Bóg lubi porządek!

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz
Leszek Mućka, mój oddany Przyjaciel i Człowiek bardzo mi bliski,
już od tak wielu lat. Życzę Drogiemu Solenizantowi, aby był mocny
i dzielny w podejmowaniu i rozwiązywaniu tych trudności, które Go
aktualnie spotkały, ale też – aby był tak dobrym i oddanym
Księdzem, jakim jest obecnie. Aby nigdy nie stracił zapału,
optymizmu, radości i nadziei, z których jest tak dobrze znany. Ja
ze swej strony zapewniam o codziennym modlitewnym wsparciu!
Imieniny
ponadto obchodzą dzisiaj:
Ojciec
Leszek Walendzik, oblat, były Superior Klasztoru w Kodniu, któremu
jestem wdzięczny za przykład kapłańskiej postawy i szczerej
gościnności;
Ksiądz
Profesor Leszek Adamowicz z KUL, Recenzent mojego doktoratu;
Ksiądz
Leszek Borysiuk, Ksiądz Leszek Dąbrowski, Ksiądz Leszek Gwardecki
Kapłani z naszej
Diecezji.
Urodziny
natomiast obchodzą:
Ksiądz
Rafał Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, Przyjaciel
z jednego Grona lektorskiego, a obecnie – Kapłan znany chyba
całemu światu, chociażby z organizacji spotkań charyzmatycznych
na Stadionie Narodowym;
Zbigniew
Chmiel – za moich czasów: Lektor w Radoryżu Kościelnym.
Z
kolei rocznicę święceń kapłańskich przeżywają dzisiaj:
Ksiądz
Paweł Cieślik, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii;
Ksiądz
Andrzej Wnuk, w swoim czasie: Rezydent w Celestynowie.
Wszystkim
świętującym życzę, aby każdego dnia doświadczali Bożej pomocy
w swoim działaniu, a ich dobre i szlachetne zamierzenia stawały się
częścią Bożego planu wobec nich samych – i wobec tych, wśród
których na co dzień żyją i pracują. O to będę się dla Nich
modlił.
Wszystkim
życzę błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
7 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie
Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, Męczenników,
do
czytań: Dz 19,1–8; J 16,29–33

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Kiedy
Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej
położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał
ich: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście
wiarę?” A oni do niego: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje
Duch Święty”. Zapytał: „Jaki więc chrzest przyjęliście?”
A oni odpowiedzieli: „Chrzest Janowy”. Powiedział Paweł: „Jan
udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w
Tego, który za nim idzie, to jest w Jezusa”.

Gdy
to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł
włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też
językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu
mężczyzn.

Następnie
wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy miesiące
rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Uczniowie
rzekli do Jezusa: „Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz
żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba,
aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”.

Odpowiedział
im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już
nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie
zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.

To
wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie
doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.

I
znowu, słuchając pierwszego czytania, podziwiamy ekspresowe
tempo, w jakim w młodym Kościele dokonują się wielkie
sprawy Boże, a Dobra Nowina rozprzestrzenia się i obejmuje swoim
zasięgiem kolejne nowe obszary, ale przede wszystkim –
kolejne ludzkie serca. Duchowi Świętemu nie
przeszkadza nawet to, że uczniowie w Efezie nie słyszeli o Nim –
nie przeszkadza w tym, by ich serca ogarnąć i napełnić takim
entuzjazmem, że mówili
[…]
językami
i prorokowali.

Jakby
od wielu lat to robili. Dopiero co przyjęli chrzest w imię Jezusa,
zaraz też Paweł – przez włożenie rąk – przekazał im dar
Ducha Świętego, a ci
od
razu wzięli się do pracy.

Tempo i rozmach – wręcz zadziwiające!
Żeby
nas jednak one nie zmyliły na tyle, byśmy mieli uważać, że
działania w młodym Kościele były
tak
spontaniczne, że 
może
aż chaotyczne

i do pewnego stopnia przypadkowe… Nic z tych rzeczy! Zauważmy, że
Paweł dzisiaj realizuje
swą
misję

w sposób bardzo
zaplanowany
i przemyślany.

Już pierwsze zdanie pierwszego czytania informuje nas, że 
kiedy
Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej
położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów.


Oznacza
to, że obaj, z Apollosem, mieli tę swoją działalność
jakoś
zaplanowaną,

realizowali
przemyślaną
strategię,

koordynowali
wzajemnie
swoje
działania.
A
Duch Święty prowadził ich – i dawał od siebie różne „bonusy”,
jak chociażby te, opisane dzisiaj.

Bo
Bóg w swoim działaniu jest
niezmierzony
i nieogarniony,

Bóg lubi zaskakiwać, czy – jak mówi Papież Franciszek –

lubi robić niespodzianki.

