Dusza w „trybie czuwania”…

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Bardzo dziękujemy za przesłanie nadziei, które płynie do nas z Bożego słowa!

A oto dzisiaj ostatni dzień roku liturgicznego. Jutro już rozpoczynamy Adwent. Ksiądz Leszek pomaga nam zamknąć ten rok swoim bardzo ważnym i potrzebnym przesłaniem. Prawdę powiedziawszy, widzę w nim kontynuację wczorajszego rozważania Księdza Marka. Obu moim Współautorom serdecznie dziękuję!

Wzywajmy zatem teraz mocy i światła Ducha Świętego, aby pomógł nam odkryć to jedyne i szczególne przesłanie, z jakim Pan zwraca się w dzisiejszym swoim Słowie do każdej i każdego z nas.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 34 Tygodnia zwykłego, rok II,

28 listopada 2020.,

do czytań: Ap 22,1–7; Łk 21,34–36

CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Anioł Pański ukazał mi rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka. Pomiędzy rynkiem Miasta a rzeką, po obu brzegach, drzewo życia, rodzące dwanaście owoców, wydające swój owoc każdego miesiąca, a liście drzewa służą do leczenia narodów. Nic godnego klątwy już odtąd nie będzie. I będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy Jego będą Mu cześć oddawali. I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego na ich czołach. I odtąd już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków.

I rzekł mi: „Te słowa wiarygodne są i prawdziwe, a Pan, Bóg duchów proroków, wysłał swojego anioła, by sługom swoim ukazać, co musi się stać niebawem. A oto niebawem przyjdę. Błogosławiony, kto strzeże słów proroctwa tej księgi”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

W dzisiejszej Ewangelii widzimy zatroskanego Chrystusa, który mówi: Uważajcie! Uważajcie na siebie! W tych słowach kryje się niesamowita miłość i troska o człowieka…

Myślę że każdy z nas pamięta sytuacje, w których to Rodzice – jak wychodziliśmy z domu – mówili do nas: „Uważaj na drodze!”; „Uważaj, żeby się nie przeziębić!”; „Uważaj na siebie!” Oni mieli na myśli nasze życie doczesne, bo zawsze było i jest niebezpieczeństwo, że można je utracić…

Ale Jezus mówi nam dziś nie o utracie życia doczesnego, a o niebezpieczeństwie utraty życia wiecznego! Mamy uważać na siebie, bo nie znamy dnia ani godziny, kiedy staniemy przed Bogiem i będziemy musieli zdać sprawę z naszych dokonań, życiowych wyborów i zachowań.

Spróbujmy poczuć się adresatami powyższych słów… Zauważmy też, że Jezus w Ewangelii zachęca nas do czuwania. Czuwajcie – to znaczy bądźcie ludźmi nadziei i zdobywajcie to, co Pan Bóg człowiekowi przyobiecał… Ale czuwać – to także znaczy: przestrzegać pewnych zasad i reguł, abyśmy nadmiernie, bez krytycyzmu, nie pochłaniali tego, co jest wokół nas; aby nasze serca nie były obarczone niepotrzebnymi ciężarami. Czuwanie determinuje w nas siłę do nieustannie szukania i odkrywania tego, co jest wolą Bożą; tego, co jest mądre, co przemienia myśli i pragnienia…

Jezus wystarczająco wiele razy pokazał mi i Tobie, że kocha nas nad życie i pokornie czeka na odpowiedź… A odpowiedzią jest zawierzenie, czuwanie i modlitwa.

Zawsze, kiedy mamy problem, kiedy „sprawy z wczoraj” zajmują nasz umysł; albo też stres, inni ludzie, czy różne sprawy doczesne zaczynają mocno ciążyć, a ciało nie ma już siły dźwigać tego balastu – to właśnie wtedy postawa nieustannej modlitewnej czujności wleje w nasze serca pokój i nadzieję. Wtedy nie będziemy się lękać tego, co będzie jutro, za kilka miesięcy, czy lat.

