Katarzyna – łagodna, acz stanowcza!

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Siostra Paula Bronisz, pochodząca z mojej pierwszej Parafii, gdzie znałem Ją jako Agnieszkę, gdy angażowała się w działalność Wspólnoty młodzieżowej.

Urodziny przeżywa dziś także Kamil Krupa, za moich czasów – Lektor w Celestynowie.

Życzę Wszystkim dzisiaj świętującym, by starali się wciąż wzmacniać swoją osobistą przyjaźń z Jezusem! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan – w swoim Słowie i przez przykład Patronki dnia dzisiejszego – konkretnie do mnie mówi? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się do mnie? Duchu Święty, pomóż do odkryć i w życiu zastosować!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Świętej Katarzyny Sieneńskiej, Patronki Europy,

29 kwietnia 2021.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: 1 J 1,5–2,2; Mt 11,25–30

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Najmilsi: Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.

Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.

Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.

Patronka dnia dzisiejszego, Katarzyna Benincasa, urodziła się w Sienie, w roku 1347. Już od najmłodszych lat pragnęła doskonałości: jako kilkuletnia dziewczynka była przeniknięta duchem pobożności. Wspierana Bożą łaską, w wieku lat siedmiu złożyła Bogu w ofierze swoje dziewictwo. Kiedy zaś miała lat dwanaście, doszło po raz pierwszy do konfrontacji z matką, która chciała, by Katarzyna wiodła życie takie, jakie wiodły wszystkie jej koleżanki, a więc korzystała z przyjemności, jakich dostarcza młodość. Katarzyna jednak marzyła o całkowitym oddaniu się Panu Bogu.

I dlatego to właśnie wbrew woli rodziców obcięła sobie włosy i zaczęła prowadzić życie pokutne. Zamierzała najpierw we własnym domu uczynić sobie pustelnię. Kiedy jednak to okazało się niemożliwe, swoje serce zamieniła na zakonną celę. Tu była jej Betania, w której spotykała się na słodkiej rozmowie z Boskim Oblubieńcem. Z miłości dla Chrystusa pracowała nad swoim charakterem, okazując się dla wszystkich życzliwą i łagodną, skłonną do usług. W woli rodziców zaczęła upatrywać wolę ukochanego Zbawcy.

Pomimo wielu trudności ze strony rodziny, w 1363 roku wstąpiła do grona tercjarek dominikańskich w Sienie i prowadziła tam surowe życie. Modlitwa, pokuta i posługiwanie trędowatym wypełniały jej dni. Jadła skąpo, spała bardzo mało, gdyż żal jej było godzin nie spędzonych na modlitwie. Często biczowała się do krwi. W wieku lat dwudziestu była już osobą w pełni ukształtowaną, wielką mistyczką. Pan Jezus często ją nawiedzał – sam lub ze swoją Matką. Katarzyna stała się Jego posłanką.

Zaczęła przemawiać i pisać listy w imieniu Chrystusa do najznakomitszych osób ówczesnej Europy, tak duchownych, jak i świeckich. Skupiła ponadto przy sobie spore grono uczniów – elitę Sieny – dla których była duchową mistrzynią i przewodniczką. Wspierana nadzwyczajnymi darami Ducha Świętego i posłuszna Jego natchnieniom, łączyła w swoim życiu głęboką kontemplację tajemnic Bożych w „pustelni swojego serca” – z różnorodną działalnością apostolską. Z przemyśleń i duchowych przeżyć zrodziło się jej zaangażowanie w sprawy Kościoła i świata.

Pełna gorącej miłości do Boga i bliźniego, przyczyniła się do utrwalenia pokoju pomiędzy miastami, stawała mocno w obronie praw i wolności Papieża Grzegorza XI, którego przekonała do powrotu do Rzymu z niewoli aviniońskiej. Popierała ponadto odnowę życia chrześcijańskiego. Jej dzieła zawierają głęboką doktrynę i są pełne ducha Bożego. Zmarła z wyczerpania w roku 1380. Papież Paweł VI ogłosił ją Doktorem Kościoła, a Jan Paweł II – w roku 1999 – Współpatronką Europy.

