Szukajmy pociechy u Boga!

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa moja Siostra, Anna Niedźwiedzka. Dziękując Jubilatce za siostrzaną bliskość, serdeczną przyjaźń i codzienne wsparcie, życzę, aby nigdy nie traciła pogody ducha i tego ogromnego dobrego zapału i życiowej energii, jakie ma w sobie. Niech będzie dla swego Męża, swoich Dzieci, dla całej naszej Rodziny i wszystkich, których Pan stawia na Jej drodze, znakiem radości i nadziei – tak bardzo dzisiaj wszystkim potrzebnych. Obiecuję pamięć w modlitwie – nie tylko dzisiaj!

Imieniny natomiast przeżywa Ksiądz Wiesław Mućka, Dyrektor Zespołu Szkół Katolickich w Białej Podlaskiej. Solenizant pochodzi w Parafii Radoryż Kościelny, gdzie ja rozpoczynałem swoją kapłańską posługę jako wikariusz. Kiedy tam przyszedłem do pracy, to Wiesław akurat poszedł do Seminarium, tak więc – można powiedzieć – minęliśmy się. Ale przez dwa lata byliśmy razem na jednej Parafii i teraz znowu w jakiś sposób nasze drogi się zeszły, do Ksiądz Wiesław ma mieszkanie na plebanii mojej rodzinnej Parafii, tak więc znowu możemy się spotykać.

Rocznicę święceń kapłańskich przeżywają zaś dzisiaj:

Ojciec Bernard Morawski, Kapucyn, pochodzący z Parafii w Celestynowie, gdzie w swoim czasie posługiwałem;

Ksiądz Paweł Kobiałka, Wikariusz w mojej rodzinnej Parafii.

Wszystkim świętującym dzisiaj życzę Ośmiu Błogosławieństw, o których dzisiaj Jezus mówi w Ewangelii. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, jestem jeszcze w Siedlcach, ale za chwilę ruszam w drogę: najpierw do Lublina, dla ogarnięcia najważniejszych spraw, a potem do Szklarskiej Poręby. Czasowo mi ten wyjazd zupełnie teraz nie pasuje, ale jak Wam wspomniałem – stało się, jak się stało: nasi Gospodarze sprzedali swój dom, w którym od ponad dwudziestu lat przebywaliśmy kilka razy w ciągu roku i do końca czerwca już się z niego wyprowadzą. Dlatego chciałbym Im i Ich Rodzicom podziękować za gościnę, a jednocześnie rozejrzeć się za nowym miejscem.

Wiadomo, że w takiej miejscowości, jak Szklarska Poręba, propozycji będzie pod tym względem dużo, ale ja chciałbym znaleźć takich – jak to ostatnio określam – „ludzkich ludzi”, z którymi da się tak zwyczajnie dogadać. Na pewno, nie będzie tak, jak z Państwem Orłowskimi i Marczewskimi, do których jechało się, jak do rodziny. Ale wierzę, że uda się spotkać ludzi życzliwych i otwartych na grupy młodzieżowe. Liczę tu na pomoc miejscowego Księdza Proboszcza, z którym zamierzam się w tych dniach spotkać. Odkąd ja tam przyjeżdżam – On tam jest Proboszczem i dobrze zna swoich ludzi, więc Jego rady będą z pewnością bezcenne.

Tak zatem do czwartku zamierzam pobyć w Szklarskiej Porębie, jeszcze u Państwa Marczewskich, po raz ostatni w „mojej” ósemce. Obiecuję, że – jak zawsze – będę pamiętał o Was w modlitwie. A tam jakoś szczególnie dobrze mi się modli…

Teraz już zapraszam do pochylenia się nad słówkiem, które – jak w każdy poniedziałek – przygotował Janek. Serdecznie Mu za to dziękuję!

Zatem – co Pan do mnie konkretnie mówi? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty – działaj!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 10 Tygodnia zwykłego, rok I,

7 czerwca 2021.,

do czytań: 2 Kor 1,1–7; Mt 5,1–12

POCZĄTEK DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, i Tymoteusz, brat, do Kościoła Bożego, który jest w Koryncie, ze wszystkimi świętymi, jacy są w całej Achai. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.

Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy. Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga.

Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy. Ale gdy znosimy udręki, to dla pociechy i zbawienia waszego; a gdy pocieszani jesteśmy, to dla waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy. A nadzieja nasza co do was jest silna, bo wiemy, że jak jesteście współuczestnikami cierpień, tak i naszej pociechy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

W dzisiejszym czytaniu, możemy usłyszeć piękne zdanie: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od Boga.

Nieraz w naszym życiu mamy takie dni, które są dla nas smutne, ponieważ ktoś, kogo kochamy, odejdzie z tego świata do Boga, albo ktoś z naszych bliskich ucierpi w wypadku samochodowym, albo znowu ktoś gdzieś zaginie… I wtedy jedni płaczą, a inni się denerwują. Są też – na szczęście – tacy ludzie, którzy wezmą różaniec do ręki i zaczną się za tę osobę modlić, bo wiedzą dobrze, że płacz i nerwy nie pomogą. Wiedzą, że Bóg tak chciał.

