Szczęść Boże! Drodzy moi, do grona wczorajszych Solenizantów dołączam Księdza Sławomira Kochana, Proboszcza Parafii prawosławnej w Siedlcach. Z Księdzem Proboszczem mamy naprawdę dobre relacje – spotykamy się na wszystkich uroczystościach uczelnianych, ale też zapraszamy się nawzajem na różne ważniejsze wydarzenia, organizowane czy to przez jedną, czy przez drugą Stronę. Mogę powiedzieć, że na poziomie podstawowym nasz ekumenizm ma się bardzo dobrze. Dziękując Solenizantowi za tę szczerą i wielką życzliwość – życzę ogromu Bożych błogosławieństw, o co też będę się dla Niego modlił.
Drodzy moi, pozdrawiam Was z Siedlec, gdzie miałem udać się na dyżur przy ulicy Żytniej, ale ponieważ odwołane zostały dzisiaj zajęcia dydaktyczne, przeto ja także odwołuję swój dyżur, a zajmę się nieco sprawami bieżącymi. Muszę posiedzieć przy biurku i popracować, bo sprawy leżą i czekają – jedna na drugiej.
Zamierzam też odwiedzić wczorajszego Solenizanta – Księdza Sławka, który przeżywa teraz swój czas krzyża, oskarżony o jakieś rzekome zachowania sprzed dwudziestu lat – w jednej chwili zdjęty z Parafii, czeka nie wiadomo na co, z zablokowaną przez Biskupa możliwością prowadzenia jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej.
Drodzy moi, ja rozumiem potrzebę oczyszczenia Kościoła z wszelkich nadużyć i jestem za tym, aby ten, kto uczynił coś złego na tym odcinku, poniósł za to konsekwencje. Ale do ciężkiej cholery! – w całym cywilizowanym świecie, według standardów prawnych cywilizacji łacińskiej, opartej na prawie rzymskim, obowiązuje zasada niewinności! Człowiekowi trzeba udowodnić winę, a nie on ma udowadniać swoją niewinność!
Tymczasem Kościół – w decyzjach swoich Zarządców – sam ustawił się na pozycji przegranej i sam wystawia się na strzały ze strony swoich przeciwników, którzy wykorzystają każdą taką sytuację, aby w Kościół uderzyć, a jeszcze przy tym dobrze zarobić! Poprawność polityczna i medialna, wynikająca ze zwykłego strachu i koniunkturalizmu polskich Biskupów sprawia, że my, Księża, jesteśmy w takich sprawach na pozycji z góry przegranej! Wystarczy jedno oskarżenie, niczym nie udowodnione, aby Księdza w ciągu kilku godzin usunąć z Parafii i skazać na niebyt! I na czekanie – nie bardzo wiadomo na co!
Przepraszam za emocje, ale nie zamierzam ich powstrzymywać! Bo widzę na co dzień, jak cierpi ten Ksiądz, do którego się dziś wybieram. Sam mi wczoraj powiedział, że kiedy słyszy dzwony pobliskiego kościoła, albo widzi ludzi, zdążających na Mszę Świętą, albo słyszy dochodzące stamtąd odgłosy sprawowanej liturgii, to nie może sobie znaleźć miejsca.
Z całą mocą podkreślam: nie rozstrzygam niczego w tej sprawie. Słyszałem opinię Kurii na ten temat – wczoraj wysłuchałem opinii samego Zainteresowanego. I nie rozstrzygam: winny, czy niewinny. Według mnie – na tyle, na ile mogę ocenić to, co usłyszałem – sprawa jest „dęta” i naciągana! Ale nawet gdyby okazało się, że w zachowaniu Księdza było coś, co zasługuje na ukaranie, to na pewno nie powinno odbywać się to tak, jak się odbywa.
Wydaje mi się, a nawet jestem przekonany, że prawdziwi przestępcy mają większe prawa na etapie procesowym i w samym więzieniu, niż ksiądz, oskarżony przez kogokolwiek o cokolwiek. Prawo do obrony każdego oskarżonego jest kolejnym prawem, zapisanym na kartach cywilizowanych kodeksów prawnych, brutalnie łamanych w procedurach, podejmowanych wobec księży. My takiego prawa nie mamy – bo jako pierwsi odbierają nam je nasi Biskupi.
Drodzy moi, wiem, co piszę. Biorę odpowiedzialność za każde słowo – bez względu na konsekwencje. Natomiast powiedziałem wczoraj Księdzu Sławkowi i powiem Mu to dzisiaj drugi raz: Trwaj – i wytrwaj! My Cię będziemy wspierali modlitwą. A Biskup i Jego Doradcy – jak i wszyscy, którzy tak te sprawy ustawiają dzisiaj w Kościele – ze swoimi decyzjami i ich skutkami staną kiedyś na Sądzie Bożym!
