Panie, naucz nas się modlić!

P

Wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej, dziewicy

(Ga 2,1-2.7-14)
Po czternastu latach, udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając z sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno. Wręcz przeciwnie, stwierdziwszy, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych – Ten bowiem, który współdziałał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną wśród pogan – i uznawszy daną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych, byleśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czynić. Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?

(Łk 11,1-4)
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii.

Pamiętamy w modlitwie o Ks. Jacku w czasie jego rekolekcji. Prosimy dla niego o dary Ducha Świętego.

Panie naucz nas się modlić…

Piękna prośba uczniów, którzy obserwowali Jezusa na modlitwie.

Myślę, że i my mamy takie doświadczenie – widzę modlącego się człowieka, patrzę na niego, obserwuję, i czuję, że od tego co widzę i we mnie pojawia się pragnienie modlitwy.

Czasem jest jakiś ból, że ja tak nie umiem się modlić.

Chyba najczęściej ludzie oskarżają się, pytają się kapłana – nie umiem się modlić, za mało się modlę, nie wiem jak się modlić…

Ten temat, w wielu rozmowach, katechezach, kazaniach, można powiedzieć – jest chwytliwy.

Czujemy tę pustkę, którą może wypełnić tylko Bóg, który przychodzi do nas na modlitwie.

Czujemy ten głód, głód duszy, głód modlitwy. Bardzo nam jej potrzeba.

A z drugiej strony ogromna pokusa, aby się nie modlić, aby modlitwę skracać, minimalizować, odkładać na potem, odmawiać szybko i byle jak.

A zatem – jak się modlić?

Myślę, że trzeba by zaczynać modlitwę od prośby z dzisiejszej Ewangelii – Panie, naucz nas modlić się!

Trzeba by najpierw prosić – żeby Pan sam nas uczył modlitwy, żeby On się modlił w nas i z nami. Duch Święty uzdalnia nas do modlitwy i modli się za nas, więc trzeba i Jego prosić.

Myślę, że czymś niezwykle ważnym jest zarezerwować sobie czas na modlitwę – od tej do tej się modlę. Wielką pokusą jest skracać czas modlitwy, jest spieszyć się na modlitwie. Dlatego może i ważniejszym niż same słowa jest dać Panu Bogu czas. Może dlatego i łatwiej nam modlić się na Mszy Św., bo wtedy ja wiem, że przez tę godzinę nic innego robić nie będę.

Jezus wychodził na modlitwę. Dziś czytamy tajemnicze słowa: „Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie…”. Jednak często czytamy w Ewangelii takie słowa – Jezus wczesnym rankiem wyszedł, Jezus poszedł na górę, poszedł na pustynię, wszyscy Go szukali…

Sam Jezus, który jest Bogiem, który zawsze jest w jedności z Ojcem, dba o oddzielny czas na modlitwę.

Jaka jest moja modlitwa? Jaki jest mój czas na modlitwę?

Oprócz czasu czymś decydującym o mojej modlitwie jest moje pragnienie modlitwy, moja chęć – dobrze się pomodlić, moja sczerość na modlitwie. Ja nie chcę tylko „odmówić” modlitwy, ja chcę się spotkać z Bogiem, ja chcę z Nim porozmawiać.

Jezus uczy nas prostej modlitwy: Ojcze nasz.

W tej modlitwie jakby nakreśla kierunki naszej modlitwy, daje przykład – zwrócenie się do Ojca – modlitwa to spotkanie z Kimś… Pierwszeństwo Bożej chwały i mojego zbawienia… Potem materialne. Potrzeba przebaczenia.

Dziś wspominamy św. s. Faustynę. Ją Jezus uczy oprócz „Ojcze nasz” jeszcze innych modlitw – Koronka.

Miesiąc październik i znów modlitwa różańcowa.

Form modlitw jest wiele. To jest bogactwo i trzeba z nich korzystać.

