Niebo nad nami otwarte…

N

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Marek
Szeląg, bardzo bliski mi Człowiek z Parafii w Celestynowie, a także
Karol Kulikowski, za moich czasów – aktywny i zaangażowany Lektor
w Parafii w Radoryżu Kościelnym, na moim pierwszym wikariacie.
Z
kolei imieniny przeżywa dziś Robert Pogorzelski, nasz stały
Komentator, któremu serdecznie dziękuję za świadectwo wiary i
głębokiej życiowej mądrości, jakimi dzieli się z nami tu, na
blogu, oraz za niejedną cenną myśl, którą nam podpowiedział.
Wszystkim
Świętującym życzę, aby dostrzegali znaki, jakie Pan Im i nam
wszystkim na co dzień daje! I aby zawsze potrafili się z nich
szczerze cieszyć! Zapewniam o modlitwie!
I
życzę Wszystkim błogosławionego dnia! Pędzę do kościoła,
potem do szkoły, potem znowu do kościoła, bo pogrzeb; potem
rozbieranie dekoracji w kościele, potem ktoś do kancelarii – i
tak w kółko… Jeszcze raz – dobrego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
3 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
Gdy
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego.
A
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i
Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!”
Szaweł
zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
Rzekli
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

Zaledwie
końcówkę długiej przemowy Szczepana dzisiaj słyszymy i
jednocześnie finał – dramatyczny, po ludzku rzecz biorąc
– całego jego wystąpienia. Oto bowiem słowa, wypowiedziane przez
niego, stały się powodem jego oskarżenia przez Żydów i wyrokiem
śmierci, jaki na niego wydali. Jak słyszymy, został w brutalny
sposób zamordowany.
Zawziętość i mordercza nienawiść
przeciwników bardzo rzuca się nam w oczy.
Ale
też zwraca naszą uwagę stanowczość i odwaga Szczepana.
Kto z nas, będąc w jego sytuacji, trwałby do samego końca i tak
zdecydowanie mówił prawdę w oczy
ludziom, od których mógł
się spodziewać, a nawet być pewnym wyroku skazującego na śmierć?
Wyroku – zaznaczmy to – który od razu będzie wykonany?…
Kto
z nas potrafiłby tak, jak ten odważny młody Diakon, widząc
narastający przeciwko sobie opór i wręcz wściekłość ludzi ze
swego otoczenia, nie tylko powiedzieć im: Twardego karku i
opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu.
Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go
ale jeszcze, niejako
na dokładkę, dorzucić im: Widzę niebo otwarte i Syna
Człowieczego, stojącego po prawicy Boga.
Przecież
to drugie działało na nich jak czerwona płachta na byka! Przecież
to było – w ich rozumieniu – straszliwe bluźnierstwo! Nie
dość, że ten odstępca od wiary ojców – za jakiego
przedstawiciele żydowskiej elity uznali Szczepana – śmiał robić
im wyrzuty i wręcz oskarżyć ich o wrogość wobec
samego Boga;
tak, tego Boga, któremu oni przecież tak gorliwie
służyli, to jeszcze na koniec śmie twierdzić, że ma wizję
otwartego Nieba! Jakim prawem?! Za kogóż on się uważa?! I
dlatego finał całej sprawy był taki, a nie inny.
Naszą
jednak uwagę w całym tym dramatycznym wydarzeniu naprawdę winna
zwracać postawa Szczepana. Jeszcze raz podkreślmy: była to
postawa ze wszech miar niezwykła! On do końca pozostał
wierny temu, w co wierzył, o czym był przekonany. Nawet obawa, a
nawet pewność śmierci, jaka go miała spotkać za zajęcie takiego
stanowiska, nie odebrały mu odwagi i śmiałości wypowiedzi!
A to tylko potwierdza, że on naprawdę widział nad sobą to otwarte
Niebo, o którym mówił. Naprawdę! I był przekonany o
niesamowitym wsparciu
ze strony Jezusa. Pan dał mu jakiś znak –
być może, tylko w sferze wewnętrznej, w sferze ducha – że z nim
jest.
Tymczasem,
w Ewangelii słyszymy, że rozmówcy Jezusa proszą o taki znak dla
siebie. Mówią: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i
Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na
pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba».

