Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął…

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny świętują:

Ksiądz Arkadiusz Bylinka i Arkadiusz Buczkowski – należący niegdyś do prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych;

Ksiądz Arkadiusz Zawistowski – znajomy Ksiądz z Diecezji warszawsko – praskiej;

Arkadiusz Piotrowski – bardzo życzliwy, młody Człowiek, z Parafii w Tłuszczu;

Arkadiusz Jarosiewicz – mój Kolega z rodzinnej Parafii.

Życzę Wszystkim świętującym, aby zawsze byli dumni z tego, że są ochrzczeni, a przez to – są przyjaciółmi Jezusa! Niech On sam Im błogosławi we wszelkim dobru! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiejszą niedzielą kończymy w liturgii Okres Bożego Narodzenia. Jutro już mamy Okres zwykły – wraca kolor zielony szat w czasie Mszy Świętej. Ponieważ jednak w dniu 2 lutego można w liturgii śpiewać kolędy, przeto polska ludowa tradycja połączyła Niedzielę Chrztu Pańskiego ze Świętem Ofiarowania Pańskiego, wypadającym właśnie 2 lutego – i aż do tego dnia śpiewa się kolędy, a w kościołach i domach stoją choinki i szopki.

W sensie ścisłym, wszystko to powinno się dzisiaj zakończyć. I – prawdę mówiąc – ja osobiście jestem za tym, bo uważam, że lepiej przeżywać ten czas krócej, czyli tyle, ile naprawdę trwa, ale intensywnie, niż wydłużać go sztucznie. Zresztą, kolędy pod koniec stycznia już nie brzmią tak, jak pod koniec grudnia. Ale to moje takie prywatne zdanie…

Natomiast trwa w naszych Parafiach wizyta duszpasterska. Zwyczajowo, jest ona u nas związana z czasem Bożego Narodzenia, dlatego nazywamy ją kolędą. Jednak Kodeks Prawa Kanonicznego, nakazując duszpasterzom odwiedziny u swoich parafian, określa tylko, że mają być one raz w roku, nie precyzując, że w tym właśnie czasie. U nas jest to wizyta kolędowa. Niech Pan da siły duszpasterzom, aby spełniali tę posługę z radością, ale niekoniecznie w ekspresowym tempie… A tym, którzy ich przyjmują, da otwarte serca, by odważyli się otworzyć także drzwi swoich domostw.

Ja dzisiaj pozdrawiam z Samogoszczy, ale już o 15:00 zamierzam być w Siedlcach, gdzie ma się odbyć Spotkanie opłatkowe Duszpasterstwa Niewidomych Diecezji siedleckiej. Podobne spotkanie – tyle, że Oddziału Garwolińskiego – ma się odbyć we wtorek, o godzinie 9:00, w Garwolinie. Również planuję tam być – jeśli Bóg pozwoli. A to wszystko dlatego, że – jak już wspominałem – Duszpasterstwo akademickie sprawuje pieczę duchową nad Duszpasterstwem Niewidomych i Niedowidzących w naszej Diecezji.

Na radosne i głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Niedziela Chrztu Pańskiego, A,

do czytań: Iz 42,1–4.6–7; Dz 10,34–38; Mt 3,13–17

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan:

Oto mój Sługa, którego podtrzymuję,

Wybrany mój, w którym mam upodobanie.

Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;

On przyniesie narodom Prawo.

Nie będzie wołał ni podnosił głosu,

nie da słyszeć krzyku swego na dworze.

Nie złamie trzciny nadłamanej,

nie zagasi knotka o nikłym płomyku.

On z mocą ogłosi Prawo,

nie zniechęci się ani nie załamie,

aż utrwali Prawo na ziemi,

a Jego pouczenia wyczekują wyspy.

Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,

ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,

ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,

światłością dla narodów,

abyś otworzył oczy niewidomym,

ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,

z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”.

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.

Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”

Jezus mu odpowiedział: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił.

A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.

Pierwsze dzisiejsze czytanie zawiera fragment pierwszej z czterech Pieśni o Słudze Jahwe, jakie w swej Księdze zawarł Prorok Izajasz. Sługa ów nie jest tam nazwany po imieniu, dlatego na różnych etapach historii zbawienia różne osoby pod tym określeniem widziano – zwłaszcza, że jego misja jest wyraźnie ponadczasowa, a zadania, jakie zlecił mu Bóg, można i należy wypełniać w każdym okresie i kontekście historycznym.

