Czuwajmy i bądźmy trzeźwi!

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Diakon Albert Paszkowski, z którym w swoim czasie współpracowałem na Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej na Jasną Górę. Niech Mu Pan we wszystkim błogosławi.

A ja dzisiaj odwiedzę Matkę Bożą w Kodniu, aby powierzyć Jej bieżące sprawy i Was wszystkich, moi Drodzy! Błogosławionej i pięknej niedzieli Wszystkim życzę!

Wsłuchajmy się w Boże słowo – niech Pan do każdej i każdego z nas indywidualnie przez nie przemówi!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

33 Niedziela zwykła, A,

15 listopada 2020.,

do czytań: Prz 31,10–13.19–20.30–31; 1 Tes 5,1–6; Mt 25,14–30

CZYTANIE Z KSIĘGI PRZYSŁÓW:

Niewiastę dzielną któż znajdzie?

Jej wartość przewyższa perły.

Serce małżonka jej ufa,

na zyskach mu nie zbywa;

nie czyni mu źle, ale dobrze

przez wszystkie dni jego życia.

O len się stara i wełnę,

pracuje starannie rękami.

Wyciąga ręce po kądziel,

jej palce chwytają wrzeciono.

Otwiera dłoń ubogiemu,

do nędzarza wyciąga swe ręce.

Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno:

chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.

Z owocu jej rąk jej dajcie,

niech w bramie chwalą jej czyny.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.

Kiedy bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak niespodziana przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani ciemności.

Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Pewien człowiek mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».

Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».

Odrzekł mu pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów». Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

Naprawdę, słudzy ewangelicznego pana dostali bardzo wiele. To znaczy – dużą sumę pieniędzy. I to każdy. Bo nawet ten, który otrzymał jeden talent, dostał w ten sposób do dyspozycji równowartość trzydziestu czterech kilogramów złota lub srebra! To bardzo dużo!

Oczywiście, nie dostali po tyle samo. Co nie znaczy, że nie otrzymali sprawiedliwie. Słyszymy bowiem, że pan jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności… Właśnie, każdemu według jego zdolności… Wiedział zatem, ile który jest w stanie przyjąć, aby zrobić z tego dobry użytek. Każdy jednak – jeszcze raz to podkreślmy – dostał naprawdę dużo, co było znakiem wielkiego zaufania ze strony pana.

Zresztą, to zaufanie zaraz miało zostać sprawdzone, oto bowiem pan – jak tu sobie zacytowaliśmy – dał jednemu tyle, drugiemu i trzeciemu tyle, po czym zostawił ich z tymi pieniędzmi i odjechał. Nie było żadnego szkolenia, żadnego przygotowania, wprowadzania w arkana biznesu – nic. Pan dał pieniądze – i odjechał. Jakby powiedział: Radźcie sobie teraz! To Wasz czas i Wasze zadanie. I Wasza szansa jednocześnie. I co się okazało?

Okazało się, że dwaj tę szansę wykorzystali: zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Zrozumieli intencje swego pana i jego zamysł, poważnie też potraktowali zaufanie, jakim zostali obdarzeni.

A trzeci? O tym też słyszymy: Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Jak się z tego zachowania później tłumaczył, kiedy pan powrócić i zażądał zdania sprawy? Słyszeliśmy jego słowa: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność.

Można zatem powiedzieć, że nie uczynił nic złego, bo przecież ani tych pieniędzy nie zgubił, ani nie zmarnował na jakieś głupoty – na przykład, nie przepił – ani w jakikolwiek inny sposób nie umniejszył wartości kwoty. On je w całości przechował, uchronił przed kradzieżą i w stanie nienaruszonym oddał swemu panu.

A jednak, usłyszał słowa bardzo gorzkie: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów.

Widzimy więc, że został napiętnowany za to, że tych pieniędzy nie pomnożył, nie zainwestował, nic z nimi po prostu nie zrobił. Owszem, nie uczynił nic złego – ale też nic dobrego! Dlatego finał całej sprawy okazał się dla niego tragiczny. Pan zawyrokował: Sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Talent zaś, którego nie potrafił on i nie chciał pomnożyć, trafił do tego, który miał najwięcej. Skoro bowiem potrafił on zrobić dobry użytek z pięciu talentów, to i ten przypadł mu w nagrodę.

Moi Drodzy, to jest bardzo ważna nauka dla nas – w kontekście pouczenia, jakie słyszymy w drugim dzisiejszym czytaniu, w Liście Apostoła Pawła do Tesaloniczan: Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak niespodziana przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą.