Jednak musimy bronić się przed rutyną, przed mechanicznym zaliczaniem modlitw.

To nie znaczy, że jeśli przyłapiemy się na braku skupienia to tragedia i wszystko źle – my się mamy starać, pragnąć dobrze się modlić.

Z modlitwą jest jak z pływaniem – nie nauczymy się tego z książek. Trzeba się zacząć modlić, żeby się modlić lepiej.

Jednak dobre książki zachęcają, pomagają w modlitwie, uczą, mobilizują.

Proponuję dziś, lekturę Dzienniczka. Po prostu, pomodlić się, by s. Faustyna nam pomogła i otworzyć Dzienniczek i tam gdzie się otworzy poczytać.

Tu kilka fragmentów, jeśli się nie zechce otworzyć:

„Modlitwa. Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek

dusza jest stanie powinna się modlić. – Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej

utraciłaby swa piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie

doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z

powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie

ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez

modlitwę. (Dz 146)

Wieczorem, kiedy weszłam do małej kapliczki, usłyszałam w duszy te słowa: córko

Moja, rozważ te słowa: a będąc w ciężkości – dłużej się modlił. Kiedy się zaczęłam

zastanawiać głębiej, wiele światła spłynęło na duszę moją. Poznałam, jak bardzo potrzeba

nam wytrwałości w modlitwie i od takiej ciężkiej modlitwy zależy nieraz nasze zbawienie. (Dz 157)”

Na koniec jeszcze jedno, wczoraj poruszone w komentarzach…

Kiedy zaglądam do facebooka też widzę jeden temat – walka o życie nienarodzonych.

Ów czarny protest – zadziwia.. Myślałem, że w Polsce nie jest tak strasznie w tym temacie…

Owaszem, w Rosji z tym tematem jest dużo gorzej, ale każde życie ludzkie jest skarbem nieocenionym.

Jednak jak obserwuję tę dyskusję, czytam, to mam wrażenie, że to nie jest walka polityczna, światopoglądowa… To jest walka ze złym duchem, z szatanem. To jest temat, o który on walczy najbardziej. A zatem – trzeba modlitwy.

Za dwa dni będzie dzień Matki Bożej Różańcowej, nawiązujący do bitwy pod Lepanto. Wrócimy do tego w piątek. Jednak tam też, uratowała modlitwa i to nie tylko była to walka polityczna, ale duchowa. Dziś to wyraźnie widzimy.

To samo jest też dziś – 21 wiek, rozwój kultury, nauki, techniki i wszystkiego, a my dyskutujemy – można zabijać człowieka czy nie można? Pomijając przy tym jeszcze jeden temat, że człowiek nie poczyna się przypadkowo. U początku życia człowieka stoi konkretna decyzja dwojga ludzi. Może wtedy by trzeba było pomyśleć?

Walka duchowa, walka ze złym duchem. Taką walkę toczy się na kolanach, na modlitwie.

Tu jeszcze jeden fragment z Dzienniczka:

„+ Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest

najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej(przypuszcza się, że miała to być Warszawa). Kara ta miała

być – jaka Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz

napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili powiedział mi Jezus: Dziecię

Moje, łącz się ściśle w czasie Ofiary ze Mną i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Krew i rany

Moje na przebłaganie za grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą

Mszę św. czyń to przez siedem dni. – Siódmego dnia ujrzałam Jezusa w obłoku jasnym i

zaczęłam prosić, ażeby Jezus spojrzał na miasto i na kraj nasz cały. Jezus spojrzał się

łaskawie. Kiedy spostrzegłam życzliwość Jezusa, zaczęłam Go błagać o błogosławieństw.

