Paweł – czy Szaweł?… Marta – czy Maria?…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzą:

Ksiądz Artur Pióro, mój Kolega kursowy,

Ksiądz Artur Wojtkowicz, także mój Kolega, tylko nie kursowy;

Artur Strzeżysz – za moich czasów: Lektor w Celestynowie;

Artur Pacek – wytrwały i cierpliwy Mechanik, opiekujący się moim samochodem.

Wszystkim Solenizantom życzę, by w swoim życiu wykazywali się gorliwością Pawła, łącząc umiejętnie postawę Marty z postawą Marii – o czym dzisiaj w Bożym słowie. Zapewniam o modlitwie.

Teraz zaś zapraszam do refleksji nad Bożym słowem i znalezienia tej jednej, konkretnej myśli, tego konkretnego przesłania, z jakim Pan dzisiaj do mnie osobiście się zwraca.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 27 Tygodnia zwykłego, rok II,

6 października 2020.,

do czytań: Ga 1,13–24; Łk 10,38–42

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:

Bracia: Słyszeliście o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków.

Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. Spośród zaś innych, którzy należą do grona apostołów, widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego. A Bóg jest mi świadkiem, że w tym, co tu do was piszę, nie kłamię.

Potem udałem się do krain Syrii i Cylicji. Kościołom zaś chrześcijańskim w Judei pozostawałem osobiście nie znany. Docierała do nich jedynie wieść: ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongiś usiłował wytępić. I wielbili Boga z mego powodu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.

Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.

A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.

Wcale Paweł nie ukrywa tego wszystkiego, co w jego pracowitym życiu było złe i czego obecnie musi się wręcz wstydzić. Owszem, to jego życie zawsze było niezwykle pracowite i aktywne – Paweł całym sobą angażował się w to, co robi – ale pierwsza część jego życiowej aktywności ukierunkowana była zupełnie inaczej, aniżeli ta druga.

Paweł – żeby użyć jego własnego stwierdzenia – zawsze szybko «biegł w wyznaczonych sobie zawodach», ale wcześniej były to inne zawody. Grał do innej bramki – grał „w drużynie przeciwnika”. Kiedy jednak nastąpił moment przełomowy, wówczas z tą samą, o ile nie większą jeszcze gorliwością – zaangażował się w grę po właściwej stronie.

O samym momencie przełomu, jaki w jego życiu się dokonał, pisze on tak: Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja…

W innym miejscu opisuje szerzej i ze szczegółami, w jaki to sposób «Ten, który wybrał go jeszcze w łonie matki», zechciał wyrazić to, że «spodobało się Mu», aby Paweł zmienił kierunek swego biegu… Dokonało się to też „w biegu”, na drodze – i to dosłownie na drodze, bo właśnie z hukiem i impetem Paweł znalazł się na ziemi, w pyle drogi, a wówczas przemówił do niego Pan.

I od tego momentu rzeczywiście wszystko się zmieniło. Wszystko! Ten, który biegł – i to dosłownie biegł, pędził – aby niszczyć Kościół, w tym jednym momencie usłyszał niejako komendę: „W tył zwrot!” I dokonał tego zwrotu! I zaczął biec w kierunku zupełnie przeciwnym! A co się potem po kolei dokonywało, to już dzisiaj słyszymy.

Dość wspomnieć, że o ile wcześniej młody Kościół rzeczywiście widział w nim potężne zagrożenie, o tyle po dokonaniu się owego wspomnianego zwrotu – miał z niego kolosalny pożytek! Ale stało się to właśnie dlatego, że Paweł posłuchał Pana i dał się mu w jednym momencie zawrócić ze złej drogi – na dobrą drogę.

Tak, przy okazji, to warto ciągle mieć w pamięci wydarzenie spod Damaszku i moment, w którym to Panu spodobało się zainterweniować w życie prześladowcy Szawła, aby dać Kościołowi apostoła Pawła. Warto o tym wydarzeniu pamiętać – zwłaszcza w sytuacji, kiedy to modlimy się o czyjąś przemianę (a może i swoją własną) i już tracimy nadzieję, że da się coś osiągnąć, coś zmienić, bo modlitwy idą jedne za drugimi, a tu serce człowieka „ani drgnie”…

Otóż, Pan jest w stanie w jednym dosłownie momencie przemienić człowieka – każdego człowieka, nawet tego najbardziej oddalonego i pogubionego – i uczynić z niego jednego z najgorliwszych apostołów. W mocy Boga jest taka przemiana – jak i wszystko inne jest w mocy Boga.