Właśnie w tych ostatnich dniach roku liturgicznego rozważamy Boże słowo, które przypomina nam o ostatnich dniach naszego życia i ostatnich dniach istnienia świata. Przyjdzie bowiem taki dzień, kiedy Pan wezwie nas wszystkich na Sąd. Przyjdzie, aby zapytać, co każdy z nas zrobił z talentami, jakie od Niego otrzymał.

Bo każdy z nas otrzymał jakieś talenty – jedni takie, drudzy inne. Według zdolności i możliwości wykorzystania. Pan wie dobrze o tym, ile jesteśmy w stanie uczynić, ile z siebie dać i na co nas stać. I tego od nas oczekuje, abyśmy dali z siebie tyle, ile dać możemy.

A otrzymaliśmy bardzo dużo! Łaska Boża jest wielkim darem, talenty i natchnienia, jakie stały się naszym udziałem – to naprawdę wielki kredyt zaufania ze strony Pana! Ale to nie wystarczy do osiągnięcia zbawienia! Pan bowiem wyraźnie domaga się od nas pomnożenia tych talentów! Domaga się od nas współpracy ze swoją łaską! Nie wystarczy, że zachowamy w sercu, we wspomnieniach, fakt obdarowania przez Pana.

Nie wystarczy, jeśli na Sądzie Bożym powiemy, że – owszem – otrzymaliśmy bardzo dużo i codziennie o tym myśleliśmy, pamiętaliśmy o tym i byliśmy za to wdzięczni. To nie wystarczy! Pan bowiem zapyta nas, co z tą Jego łaską zrobiliśmy? Jak pomnożyliśmy to dobro, które On w nas zainwestował? Na ile nasze życie stało się lepsze, bardziej święte, ile dobra uczyniliśmy innym?…

Za wzór takiego właśnie należytego wykorzystania talentów, zdolności i w ogóle łask i natchnień Bożych, liturgia słowa stawia nam dziś niewiastę dzielną – jak ją określa Księga Przysłów w dzisiejszym pierwszym czytaniu. O tejże niewieście słyszymy, że serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce.

Dlatego trudno się dziwić, że już w drugim zdaniu wspomnianego tekstu słyszymy, iż jej wartość przewyższa perły. Tak, jej wartość jest nieoceniona – i to nie ze względu na jakiś jej zewnętrzny blask czy wdzięk. Wprost przeciwnie, Autor Księgi Przysłów stwierdza: Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana. To jest jej największą wartością – że mądrze wykorzystuje dary, jakie otrzymała od Pana! I że codziennie czyni dobro swemu mężowi, swojej rodzinie i wszystkim, których spotka, a którzy wyciągną do niej rękę, z prośbą o pomoc.

To jest właśnie postawa, jakiej Apostoł Paweł oczekuje od Tesaloniczan, gdy pisze: Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Z jednej strony, stwierdza, że nie są synami ciemności, że nie powinni dać się zaskoczyć. Z drugiej jednak strony, ma świadomość, że człowiek jest tylko człowiekiem i bardzo łatwo jest w stanie uśpić swoją czujność, swoją gotowość i aktywność w dobrem. Stąd to mocne wezwanie: Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Trzeźwi może nawet nie w tym znaczeniu, że wolni od upicia alkoholem czy innymi środkami odurzającymi – chociaż zapewne też – ale po prostu: trzeźwo myślący! I czyniący to, co czynić należy. Wykorzystujący talenty i łaski, jakie dał Pan. I wykonujący te zadania, które niesie codzienność, a które po prostu trzeba uczciwie wykonać.

Tak, jak wykonywała je «niewiasta dzielna» z dzisiejszego pierwszego czytania, a jak wykonuje je tyle niewiast dzielnych w naszych rodzinach – naszych mam i żon, które nie mają czasu na rozmyślanie o różnych mało ważnych sprawach, bo trzeba tyle zrobić w domu i wokół domu: i o rodzinę zadbać, i ugotować, i uprać, i posprzątać… Taka zwykła codzienność, którą wszyscy podejmujemy, a która – jeśli jest przeżywana w stałej łączności z Bogiem – przynosi błogosławione owoce na wieczność.

