Tajemnica to wielka!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Siedlec. Ja dzisiaj mam dyżur duszpasterski – od 10:00 do 15:00 – na Wydziale Nauk Rolniczych, w gmachu przy ulicy Prusa, a potem wracam do siebie i zajmuję się tysiącem spraw, które trzeba podjąć. Życzę Wam i sobie błogosławionego, owocującego w dobro dnia!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś Pan mówi do mnie osobiście i konkretnie? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 30 Tygodnia zwykłego, rok II,

29 października 2024., 

do czytań: Ef 5,21–33; Łk 13,18–21

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej. Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus Głową Kościoła: On Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom we wszystkim.

Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.

Mężowie powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną, i będą dwoje jednym ciałem”.

Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego. A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.

I mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

Pierwsze dzisiejsze czytanie bardzo często słyszymy na uroczystościach zaślubin – o ile w takowych często uczestniczymy. Ale jeżeli nawet nie uczestniczymy często, to na pewno zdarzało nam się to czytanie usłyszeć – chyba jako drugie, jeśli idzie o popularność, poza Hymnem o miłości Świętego Pawła, z Pierwszego Listu do Koryntian. To dzisiejsze czytanie jest dlatego tak ważne i często odczytywane – jako podstawa dla kaznodziejów ślubnych do wygłoszenia homilii o pięknie małżeńskiego życia – że w prosty, ale też przekonujący sposób pokazuje, jak układać wzajemne małżeńskie relacje.

Zwróćmy uwagę, że Paweł pisze na początku: Bądźcie sobie wzajemnie poddani…, po czym to właśnie żonie jakby bardziej każe podporządkować się mężowi, gdy pisze: Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus Głową Kościoła: On Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom we wszystkim.

Mąż jednak ma otoczyć swoją żonę taką oto miłością: Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.

Po czym dodaje: Mężowie powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała.

Jeżeli sobie uświadomimy, jak Chrystus zawsze miłował Kościół i nadal go miłuje, i jeśli sobie przypomnimy, co mówił na temat władzy w swoim Kościele – iż jest ona przede wszystkim służbą i oddaniem – to raczej trudno będzie dzisiejszym fragmentem Listu Apostoła Pawła do Efezjan wytłumaczyć takie stanowisko, że mąż ma rządzić żoną i całą rodziną, ustawiać wszystkich w szeregu, wydawać rozkazy, a wszyscy mają koło niego „skakać” i mu usługiwać. Wyraźnie dzisiaj Apostoł podkreśla, że miłość męża do żony ma przypominać miłość Chrystusa do Kościoła. A na czym polegała miłość Chrystusa do Kościoła?

Słyszeliśmy: wydał za niego samego siebie. Zatem, nie ma tak naprawdę w chrześcijańskim małżeństwie rozróżnienia na tę stronę, która rządzi i tę, która ma słuchać zarządzeń i je wypełniać. Owszem, na temat wzajemnych relacji małżeńskich powstało już wiele anegdot i różnych ciekawych powiastek i porównań, jak chociażby ta, że wina za wszelkie konflikty małżeńskie zwykle leży po dwóch stronach: żony i teściowej. Tak, bo jeśli jeszcze teściową dołączyć do tej „układanki”, to tych anegdot i śmiesznych powiedzonek będzie dużo więcej.

Natomiast my tu dzisiaj nie o anegdotach mamy sobie rozważać, a o układaniu relacji w małżeństwie, a ten problem dotyczy – jako żywo – wszystkich członków Kościoła! Także tych, którzy nie żyją w małżeństwie. Bo każdy na swojej życiowej drodze dotyka rzeczywistości małżeńskiej w różnym stopniu i w różnych formach, dlatego wszyscy dzisiaj o tym mówimy i myślimy. I wszyscy powinniśmy się za małżeństwa – i o mocne duchowo, zdrowe moralnie i tak zwyczajnie, po ludzku, silne małżeństwa – gorąco modlić! Bo od tego, jakie będą małżeństwa, zależy z całą pewnością, jakie będą rodziny, a od tego z kolei – bez cienia przesady – zależy, jaki będzie dzisiejszy Kościół i dzisiejszy świat.

Tak, musimy się modlić za małżeństwa i o małżeństwa, bo sami doskonale widzimy, jakie problemy muszą pokonywać codziennie małżonkowie, aby tę wzajemną miłość i jedność ocalić, a następnie rozwijać! I widzimy, jak wiele małżeństw – niestety – nie zdaje dobrze tego egzaminu, nie wytrzymuje próby czasu. A to właśnie czas, to właśnie codzienność – jak mawiają – jest najsurowszym i najbardziej rzetelnym egzaminatorem z miłości. Nie tylko małżeńskiej. Ale tej przede wszystkim.

Dlatego zarówno małżonkowie, jak i my wszyscy, a więc także ci, którzy nie żyją w małżeństwie – powinniśmy wziąć sobie głęboko do serca przesłanie dzisiejszej Ewangelii, a szczególnie słowa: Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach. A także te: Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło.

Jak się pomyśli, że ziarenko tak zwanej gorczycy czarnej, o jakiej mówi Jezus, miało jeden milimetr średnicy, a wyrastało jako drzewo, osiągające nawet ponad cztery metry wysokości; albo jak się pomyśli, że zaczyn to mały kawałem ciasta, włożony do wielkiej misy z nowym ciastem – trzy miary mąki to około trzydziestu sześciu litrów – to uświadamiamy sobie, o czym mowa. O czym?

O niesamowitym wzroście, wręcz zaskakującym! Ale – to ważne – dokonującym się w czasie. W odpowiednim czasie, potrzebnym na ten rozwój. W taki sposób dokonuje się wzrost Bożego królestwa, który – jeśli idzie chociażby o życie małżeńskie – będzie polegał właśnie na duchowym rozwoju danego małżeństwa. Bo Boże królestwo to nie jest jakiś byt abstrakcyjny, nierealny – żeby nie powiedzieć: baśniowy. Ono się rozwija już tutaj, na ziemi, właśnie w konkrecie naszej codzienności – także codzienności małżeńskiej – aby osiągnąć swoją pełnię i doskonałość w wieczności.

Jednak, póki co, w tej ziemskiej rzeczywistości, potrzebuje ono czasu na rozwój. To, co dobre, musi mieć czas, aby się dobrze ugruntować, rozwinąć, zakwitnąć, zaowocować… Dajmy Bogu czas, aby mógł w nas działać. Dajmy sobie czas, by ziarenko Bożego królestwa mogło się dobrze rozwinąć w naszym życiu. Dajmy Bogu i sobie czas… Nie chciejmy niczego przyspieszać… Bądźmy cierpliwi…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.