Przecież żaden człowiek, moi Drodzy, nigdy nie chce cierpienia. Nikt sam z siebie nie chce, by go coś bolało. A gdy to cierpienie nadejdzie, często próbuje sam sobie poradzić. Paweł Apostoł mówi nam, abyśmy szukali pociechy u Boga i abyśmy tę pociechę umieli dawać innym ludziom, którzy jej właśnie potrzebują!

Nawet Jezus dał pociechę Apostołom, którzy byli przestraszeni. Było to w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy zesłał im Ducha Świętego w postaci ognistych języków, a z kolei Duch Święty dał im potrzebne łaski i swoje dary! Nie musimy drugiemu człowiekowi, będącemu w potrzebie, ofiarować nie wiadomo czego. Możemy jednak ofiarować największe wartości naszego życia, czyli miłość i dobre słowo. To nic nie kosztuje, a tak skutecznie pomaga drugiemu człowiekowi. Materialne rzeczy kiedyś przeminą, zepsują się, lecz słowa i czyny będą trwały wiecznie…

W Ewangelii zaś słyszymy dziś o ośmiu pięknych błogosławieństwach. Zawsze, gdy czytam, bądź słucham tej Ewangelii, to nachodzi mnie taka myśl, że do zbawienia naprawdę niewiele potrzeba. Nie potrzeba być bogatym materialnie – wystarczy być ubogim w duchu. Niezależnie od tego, ile chcę dać: czy dam sto złotych, czy choćby tylko pięć – ważne jest, aby nie było to na zasadzie, że dam tylko tyle, bo nie chcę zbyt dużo pieniędzy stracić… Ważne jest to, że chcę zrobić ten uczynek z miłości do drugiego człowieka!

I te wszystkie osiem błogosławieństw opiera się właśnie na takiej prawdziwej i szczerej miłości! Niecały rok temu, w mojej parafii, odbył się pogrzeb zmarłego tragicznie, trzydziestotrzyletniego mężczyzny. Zostawił tu, na ziemi, rodziców w podeszłym wieku, małe dzieci i żonę. I gdy umarł, to właśnie trwała przebudowa jego domu.

Byli w ciężkiej sytuacji finansowej i nasz Proboszcz zorganizował dla nich zbiórkę pieniędzy. Pieniądze te zbieraliśmy na tacę podczas pogrzebu i gdy tak szedłem po kościele z tacą, to aż mi się płakać chciało ze wzruszenia, jak zobaczyłem tę miłość dla rodziny zmarłego. Zebraliśmy dwie pełniutkie tace! To był piękna sytuacja, że ludzie tak chętnie i z miłością wsparli tę rodzinę!

I Jezus właśnie na takie zachowania ludzi liczy – i chce, by to było z miłości! Bo tak, jak Bóg nas ukochał, tak chce, abyśmy i my kochali ludzi. Niezależnie od tego, jakiego jesteśmy wyznania, czy jesteśmy czarnoskórzy czy biali – co do ludzkiej godności wszyscy jesteśmy równi i powinniśmy się nawzajem kochać i wspierać, bo tak, jak słyszymy na końcu tej pięknej Ewangelii: Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie!

