga”.
Mateusz
był Galilejczykiem. Jego pracą było pobieranie ceł i podatków
w Kafarnaum, jednym z większych handlowych miasteczek nad jeziorem
Genezaret. Pobierał tam opłaty za przejazdy przez jezioro i przewóz
towarów. W Palestynie pogardzano celnikami właśnie z tego
powodu, że ściągali opłaty na rzecz Rzymian. Ich pracę
rozumiano jako wysługiwanie się okupantom. Celnicy słynęli
również z żądzy zysku, nieuczciwie czerpali korzyści z
zajmowanego stanowiska.
Uważano ich za grzeszników i pogan.
Przebywający wśród celników stawał się nieczysty i
musiał poddawać się przepisowym obmyciom.
Z
takiego właśnie nieciekawego środowiska wywodził się Mateusz.
Wydaje się, że był nawet kierownikiem i naczelnikiem celników w
Galilei. Chociaż celnicy tak często są w Ewangelii nazywani
grzesznikami, to jednak Pan Jezus odnosił się do nich życzliwie:
odwiedzał ich, nawet z nimi jadał…
To – bynajmniej – nie
oznacza, że zachęcał ich do łupienia innych!
Delikatność
i miłosierdzie Jezusa raczej pobudzały celników do umiaru i
nawrócenia. Usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, że na
postawiony przez Żydów zarzut:Dlaczego wasz Nauczyciel jada
wspólnie z celnikami i grzesznikami
? – Chrystus
odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy
się źle mają
. […] Bo nie przyszedłem
powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników
. A warto
zauważyć, iż słowa te przekazał w swojej Ewangelii właśnie
dzisiejszy Patron, Święty Mateusz.
O
jego młodzieńczym życiu nie wiemy praktycznie nic. Spotykamy się
z nim po raz pierwszy dopiero w Kafarnaum, kiedy Chrystus
zastał go w komorze celnej i powołał na swojego Apostoła. To
wezwanie odbyło się po cudownym uzdrowieniu paralityka, którego
spuszczono przez otwór, zrobiony w suficie mieszkania. O tym cudzie
Mateusz musiał się dowiedzieć, gdyż natychmiast wieść o nim
rozeszła się między ludźmi.
Być może słuchał on wcześniej
mów pokutnych Jana Chrzciciela. Na wezwanie Chrystusa zostawił
wszystko i poszedł za Nim.
Nawrócony, zaprosił do swego domu
Jezusa, Jego uczniów i swoich przyjaciół celników oraz
współpracowników. I odtąd pozostał już w gronie dwunastu
Apostołów.
Po
Wniebowstąpieniu Chrystusa, Mateusz przez jakiś czas działał w
Palestynie.
Apostołował wśród nawróconych z judaizmu. Dla
nich też przeznaczył napisaną przez siebie Ewangelię. Napisał
między 50 a 60 rokiem, najprawdopodobniej około roku 55.
Starał się w niej wykazać, że to właśnie Jezus jest
wyczekiwanym od dawna Mesjaszem, że na Nim potwierdziły się
starotestamentalne proroctwa i zapowiedzi.
Pierwotnie
Ewangelia według Świętego Mateusza była napisana w języku
hebrajskim lub aramejskim – i nie wiadomo, kto i kiedy
przetłumaczył ją na język grecki. Nie zachowały się żadne
ślady oryginału, tylko grecki przekład.
Tłumacze nie mogli
sobie dać rady w pewnych wypadkach i pozostawili część słownictwa
aramejskiego.
Mateusz
przekazał wiele szczegółów z życia i nauki Jezusa, których
nie znajdziemy w innych Ewangeliach
– jak chociażby:
rozbudowany tekst Kazania na górze, przypowieść o kąkolu, o
ukrytym skarbie, o drogocennej perle, o dziesięciu pannach. On jeden
napisał o pokłonie Magów i rzezi niewiniątek, o ucieczce do
Egiptu, jak też – on jeden zamieścił wizję Sądu Ostatecznego…
Po
zakończeniu działalności w Palestynie, Mateusz
udał się do innych krajów,
przy
czym Ojcowie Kościoła nie są zgodni, dokąd. Wylicza się Etiopię,
Pont, Persję, Syrię i Macedonię. Najbardziej prawdopodobna jest
jednak Etiopia. Powszechnie uważa się, że Święty
Mateusz zakończył swoją apostolską działalność śmiercią
męczeńską.