Wtem rzekł Jezus: Dla ciebie błogosławię krajowi całemu – i uczynił duży znak krzyża ręką

nad Ojczyzna naszą. Radość wielka napełniła duszę moją widząc dobroć Boga. (Dz 39)”

38 komentarzy

  • Bardzo często jeśli chodzi o modlitwę mam wrażenie dokładnie takie jak Ks.Marek opisał,że są lepsi ode mnie lepiej się modlą bardziej skupiają a mi brakuje ciągle tego czegoś mimo iż umiem modlitwy,ale zawsze jest jakaś luka.
    A co do aborcji cały czas ten temat obserwuje w sumie w każdej wolnej chwili bo jestem w grupie ludzi co popierają czarny protest itp.,ale im częściej to robię tym bardziej zastanawiam się czy dobrze robię chociaż cały czas podtrzymuje puki co swoje zdanie.Pozdrawiam M

    • Jaki argument bym nie podała to i tak zaraz znajdzie się ktoś kto uzna,że nie mam racji.A prawda jest taka,że kto będzie miał się podać aborcji to się poda bez względu na to jakie będą tego konsekwencje nie zrobią tego legalnie w Polsce to zrobią gdzie indziej.M

    • Na tym polega dyskusja – podajemy swoje argumenty i słuchamy argumentów innych. Jeśli ktoś dokona aborcji gdzie indziej, to jego decyzja i jego odpowiedzialność, ale jeśli prawo pozwala na zabijanie to już zupełnie inny temat.

    • Wie Ksiądz czemu jestem za bo uważam,że rodzice powinni mieć prawo do wyboru np.w przypadku zagrożenia życia matki bez konsekwencji prawnych.Bo szczerze może to będzie egoistyczne,ale osobiście jeśli byłabym w ciąży i moje dziecko miało by zespół Dawna wolałabym usunąć to dziecko niż patrzeć jak inne dzieciaki mu dokuczają wyśmiewają się z niego czy go poniżają,ale i robią to dorośli niestety a pomyślał ktoś czy i kto zapewni tym dzieciom pomoc jaką kol wiek nie powiem podziwiam rodziców którzy walczą o swoje dzieci te chore,ale ja uważam zwyczajnie,że ja wolałabym się poddać i usunąć niż zgotować piekło na ziemi mojemu dziecku.Kolejny argument oglądałam ostatnio jakiś program w którym wypowiadał się lekarz z Niemiec który jasno wyraził się,że takiej aborcji nie dokonują zwykłe szare myszki z Polski a niestety przyjeżdżają do niego wszyscy nie chce dokładnie wymieniać kto,ale nie wyobrażam sobie aby ktoś kto robi to sam mógł za mnie decydować wprowadzając ustawę aborcyjną albo pouczając mnie.M

