Chrześcijaństwo trudne i wymagające – ale piękne!

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, życzę Wszystkim błogosławionego dnia i z
radością zapowiadam – drugie w tym tygodniu – słówko z
Syberii! Pierwszego, czyli niedzielnego, nie zapowiedziałem, bo
wyszło tak trochę niespodziewanie. Ale świetnie, że wyszło.
Jutrzejsze zapowiadam. I też – świetnie, że będzie.
Dobrego
i błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
28 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Ignacego Antiocheńskiego,
Biskupa
i Męczennika,
do
czytań: Ga 5,18–25; Łk 11,42–46

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w
niewoli Prawa.
Jest
zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd,
nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary,
nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za
zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i
tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem:
ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie
odziedziczą.
Owocem
zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość,
uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw
takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa
Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i
pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie:
Biada
wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z
wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość
Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
Biada
wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i
pozdrowienia na rynku.
Biada
wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie
bezwiednie przechodzą».
Wtedy
odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: „Nauczycielu,
tymi słowami nam też ubliżasz”.
On
odparł: „I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi
ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych
nie dotykacie”.

Pierwsze
czytanie zawiera dziś w sobie dwa katalogi: katalog występków –
i katalog cnót.
Te pierwsze – jak to określił Paweł –
rodzą się z ciała, czyli są wynikiem ludzkich tylko
pożądliwości, namiętności i zachcianek. Te drugie – to też
określenie Pawła – są „owocem ducha”. Zwraca uwagę
mała litera, jaką zapisano tutaj słowo: „duch”, zatem
nie chodzi wprost o Ducha Świętego, ale o sferę duchową
człowieka
– w przeciwieństwie do sfery cielesnej.
Słyszymy
dokładnie, jakie występki rodzą się ze sfery cielesnej, a jakie
cnoty – ze sfery ducha. I – jak stanowczo zaznacza Apostoł – w
odniesieniu do występków, rodzących się ze sfery cielesnej: Co
do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się
takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.

Nie
ma wątpliwości.
Inaczej
rzecz się ma z cnotami. Po ich wyliczeniu, Apostoł stwierdza:
Przeciw
takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa
Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i
pożądaniami.

Można
powiedzieć, że szczególnie to drugie zdanie jest w takim samym
stopniu piękne,
co trudne

do zrealizowania.
Ale Paweł wcale swoich uczniów – mówiąc kolokwialnie – nie
rozpieszcza, tylko stawia im konkretne
wysokie wymagania,

kończąc dzisiejsze czytanie zdecydowanym wezwaniem: Mając
życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.
I
tutaj już słowo: „Duch”
zapisane zostało wielką literą,

zatem wiemy, o jakiego Ducha chodzi. Oczywiście, my sobie dobrze
zdajemy sprawę, że dokładnie o tego Ducha chodzi we
wszystkim,

co Paweł dziś
mówi
i pisze. Bo
to od Ducha
Świętego
pochodzi wszelkie dobro,
piękno, mądrość i świętość

w postawie człowieka. I z pewnością, od Niego właśnie –
od
tegoż Ducha –

stroni

ten, kto hołduje swoim ludzkim, cielesnym zachciankom i
pożądliwościom. Bo
tylko
Duch
Święty daje nam dobre natchnienia.
Ale
nie daje ich na siłę i do niczego nie zmusza. On daje bardzo dużo.
Ale człowiek musi
też coś od siebie dać.

Dzisiejsi rozmówcy Jezusa – już po raz kolejny, jak i w ostatnich
dniach – słyszą od Niego, że całkowicie rozminęli
się ze swoją pobożnością.

Bo jest ona wyłącznie zewnętrzna, a w ogóle nie wpływa na
wewnętrzne nastawienie i na całą ich
postawę.
Najkrócej opinię Jezusa wyraża to Jego
stwierdzenie:
Biada
wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z
wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość
Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
Niestety,
uczeni w Piśmie i faryzeusze nie krzyżowali – żeby użyć słów
Świętego Pawła – swego ciała z
jego namiętnościami i pożądaniami.