A oto mały fragment jej bogatych przemyśleń, dotyczących w tym przypadku Opatrzności Bożej, a zapisanych w „Dialogu”, zamieszczonych zaś w dzisiejszej brewiarzowej Godzinie czytań:

O wieczne Bóstwo, wiekuista Trójco! Ty sprawiłaś, że przez zjednoczenie z Bożą naturą Krew Twojego Jednorodzonego Syna nabrała takiej ceny. Ty, Trójco wieczna, jesteś morzem głębokim, w którym im więcej szukam, więcej znajduję, a im więcej znajduję, tym więcej Cię szukam. Ty w nienasycony sposób nasycasz duszę; w Twojej głębokości tak nasycasz duszę, że zawsze pozostaje ona złakniona Ciebie, Trójco wieczna, i pragnie ujrzeć Ciebie, Światłości, w Twoim świetle.

Zakosztowałam i światłem mojego umysłu w świetle Twoim ujrzałam Twoje przepastne głębiny, Trójco wieczna, i piękno Twojego stworzenia. A oglądając siebie w Tobie, ujrzałam, że jestem Twoim obrazem. Bo ze swej mocy, wiekuisty Ojcze, i mądrości, którą jest Syn Twój Jednorodzony, udzieliłeś mi; a Duch Święty, który od Ciebie i od Syna pochodzi, dał mej woli zdolność kochania Ciebie.

Ty, wiekuista Trójco, jesteś Stwórcą, a ja stworzeniem. W odrodzeniu, którego dokonałeś we mnie przez Krew Syna Twego Jedynego, ujrzałam, że rozmiłowałeś się w piękności swojego stworzenia.

O przepaści, o Trójco Boska i wieczna, o morze głębokie! Cóż mogłeś mi dać więcej nad siebie samego? Jesteś ogniem, który zawsze płonie i nie gaśnie nigdy. Jesteś ogniem, który swoim żarem spala wszelką miłość własną duszy. Jesteś ogniem, który usuwa wszelką oziębłość i który oświeca wszelki umysł swoim światłem. W tym świetle dałeś mi poznać Twoją prawdę.

W odblasku tego światła poznaję Ciebie, Dobro Najwyższe, Dobro ponad dobrami, Dobro błogosławione i niepojęte, Dobro bezcenne, Piękności nad pięknościami, Mądrości nad mądrościami, Mądrości sama! Ty, Chlebie aniołów, z żarem miłości oddałeś się ludziom.

Jesteś szatą, która okrywa moją nagość, jesteś pokarmem, który swoją słodyczą żywi zgłodniałych. Jesteś słodyczą bez śladu goryczy. O Trójco wieczna!” Tyle z głębokich rozważań naszej dzisiejszej Patronki.

My zaś, słuchając Bożego słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła dokładnie na dzisiejsze świąteczne wspomnienie, zauważamy, że zarówno w pierwszym czytaniu, z Listu Apostoła Jana, jak i w Ewangelii, mamy do czynienia z połączeniem – tak to ujmijmy – łagodności ze stanowczością.

Jan Apostoł, którego po tym wręcz rozpoznajemy, że z wielką delikatnością i czułością zachęca swoich uczniów do tego, by się wzajemnie miłowali i tak bardzo subtelnie o tej miłości się wypowiada, dzisiaj – nic z tej delikatności i czułości nie ujmując – stwierdza: Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą; czy też dalej: Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy; albo też: Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. Mocno i stanowczo.

Z kolei Jezus, w Ewangelii, mówi sam o sobie: Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić; by zaraz potem dopowiedzieć: Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

Zobaczmy, tej gromowładny Pan świata i wszechświata, który jest jedno z Bogiem Ojcem, który jako jedyny zna Ojca, któremu Ojciec wszystko przekazał – dzisiaj mówi sam o sobie, że tak naprawdę jest cichy i pokorny sercem. I takim zresztą dał się poznać w czasie swojej publicznej działalności, a już szczególnie – w godzinie Męki i Śmierci.