Drodzy moi, z planowanych na dzisiaj działań – wybieram się na godzinę 19:00 do Wyższego Seminarium Duchownego naszej Diecezji, na przygotowaną przez Alumnów drugiego roku inscenizację: DO WYŻSZYCH RZECZY JESTEM STWORZONY. Jest to występ premierowy. Do udziału w nim zostałem oficjalnie zaproszony przez samych Alumnów – Aktorów, którzy w tym celu pofatygowali się do mnie, przekazując zaproszenie na piśmie! Czuję się ogromnie zaszczycony tym zaproszeniem – zwłaszcza, że jako Alumn w Seminarium także zajmowałem się takimi sprawami.
A wcześniej, bo około 16:00, zapowiedział się z wizytą Gabryś Sowa – Lektor z Parafii Leopoldów, Członek FORMACJI «SPE SALVI». To kolejna z serii niespodzianek, jakie mi się w ostatnich dniach zdarzają. Niech Pan będzie uwielbiony w tych otwierających się coraz szerzej sercach młodych Ludzi!
Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Janka. Jak co czwartek. Serdecznie dziękuję za jego przygotowanie – i za tę serdeczną wierność przyjętemu dobrowolnie zobowiązaniu. Dziękuję też za kilka kapitalnych stwierdzeń, zawartych w rozważaniu – jak chociażby to, że dzisiaj nie tyle mamy do czynienia z kryzysem powołań, co z kryzysem miłości. To prawda! Ale jest jeszcze kilka innych, mocnych stwierdzeń, które mnie naprawdę poruszyły. Wierzę, że Was także. Zapraszam do refleksji! I proszę o podzielenie się nim z nami.
A Jankowi – raz jeszcze – wielkie dzięki! Niech Pan będzie uwielbiony w tej – i w każdej innej – aktywnej działalności Janka!
Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, pomóż właściwie odczytać, usłyszeć…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 31 Tygodnia zwykłego, rok I,
6 listopada 2025.,
do czytań: Rz 14,7–12; Łk 15,1–10
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana.
Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.
Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga.
Napisane jest bowiem: „Na moje życie, mówi Pan, przede Mną klęknie wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga”. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
Pierwsze czytanie: Bracia! Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana.
Psalm: W krainie życia ujrzę dobroć Boga!
Ewangelia: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”.
Zobaczcie, Kochani, że te trzy fragmenty: z czytania, z psalmu i ewangelii, bardzo się ze sobą łączą. Myślę, że takim mottem przewodnim dzisiejszego słówka, powinien być refren dzisiejszego psalmu: W krainie życia ujrzę dobroć Boga. I nie chodzi tu konkretnie o to, że dopiero po śmierci ujrzymy Boga! Ale chodzi o to, aby przede wszystkim ODDAĆ SIĘ W CAŁOŚCI BOGU!
Spójrzmy na św. Pawła. On był zagubioną i nieszczęśliwą owieczką. Prowadził bardzo wygodne życie! Mordował chrześcijan! I zobaczcie, Kochani, że Bóg go nie skreślił. Tak samo jest w naszym życiu: możesz być pogubiony, możesz być daleko od Pana, ale Bóg cię i tak kocha i nie przestanie kochać!
Zawsze mnie to zastanawia. JAK BARDZO BÓG MUSI NAS KOCHAĆ! Własnego Syna Jezusa nie oszczędził. Chciał, aby On przeszedł mękę przez krzyż! Zobaczcie, że Bóg oddał się nam w całości! Poświęcił swojego Syna oraz zesłał nam Ducha Świętego! Stworzył nas! Odpuszcza nam grzechy! Ustanowił dla nas sakramenty! BÓG POŚWIĘCIŁ SIĘ CAŁY DLA NAS!
Tutaj rodzi mi się pytanie: A my jak Boga kochamy? Czy jesteśmy w stanie oddać się na całość Bogu? Myślę, że na pewno znajdą się takie osoby, które oddadzą się na maksa Bogu i pójdą za Nim!
Ale – niestety – mało jest takich osób, które pójdą za Jezusem! Mówi się o kryzysie powołań! Myślę, że to nie kryzys powołań, a KRYZYS MIŁOŚCI. Wielu młodych nie czuje miłości Boga. Wielu też nie ma odwagi, by pójść na maksa za Bogiem i Jego miłością!
Kościół nas uczy: WARTO PÓJŚĆ NA MAKSA ZA JEZUSEM! Przykładem są święci i błogosławieni, który oddali się na maksa Bogu i poszli za Nim! Z całą pewnością, mogą mówić: BYŁO WARTO! BYŁO WARTO PÓJŚĆ ZA NIM!
Dlatego i my idźmy, abyśmy byli szczęśliwi! Chrystus każdego dnia na nowo nas zaprasza do powrotu do Jego niezwykłej miłości, dlatego z niej korzystajmy i trwajmy w niej mocno!