Oni
im wszystkim schlebiali, zachowując tylko zewnętrzne pozory.
Natomiast
my, chrześcijanie, przyjaciele Jezusa i Jego uczniowie, mamy
podjąć się tego trudnego zadania:

zadania krzyżowania swego ciała – oczywiście, w tym wymiarze
duchowym, czyli poskramiania
swoich pożądliwości, zachcianek
i
namiętności.

I powiedzmy sobie, moi Drodzy, w tym miejscu bardzo jasno i dosadnie:
innej
drogi do zbawienia nie ma!

Postawa
faryzeuszy
i uczonych w Piśmie właśnie dlatego była tak surowo oceniana
przez Jezusa, że była
nieszczera, obłudna, do gruntu fałszywa, przeto nie
mo
gła
stanowić wzorca,
jeśli
idzie o dążenie do zbawienia. Wewnętrzny
moralny bałagan,

przykryty jedynie z zewnątrz parawanem
rytualnej poprawności,

to nie jest to, o co chodzi Jezusowi.
Zbawienie
osiągną ci – i tylko ci! – którzy będą
mieli
odwagę zmierzyć
się z samymi sobą.
Jest
to bardzo trudne – powiedzmy to sobie jasno. Ale Jezus nie
obiecywał nam, że będzie łatwo. Chrześcijaństwo jest w ogóle
bardzo trudne
i wymagające.
Ale
czy przez to – nie
jest piękne?…
Jak
to zatem jest z tym krzyżowaniem
cielesnych
pożądliwości, namiętności i zachcianek

– w moim przypadku?…
Z
pewnością, z takimi samymi problemami i wyzwaniami nieraz w swoim
życiu musiał zmierzyć się Patron dnia dzisiejszego, Święty
Ignacy Antiocheński.
Na
jego temat
istnieje piękna legenda, głosząca, iż to
właśnie on był tym szczęśliwym dzieckiem,

które kiedyś Chrystus postawił przed uczniami, mówiąc, że jeśli
się nie odmienią i nie staną jak dzieci, nie wejdą do Królestwa
niebieskiego.

W
rzeczywistości, nie wiemy nic o latach dziecięcych i młodzieńczych
Ignacego.
Spotykamy go dopiero jako
trzeciego z kolei biskupa Antiochii

– po Świętym Piotrze Apostole i Świętym Ewodiuszu. W
czasie prześladowania za cesarza Trajana został uwięziony i
skazany na śmierć.

Wysłano go pod eskortą żołnierzy do Rzymu, aby tam
rzucić na pożarcie dzikim zwierzętom,

w czasie organizowanych właśnie igrzysk. W trakcie
podróży do Rzymu, Ignacy zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał
na okręt. Korzystając z chwilowej przerwy, napisał
cztery listy do gmin chrześcijańskich:

w Efezie, Magnezji, w Trallach i w Rzymie.
I
właśnie w Smyrnie wyszedł mu na spotkanie Święty
Polikarp z liczną delegacją, by uczcić w ten sposób bohatera.

Dostarczył on Ignacemu materiału do pisania i zobowiązał się
odesłać jego listy do adresatów. W
Troadzie
Ignacy musiał
ponownie przesiąść się na inny okręt. Skorzystał
z okazji, by
napisać listy do Filadelfii, Smyrny i do Świętego Polikarpa.

Z Troady dojechał
do Neapolu, miasta w Macedonii, a stąd musiał
podążać pieszo
– pod
eskortą – do Filippi, Salonik i Dyrrachium. Tam dopiero wszyscy
wsiedli na statek i dojechali nim do portu włoskiego, Brindisi. Stąd
znowu pieszo szli drogą
lądową – aż do Rzymu.

Dla osiemdziesięcioletniego starca cała
ta podróż była prawdziwą katorgą.

W
swoich listach wyraził on
żarliwość wiary oraz głęboki, wręcz zaskakujący pokój serca
wobec czekającego go męczeństwa.

