Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Siostra Aldona Deczewska, Franciszkanka Misjonarka Maryi, z którą znamy się od wielu lat – jeszcze z Lublina – a która teraz posługuje w Wiedniu. Tam dwa lata temu odwiedziliśmy Ją całą Ekipą, wracającą z wyjazdu do Rzymu. Dziękując za naszą znajomość i dobre kontakty, życzę wszelkiego dobra! Pamiętam w modlitwie!
Drodzy moi, wczoraj obejrzałem film „21:37”. Bardzo przeżyłem to spotkanie z Janem Pawłem II i z Jego wielkością. Wszystkim ten film polecam – naprawdę! Warto! A oglądając go, pamiętajcie, że to wszystko, co tam zobaczycie – co wielu z nas jedynie sobie przypomni, bo widzieliśmy to w tamtych dniach – działo się tak naprawdę za sprawą jednego człowieka! A nawet – w tym sensie fizycznym – strzępu człowieka, bo Jan Paweł II w końcówce życia już nawet mówić nie mógł, nie mówiąc o jakimkolwiek sprawnym poruszaniu się…
A jeszcze precyzyjniej mówiąc, to już po śmierci Papieża dokonało się wszystko, o czym traktuje film. To zaś prowadzi mnie do refleksji, którą już od wielu lat dzielę się z całym światem, że Jan Paweł II był takim samym człowiekiem, jak każdy z nas! Także jak ci, którzy zapijaczeni, walają się po rowach, albo żyją w sposób niegodziwy – jak chociażby obecna, bandycka władza w Polsce.
I teraz: do jak wysokiego poziomu doprowadził swoje człowieczeństwo Jan Paweł II, a jak bardzo je zdegradowali, a wręcz upodlili ci drudzy. Co nam to daje do myślenia?… Czy nam to daje do myślenia?… Obejrzyjcie ten film, Drodzy moi – i dajcie się „zarazić” pragnieniem duchowej i ludzkiej wielkości! Każdy z nas jest do niej zaproszony! A jak ją osiągnąć? Jan Paweł II nam podpowie…
A ja dzisiaj – cały dzień pozostaję w Siedlcach, podejmując bieżące działania, związane z Duszpasterstwem Akademickim i duszpasterstwem w ogóle.
Wczoraj zaś, po Mszy Świętej wieczorowej, znowu odbyło się u mnie krótkie spotkanie przy herbacie jej Uczestników. Rodzi się już taka mała tradycja, z czego bardzo się cieszę!
W sobotę zaś, o 16:00, odprawiłem, w Parafii Jana Kantego w Lublinie, Mszę Świętą w intencji Żani i Łukasza Sulowskich, z okazji urodzin Żani, o których wspomniałem w sobotę. Ale wtedy o Mszy Świętej nie pisałem, bo była to niespodzianka, zaplanowana z Łukaszem. Dlatego wspominam o tym dzisiaj.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym i osobistym przesłaniem do mnie się zwraca? Duchu Święty, pomóż…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 5 Tygodnia Wielkiego Postu,
7 kwietnia 2025.,
do czytań: Dn 13,41–62; J 8,12–20 [w roku C]
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Na wygnaniu w Babilonie zgromadzenie Izraela skazało na śmierć Zuzannę, fałszywie oskarżoną przez dwóch starców.
Wtedy Zuzanna zawołała donośnym głosem: „Wiekuisty Boże, który poznajesz to, co jest ukryte, i wiesz wszystko, zanim się stanie. Ty wiesz, że złożyli fałszywe oskarżenie przeciw mnie. Oto umieram, chociaż nie uczyniłam nic z tego, o co mnie ci złośliwie obwiniają”.
A Pan wysłuchał jej głosu. Gdy ją prowadzono na stracenie, wzbudził Bóg świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel. Zawołał on donośnym głosem: „Jestem czysty od jej krwi!” Cały zaś lud zwrócił się do niego, mówiąc: „Co oznacza to słowo, które wypowiedziałeś?” On zaś powstawszy wśród nich, powiedział: „Czy tak bardzo jesteście nierozumni, synowie Izraela, że skazujecie córkę izraelską bez dochodzenia i pewności? Wróćcie do sądu, bo ci ją fałszywie obwinili”.
Cały lud powrócił spiesznie. Starcy zaś powiedzieli: „Usiądź tu wśród nas i wyjaśnij nam, bo tobie dał Bóg przywilej starszeństwa!” Daniel powiedział do nich: „Oddzielcie ich, jednego daleko od drugiego, a osądzę ich”.