Jak
zatem widzimy, Jezus wyprowadził go – żeby nie powiedzieć:
wyrwał – z komory celnej i włączył do grona tych, o
których Paweł Apostoł mówi dzisiaj w pierwszym czytaniu, iż
każdemu […] została dana łaska według
miary daru Chrystusowego. I On ustanowił jednych apostołami, innych
prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami
dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem
budowania Ciała Chrystusowego…
Jezus
wyprowadził dzisiejszego naszego Patrona nie tylko z rozumianej
dosłownie komory celnej, ale także z ciasnej komory grzechu, z
ciasnej komory jego tak bardzo przyziemnych przywiązań, tak
bardzo duszących schematów myślenia, tak bardzo niskich i
płytkich pragnień… Mateusz tym wszystkim był ograniczony i
zniewolony, a Jezus nie rozczulał się nad nim i nie zaproponował
mu wieloetapowej terapii leczniczej, tylko wyciągnął go z
owej wspomnianej komory i od razu niejako skierował na szerokie
wody misji apostolskiej!
Musiało
to być dla Mateusza bardzo radykalne przejście. Dla kogóż z nas
by nie było?… A jednak, nasz dzisiejszy Patron odważył się
Jezusowi zaufać,
posłuchać Go – i dać się Mu wyprowadzić
i poprowadzić. Odważnie i zdecydowanie podjął się zadania –
jak pisze dziś Święty Paweł – budowania Ciała
Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i
pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary

wielkości według Pełni Chrystusa.
Możemy
zatem powiedzieć, że Jezus nie dał mu czasu na jakieś
zastanawianie się,
na „oswojenie się” z nową sytuacją, na
jakieś długie przygotowania i rozważania – nie! Od razu, tu i
teraz – wychodzisz z tej komory – i do roboty!
I Mateusz
posłuchał Jezusa. A w ten sposób zrealizował także to, co Paweł
Apostoł wypowiedział w pierwszym czytaniu: Zachęcam was ja,
więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania,
jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z
cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie
zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.
I
chociaż Paweł te swoje słowa napisał później, niż Jezus
powoływał Mateusza, to jednak widzimy tu pewną jednolitość
działania Apostołów Jezusa.
W każdym czasie – i wtedy, i
dzisiaj – mają się oni kierować tymi samymi zasadami. I mają
tworzyć – budować i odbudowywać – Chrystusowe Ciało,
którym jest Kościół.
A do tak pojmowanego zadania wezwany
jest praktycznie każdy – nawet taki oszust i grzesznik, jak
celnik, zbierający opłaty dla okupanta.
Jezusowi
nie przeszkadzała szemrana przeszłość Mateusza, żeby
powierzyć mu tak niezwykłe zadanie. Pytanie, czy samemu
Mateuszowi nie przeszkadzała?…
Być może, nieraz
wspomnieniami wracał do swoich poprzednich zajęć i związanych z
nimi różnych przeżyć… Ale zapewne – tak możemy się domyślać
– zawsze wtedy na nowo uświadamiał sobie, jak bardzo został
wyróżniony i doceniony przez Jezusa, jak bardzo został
przezeń wsparty – i dlatego do końca dobrze wypełnił swoją
misję.
My
także, moi Drodzy, różnymi swoimi wspomnieniami i doświadczeniami
jesteśmy: a to ubogaceni, a to znowu przytłoczeni… Nieraz
o nich myślimy, nieraz o nich rozmawiamy, często je przywołujemy…
Wiemy, co tam się w naszym życiu dobrego i złego wydarzyło. Na
szczęście jednak – Jezus też o tym wie. I to Mu naprawdę
nie przeszkadza, aby okazywać nam miłość i zaufanie. I aby
czynić nas – swymi apostołami. W najbardziej zwyczajnych
okolicznościach naszej codzienności.
Nie
chodzi tu o jakieś wielkie sprawy i wzniosłe hasła – nie! Tu
chodzi o codzienność: o naszą codzienność, przenikniętą
naszym apostolskim zaangażowaniem
w budowanie Kościoła
Chrystusowego – w swoim własnym domu i w swoim otoczeniu.
Czy
dałem się już – albo zamierzam się dać – Jezusowi
zaprosić do takiej współpracy?
Jak konkretnie będę spełniać
tę apostolską misję – we własnym domu i w swoim otoczeniu?…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.