    • Droga M, właśnie tych argumentów używają aborcjoniści idąc krok dalej z aborcją na żądanie – bo niby czemu nie :)? Funkcjonuje to w wielu krajach cywilizacji śmierci, która – o dziwo – łączy wschód z zachodem oraz północ z południem. Tak, masz 100% racji, że jest to podbudowane hedonistyczną filozofią „wygodnego życia” idealnego społeczeństwa „silnych i pięknych ludzi”. Tak właśnie jest odkąd eugenika (w rzeczywistości koncentrująca się na mordowania ludzi ułomnych oraz innych rasowo) zaprzęgnięta przez lewackie reżimy ideologiczne stała się elementem nowej (choć starej) religii, której czarna msza w postaci przedstawienia na otwarciu tunelu św. Gotarda, a które oglądały europejskie elity, była podsumowaniem kierunku, w którym zmierza: usunięto baranka, a w jego miejsce pojawił się kozioł –symbol złego.
      Piszesz, że rodzice powinni mieć wybór: owszem rodzice powinni mieć wiele możliwości różnych wyborów (skąd się wzięło przekonanie o tym, że matka MUSI umrzeć żeby mogło przeżyć dziecko?) – zdarzają się takie dramatyczne sytuacje, kiedy jedynym wyjściem jest śmierć jednego z dwóch żyć: ale ustawa nie przewiduje kary w takich wypadkach! Skąd to przekłamanie? Z drugiej strony zaraz piszesz, o mordowaniu ludzi nie dlatego, że zagrożone jest życie matki, tylko dlatego , że dziecko ma znamiona choroby genetycznej. Zatem już rozszerzamy możliwość zabójstwa o kryterium „wygody życia” i to de facto nie dla wygody życia dziecka, a dla dobrego samopoczucia „rodzica”. Widzisz, ja traktuję życie jako wartość obiektywną i uniwersalną, a nie subiektywną i uznaniową. W życiu człowieka zdarzają się różne rzeczy, również te najbardziej dramatyczne i uwierz mi z Bogiem w sercu jest o wiele łatwiej udźwignąć krzyż, znieść ból, cierpienie….. choćby nie wiem co, nie wiem ile pajacowania na czarno i pokazywania środkowych palców, to od wielu dramatów nie uciekniemy! Prawo w sprawach podstawowych powinno odnosić się do wartości uniwersalnych, a nie subiektywnych! Skoro uznaniowo skazujemy bezbronnych na śmierć, to dlaczego ograniczać się tylko do jednego z etapów życia człowieka? Dlaczego nie zabijać ludzi, kiedy choroba dopadnie ich w późniejszych fazach życia? Dlaczego dla naszej wygody nie mamy prawa bezkarnie zabić naszego syna czy córki, kiedy to ich zachowanie nam strasznie uprzykrza życie? Dlaczego nie zabijać naszych rodziców kiedy są starzy i schorowani i trzeba naszą wygodę schować w zadek i im pomagać (oj, to już w zasadzie mamy w „postępowym świecie”, więc wszystko przed nami…..)? Dlaczego nie zabijać ludzi, którzy pod wpływem wypadku są sparaliżowani, tracą kończyny lub chorują na różne dziwne i nieuleczalne schorzenia – również psychiczne. Dlaczego nie? Czy tylko dlatego, że granicą uznaniową życia jest cienkie ciało kobiety, bo tego czego nie widać gołym okiem, to nie istnieje? A dlaczego nie zabijamy morderców, ludobójców i wszelkiej maści okrutnych bandziorów? Oj, zagalopowałem się – tutaj przecież obowiązują „prawa człowieka” :). Pokrętny świat, jak to ładnie ujął jeden ze współczesnych filozofów „upside down world” – świat do góry nogami, gdzie swoje prawa mają rośliny, zwierzęta, zboczeńcy, bandyci, terroryści, a żadnych praw nie mają dzieci w pierwszych miesiącach swojego LUDZKIEGO życia. Oby tak dalej :).

    • I wiesz co a może właśnie tak by było lepiej bo jakoś nie wyobrażam sobie swojego życia i bycia np sparaliżowaną szczerze wolałabym umrzeć niż być dla kogoś ciężarem.A druga racja popatrz ile osób starszych ląduje w hospicjum ile dzieci ląduje na śmietnikach ile ginie ich tuż po urodzeniu ile trafia do domu dziecka teraz się o tym mówi a co będzie za parę lat Państwo jest tak bardzo dobre i łaskawo duszne to niech pomoże tym rodzicom dzieci schowanych,żeby nie to,że działają fundacje i są jeszcze ludzie dobrej woli te rodziny wcale by sobie nie poradziły.Jak by tak było Pięknie ludzie by nie zbierali nakrętek pieniędzy nie organizowali by koncertów charytatywnych aby pomóc danej rodzinie.I mimo iż tobie ani nikomu innemu się to nie podoba ja będę dalej za.M