Dlatego Izraelici, przebywający w niewoli babilońskiej, widzieli w nim nawet króla perskiego Cyrusa – co by nie mówić: władcę wrogiego – który jednak pozwolił Izraelitom na powrót do ojczyzny i odbudowanie świątyni jerozolimskiej oraz swobodne praktykowanie kultu Boga Jahwe. Zresztą, na kartach Pisma Świętego znajdziemy słowa, mówiące o wzbudzeniu ducha Bożego właśnie w Cyrusie.

Jednakże dla nas, uczniów Jezusa Chrystusa, to właśnie Jego postać przebija z każdego chyba słowa, jakie w pierwszym czytaniu usłyszeliśmy. Bo jakie inne skojarzenie mieć możemy, skoro słyszymy: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo.

A znowu, o sposobie Jego działania, Prorok tak mówi: Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi… Oczywiście, mowa o Bożym Prawie.

Czyż to nie Jezus jawi się nam przed oczami w tym momencie – pomimo, że pomiędzy Jego pojawieniem się na świecie a czasem działalności Proroka Izajasza, było aż osiem wieków? Zwłaszcza, że słowa: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie, brzmią tak bardzo podobnie do tych, które usłyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii, a które Bóg wypowiedział nad Jezusem, gdy ten wyszedł z wód Jordanu, po przyjęciu chrztu z rąk Jana. Były to te słowa: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.

Zatem, owo jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, które się dziś dokonało, stało się potwierdzeniem tego, że Bóg naprawdę wybrał sobie umiłowanego swojego Syna, aby ten dokonał ponadczasowego dzieła: aby zbawił świat. I dzisiaj jesteśmy świadkami rozpoczęcia publicznej działalności Syna Bożego. Dlatego odnosimy do Niego wszystkie słowa, jakie w swojej Pieśni o Słudze Jahwe zapisał Prorok Izajasz.

A w tym kontekście, uważnie wsłuchujemy się w słowa Apostoła Piotra, który w drugim dzisiejszym czytaniu mówi bardzo jednoznacznie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa.

Po czym wskazuje na to wszystko, czego Jezus – w mocy Boskiej – dokonał. Tak o tym mówi do swoich słuchaczy, w domu Korneliusza: Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim.

Otóż, właśnie! To wszystko, czego Jezus dokonał – łącznie z tym, czego dokonał w punkcie kulminacyjnym swojej działalności, czyli Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie – stało się potwierdzeniem, że Bóg był z Nim. I że Bóg naprawdę namaścił Duchem Świętym i mocą. A Jezus dobrze wywiązał się z tego zadania, które było Mu powierzone.

Moi Drodzy, chociaż chrzest, który przyjął dziś Jezus, a który przed Nim – z rąk Jana – przyjęło tak wielu Izraelitów, nie jest Sakramentem w naszym rozumieniu tego słowa, to jednak jest jego wyraźną zapowiedzią i nie sposób nie zauważyć analogii, jakie zachodzą między jednym a drugim. I nie tyle może nawet chodzi o podobny sposób wykonania tej czynności, czyli polanie chrzczonej osoby wodą, ale o ten znak wybrania przez Boga, jaki mocno zaistniał w momencie chrztu Jezusa, a który równie mocno wybrzmiał w trakcie naszego Chrztu – i ciągle wybrzmiewa, kiedy tylko chrzczony jest człowiek.

Bo to właśnie ten Sakrament jest znakiem i wyrazem tego, że Bóg sobie wybiera każdą i każdego z nas – indywidualnie, po imieniu – na swoją służbę i daje nam swoją moc, daje nam Ducha Świętego, abyśmy dobrze wypełnili zadanie, jakie w tym momencie jest nam zlecone. A tym zadaniem jest dążenie do zbawienia – swojego i innych! W tym momencie, moi Drodzy, każda i każdy z nas oddaje się na służbę Bogu!

Oczywiście, mam świadomość, że ktoś teraz może powiedzieć, że – na przykład – „ja się o Chrzest nie prosiłem i gdyby to ode mnie zależało, to ja bym się nie ochrzcił, albo bym z tym poczekał”, albo jeszcze coś tam… Cóż powiedzieć na takie stanowisko, jakie dzisiaj niektórzy, zwłaszcza młodzi ludzie, wyrażają?… Nic się nie da powiedzieć.