Dlatego miast narzekać, biadolić, poddawać się rezygnacji i apatii, albo też angażować się „bez ładu i składu” w jakąś „nadaktywność” – aby samemu, o własnych siłach, zmienić na lepsze „ten zepsuty świat” – może trzeba połączyć w swoim życiu postawę Marty i Marii. Owszem, angażować się w wykonywanie codziennych swoich obowiązków, ale też nie zapomnieć o tym, by – jeśli tak można to ująć – dać się „wykazać” Bogu. Zostawić Mu coś do zrobienia. Nie chcieć wszystkiego na siłę zrobić samemu. Więcej zaufać w Boże możliwości, aniżeli w swoje własne.

A zacząć od tego, by codziennie znajdować czas – może trzeba go będzie wręcz „wykradać”, wręcz „wyrywać” poszczególne minuty czy kwadranse z napiętego planu dnia – by tak, jak Maria, zatrzymać się w tym codziennym szaleńczym biegu i po prostu zasłuchać się w głos Pana… Pozwolić Mu mówić – i słuchać… słuchać… słuchać…

Nie, nie chodzi tu o bezczynność, o lenistwo, albo pozostawienie innych «samych przy usługiwaniu». Trzeba swoje obowiązki rzetelnie i do końca wypełnić. Ale znaleźć czas dla Jezusa. Szybko się przekonamy, że będzie to tak naprawdę czas dla nas samych. Bo to my na nim najwięcej skorzystamy – nie Jezus. On się na pewno bardzo tym ucieszy, ale to my skorzystamy.

Jak ta sytuacja wygląda obecnie w moim życiu: czy więcej we mnie z postawy Marty – czy Marii? A może trzeba postawić i takie pytanie: Czy więcej we mnie z postawy Pawła, czy – niestety – Szawła?…

Pamiętajmy: Pan jest w stanie w jednej chwili przemodelować, przebudować, przemienić całe nasze życie. Zmienić jego kierunek. W jednej chwili. Ale my musimy się na to zgodzić. I dać się Mu poprowadzić w tym innym kierunku. Zaczynając od znalezienia dla Niego chociaż odrobiny czasu w naszym napiętym programie dnia…

4 komentarze

  • Ogólnie mówiąc w swoim życiu nie odnajduję nic z gorliwości Szawła ani Pawła. Przyszła więc do mnie ta myśl ” Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.” Panie ratuj! Panie uczyń mnie „szaleńcem bożym”.
    Im jestem starsza tym więcej widzę u siebie cech z Marii; chętniej słucham Jezusa ale i chętniej posługuję przy zwykłych czynnościach w domu, we wspólnocie – a to już cechy Marty. Rozpoczęliśmy dziś z Duchem Świętym rekolekcje REO. Zastanawialiśmy się nad sensem życia i temu służyć będą codzienne rozważania z Pisma Świętego do następnego wtorku.
    Duchu Święty ukaż nam klarownie miejsce w którym dziś jesteśmy i wskaż najkrótszą drogę do Królestwa Niebieskiego, oświetlaj ją, byśmy nie pobłądzili. Umacniaj nasze nogi, by nie osłabły w drodze, wzbudź w nas tęsknotę za Ojcem i Synem. Prowadź nas Duchu Święty w prawdzie i miłości. Amen.

    • Prośmy Ducha Świętego o światło, aby pomógł nam zrozumieć, gdzie my dzisiaj jesteśmy – jako Polska i jako świat – w kontekście tego zamieszania, jakie przeżywamy. Dokąd to nas zaprowadzi, dokąd zaprowadzi Kościół – i co należy zrobić, aby naprawdę zaradzić tej sytuacji, a nie strzelać po omacku i na oślep, jak to ma miejsce w przypadku obecnych zarządzeń naszych Władz. Duchu Święty, daj nam światło do zrozumienia obecnej sytuacji.
      xJ

      • Duchu Święty , Duchu Światłości wyprowadzaj nas z ciemności i oświecaj nasze umysły. Uaktywnij wszystkie dary które otrzymaliśmy na przestrzeni lat a które leżą ” odłogiem”, niewykorzystane. Duchu Święty, prosimy Cię, przyjdź z mocą w naszą codzienność. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.