Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym dotarła do mnie wiadomość o śmierci Brata Fabiana Marcina Domagały, ze Zgromadzenia Apostołów Miłosierdzia Bożego w Wereszczynie, na terenie Diecezji siedleckiej.
http://podlasie24.pl//wlodawa/kosciol/zmarl-br.-fabian-marcin-domagala-2fe7b.html
Znałem osobiście Brata Fabiana, ale o wiele bardziej znał Go Ksiądz Marek, jako że w czasie, gdy był Lektorem, a potem Alumnem Seminarium, brał udział w organizacji obozów letnich dla Dzieci i Młodzieży z naszej rodzinnej Parafii, organizowanych przez naszego Proboszcza właśnie u Braci w Wereszczynie. W niektórych latach było w ciągu wakacji kilka tur takich obozów.
Kiedy zaś ja zostałem księdzem i organizowałem w Sosnowicy obóz dla Dzieci i Młodzieży ze swojej pierwszej Parafii, wówczas także spotykaliśmy się Braćmi z Wereszczyna – a to my jeździliśmy do Nich, a to Oni do nas, gdyż były to nieodległe od siebie miejscowości.
Dzisiaj dziękujemy Bogu za dobroć serca i poczucie humoru Brata Fabiana i upraszamy dla Niego łaski wiecznego zbawienia.
Teraz zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, podarowanym nam na dzisiejszy dzień, aby odnaleźć konkretną myśl, przesłanie, z jakim Pan konkretnie do mnie się zwraca.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 28 Tygodnia zwykłego, rok II,
12 października 2020.,
do czytań: Ga 4,22–24.26–27.31–5,1; Łk 11,29–32
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia: Napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej, na skutek obietnicy.
Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny. Niewiasty te wyobrażają dwa przymierza: Jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką. Wszak napisane jest: „Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, wykrzykuj z radości, która nie znałaś bólów rodzenia, bo więcej dzieci ma samotna niż ta, która żyje z mężem”.
Tak to, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, ale wolnej. Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Na podstawie historii Abrahama, a konkretnie jego ojcostwa wobec dwóch synów, z których jednak każdy miał inną matkę – wszystko to oczywiście zgodne było z ówczesnym Prawem i zwyczajami – Apostoł Paweł pokazuje Galatom relacje Starego Przymierza do Nowego. I tak oto syn niewolnicy wyobraża Stare Przymierze, a syn żony Abrahama – Nowe.
Dla nas dzisiaj to może mało przekonujące porównanie i trudno nam je odnieść do swego życia i do naszej rzeczywistości, natomiast zdajemy sobie sprawę, że nie o porównanie jako takie tu chodzi, a o problem wolności duchowej lub jej braku.
Oto bowiem – jak z mocą przekonuje Paweł – ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A to już jest prawda ponadczasowa, dotycząca nas w sposób bezpośredni – i to bez względu na to, czy rozumiemy coś więcej z historii Abrahama, czy nie za bardzo. Tamto porównanie miało pomóc Galatom, chociaż i my także, jeżeli wczytamy się w historie starotestamentalne i zaznajomimy się z niektórymi komentarzami, to będziemy w stanie je zrozumieć.
Natomiast fakt, że Jezus wyswobodził nas z niewoli grzechu, z tego duchowego skostnienia, w jakim tkwi człowiek, zniewolony przez swoje nałogi – to już na pewno rozumiemy. Podobnie, jak i końcowe wezwanie Pawła, wynikające wprost z zacytowanego stwierdzenia: A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli.
Na czym takie poddawanie się pod jarzmo niewoli – tej swojej własnej, wewnętrznej, duchowej niewoli – może polegać, to mówi nam Jezus w Ewangelii. Oto ludzie, którzy doświadczyli tak wielu znaków Jego Boskiej wszechmocy, usłyszeli tyle słów Jego nauczania, otrzymali tyle darów Jego miłości – nic sobie z tego nie robią. Właśnie, tkwią w swoich zniewoleniach, niczym w duchowych twierdzach, domagając się wciąż nowych znaków – być może, dla zaspokojenia swojej próżności.
Jezus odpowiada im na to bardzo jednoznacznie, a wręcz surowo: To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Z pewnością rozumiemy, że chodzi o największy cud i znak, dokonany przez Jezusa, jakim jest Jego Zmartwychwstanie. Niestety, wiemy także i to, że również ten znak przeciwnicy Jezusa próbowali tłumaczyć wykradzeniem Ciała przez uczniów… Niemniej jednak, ten znak Jezus dzisiaj zapowiedział.
Dodał natomiast bardzo znamienne pouczenie: Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz.
A zatem, ludzie nie będący pierwszymi i bezpośrednimi adresatami Bożego nauczania okazali się o wiele bardziej na nie otwarci, niż naród wybrany przez Boga. Ludzie z zewnątrz, którzy zetknęli się na jakimś etapie swego życia z Bożym wezwaniem, albo ze znakami Bożej mocy – od razu, bez żadnych zastrzeżeń, je przyjęli. A to «plemię przewrotne», które jako pierwsze powinno owe znaki dostrzec, otwartym sercem przyjąć i jeszcze wobec innych świadczyć – niestety…
Moi Drodzy, to jest bardzo poważne przypomnienie, skierowane właśnie do nas, że nasza wiara musi być autentyczna, żywa i owocująca. Ona nie może być skostniałym schematem, jakimś przyzwyczajeniem, podczas gdy serce pozostanie zamknięte na wszelkie sygnały od Boga. Wprost przeciwnie!
To my właśnie – ludzie wierzący, dla których Bóg i Jego sprawy są najważniejsze w życiu – mamy być pierwszymi, którzy będą dostrzegać znaki z Nieba, znaki czasu, a także wychwytywać i głęboko w sercu przyswajać każde słowo, skierowane do nas przez Pana, aby je potem życiem swoim potwierdzić.
I to my właśnie mamy dać świadectwo życia w wolności, a więc definitywnego zerwania z grzechami i nałogami, które kiedyś nas obciążały, a z których już tyle razy się spowiadaliśmy i tyle razy obiecywaliśmy poprawę, i może nawet – dzięki Bożej łasce – udało się w tej walce odnieść niejedno zwycięstwo. Nie możemy teraz – jak gdyby nigdy nic – wracać do tych samych grzechów i nałogów! Albo nawet nie tyle wracać, co w ogóle z nimi nie zrywać – niby to się z nich spowiadając i obiecując poprawę, a tak naprawdę popełniając je ciągle, bez większych starań o to, by ich unikać. Nie możemy tak postępować!
Dar wolności, jaki otrzymaliśmy od Pana, jest też dla nas zadaniem! Musimy wyciągnąć z tego bardzo konkretne wnioski. To musi mieć przełożenie na nasze życie. Dokładnie, zgodnie z dzisiejszym wezwaniem Apostoła: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli.
Z pewnością, nie jest to zadanie łatwe. Ale przecież wiemy, że wszystko, co ma wartość, musi kosztować sporo trudu i zmagania, aby to zdobyć. A wolność duchowa, wolność wewnętrzna, jest wielkim darem i wielkim bogactwem! Trzeba się więc o nią mocno postarać, trzeba o nią zawalczyć! Przede wszystkim, zawalczyć z własnymi słabościami, przyzwyczajeniami, a wreszcie – grzechami. A na pewno przekonamy się, że warto! Warto być wewnętrznie wolnym! To naprawdę wspaniałe doświadczenie!
Czy jestem zdecydowany toczyć codziennie walkę o duchową wolność? I czy nie wracam do tego, co już – z Bożą pomocą – udało mi się pokonać?…