Pierwsze czyny podejmij!

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Edmund Szarek, były Dziekan Dekanatu łaskarzewskiego, a przed laty – Proboszcz Parafii w Serokomli, gdzie przez rok mieszkałem, w czasie swoich studiów prawa kanonicznego na KUL.

Urodziny natomiast przeżywa Ksiądz Marcin Komoszyński, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a niegdyś należący także do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Obu Kapłanom życzę obfitości Bożego błogosławieństwa i ciągłego powracania do pierwszej kapłańskiej gorliwości – o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie.

Moi Drodzy, dzisiaj w liturgii Kościoła zasadniczo mamy dzień powszedni – Poniedziałek 33 Tygodnia zwykłego. Jednak w kilku Diecezjach jest to dzień wspomnienia Matki Bożej Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia. Takie wspomnienie jest też dzisiaj w mojej rodzinnej Parafii, w której jest to także dzień odpustu.

Dlatego otaczam modlitwą tę Wspólnotę, aby kult Miłosierdzia Bożego, który jest w niej bardzo żywy – także z tej racji, iż jest to Parafia pod wezwaniem Chrystusa Miłosiernego – stale ożywiał serca wszystkich jej Członków. Z tego też powodu, w rozważaniu nawiązuję do tego wspomnienia.

Wczoraj natomiast – zgodnie z wcześniejszą obietnicą – w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego, o godzinie 20:00, sprawowałem Mszę Świętą dziękczynną, z racji dziesiątej rocznicy powstania naszego forum. Otaczałem modlitwą całą naszą blogową Rodzinę. I modliłem się – wraz z Uczestnikami Mszy Świętej – o to, by to dzieło trwało tak długo, jak sam Pan będzie tego chciał. Aby służyło Jego chwale i duchowemu pożytkowi wszystkich, jakkolwiek z tym dziełem związanych.

Moi Drodzy, teraz zapraszam do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem, aby Duch Święty pomógł nam odkryć, co Pan konkretnie do mnie dzisiaj mówi.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 33 Tygodnia zwykłego, rok II,

16 listopada 2020.,

do czytań: Ap 1,1–4;2,1–5a; Łk 18,35–43

CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem, i wysławszy swojego anioła, oznajmił przezeń za pomocą znaków słudze swojemu Janowi. Ten poświadcza, że słowem Bożym i świadectwem Jezusa Chrystusa jest wszystko, co widział. Błogosławiony, który odczytuje i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska.

Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji: Łaska wam i pokój od tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem.

Usłyszałem Pana mówiącego do mnie: „Aniołowi Kościoła w Efezie napisz: To mówi Ten, który dzierży w prawicy swej siedem gwiazd, Ten, który się przechadza wśród siedmiu złotych świeczników: «Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są, i żeś ich uznał za kłamców. Ty masz wytrwałość: i zniosłeś wiele dla imienia mego – niezmordowany.

Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij»”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.

Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”

Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie.

A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”

Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”.

Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”.

Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

W ostatnie dni roku liturgicznego wczytujemy się w ostatnią Księgę Nowego Testamentu i ostatnią Księgę Pisma Świętego – w Apokalipsę Świętego Jana Apostoła. Jest to opis objawień, które otrzymał on na wyspie Patmos, dokąd został karnie zesłany z Efezu, w roku 95, za rządów cesarza Domicjana.

Adresatami Księgi są chrześcijanie z Azji Mniejszej, nad którymi Apostoł sprawował duchową opiekę właśnie z Efezu. Dotknięci prześladowaniami ze strony imperium rzymskiego, chrześcijanie potrzebowali duchowego wsparcia i nadziei. I właśnie taką rolę miała spełnić ta Księga, ukazująca w tajemniczych obrazach losy Kościoła – aż do końca czasów.

Prawdą zasadniczą, która przebija z całości Księgi, jest ta, że Jezus nigdy nie opuści swego Kościoła i ostatecznie zatriumfuje. Dlatego chrześcijanie nigdy nie powinni tracić nadziei, a póki co – w warunkach, w jakich przyszło im żyć – mają o Chrystusie świadczyć całym swoim życiem i wszystkim, co robią, czego się podejmują. Jak się wydaje – zasadniczo wywiązywali się oni z tego zadania.