Bo my naprawdę jesteśmy powołani do kochania Boga i zaufania Mu całym sercem, duszą i ciałem. Dlatego ważne jest, abyśmy nie zmarnowali żadnej sekundy naszego życia, abyśmy nie zatracili w sobie smaku życia…

Jako Ksiądz, często słucham ludzkich historii, naznaczonych wielkim bólem i cierpieniem… Często są to osobiste i rodzinne zranienia i tragedie… I zastanawiam się, czy ci ludzie w takiej sytuacji całym sercem wzdychają do Boga, czy sercem i myślą są zjednoczeni z Jezusem?… Czy oddają te trudne relacje i sprawy Jezusowi?… Czy ufają Mu tak naprawdę?…

Kiedyś przeczytałem, że statystyczny człowiek w ciągu dnia dziewięćdziesiąt dziewięć procent swego czasu przeznacza na myśli o sprawach doczesnych, jedzeniu, piciu, ubraniu, dzieciach, rachunkach, obowiązkach służbowych, natomiast tylko jeden procent poświęca Panu Bogu! A przecież Chrystus powiedział jasno: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja Was pokrzepię.

Jakże ważne jest, abyśmy rozmawiali z Jezusem o swoich problemach, zniewoleniach, uzależnieniach, braku wewnętrznej wolności; o wszystkich swoich wyborach, które nie pozwalają nam w pełni żyć…

Ciągle brakuje nam tej świadomości i ufności, że modlitwa działa cuda, że pomaga nieustannie rozeznawać prawdziwe nasze postawy i oczyszczać się ze złych zachowań. Tak, to prawda, czasem jest się trudno modlić, bo przychodzi cierpienie, wszystko wokół przygniata… Ale wtedy trzeba wołać o pomoc, może krótkimi aktami strzelistymi: „Jezu ratuj!”; „Jezu pomóż!”; „Oddaje Ci się cały!”; „Dziękuję Ci!”

Bez modlitwy, niestety, wpadamy w pułapki trosk doczesnych i jesteśmy obarczeni niepotrzebnymi ciężarami, a nasze życie duchowe naznaczone jest rutyną i zmęczeniem.

Zastanów się, jak wygląda dziś Twoja relacja z Bogiem i pamiętaj, że kiedyś przed Nim staniesz… Czuwaj i módl się w każdym czasie, abyś na końcu swych dni mógł stanąć przed Synem Człowieczym z sercem czystym i pełnym miłości.

Święty Ignacy z Loyoli tak mówił: „Każda modlitwa, która nie trwałaby dwadzieścia cztery godziny na dobę, byłaby za krótka”, natomiast Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział w Fatimie, że najistotniejszą treścią Orędzia fatimskiego jest wezwanie, aby „modlić się, modlić się i jeszcze raz – modlić się!” (13 maja 1982.). W ten sposób Papież przypomniał, że człowiek oraz naród, który się modli, jest zjednoczony z Bogiem, a więc ma największy skarb i nie musi się lękać przyszłości.

Ustaw” swoją duszę na „tryb czuwania… Czuwajmy przy Nim dwadzieścia cztery godziny na dobę!

A oto świadectwo o mocy modlitwy:

https://www.youtube.com/watch?v=iyvme47ksZ0

14 komentarzy

  • Załączony filmik (zakładam ze opowiedziana historia jest prawdziwa) nie pozostawia złudzeń, większość z nas, uważajacych się za chrześcijan prowadzi życie cielesne a nie głównie duchowe. Film pokazuje, jak traktujemy Boga, tzn olewamy Go niemiłosiernie! Nieudolnie się modlimy, nie trwamy w Nim, lecz wybiórczo korzystamy co jakis czas z Darów które codziennnie chce nam ofiarować np. w Sakramentach. Skąd nagle wziął się tajemniczy elegancki pan, który nie odpowiadał na pytania, tylko się uśmiechał? Już wcześniej, główna bohaterka zapragnęła spędzać dzien i noc z Panem Jezusem, nie kalkulując „Boże jesli istniejesz, daj mi szczęscie, wyzwolenie, a ja w ze swojej strony zaproponuję Ci to czy tamto i oboje bedziemy zadowoleni”. Ona wszystko zawierzyła Ciału Chrystusa. Zyskała wszystko. Jezus przyszedł do niej osobiście. Często marzę o takim spotkaniu, ale zamiast w tym trwać, „wychodzę niepotrzebnie do świata”.

  • Jeden percent czy to tak mało?.Dla nie których naprawdę mało dla innych bardzo dużo a jeszcze inni chcieli by chociaż ofiarowac ten jeden percent a nie umieja.Świadectwo jak bajka jakas nie realna.