Bo te talenty, które Pan nam dał, a które my pomnażamy codzienną modlitwą i pracą, stają się naszym bogactwem na wieczność. O takie bowiem bogactwo najbardziej chodzi w dzisiejszym Bożym słowie. Owszem, uczciwą pracą powinno się także pomnażać doczesny dobrobyt, mamy bowiem prawo za uczciwą pracę – otrzymać uczciwe wynagrodzenie, aby zapewnić bezpieczny byt swojej rodzinie. Ideałem życia chrześcijańskiego wcale nie jest życie w nędzy – nie na tym polega ewangeliczne ubóstwo.

To, że tylu ludzi na świecie żyje w nędzy, poniżej minimum socjalnego, to już zupełnie inna sprawa. Ale tak nie musi być – i tak nie powinno być. Jest to właśnie potwierdzeniem tego, że ludzie nie robią dobrego użytku z talentów, jakimi obdarzył ich Pan. Wszyscy mamy prawo do godnego życia. Natomiast, nie to jest celem naszych dążeń – nie troska tylko o ten byt materialny.

My mamy przede wszystkim gromadzić skarby na wieczność. Pomnażać talenty, otrzymane od Pana i współpracować z Jego łaską, rozwijać wszelkie dobre natchnienia, aby zasłużyć na wieczne zbawienie. O tym mamy ciągle myśleć i tego pragnąć. Podejmując codzienne czynności i dokonując codziennie tak wielu moralnych wyborów, zawsze mamy sobie odpowiadać na pytanie, czy to, co teraz robimy lub zamierzamy zrobić – to będzie krok w kierunku Nieba, czy raczej w przeciwnym?… W każdej chwili naszego życia, w każdej sytuacji, w jakiej stawia nas Pan – tym przede wszystkim powinniśmy się kierować.

Otrzymaliśmy tyle łask i pomocy z Nieba – i ciągle otrzymujemy, na modlitwie i w Sakramentach – aby osiągnąć zbawienie, aby stawać się coraz lepszymi ludźmi, aby coraz bardziej pomnażać w sobie dobro, miłość, wiarę, nadzieję… To wszystko możemy – jeśli tylko chcemy!

Pomnażajmy zatem talenty, jakie dał nam Pan! Jesteśmy Jego przyjaciółmi i Jego uczniami. Nie jesteśmy – jak mówi dziś Święty Paweł – synami nocy ani ciemności. Jesteśmy synami światłości i synami dnia.

Dlatego nie śpijmy, nie marnujmy czasu, nie marnujmy szans, danych od Boga. Myślmy trzeźwo, róbmy swoje, ufajmy Panu, bądźmy z Nim w stałym kontakcie. A On – niech nas błogosławi i wspiera!

5 komentarzy

      • Nie zgadzam się z takim przekazem! Nie zgadzam się! Żadnego światła? Żadnej nadziei? To po co nasza modlitwa? Po co nasza ufność, składana codziennie w Bogu? I co zrobić z tymi słowami Jezusa, w których zachęcał nas do trwania przy Nim, jeżeli wszystko na głowę się wali? Czy te rzesze ludzi, którzy szczerze codziennie wołają do Pana i ofiarują Mu swoje życie – nie mają prawa do żadnej nadziei?
        Proponuję w zamian to przesłanie: https://www.youtube.com/watch?v=6em–NGIYKY
        xJ

        • A dlaczego żadnej nadziei i żadnego światła? Wręcz przeciwnie, nadzieja w Bogu, w modlitwie. Człowiek bardzo często działa odwrotnie, niż Duch Św., który z każdego zła jest w stanie wyprowadzić dobr, a człowiek odwrotnie – każde dobro jest w stanie obrócić w zło. I to, że jesteśmy tego świadkami teraz nie jest przecież czymś nadzwyczajnym, bo tak było od początku ludzkości …

          • Zgadzam się z tym w pełni! Mój wpis natomiast był reakcją na wypowiedź Księdza Glasa, którą w linku zaproponował Dasiek. Z tej wypowiedzi zionęło strasznym pesymizmem i… dość krzywdzącymi wypowiedziami na temat Jana Pawła II. Niezależnie od wypowiedzi Księdza Glasa, Ksiądz Robert Skrzypczak, w homilii, do której ja zamieściłem link, wypowiada się także na ten temat, ale w jakże inny sposób. Jakby odpowiadał Księdzu Glasowi, chociaż zapewne jego opinii nie słyszał. Tego właśnie dotyczyły moje pytania, jakie postawiłem we wcześniejszej swojej wypowiedzi.
            Pozdrawiam serdecznie!
            xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.