Ale to nie oznacza bynajmniej, że działa chaotycznie, albo popiera
chaos, lub bałagan. Wprost przeciwnie!
Bóg
lubi porządek

i Jego działanie jest bardzo logiczne i uporządkowane. Bóg
realizuje
swoje
odwieczne plany,

a wśród nich ten jeden, zasadniczy:
plan
zbawienia człowieka.


I
w ramach realizacji tegoż planu sprawia nam różne niespodzianki,
zaskakuje
nas swoją oryginalnością, swoją pomysłowością. Ale to nie
oznacza
– jeszcze raz to wyraźnie podkreślmy –

że
działa
chaotycznie,
od przypadku do przypadku,

na zasadzie pierwszego skojarzenia, czy chwilowego pomysłu. Nie! Bóg
jest w swym działaniu
bardzo
logiczny, Bóg
zachowuje
określony

porządek

– dlatego też od nas go oczekuje.

Oczekuje,
że w codzienną realizację naszego życiowego powołania włączymy
trzeźwe
myślenie

i że w naszej codziennej pracy nigdy nie zabraknie –
wspartego
oczywiście modlitwą –

spokojnego,
logicznego namysłu,

refleksji, jakiegoś planu, jakieś strategii działania. I – co
też bardzo ważne – współpracy z innymi.
Mniej
więcej, o tych sprawach Jezus dzisiaj w Ewangelii rozmawiał z
uczniami. Kiedy oni stwierdzili, że

„teraz już wierzą”

w Niego i 
„już
wiedzą”,

co chce im powiedzieć, Jezus chyba ich jednak zaskoczył swo
im
stwierdzeniem
,
że
jednak
On wie więcej,

bo dobrze wie, że 
w
obliczu zagrożenia
wszyscy
rozproszą się,
każdy
w swoją stronę,
a
Jego zostawią samego. A zatem, także ta sytuacja była wpisana w
Boże plany.

Ale
ponad tymi planami, ponad ludzką słabością, a nawet zdradą –
jest
Bóg i Jego moc!

Dlatego Jezus mógł swoich uczniów pocieszyć słowami:
To
wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie
doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.


I
to jest właśnie, moi Drodzy, ten największy plan, jaki Bóg ma
wobec człowieka:
jego
zbawienie!
Bóg
chce szczęścia swoich dzieci. Dlatego świat został
zwyciężony
mocą Bożej miłości.
I
zawsze jest nią zwyciężany, kiedy tylko człowiek podejmie
współpracę z Bogiem, kiedy podejmie się realizacji Bożych
planów, a 
nie
pozwoli na bałagan w swoim życiu,

na bałagan w swoim sercu, na chaos i przypadkowość w swoim
działaniu.

Potrzeba
trzeźwego
myślenia, potrzeba
logicznego
działania, opartego na Bożych zasadach,
wspartego
Bożą pomocą.

A wtedy owoce będą naprawdę wielkie.
Takie,
jak te, które zrodziły się z działalności i męczeńskiej
śmierci Patronów dnia dzisiejszego,
Karola
Lwangi i Towarzyszy, Męczenników z Ugandy.
Co
o nich wiemy?
Co
możemy powiedzieć o ich historii?
Otóż,
p
ółnocna część kontynentu
afrykańskiego wydawała wielu Świętych do VIII wieku. Afryka
Czarna, a więc Środkowa i Południowa, zetknęła się z
Kościołem dopiero w połowie XIX wieku.
Do Ugandy
chrześcijaństwo dotarło w latach siedemdziesiątych. W 1879 roku
przybyli tam – jak ich nazwano – „biali ojcowie”, a więc
misjonarze z Europy, którzy
spotkali się z przychylnością mieszkańców.
Jednak w kilka
lat później, razem z anglikańskimi misjonarzami, byli zmuszeni
przez króla Mtera do opuszczenia kraju. Kiedy po jego śmierci
wstąpił na tron Mwanga, rozpoczęło się krwawe prześladowanie
chrześcijan.

Pierwsze
prześladowanie dotknęło misję anglikańską. W
miejscowości Natebe wbito na pale i żywcem spalono trzech uczniów
szkockiego misjonarza, który uczył Murzynów czytać, pisać i
wierzyć. Z rozkazu króla zginął następnie pierwszy anglikański
biskup. Wkrótce ofiarą nienawiści padli także neofici
katoliccy –
wśród nich
dworzanie króla.
Przez
wiele dni na uwięzionych wywierano wszelkiego rodzaju presje i
naciski. Wśród Męczenników było dwóch chłopców, liczących
zaledwie dwanaście lat. Dnia 3 czerwca 1886 roku zapłonął
stos.
Zawiniętych w trzcinowe maty wyznawców Chrystusa kolejno
wrzucano w płomienie. Było to w uroczystość Wniebowstąpienia
Pańskiego.

Wśród
Męczenników spalono między innymi Karola Lwanga – wodza
jednego z plemion, przełożonego królewskich paziów.
Miał
dwadzieścia pięć lat. Ciało jego palono wolno na ogniu,
zaczynając od stóp.