Gdy zaś zostali oddzieleni od siebie, zawołał jednego z nich i powiedział do niego: „Zestarzałeś się w przewrotności, a teraz wychodzą na jaw twe grzechy, jakie poprzednio popełniłeś, wydając niesprawiedliwe wyroki. Potępiałeś niewinnych i uwalniałeś winnych, chociaż Pan powiedział: «Nie przyczynisz się do śmierci niewinnego i sprawiedliwego». Teraz więc, jeśli ją rzeczywiście widziałeś, powiedz, pod jakim drzewem widziałeś ich obcujących ze sobą?” On zaś powiedział: „Pod lentyszkiem”. Daniel odrzekł: „Dobrze! Skłamałeś na swą własną zgubę. Już bowiem anioł Boży otrzymał od Boga wyrok na ciebie, by cię rozedrzeć na dwoje!”
Odesławszy go rozkazał przyprowadzić drugiego i powiedział do niego: „Potomku kananejski, a nie judzki, piękność sprowadziła cię na bezdroża, a żądza uczyniła twe serce przewrotnym. Tak postępowaliście z córkami izraelskimi, one zaś bojąc się obcowały z wami. Córka judzka jednak nie zgodziła się na waszą nieprawość. Powiedz mi więc teraz, pod jakim drzewem spotkałeś ich obcujących ze sobą?” On zaś powiedział: „Pod dębem”. Wtedy Daniel powiedział do niego: „Dobrze! Skłamałeś i ty na swoją własną zgubę. Czeka bowiem anioł Boży z mieczem w ręku, by rozciąć cię na dwoje, by was wytępić!”
Całe zgromadzenie zawołało głośno i wychwalało Boga, że ocala tych, co pokładają w Nim nadzieję. Zwrócili się następnie przeciw obu starcom, ponieważ Daniel wykazał na podstawie ich własnych słów nieprawdziwość oskarżenia. Postąpiono z nimi według miary zła, wyrządzonego przez nich bliźnim, zabijając ich według prawa Mojżeszowego. W dniu tym ocalono krew niewinną.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus przemówił do faryzeuszów tymi słowami: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”.
Rzekli do Niego faryzeusze: „Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe”.
W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: „Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeśli nawet będę sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał”.
Na to powiedzieli Mu: „Gdzie jest Twój Ojciec?”
Jezus odpowiedział: „Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego”.
Słowa te wypowiedział przy skarbcu, kiedy uczył w świątyni. Mimo to nikt Go nie pojmał, gdyż godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
W Ewangelii dzisiejszej słyszymy słowa Jezusa: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. Zauważamy zapewne dwie, bardzo istotne prawdy, tutaj wyrażone: zarówno tę, że Jezus jest naprawdę ową światłością, ale jeszcze wcześniej, w słowach: Ja jestem, odnajdujemy imię Boga, a więc wyraźne stwierdzenie, że Jezus jest Bogiem. Jest to bardzo jasno powiedziane.
I oto teraz, w reakcji na to, faryzeusze stwierdzają: Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe. Zasadniczo – gdyby chodziło o zwykłego człowieka – należałoby się z takim stwierdzeniem zgodzić, zgodnie z starożytną zasadą, zakorzenioną jeszcze w prawie rzymskim: „Nemo iudex in causa sua”, co się tłumaczy: „Nikt nie jest sędzią w swojej własnej sprawie”. Rzeczywiście, gdyby chodziło o jakiegoś zwykłego człowieka, to tak należałoby powiedzieć: zostaw ocenę swojego postępowania innym, a przede wszystkim Bogu. Bo tylko w tym ostatnim przypadku będzie ona najbardziej obiektywna.
No tak, ale jeżeli tym oceniającym siebie jest właśnie Bóg?… Czy można Mu wtedy zarzucić, że się myli, albo – powiedzmy – przechwala się przed światem?… Dlatego Jezus – w dość wyczerpującej odpowiedzi – stwierdza: Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeśli nawet będę sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał.
I tu jest, Drodzy moi, całe sedno problemu: wypowiadanie sądu według zasad tylko ludzkich. Dlatego żydowska starszyzna nie mogła z Jezusem nigdy dojść do porozumienia, bo wydawała sądy według zasad tylko ludzkich – bo nigdy nie chciała kierować się innymi zasadami! I dlatego uczeni w Piśmie i faryzeusze tak błądzili w swoich osądach i opiniach, dotyczących osoby i dzieła Jezusa.
