Upadł Babilon – z rozmachem!

U

Szczęść
Boże! Pozdrawiam bardzo serdecznie! Dobrego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
34 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 18,1–2.21–23;19,1–3.9a; Łk 21,20–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO
JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem anioła zstępującego z nieba i mającego wielką
władzę, a ziemia od chwały jego rozbłysła.
I
głosem potężnym tak zawołał: „Upadł, upadł Babilon –
stolica. I stała się siedliskiem demonów i kryjówką wszelkiego
ducha nieczystego, i kryjówką wszelkiego ptaka nieczystego i
budzącego odrazę”.
I
jeden potężny anioł dźwignął kamień wielki jak kamień młyński
i rzucił w morze, mówiąc: „Tak z rozmachem Babilon, wielka
stolica, zostanie rzucona i już się wcale nie znajdzie. I głosu
harfiarzy, śpiewaków, flecistów, trębaczy już w tobie się nie
usłyszy. I żaden mistrz jakiejkolwiek sztuki już się w tobie nie
znajdzie. I terkotu żaren już w tobie nie będzie słychać. I
światło lampy już w tobie nie rozbłyśnie. I głosu oblubieńca i
oblubienicy już w tobie się nie usłyszy: bo kupcy twoi byli
możnowładcami na ziemi, bo twymi czarami omamione zostały
wszystkie narody”.
Potem
usłyszałem jak gdyby głos donośny wielkiego tłumu w niebie
mówiącego: „Alleluja. Zbawienie i chwała, i moc należą do Boga
naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są i sprawiedliwe, bo osądził
Wielką Nierządnicę, co znieprawiała nierządem swym ziemię, i
zażądał, by poniosła karę za krew swoich sług”. I rzekli
powtórnie: „Alleluja”. A dym jej wznosi się na wieki wieków.
I
mówi mi: „Napisz: «Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę
Godów Baranka»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Skoro ujrzycie Jerozolimę
otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest
bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry;
ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach,
niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się
spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada
brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na
ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich
zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie
deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą
znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów
bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą
ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem
moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy
ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i
chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście
głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.