Zgodnie
z decyzją Papieża Piusa XI z 1934 roku, Święty Karol Lwanga
ogłoszony został Patronem młodzieży i Akcji Katolickiej w Afryce.
Został wyróżniony spośród innych dlatego, że nie
tylko
z uśmiechem poniósł śmierć, ale zachęcał
innych do wytrwania.

Wraz
z nim zginęło w ciągu tego jednego dnia, na tym samym miejscu,
dwudziestu Męczenników.
Dlatego dzień 3 czerwca Papież
wyznaczył na ich doroczne wspomnienie. W tym gronie bohaterskich
obrońców wiary znaleźli się – między innymi – pierwszy
minister króla, naczelnik kilku wiosek murzyńskich, kapelmistrz
królewski… Szczególne męki zastosowano wobec Macieja Kalemby,
który był sędzią i namiestnikiem okręgu.
Miał pięćdziesiąt
lat. Doprawdy, aż trudno tu opisywać, w jak okrutny i brutalny
sposób pastwiono się nad nim, licząc, że wyrzeknie się
Chrystusa. Ale – wszystko na próżno!
Krew
męczeńska wylana w Ugandzie nie poszła na marne, ale użyźniła
czarną glebę afrykańską,
pomnażając zastępy
chrześcijan.
Karola Lwangę i jego Towarzyszy w roku 1920
beatyfikował Papież Benedykt XV, zaś 18 października 1964
roku,
w niedzielę misyjną,
Papież Paweł VI
wyniósł ich
do chwały
Świętych.
A
w trakcie Mszy Świętej kanonizacyjnej, Ojciec Święty tak mówił
w homilii: „Ci Męczennicy z Afryki dodają do księgi
zwycięzców, to jest Martyrologium,
kartę
opowiadającą o bolesnych i chwalebnych zarazem wydarzeniach.

Zasługuje ona w pełni, aby dołączyć ją do owych wspaniałych
opowiadań starożytnej Afryki, o których my, ludzie nowożytni, z
naszą małą wiarą sądziliśmy, że już nigdy nie znajdą one
sobie podobnych. […]
Któż
mógłby przewidzieć, iż do wielkich Męczenników i Wyznawców
Afryki […] dodamy pewnego dnia
tak bardzo nam drogich:
Karola Lwangę, Macieja Mulumbę
Kalembę oraz ich Towarzyszy.
Pamięci godni są też inni,
należący do wyznania anglikańskiego, którzy ponieśli śmierć
dla imienia Chrystusa. Ci Męczennicy afrykańscy stanowią
początek nowej epoki.
Oby się nie zwróciła ku prześladowaniu
i konfliktom religijnym, ale ku chrześcijańskiej i społecznej
odnowie.

Oto
bowiem Afryka, zroszona krwią tych Męczenników, pierwszych w
nowożytnej epoce – oby Bóg sprawił, by byli ostatnimi, skoro tak
wspaniała jest i cenna ich ofiara –
odradza
się jako wolna i niepodległa.

Zbrodnia, jakiej dopuszczono się na osobach świętych, jest tak
haniebna, a zarazem znamienna, iż daje jasne i pewne podstawy dla
moralnego
kształtowania
się nowego ludu,
dla
budowania jego duchowej tradycji, dla symbolicznego jakby ukazania i
przyspieszenia
przejścia
z okresu kultury dawnej,

nie pozbawionej wprawdzie najlepszych walorów ludzkich, ale słabej,
skażonej i jakby zniewolonej przez samą siebie – do takiej
kultury społecznej, która zmierza do 
coraz
bogatszych osiągnięć ducha

i wyższych form życia społecznego.” Tyle Papież Paweł VI.
A
my,
wpatrzeni w świetlany przykład świętości
Męczenników
z Ugandy
,
ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy
się,
na
ile nasze codzienne działanie, a więc nasze modlitwy, prace i
odpoczynek – zdane oczywiście na łaskę i pomoc Bożą – są
jednak przez nas
przemyślane,
zaplanowane, skoordynowane z innymi

i nastawione na ten najważniejszy cel, jakim jest zbawienie nasze i
innych?…

2 komentarze

  • Ostatnie dwa dni spędziłam rodzinnie, przedwczoraj nad wodą, grilując i podziwiając śpiew ptaków a wczoraj świętowaliśmy imieniny; obiad w lokalu a potem kawę i kolację w domu.

    • Świetnie! Bo dzisiaj w naszych rodzinach jednym z najbardziej deficytowych "towarów" jest… czas dla siebie, dla rodziny, czas na spokojny obiad, na pogadanie… Misjonarze, przyjeżdżający niekiedy z Afryki, niekiedy powtarzają, że ludzie na Zachodzie mają świetne i nowoczesne zegarki. A ludzie tam u nich – mają czas.
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.