Z kolei Apostoł, którego widzimy jako tego dobrotliwego staruszka, który jako jedyny dożył lat sędziwych i zmarł śmiercią naturalną – oto dzisiaj jawi się nam jako stanowczy i jednoznaczny nauczyciel jedynej Prawdy. Jeszcze raz podkreślmy: to nic nie zmienia w jego obrazie i nic nie ujmuje jego dobrotliwości, natomiast nie byłoby dobrze, gdy dla jej zachowania miał on zrezygnował z Prawdy. To nie byłaby dobra droga. Tak nie powinien postępować Apostoł Jezusa – bo i Jezus tak nie postępował.

Jezus Chrystus łączy w sobie wielką moc Boską i duchową siłę – z cichością i łagodnością. Podobnie, jak i Jan Apostoł. Podobnie zresztą, jak i inni Apostołowie – ale już ci dojrzali Apostołowie, nie zaś ci, którzy będąc jeszcze z Jezusem, chcieli spalić miasto, kiedy jego mieszkańcy odmówili gościny Jezusowi, albo nie jak ten żarliwy Apostoł, który zapewniał, że życie odda za Mistrza, aby niedługo potem trzy razy publicznie się Go zaprzeć.

Tamci Apostołowie, to jeszcze bardzo niedojrzali uczniowie, działający niejednokrotnie emocjonalnie i pod wpływem chwili. Ci, o których dzisiaj mówimy – przecież to ci sami – to już mądrzy i głęboko dojrzali nauczyciele, którzy w swoich przemówieniach czy Listach zadziwiają głęboką mądrością, a jednocześnie mocą i siłą przekonania, połączoną z wielką pokorą.

Do grona takich właśnie mocnych, a wręcz potężnych duchem, a jednocześnie tak bardzo pokornych nauczycieli, dołącza dziś Święta Katarzyna ze Sieny, Dziewica i Doktor Kościoła, wielka Mistyczka, Nauczyciel i Przewodnik możnych tego świata, duchowy Doradca Papieży, Patronka Europy.

W sposób najwyższego podziwu godny, połączyła ona głębokie życie mistyczne, niezwykłe umartwienie, cichość wewnętrzną – z niezwykłą siłą przekonania, z jaką przemawiała i pisała do wielkich tego świata, a nawet do Papieży, z których jednego – jak wspomnieliśmy wcześniej – nakłoniła do powrotu z niewoli awiniońskiej.

Mężna niewiasta, pomimo tego, że przecież w tamtych czasach kobiety były zdecydowanie na dalszym planie, aniżeli mężczyźni – dokonała tak bardzo wiele. Potrząsnęła ówczesną Europą i ówczesnym Kościołem! Oczywiście, nie w jakiś sposób awanturniczy, ale właśnie poprzez połączenie głębokiej pokory, rozmodlenia, najwyższej mistyki – z mocnym i zdecydowanym stanowiskiem w sprawach publicznych i z niesamowitą życiową energią w działaniu.

Nie pozostaje nam nic innego, jak takiej postawy od niej się uczyć i dokładnie taką w naszej codzienności stosować: łączyć głębokie życie religijne i modlitewne, stały stan łaski uświęcającej i stałe przyjmowanie Jezusa w Komunii Świętej, stały z Nim dialog – z konkretnym działaniem, podejmowanym codziennie dla dobra ludzi, wśród których żyjemy.

Takich Świętych dzisiejszemu światu tak bardzo potrzeba! A już szczególnie takich Świętych – zwłaszcza wśród swoich Przywódców – potrzebuje dzisiejsza Europa…

4 komentarze

  • „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. ”
    Posłuchałam Twego wezwania i byłam u Ciebie na audiencji, Królu Chwały. W Kaplicy Adoracji , tym razem u Twojej Matki, Królowej Polski było kilka osób, odmawiających różaniec, dołączyłam do nich. Potem Eucharystia i Twój dar oczekiwany. Przyodziałeś w nowe szaty, pokrzepiłeś Słowem, nakarmiłeś i posłałeś do pracy na Twojej niwie. Wciąż uczę się od Ciebie cichości i pokory i wciąż wołam , Jezu pomóż mi, abym i ja przekonała się, że Twoje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.