To prawda, że każdy jest wolny i każdy może skorzystać z Bożych darów i z tego Bożego zaszczytnego wybrania, ale może też powiedzieć, że go to w ogóle nie obchodzi. Natomiast ma wielki sens chrzczenie małych dzieci, które w tym momencie jeszcze nie rozumieją tego, co się dokonuje – podobnie, jak ma sens karmienie ich i mycie, chociaż może kiedy będą starsze lub dorosłe, nie będą, na przykład, lubiły się myć i dlatego nie będą tego czyniły. I mają do tego prawo – chociaż z pewnością trudno będzie z takimi ludźmi potem przebywać w zbyt bliskim towarzystwie…

Rzecz jasna, trochę tu może żartujemy, ale tylko trochę, bo chodzi o sprawę bardzo poważną! Otóż, mądrzy rodzice, którzy wiedzą, co jest dla nich dobre – tego samego dobra chcą dla swoich dzieci, które przecież bezgranicznie kochają. I dlatego je karmią, dlatego je myją, dlatego je pielęgnują, a w razie choroby leczą. Dlatego też nie pozwalają im na wszystko, czego dzieci sobie w danym momencie zażyczą, albo nakazują im inne rzeczy, których dzieci sobie w danym momencie akurat nie życzą. Dlaczego tak się dzieje?

To oczywiste: bo wiedzą lepiej, co jest dla dziecka dobre, a co mu może zaszkodzić. I dokładnie w taki sposób postrzegamy sprawę Chrztu Świętego: rodzice, którzy sami przekonali się, że Chrzest i w ogóle wiara w Boga ma dla nich znaczenie i jest dla nich dobra – chcą tego samego dobra dla swego dziecka. Stąd mówimy, że Chrzest Święty dziecka dokonuje się w wierze rodziców!

I jeżeli ta wiara jest autentyczna, to Chrztu Świętego dziecka nie należy odkładać z jakichś dziwnych powodów: a że to sali na przyjęcie nie ma, a że to chrzestny nie może przylecieć zza granicy, a że to jeszcze tamto lub owamto, gdyż jest to pozbawianie własnego dziecka łaski Bożej, która może już w nim pracować i go duchowo ubogacać! Znakiem wiary rodziców jest to, że mają świadomość tego wszystkiego i dlatego jak najszybciej chcą swe dziecko oddać pod opiekę Bożą!

Ale też – z drugiej strony – Chrztu należy odmówić, jeżeli tej wiary w rodzicach nie ma i dlatego nie gwarantują oni choćby w najmniejszym stopniu, że dziecko będzie wychowane po katolicku.

Bo to jest, moi Drodzy, ogromnie ważna sprawa: Chrzest Święty, jak każdy Sakrament, jest ze strony Jezusa darem, ale jednocześnie zadaniem. Jak każdy Boży dar. Dlatego przyjmując z Bożej ręki jakikolwiek dar, niejako automatycznie – wiem, że to słowo tu nie pasuje – zobowiązujemy się do rozwinięcia i pomnożenia tego daru. Jeżeli rodzice są przekonani do wiary i będą potem swoje dziecko w tej wierze wychowywać, to Chrztu Świętego należy udzielić. I choćby była tylko minimalna, ale realna nadzieja, że dziecko będzie jakkolwiek po katolicku wychowywane, to Chrztu można udzielić.

I nawet jeżeli dziecko potem, jako starsze, czy dorosłe, odejdzie od Boga i Kościoła, to nikogo – poza nim samym – ta sytuacja nie będzie obciążała w sumieniu, bo wierzący rodzice chcieli tę wiarę zaszczepić w dziecku, dlatego je ochrzcili, a że się im nie udało, albo dziecko samo zlekceważyło ten dar, to już zupełnie inna historia.

Jeżeli jednak nie ma zupełnie nadziei na jakiekolwiek wychowanie dziecka w wierze – Chrzest należy odłożyć! Tak stanowi prawo kanoniczne, prawo Kościoła, a ja mówię o tym dzisiaj nie tylko dlatego, że tym prawem nieco zajmuję się naukowo, ale także dlatego, że osobiście identyfikuję się z takim stanowiskiem Kościoła. Bo mam świadomość, że kiedyś przyjdzie mi, jako kapłanowi – i w ogóle: nam, duszpasterzom – przed Bogiem surowo odpowiedzieć za zmarnowane i zlekceważone Sakramenty! Za te właśnie Boże dary, które zostały udzielone, a nie zostały pomnożone, a zakopane gdzieś głęboko, w jakimś zapomnieniu lub lekceważeniu…

Oczywiście, zaraz ktoś tu powie, że odmowa Chrztu to karanie dziecka za postawę rodziców. Ale tu nie o karanie chodzi! To w ogóle nie ta kategoria myślenia, moi Drodzy! Chrzest jest znakiem wybrania, znakiem umiłowania przez Boga, jest wielkim zaszczytem – ale też jest zadaniem. Jest darem i zadaniem – jeszcze raz to podkreślmy! A jeżeli tak, to nie da się go przyjąć inaczej, jak tylko w pełnej wolności i odpowiedzialności. Człowiek jest wolny i odpowiada za swoje wybory: może przyjąć Boże dary, a może je odrzucić. Jedno i drugie potwierdza swoją postawą i swoimi czynami, stylem swego życia.