Dzisiaj słyszymy, jak o tym pisze Jan do Anioła Kościoła w Efezie, czyli do Biskupa tej Wspólnoty, a jednocześnie – do wszystkich jej członków. Pisze tak: Aniołowi Kościoła w Efezie napisz: To mówi Ten, który dzierży w prawicy swej siedem gwiazd, Ten, który się przechadza wśród siedmiu złotych świeczników: «Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są, i żeś ich uznał za kłamców. Ty masz wytrwałość: i zniosłeś wiele dla imienia mego – niezmordowany. Można by powiedzieć: o to właśnie chodzi! Tak powinno być! I tak jest!

Ale – nie do końca… Na tym pięknym i spójnym obrazie pojawia się bowiem rysa, o czym Apostoł tak pisze: Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij.

Nie zapominajmy, że nie są to słowa Jana, ale te, które usłyszał w objawieniu, zatem – słowa samego Chrystusa! A to już jest bardzo zobowiązujące, bo nie ma wątpliwości, iż są to słowa prawdziwe. Gdyby bowiem były to słowa jedynie Jana, to można by powiedzieć, że może nie ma on dobrej orientacji w temacie, może mu nie przekazano precyzyjnych informacji o tym, co się w danej Wspólnocie dzieje, a może też trochę przesadza w tym, co pisze…

Jednak, skoro mówi to Pan, to jest absolutna pewność, że dokładnie wie, co mówi. Taki jest właśnie obraz Wspólnoty chrześcijan w Efezie. Jest tam dużo dobra, dużo powodów do dumy i radości, ale – niestety – są też niedociągnięcia, które trzeba poprawić. Właśnie po to, aby szczególnie w tych trudnych warunkach, w jakich przyszło im żyć, a więc wśród prześladowań – ich świadectwo było pełne i przekonujące.

Dlatego – jak słyszymy – mają powrócić do pierwotnej miłości, czyli tej pierwszej gorliwości i zapału, jakimi zapewne ich postawa charakteryzowała się zaraz po nawróceniu. Nie był to oczywiście jedynie problem ówczesnych chrześcijan w Efezie. To był i jest problem chrześcijan wszystkich czasówtakże nasz dzisiaj – że początkowy zapał i entuzjazm jakoś przygasa, przysypany kurzem codzienności, zmęczenia, czy pośpiechu, w jakim żyjemy na co dzień…

Stąd też dzisiejszego wezwania Jezusa, skierowanego przez Jana, nie możemy traktować jako historycznego zapisu sprzed dwóch tysięcy lat, ale jako bardzo aktualne wezwanie, skierowane do nas: to my, chrześcijanie obecnych czasów, żyjący w tym naszym «tu i teraz», mamy powracać do pierwszej miłości, do pierwotnej gorliwości, do tego zapału, który pamiętamy jeszcze z dzieciństwa…

I nie chodzi tu bynajmniej o podejście infantylne, ale o dziecięcą szczerość, bezpretensjonalność i ten zapał, który każe dziecku iść „na całość” w każdej sprawie, za jaką się zabiera. Dziecko bowiem nie kalkuluje i nie kombinuje, jak dorośli, tylko szczerze myśli i szczerze mówi, co myśli. I całe serce angażuje w to, czym się zaabsorbuje.

Takiej właśnie wiary dzisiaj potrzeba nam, często ospałym, a nieraz także zalęknionym chrześcijanom dwudziestego pierwszego wieku.

Takiej wiary, jakiej przykład dał niewidomy z dzisiejszej Ewangelii, którego zupełnie nie obchodziło, że jego krzyk nie podoba się tym, którzy szli na przedzie, gdyż uznali oni zapewne, że nie wypada się tak wydzierać i zwracać na siebie uwagę. Zwłaszcza, kiedy się jest człowiekiem, żyjącym na marginesie społeczności, a oto nagle chce się być w centrum uwagi.

Niewidomy jednak nie zważał na te reakcje – on wiedział, że Jezus jest blisko i że On może mu pomóc. Tylko On! Dlatego tak bardzo prosił o tę pomoc. I ją otrzymał. Jezus wyraźnie stwierdził: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła!

Moi Drodzy, kiedy nam będzie, albo już jest ciężko – z jakiegokolwiek powodu – i nasza wiara będzie słabnąć, a modlitwa będzie się stawała jedynie schematem i tradycją, wówczas trzeba nam się odwołać do dzisiejszej liturgii Słowa i wziąć sobie do serca wskazania, jakie daje nam Pan! Po to, by jasno sobie uświadomić, że poza Nim – nie ma dla nas pomocy i ratunku! Tylko w Nim cała nasza nadzieja!