5 komentarzy

  • Ponieważ sama miałam kiedyś problem z właściwym zrozumieniem wyrażenia ” ubodzy w duchu” przytoczę tutaj wypowiedź Papieża Franciszka na temat „«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5, 3);
    ” Pierwsze błogosławieństwo, temat najbliższego Światowego Dnia Młodzieży (2014r), głosi, że szczęśliwi są ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. W czasach, gdy tak wiele osób cierpi z powodu kryzysu gospodarczego, zestawienie ubóstwa i szczęścia może wydawać się nie na miejscu. W jakim sensie możemy pojmować ubóstwo jako błogosławieństwo?
    Przede wszystkim starajmy się zrozumieć, co znaczy «ubodzy w duchu». Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, wybrał drogę ubóstwa, ogołocenia. Jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian: «To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Jezusie Chrystusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi» (2, 5-7). Jezus jest Bogiem, który ogołocił się ze swej chwały. Tutaj widzimy Boży wybór ubóstwa: «będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (por. 2 Kor 8, 9). Jest to tajemnica, którą kontemplujemy w szopce, widząc Syna Bożego w żłobie, a następnie na krzyżu, gdzie ogołocenie osiąga swój szczyt.
    Grecki przymiotnik ptochós (ubogi) ma nie tylko znaczenie materialne, ale znaczy «żebrak». Określenie to należy wiązać z żydowskim pojęciem anawim, «ubogich Jahwe», które wskazuje na pokorę, świadomość własnych ograniczeń, ubóstwo egzystencjalne. Anawim ufają Panu, wiedzą, że są od Niego zależni.
    Jak to dobrze potrafiła dostrzec św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pan Jezus w swoim wcieleniu jawi się jako żebrak, potrzebujący, poszukujący miłości. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o człowieku jako «żebraku wobec Boga» (n. 2559) i powiada nam, że modlitwa jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia (n. 2560).
    Św. Franciszek z Asyżu bardzo dobrze zrozumiał tajemnicę błogosławieństwa ubogich w duchu. Rzeczywiście, kiedy Jezus przemówił do niego w osobie trędowatego i z krucyfiksu, rozpoznał on wielkość Boga oraz swoją kondycję ubóstwa. Biedaczyna spędzał godziny na modlitwie, pytając Pana: «Kim Ty jesteś? Kim jestem ja?». Ogołocił się z dostatniego i beztroskiego życia, aby poślubić «Panią Biedę», aby naśladować Jezusa i dosłownie iść za Ewangelią. Franciszek żył naśladowaniem Chrystusa ubogiego i miłością do ubogich w sposób nieodłączny, jako dwa oblicza tego samego medalu.
    Możecie więc mnie zapytać: jak konkretnie możemy sprawić, aby to ubóstwo ducha przekształciło się w styl życia, aby konkretnie wpływało na nasze życie? Odpowiem wam w trzech punktach.
    Przede wszystkim starajcie się być wolni wobec rzeczy. Pan nas wzywa do życia ewangelicznego, naznaczonego umiarkowaniem, nieuleganiem kulturze konsumpcji. Chodzi o poszukiwanie tego, co najistotniejsze, nauczenie się ogołocenia z wielu tłumiących nas rzeczy powierzchownych i zbędnych. Zdystansujmy się od żądzy posiadania, od pieniądza najpierw traktowanego bałwochwalczo, a następnie marnowanego. Postawmy Jezusa na pierwszym miejscu. On nas może uwolnić od zniewalającego bałwochwalstwa. Pokładajcie ufność w Bogu, drodzy młodzi! On nas zna, kocha nas i nigdy o nas nie zapomina. Tak jak troszczy się o lilie polne (por. Mt 6, 28), tak też nie pozwoli, aby czegokolwiek nam zabrakło. Również by przezwyciężyć kryzys gospodarczy, ludzie muszą być gotowi do zmiany stylu życia, do unikania wielu przypadków marnotrawstwa. Tak jak potrzebna jest odwaga szczęścia, tak też trzeba odwagi umiarkowania.
    Po drugie, aby żyć tym błogosławieństwem wszyscy potrzebujemy nawrócenia w stosunku do ubogich. Musimy zatroszczyć się o nich, być wrażliwi na ich potrzeby duchowe i materialne. Wam, młodym, powierzam zwłaszcza zadanie, byście na nowo postawili solidarność w centrum ludzkiej kultury. W obliczu dawnych i nowych form ubóstwa — bezrobocia, emigracji, wielu różnego rodzaju uzależnień — mamy obowiązek być czujni i świadomi, przezwyciężając pokusę obojętności. Pomyślmy także o tych, którzy nie czują się kochani, nie mają nadziei na przyszłość, rezygnują z zaangażowania w życie, bo są zrażeni, rozczarowani, zastraszeni. Musimy nauczyć się przebywania z ubogimi. Nie wypełniajmy naszych ust pięknymi słowami o ubogich! Spotkajmy ich, spójrzmy im w oczy, wysłuchajmy ich. Ubodzy są dla nas konkretną okazją spotkania samego Chrystusa, dotknięcia Jego cierpiącego ciała.
    Ale — i to jest trzeci punkt — ubodzy są nie tylko osobami, którym możemy coś dać. Również oni mają nam wiele do zaoferowania, aby nas nauczyć. Wiele może nas nauczyć mądrość ubogich! Pomyślcie, że jeden z świętych XVIII w., Benedykt Józef Labre, który spał w Rzymie na ulicy i żył z ofiar ludzi, stał się doradcą duchowym wielu osób, w tym szlachty i hierarchów. W pewnym sensie ubodzy są dla nas jakby nauczycielami. Uczą nas, że wartość osoby nie zależy od tego, ile posiada, ile ma na koncie w banku. Ubogi, osoba pozbawiona dóbr materialnych zawsze zachowuje swoją godność. Ubodzy mogą nas wiele nauczyć także o pokorze i ufności w Bogu. W przypowieści o faryzeuszu i celniku (Łk 18, 9-14) Jezus przedstawia celnika jako wzór, bo jest on pokorny i uznaje siebie za grzesznika. Także wdowa, która wrzuciła dwie drobne monety do skarbca świątyni jest przykładem ofiarności tych, którzy, chociaż mają niewiele lub nic, dają wszystko (Łk 21, 1-4). „

  • Drogiej Imienniczce Annie życzę, by Bóg obdarzał Ją każdego dnia swym błogosławieństwem i potrzebnymi łaskami w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym . Szczęść Boże.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.