A jak w ogóle szkodliwe i fatalne jest jakiekolwiek sądzenie według zasad tylko ludzkich, to widzimy na podstawie historii, opisanej w dzisiejszym pierwszym czytaniu. I tu dostrzegamy jeszcze jedno niebezpieczeństwo, związane ze stosowaniem tychże zasad – niebezpieczeństwo, które jakoś zostało zasygnalizowane w dzisiejszej rozmowie Jezusa z faryzeuszami, ale w pierwszym czytaniu widoczne jest w całej ostrości. Otóż, wydawanie sądów według zasad tylko ludzkich może wiązać się nie tylko z tym, że człowiek w swoich osądach może się pomylić, bo może mieć błędną, albo niepewną wiedzę o takiej lub innej rzeczy.
Człowiek w swych opiach i osądach może celowo kłamać, może chcieć pogrążyć drugiego człowieka, chcieć go wręcz zniszczyć! Właśnie taki plan – w odniesieniu do sprawiedliwej Izraelitki Zuzanny – mieli dwaj zdeprawowani starcy. Ale zostali powstrzymani! A zostali powstrzymani, bo gdy [Zuzannę] prowadzono na stracenie, wzbudził Bóg świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel. Zawołał on donośnym głosem: „Jestem czysty od jej krwi!” Cały zaś lud zwrócił się do niego, mówiąc: „Co oznacza to słowo, które wypowiedziałeś?” On zaś powstawszy wśród nich, powiedział: „Czy tak bardzo jesteście nierozumni, synowie Izraela, że skazujecie córkę izraelską bez dochodzenia i pewności? Wróćcie do sądu, bo ci ją fałszywie obwinili”.
I wiemy, co było dalej. Owszem, to nie był opis jakieś szczególnie wyrafinowanej akcji detektywistycznej czy jakiegoś procesu sądowego na najwyższym poziomie zaintrygowania, ale chodziło tu o wykazanie zupełnej nieracjonalności kierowania się we wszelkich osądach «zasadami tylko ludzkimi». Można naprawdę w ten sposób kogoś bardzo skrzywdzić! Szczególnie, jeśli się kogoś chce skrzywdzić – oczywiście, wmawiając całemu światu, a nawet przekonując samego siebie, że chce się tylko dobrze!
Drodzy moi, powiedzmy sobie szczerze, że wydawanie wszelkich sądów według zasad tylko ludzkich to jeden z większych problemów w naszej chrześcijańskiej codzienności. Niestety, jest to taki problem, za który nie za bardzo – nie za często – zabieramy się w ramach wielkopostnej pracy nad sobą, czy jakiejkolwiek pracy nad sobą.
Owszem, podejmujemy takie czy inne postanowienia – często dotyczące niejedzenia tego lub owego, albo inne, podobne – ale chyba ciągle za mało odważamy się zmierzyć z grzechami języka, a jeszcze bardziej konkretnie: z pochopnymi osądami i opiniami. Wydaje się, że jest to skłonność tak w nas zakorzeniona – i to w nas wszystkich, bez wyjątku, duchownych i świeckich – że my nawet nie za bardzo chcemy się z tym rozprawiać. Bo może tłumaczymy sobie, że to nie jest aż tak groźne, tak szkodliwe?…
A naprawdę nie jest?… I czy trzeba przywoływać aż tak odległą w czasie historię, jak ta, opisana w pierwszym czytaniu, żeby się o tym przekonać? A może wystarczy prześledzić nasze kontakty i relacje z ludźmi z naszego otoczenia – choćby z ostatniego tygodnia – żeby zobaczyć, że problem naprawdę jest?… I że jest to problem naprawdę poważny?… I naprawdę szkodliwy?…
Może właśnie dzisiaj jest dobra okazja ku temu, żeby przemyśleć tę sprawę?… Ale tak totalnie szczerze – i totalnie odważnie! Już bez oszukiwania siebie i kombinowania! Może warto odważyć się nawet na takie pytanie, czy w postawach dwóch starców z pierwszego czytania lub faryzeuszy z czytania ewangelicznego – nie odnajduję przypadkiem siebie? Albo przynajmniej jakichś elementów mojej postawy?
A jeżeli odnajduję – to co postanowię jeszcze dzisiaj, aby to zmienić?…
Czy film „21:37” jest w internecie?
Chcę go zobaczyć. Ale jest mało prawdopodobne, aby był wyświetlany w rosyjskich kinach.
Kiedy miały miejsce wydarzenia opisane w filmie, miałem 9 lat, uczyłem się w trzeciej klasie; nie należałem jeszcze do Kościoła Katolickiego.
O Janie Pawle II, o tym, że „cały świat się teraz za niego modli” (określenie mojego taty) i o jego śmierci dowiedziałem się tylko przelotnie z wiadomości w telewizji. Potem poznałem pierwsze „katolickie” słowo -konklawe.