    • Chrystus nauczył nas, że każde cierpienie może mieć sens: nie w wymiarze ziemskim (chociaż bywa i tak), ale przede wszystkim duchowym i może być wkładem w nasze zbawienie. O pomocy państwa napisałem poniżej: że jest to element bardzo istotny, który praktycznie nie istnieje. Ale tu chodzi o coś zupełnie innego: o uznanie podstawowej rzeczy – tego czy ludzkie życie zasługuje na ochronę czy nie zasługuje? Nie uciekajmy od tego podstawowego tematu, bo dopiero na odpowiedzi na to pytanie możemy budować dalsze, konkretne rozwiązania systemowe. Skoro Ty nie wyobrażasz sobie bycia ciężarem dla innych, to znaczy, że OK – zabijajmy ustawowo wszystkich sparaliżowanych, w imię wygody życia szczęśliwców (którzy nie są kalecy) oraz w imię nie obciążania społeczeństwa. Zabijajmy śmiertelnie chorych (nie trzeba kasy na hospicja), zabijajmy również dzieci, które tracą rodziców i muszą spędzić kilka lat w domu dziecka (przecież to dramat!). Zastrzyk śmierci, to tylko trochę kasy, chwila senności i po kłopocie! Bądź "za" cywilizacją śmierci, w końcu każdy odpowiada i odpowie za siebie, ale zastanów się nad tym, dlaczego wartościujesz życie w zależności od jego formy? Otóż życie nie jest sprawiedliwe i być nie musi, ale każde jest wartością! KAŻDE! Nie jesteśmy równi, nie jesteśmy tacy sami, jesteśmy głupsi, mądrzejsi – ale WSZYSCY jesteśmy dziećmi Boga i do niego wcześniej czy później trafimy zdając sprawę z naszych czynów. Ta wiara, ta myśl, ta pewność jest bazą dla życia wg prawa podstawowego: 10 przykazań. Stosując się do nich, może życie nie jest łatwiejsze, ale z pewnością jest pełniejsze i prowadzi nas dobrą drogą! Słowami Tolkiena włożonymi w usta Gandalfa powiem tak: "Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie" – ot i co tu zrobić z tą "niesprawiedliwością" :)?

    • Życie nie jest kolorowe każdy powinien mieć możliwość zrobienia tego co uważa za stosowne i uważam,że nawet gdybym ja dokonała teraz aborcji to ja bym za to odpowiedziała a nie ty czy Politycy i skoro wierzyć mam w Boga to uważam,że powinnam przed nim odpowiadać a nie przed kimś kto być może nawet dzieci nie ma.M

    • To zważywszy na Sąd Boży zaprzestańmy karania kogokolwiek za cokolwiek. Jesteś "za? Nadal unikasz odpowiedzi na pytanie: czy życie ludzkie powinno podlegać prawnej ochronie, czy też nie?

    • To raczej ty wierzysz nie ja więc powinieneś sam sobie odpowiedzieć na to pytanie,ale jeśli mam być szczera to czasami myślę,że tak.A co do życia ludzkiego każde życie powinno być chronione,ale sorry bardzo z głową bo nie każda kobieta dokonuje aborcji bo ma taki kaprys.Czasem bardzo bym chciała aby każdy założył buty kobiety która dokonała aborcji bądź myśli o tym aby to zrobić i żeby przeszedł to co ona w danej chwili tak kobieta przechodzi.Skoro wszystko jest ok to dlaczego Pan Bóg dopuścił aby ktoś odkrył aborcję?.M

    • Moja odpowiedź jest prosta: systemy prawne regulują podstawowe kwestie życia sppłecznego. Najlepiej jeśli opierają się na Dekalogu i na jego bazie rozwijają poszczególne aspekty prawnych rozwiązań. Tak przestaje być. Piszesz, że jednak każde życie powinno być chronione, ale zaraz potem, że jednak nie każde, bo są inne przesłanki (nie przeczę, że dramatyczne) do zabójstwa. Bardzo Ciebie przepraszam, ale znam wiele kobiet, które walczą o zakaz aborcji, więc argument kobiecych butów, polityków decydujących za innych itd. nie jest dobrym argumentem w tym kontekście. To nie jest kwestia płci, dziecko jest zawsze wynikiem działań kobiety i mężczyzny (w normalnych warunkach, bo przy in vitro jest wynikiem działań konstruktorów) i oboje powinni ponosić konsekwencje tych działań: zarówno te dobre i jak te trudne.