Wielka
Nierządnica oraz Babilon – to określenia imperium zła
i nieprawości,
które zostanie pokonane mocą Bożą. W wizji,
którą Jan otrzymał, ono już zostało pokonane. Jednak w
rzeczywistości miało to dopiero nastąpić – jeśli zważyć na
to, że w tym pierwszym rozumieniu chodziło tu o imperium
rzymskie,
będącego symbolem wszelkich
światowych potęg,
sprzeciwiających się władzy i potędze
jednego Pana, którym oczywiście jest Bóg.
W
opisie tej wizji, jaki odnajdujemy w pierwszym dzisiejszym czytaniu,
zwraca naszą uwagę owa radykalna zmiana, jaka dokona się w
momencie Sądu: oto cały gwar, panujący w mieście, a więc
gwar rozmów, śpiewów, gry na instrumentach; blask świateł,
jakie zwykle rozjaśniają ulice miasta, zamieszkałego przez ludzi –
to wszystko zostanie radykalnie i diametralnie wyciszone,
niemalże ucięte, a zastąpi je jak gdyby głos donośny
wielkiego tłumu w niebie mówiącego: „Alleluja. Zbawienie i
chwała, i moc należą do Boga naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są
i sprawiedliwe, bo osądził Wielką Nierządnicę, co znieprawiała
nierządem swym ziemię, i zażądał, by poniosła karę za krew
swoich sług”.
Zatem,
gwar i szum miasta, żyjącego swoim rytmem – zostanie zastąpiony
pieśnią chwały na cześć Boga. A sam upadek nieprawego
miasta będzie tak ostateczny i radykalny, jak wrzucenie
wielkiego kamienia młyńskiego w głębokości morza.
Jednak
ci, którzy pozostali wierni Bogu, niczego nie muszą się
obawiać.
Oto bowiem do nich skierowane zostanie przesłanie:
Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka.
Ciekawe,
że to ostatnie zdanie pierwszego czytania przypomina ostatnie zdanie
dzisiejszego fragmentu ewangelicznego, w którym słyszymy: Gdy
się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy,
ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
A co się ma
zacząć dziać? O tym słyszymy we wcześniejszych zdaniach: Będą
znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów
bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą
ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem
moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Owo
wstrząśnięcie „mocy niebios” będzie przypomnieniem
wielkiej mocy Boga, który jest Panem wszechświata – Władcą
całego stworzenia. I to właśnie On dokona Sądu. A to – w
oczywisty sposób – wywoła ogromny strach i przerażenie
wśród ludzi. Jednak zarówno w pierwszym czytaniu, jak w i
Ewangelii, słowa wielkiego pocieszenia płyną do tych, którzy
pozostali wierni Bogu: oni nie muszą się niczego bać! Oni
mogą się radować, oczekując na wypełnienie się swoich nadziei,
gdyż dostąpią szczęścia i radości.
Oto
gwar świata, który ich zagłuszał i całe to zło,
które wywierało na nich presję, i cały ten impet, z jakim
ów świat pędził i rozdeptywał po drodze wszystko i wszystkich,
których napotkał – to wszystko zostanie pokonane mocą o wiele
większą: mocą Bożą!
To ona okaże się wówczas jedyną,
prawdziwą i niepokonaną mocą. To ona zwycięży! Bóg zwycięży!
I zwyciężą ci, którzy – bez względu na wszystko – przy
Bogu wytrwali.
Którzy nie dali się wciągnąć w wir światowych
spraw na tyle, żeby zerwać kontakt z Bogiem.
A
my, moi Drodzy, cóż możemy powiedzieć o sobie? Czy na na co dzień
zbytnio nie wciąga ów apokaliptyczny głos harfiarzy,
śpiewaków, flecistów, trębaczy,
czyli cały szum
medialny,
docierający do nas przez telewizję, radio, internet,
komórkę, lub sąsiedzkie plotki? I czy nie absorbuje nas zbytnio ów
„terkot żaren”, a więc nasze zajęcia doczesne i
sprawy codzienne,
podejmowane zawsze i za wszelką cenę –
także za cenę utraty Nieba?
I
czy nie omamia nas światło lampy tego świata,
czyli blask wszelkich błyskotek i przyjemności?… I czy nie
ulegamy zgubnym sugestiom „mistrzów jakiejkolwiek sztuki”,
którzy chętnie zajęliby w naszym życiu miejsce Boga? A może
to my sami takimi mistrzami dla siebie jesteśmy?…
Moi
Drodzy, czy mamy odwagę pokonać w sobie i odsunąć od siebie
ewentualnie: radykalnie wyciszyć – to wszystko, co mogłoby nas na
tyle zaabsorbować, że stracimy, lub bardzo osłabimy kontakt z
Bogiem?
Po
której stronie znajdziemy się wówczas, kiedy Pan przyjdzie – i
radykalnie uciszy cały gwar i tumult świata? Po której stronie
się znajdziemy? Czy wśród tych, którzy w tym
momencie zaintonują wielką pieśń chwały na cześć Boga –
Zwycięzcy? Czy okaże się wówczas, że jesteśmy błogosławieni,
którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka?…

13 komentarzy

  • Nie żeby się czepiać, ale czy "uczta godów" to nie tautologia – inaczej "masło maślane"? Czy do współczesnych ludzi nie można/nie trzeba mowić/pisać w zrozumiałym i współczesnym języku?

  • Nasze pokolenie ( powojenne ) i naszych dzieci,ogólnie mówiąc nie jest zahartowane w biedzie, ani przez ciężkie doświadczenia wojenne ( które nazywane jest " piekłem na ziemi" i myślę że trudno nawet nam sobie wyobrazić grozę, którą wyczuwa się z nauki apokaliptycznej jaką opisuje św. Jan. Więc w większości żyjemy sobie my " wierzący " w słodkiej niewiedzy i pragniemy aby nam tego spokoju nikt nie zaburzył wizją piekła, "czasem pomsty" czy sprawiedliwością Bożą. A co tu mówić o ludziach niedowierzających lub niewierzących. Ludzki umysł nie ogarnia ani wiecznej szczęśliwości ani wiecznej zagłady. Bóg zakrył to przed nami ale Jezus mówi nam " Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele."
    Wiara i miłość nas ocali.

  • Robert,też tak myślę że bez prądu to my wszyscy zginiemy jak przysłowiowa " Andzia w kukurydzy" :), choć Andzie jeszcze można odnaleźć i uratować, ale nas bez prądu, to tylko Bóg może przenieść na łono Abrahama…

    • Ależ dlaczego mielibyśmy żyć bez prądu, skoro go mamy?… Cieszmy się z tego, że rozwój ludzkości postępuje, tylko żeby zbliżał nas on do Boga, a nie oddalał od Niego.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.