Listy te są ważnym dokumentem wiary pierwotnego Kościoła.
Święty
Ignacy zginął śmiercią
męczeńską
na arenie w
Rzymie. Dzieje jego bohaterskiej śmierci opisało kilku Ojców
Kościoła. Powszechnie przyjmuje się, że miała
ona miejsce około roku
107.
Chrześcijanie
zebrali ze czcią pozostałe na arenie kości Męczennika, a potem
przewieźli je do Antiochii, by po kilku jeszcze przeniesieniach z
miejsca na miejsce jego
relikwie mogły dotrzeć
do Rzymu.
A
oto słowa, zapisane przez niego w jednym z listów, adresowanych do
wiernych Rzymu:
„Piszę
do wszystkich Kościołów i ogłaszam wszystkim, iż chętnie
umrę dla Boga, jeśli mi w tym nie przeszkodzicie.

Proszę was, wstrzymajcie się od niewczesnej życzliwości.
Pozwólcie mi się stać pożywieniem dla dzikich zwierząt, dzięki
którym dojdę do Boga. Jestem
Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się
stać czystym chlebem Chrystusa.

Proście za mną Chrystusa, abym za sprawą owych zwierząt stał się
żertwą ofiarną dla Boga.
Na
nic mi się zdadzą ziemskie przyjemności i królestwa świata.
Lepiej mi umrzeć w
Chrystusie, niż panować nad całą ziemią.

Szukam Tego, który za nas umarł. Pragnę Tego, który dla nas
zmartwychwstał. Bliskie jest moje narodzenie. Wybaczcie mi, bracia!
Nie wzbraniajcie żyć,
nie chciejcie, abym umarł.

Skoro pragnę należeć do Boga, nie wydawajcie mnie światu i nie
uwodźcie tym, co ziemskie. Pozwólcie chłonąć światło
nieskalane. Gdy je osiągnę, będę pełnym człowiekiem. Pozwólcie
mi naśladować mękę mego Boga!

Jeśli ktoś ma Go w swoim sercu, zrozumie, czego pragnę, a znając
powód mego utrapienia, ulituje się nade mną.
Książę
tego świata chce mnie porwać i
przeszkodzić memu dążeniu do Boga. Niechaj go nikt z was nie
wspomaga!
Bądźcie
raczej po mojej stronie, to jest po stronie Boga. Nie rozprawiajcie o
Jezusie Chrystusie, gdy równocześnie pragniecie świata. Niechaj
nie mieszka w was zazdrość. Nawet
gdybym prosił, będąc u was, nie słuchajcie – uwierzcie raczej
temu, co teraz do was piszę.

Piszę zaś będąc przy życiu, a pragnąc śmierci. Moje upodobania
zostały ukrzyżowane i nie ma już we mnie pożądania ziemskiego.
[…]
Nie
chcę już dłużej żyć na ziemi. Stanie się tak, jeśli
zechcecie.

W tych krótkich słowach was proszę: Wierzcie mi – Jezus
Chrystus pozwoli wam zobaczyć, iż mówię szczerze.

Przez Jego to prawdomówne usta Ojciec rzeczywiście przemówił.
Módlcie się za mnie, abym doszedł do Niego. Napisałem wam,
kierując się nie ludzkim rozumieniem, ale myślą Boga. Jeśli
będę cierpiał, będzie to znakiem waszej do mnie miłości, jeśli
zostanę uwolniony, będzie to oznaczać waszą niechęć.”

Tyle z listu naszego dzisiejszego Patrona. Musimy przyznać, że są
to
słowa wręcz szokujące!
Ubogaceni
darem Słowa dzisiejszej liturgii, ale też wpatrzeni w przykład
świętości Biskupa Ignacego i zasłuchani w jego słowa – w
kontekście tych słów – raz jeszcze postawmy sobie pytanie: Jak
to zatem jest ze wspomnianym dziś krzyżowaniem cielesnych
pożądliwości, namiętności i zachcianek
– w moim
przypadku?…

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.