Dlatego ze wszystkim i zawsze – tylko do Niego mamy się zwracać! Z taką gorliwością i szczerością, z jaką dziecko zwraca się ze swoimi małymi – wielkimi! – problemami do swoich rodziców.

Pomocą w realizacji takiej postawy niech nam będzie przykład i wstawiennictwo Matki Najświętszej, której oddajemy dzisiaj cześć w Jej Wizerunku Ostrobramskim, a którą czcimy jako Matkę Miłosierdzia.

Zarówno czczony przez nas dzisiaj cudowny obraz Matki Bożej, jak i kaplica, w której się mieści, oraz sama Ostra Brama mają bogatą historię, ściśle wiążącą się z historią rozbudowy Wilna. Na przełomie XV i XVI wieku postanowiono otoczyć je murem obronnym. Powstało dziewięć bram miejskich, z których jedna – jedyna zachowana do naszych czasów – nosiła nazwę Miednickiej, inaczej Krewskiej. Nieco później przyjęła się inna nazwa bramy – Ostra.

Zgodnie z tradycją na bramach obronnych zawieszano święte obrazy. Ostra Brama po obu jej stronach również miała własne obrazy, które po pewnym czasie uległy zniszczeniu. Jednym z tych obrazów był wizerunek Matki Bożej, odbierający już od XVI wieku cześć wiernych. Gdy pierwotny obraz uległ zniszczeniu, zastąpiono go nowym, który także zasłynął łaskami i został ukoronowany w roku 1927.

Kult Matki Bożej z Ostrej Bramy jest ogromny i niezrównany w swej sile. Wyraźne jego wzmożenie nastąpiło w pierwszej połowie XVIII wieku, a następnie – po rozbiorach Polski. W 1993 roku modlił się w kaplicy w Ostrej Bramie Jan Paweł II. Ofiarował wtedy Matce Najświętszej złotą różę. Kult Matki Bożej Ostrobramskiej jest ciągle żywy i obecny nie tylko na terenie Litwy, ale także w sąsiednich krajach.

Ostra Brama wiąże się również w istotny sposób z kultem Miłosierdzia Bożego. Obraz Miłosierdzia Bożego został namalowany w Wilnie i wystawiony publicznie właśnie w Ostrej Bramie – w dniach od 26 do 28 kwietnia 1935 roku. Tu też Święta Faustyna Kowalska miała wizję triumfu obrazu Miłosierdzia Bożego.

Niech wstawiennictwo Matki Miłosierdzia wyprosi nam łaskę i miłosierdzie Pana w naszym codziennym zmaganiu się o stałe powracanie do pierwotnej miłości i gorliwości chrześcijańskiej.

2 komentarze

  • W niedługim czasie kolejny człowiek z Ewangelii, dzisiejszy niewidomy spod Jerycha wykazuje się determinacją, odwagą, nieustępliwością w błaganiu, wołaniu o pomoc. To świadczy, że my współcześni ludzie wiary nie możemy być ospali, wycofani, bez życia, energii i ducha, bo nasz wróg szatan nie śpi , szatan krzyczy, wrzeszczy, atakuje więc nie wystarczy się nam „okopać ” w swoim domu, w swojej bezpiecznej twierdzy, w swoim myśleniu ” co mnie obchodzi świat „. Musimy przyoblec zbroję wiary, nadziei i miłości i wyruszyć w ten świat, tam gdzie żyjemy z różańcem w dłoni, z modlitwą na ustach, z Jezusem w sercu i głosić naszym życiem, że Bóg jest naszym Panem i do Niego należeć chcemy.
    Boże usłysz nasze wołanie…., Jezu wysłuchaj naszej modlitwy…., Duchu Święty daj męstwo…., Matko Miłosierdzia wstawiaj się za ludem udręczonym… Amen.

    • Słuszne spostrzeżenie: w tym trudnym czasie liturgia Kościoła stawia nam przed oczy ludzi wytrwałych w modlitwie. To bardzo czytelny znak.
      A końcową modlitwę Anny czynię także swoją i dopowiadam swoje: Amen.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.