Tak, tylko że akurat ci wspomniani ojcowie w którymś momencie
zaczęli narzekać na ten niebieski znak, poczuli się nim
zwyczajnie znudzeni!
A
zatem, to chyba nie w samym znaku tkwi istota problemu – w
tym, czy został on dany, czy nie. Bo Bóg swoje znaki daje ciągle i
wszystkim. Tylko jedni są w stanie je dostrzec, a inni – nie.
Jedni są w stanie dostrzec otwarte nad sobą Niebo, a inni – nie.
Jedni są w stanie w kawałku białego chleba dostrzec Ciało
Chrystusa, inni – nie. Owszem, nie mówimy tutaj o dostrzeżeniu
fizycznym, zewnętrznym: mówimy o widzeniu duchowym, w sferze
naszej wiary. Bo to właśnie na tej płaszczyźnie człowiek
dostrzega te znaki – albo ich nie dostrzega.
Żydowska
elita, mając serca tak bardzo mocno zblokowane i zaciśnięte w
nienawiści i zawziętości, nie była w stanie dostrzec
otwartego nad Szczepanem – ale i nad sobą – Nieba. Słuchacze
Jezusa, dopóki chcieli tylko taniej sensacji i znaków dla samych
znaków,
żadnych znaków nie widzieli.
I
my także, jeżeli swoje relacje z Jezusem będziemy budowali na
zasadzie: „A co mi tam”, „Jakoś to będzie”, „A czy to
wszystko takie ważne?”, „Mam ważniejsze sprawy – także darmo
będziemy wyglądali
jakichkolwiek znaków od Pana. I nie
dlatego, że On ich nie da. Wprost przeciwnie: On ich da bardzo
wiele. Ale to nasze zamknięte umysły i zaciśnięte serca
sprawią, że niczego nie zobaczymy.
Jak
zatem dzisiaj postaramy się o to, aby dostrzec znaki – choćby te
najdrobniejsze – jakie Pan będzie nam przez cały dzień
dawał?… Co zrobimy, aby i nad sobą zobaczyć dzisiaj
otwarte Niebo, a w nim Jezusa, który szczerze uśmiecha się do nas
i nam błogosławi?…

11 komentarzy

  • "a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem."
    Księże co oznacza to złożenie szat przez światków wydarzenia u stóp właśnie Szawła? Wiem że Ksiądz jest zajęty więc będę cierpliwie czekać na wyjaśnienie. Pozdrawiam i błogosławię Księdzu.

    • Przyznaję, że kiedyś też się nad tym zastanawiałem. I nawet teraz jeszcze zajrzałem do kilku komentarzy Księgi Dziejów Apostolskich – i nigdzie nie znalazłem żadnego odniesienia akurat do tego stwierdzenia. Natomiast w którymś życiorysie Świętego Pawła wspomniano, że "zaliczył" on taki epizod w życiu, iż pilnował szat morderców Szczepana. Według tego życiorysu, oznaczało to po prostu, że był świadkiem tego wydarzenia i je akceptował, co z kolei oznacza, że jeszcze nie dokonało się jego nawrócenie.
      W tym kontekście, uważam po prostu, że to zdanie należy pojmować w łączności z ostatnim zdaniem pierwszego czytania z tego dnia: "Szaweł zaś zgadzał się na zabicie Szczepana". Chyba tylko tyle znaczyło pilnowanie szat. Ale nie jestem biblistą, dlatego jestem otwarty na sugestie tychże.
      Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

    • Dziękuję bardzo, Księże Jacku.

      Przed chwilą wykorzystałam wiedzę poprzez Google ze strony: http://biblista.pl/ukryte/pytania/295-pytania-do-biblii/2737-41-po-co-qwiadkowieq-si-rozebrali-dz-758.html
      , gdzie dowiedziałam się co oznacza świadek wydarzenia i że Oni pierwsi dokonywali na bluźniercy egzekucji i dlatego zdejmowali wierzchnie szaty "Ponieważ kamienowanie było utrudnione poprzez zewnętrzny płaszcz, do tej czynności ściągano go i pozostawano w szacie spodniej."

  • Szaweł natomiast jest niski, krępy, jakby dotknięty krzywicą. Ma krótkie i mocne nogi, wygięte trochę w kolanach. Widać to dobrze, bo zdjął płaszcz i ma na sobie tylko szarawą szatę, niedługą jak tunika. Ma krótkie ramiona, tak samo muskularne jak nogi. Na tęgim i krótkim karku widać dużą brunatną głowę, o włosach niedługich i sztywnych. Uszy ma nieco odstające, nos płaski, wypukłe czoło, wyraziste kości policzkowe, oczy ciemne, raczej wypukłe, pozbawione łagodności i spokoju, ale bardzo inteligentne. Osadzone są pod bardzo łukowatymi, gęstymi i zrośniętymi brwiami. Policzki porasta broda gęsta i krótko ścięta, szczeciniasta jak włosy. Wydaje się trochę garbaty – może z powodu dość krótkiego karku albo silnie rozwiniętych barków.

    http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-07-030.html

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.