    • hmm…nierealne?, to takie nasze myślenie, ze nierealne, bo brak w nas ufności…i nie wierzymy w to, ze Pan Bóg może tak wielkich rzeczy dokonać…Ze z każdej nawet najbardziej zagmatwanej sytuacji jest wyjście.a .ja wierzę ze realne, bo dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych…

      • Ja jednak stawiam bardziej na ufnosc samej sobie i temu,że dam radę sobie sama fakt wątpie czasem jak każdy człowiek,ale ostatnio też zaczynam stwierdzac fakt,że skoro z czyms sie dałam rady to widać tak po prostu miało być.

          • Bardzo ciekawa dyskusja. Myślę, że może jednak warto zaufać Jezusowi, nie sobie. Zdać się na Niego – i niech On prowadzi. Tak, jak sam zamierza.
            A historia – rzeczywiście jest niesamowita. Nie zapominajmy jednak, że oprócz tego filmiku jest jeszcze ciekawe rozważanie Księdza Leszka, do którego warto się odnieść…
            xJ

  • Tak w sumie przeczytalam całe słowko Ks.Leszka przed pracą i tak odniosłam się do tylko procnta bo puki co na nic inneg mnie osobiscie nie było stać.

    • Przyjmując średni czas kiedy się nie śpi czyli 16 godzin, wychodzi że 1% to niecałe 10 minut. Myślę że to dobry wynik dla … przedszkolaka. Tak, tak. Dla osoby wierzącej, jakby nie liczyć, musi wyjść 100%. Kontemplacja poranna 6%, Różaniec (tajemnice na dany dzien) 3%, Koronka 1%, Wieczorny rachunek sumienia z krótką modlitwą 1%, Akty strzeliste przez cały dzien 1% a zatem wychodzi 12%…jakoś mało.. Bóg nie zasługuje na więcej? Jasne że zasługuje. Z kolei całą 8 godzinną pracę, czyli aż 50% czasu możemy dorzucić do tego spędzonego z naszym Panem, o ile wykonujemy ją sumiennie, rzetelnie, należycie – po prostu na Jego chwałę. Reszta to obowiązki domowe, rodzinne, średnio ok. 2,5 godz. (16%) – a to przecież też polecenie od Pana, by w tej przestrzeni okazać solidnosć. Zostaje około 20% na tzw czas wolny. Ale czemu nie spędzić go z ukochaną Osobą ? 🙂

    • Przecież cały dzień modlitwy nie musi być na kolanach i odmawianiu kolejnych i kolejnych, bo to niemożliwe. Ale modlitwa, to jest ciągłe myślenie o Bogu i odnoszenie się do Niego….to może uśmiech z głową zadartą do góry i krótki akt strzelisty…to powiedzenie Dziękuję Ci Boże za to….za tamto …za coś co się w tej chwili wydarzyło.. , to myśli skierowane ku Bogu…nawet w pracy, czy na spotkaniu przy kawie……..W życiu jest tak, że jak kochamy drugiego człowieka, to ciągle o tej osobie myślimy….To dlaczego nie myśleć o Bogu ?

  • Ja natmiast uważam, że Bóg to nie buchalter i nie bawi się w procenty, tak jak i nie waży ilości skwarków w piątkowym poście (tak, tak – tego typu wyliczenia również bywały 😉 ). W dzisiejszym świecie zaburzonej relacji człowieka z Bogiem każdy rodzaj zwrócenia swojego serca i swoich myśli w jego kierunku już jest czymś ważnym i istotnym na drodze zbawienia. Niedawno mieliśmy czytania o talentach – o tym przede wszystkim pamiętajmy w naszym codziennym życiu, nie marnując na swojej ścieżce życia ani Bożych darów, ani czasu, który nam dano. Bóg działa w życiu tu i teraz, działa w wiecie, który stworzył i wg zasad które stworzył – w przypadku dużych problemów, czekanie z założonymi rękami na cud i kompletnym nieporozumieniem i niezrozumieniem Boga, nawet jeśli będzie się spędzać na modlitwie 24/24, to przy braku innego działania żadnego problemu się nie rozwiąże – Bóg lubi aktywność 🙂

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.