Dlatego nawet, jeżeli ktoś w kancelarii parafialnej prosi o Chrzest swego dziecka, a swoją postawą pokazuje, że nie ma żadnego związku z Kościołem i sprawy wiary zupełnie go nie interesują, wówczas Chrztu należy odmówić! A dokładniej – tak stanowi prawo – odłożyć go, aż dziecko, już w wieku nieco starszym, samo poprosi o Chrzest, żeby go potem swoim życiem rozwijać i dary w nim związane pomnażać.

Moi Drodzy, to wszystko, co tu sobie dzisiaj mówimy, musi nam uświadomić, że z Pana Boga nie można sobie drwić, nie można sobie z Niego żartować. Dlatego nie można Bożych darów – w tym Sakramentów – traktować na zasadzie: „Płacę i wymagam. Ja żądam! Ja się domagam! Ja znam swoje prawa! Co się Ksiądz czepia? Ja zaraz napiszę skargę do Kurii!” Zwłaszcza w naszych czasach, które naznaczone są – przynajmniej według mojej prywatnej obserwacji – coraz większą pretensjonalnością i postawami roszczeniowymi wśród ludzi, tego typu nastawienie co i raz jest widoczne.

Faktem też jest, że my, duszpasterze, zbyt rzadko odmawiamy udzielenia Sakramentów – w tym także pogrzebu katolickiego, który nie jest Sakramentem, ale zasada jest tu podobna – dla tak zwanego „świętego spokoju”. Właśnie dlatego, żeby uniknąć awantur w kancelarii. Jednakże, w tym momencie bierzemy także na własne barki odpowiedzialność przed Bogiem za zmarnowane lub zlekceważone Sakramenty przez ludzi, którym ich udzieliliśmy, chociaż nie należało im ich udzielać.

Dlatego nie dziwcie się, moi Drodzy, że jednak w niektórych, szczególnie jaskrawych sytuacjach, dochodzi do takiej odmowy. Nie jest to kaprys księdza! To bardziej człowiek, który domaga się Chrztu albo innego Sakramentu, nie zamierzając nim potem żyć, działa na zasadzie kaprysu. A kaprysem lub chwilową zachcianką naprawdę nie można się kierować, gdy mamy do czynienia z tak bardzo poważnymi sprawami.

Może więc warto, moi Drodzy, abyśmy te sprawy gruntownie sobie przemyśleli i we właściwy sposób o nich rozmawiali w swoich rodzinach. A dzisiaj – byłoby dobrze, gdybyśmy przypomnieli sobie, że jesteśmy ochrzczeni.

Zechciejmy to sobie w tym momencie uświadomić – i w tym kontekście raz jeszcze usłyszeć słowa z Proroctwa Izajasza: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął… I słowa Piotra z drugiego czytania: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. I wreszcie słowa samego Boga, wypowiedziane w dzisiejszej Ewangelii: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.

Moi Drodzy, to o każdym z nas! O Tobie – i o mnie! Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga! Jesteśmy przez Niego wybrani – po imieniu! To wielki zaszczyt dla nas! Jesteśmy dla Niego tak bardzo ważni!

Co to dla mnie osobiście oznacza?… Czy jest to dla mnie naprawdę ważne?…

2 komentarze

  • Dziś usłyszeliśmy w Ewangelii chyba pierwsze publiczne zapewnienie Boga Ojca w towarzystwie Ducha Świętego, że Jezus jest Synem Bożym, by uwiarygodnić na początku działalności publicznej Jezusa, Jego pochodzenie, że nie był to tylko Syn cieśli. To bardzo ważne, aby rodzice towarzyszyli swoim dzieciom nie tylko gdy są mali ale i w dorosłym ich życiu.
    Ps. Byłam na Eucharystii na której dwoje dzieci przyjęło Chrzest Święty. Kapłan , który Go udzielał w trakcie kazania uświadomił chrzestnym o ich obowiązkach na każdym etapie życie swoich chrześniaków. Tym samym przypomniał i mi o moich zobowiązaniach wobec swojego Chrześniaka jak i również wobec śp. moich Chrzestnych. Poinformował przy okazji kto może być chrzestnym a kto nie powinien i nie może nim być.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.