    • Zupełnie jak ja znam wiele kobiet,które walczą i zapewne będą walczyć o to aby takiego zakazu nie było,albo był jednak nie na takich zasadach jak teraz miał być.Za moich czasów uczyli w szkole jak się zabezpieczać przed nie chcianą ciążą zostały wynalezione różne formy antykoncepcji które nie dają sto procent pewności a teraz okazuje się iż też już ktoś wpadł na pomysł aby zakazać stosowania tabletek antykoncepcyjnych.Najlepiej aby rodziły się dzieci z przypadku i każdy był zmuszany do tego aby rodzić na potęgę.Niestety twoje argumenty nie przekonały mnie.M

    • Moje argumentów po prostu nie przyjmujesz. Nie uznajesz życia jako zjawiska obiektywnego, tylko jego wartość uzależniasz od oceny jakościowej i w związku z tym moje argumenty odrzucasz. W takiej sytuacji trudno, żeby Ciebie przekonały :). O kobietach walczących o prawo do aborcji dobrze wiem :), część widziałem w poniedziałek :). Dlaczego o to walczą, też wiem :), a wasze argumenty mnie z kolei nie przekonują :). Farmakologiczne środki antykoncepcyjne nie są obojętne dla kobiecego organizmu. Poza tym mowa była o środkach wczesnoporonnych co z punktu widzenia etyki katolickiej jest tym samym co aborcja: usunięciem poczętego życia z ciała kobiety.

    • Widzisz ja nie przyjmuje twoich argumentów ty moich.Farmakologiczne środki to może pójdę twoim myślenie zapytam jakie są bo niby każde są dobre ale i każde szkodzą nie ma środków które nie szkodzą więc może też warto wprowadzić ustawę aby zakazać stosowania jak kol wiek leków bo mimo iż pomagają to szkodzą.Tak samo jest z tabletkami po mimo iż szkodzą to pomagają.Z punktu widzenia etyki katolickiej nie każdy jest katolikiem i nie uważam aby tylko katolicy mieli prawo o decydowaniu co jest dobre a co nie.M

    • Co do leków i szczepionek jest tak jak piszesz. Jednak jedne szkodzą mniej inne bardziej, jedne ratują życie a inne marnują – każdy powinien być uczciwie informowany o skutkach negatywnych chemii, a nie jest ze względu na mega biznes korporacji farmaceutycznych. Wcale mi się to nie podoba. Nie można jednak na równi stawiać leków przeciwbólowych z lekami wczesnoporonnymi: to nadużycie i to duże. Piszesz "katolicy mieli prawo o decydowaniu co jest dobre a co nie" – to nie katolicy decydują o tym a Dekalog :). Poza tym jeżeli nie katolicy decydują obecnie o systemach prawnych na całym świecie i narzucają swoje rozwiązania całym społeczeństwom, to według Ciebie jest OK? Z tego powodu nie widzę problemu w narzuceniu naszych rozwiązań, zwłaszcza kiedy stoją po stronie dobra, a nie zła! Są prawdy uniwersalne, których zmienić się nie da choćby wszyscy ubrali się na czarno i wystawili swoje środkowe palce w kierunku Chrystusa.

    • Nie jest ok,tak samo jak nie jest ok,że robią to katolicy i może trzeba by było aby potrafili dojść do porozumienia a nie skakać sobie do gardeł i może wtedy nie było by problemu czy aborcja powinna być czy nie i w jakich okolicznościach może było by jakieś wspólne rozwiązanie z którego wszyscy by byli zadowoleni albo co najmniej nie czuli się gorsi od innych.M

    • Niestety, takich rozwiązań nie ma, co jasno pokazuje historia działań środowisk aborcyjnych i LGBT – nigdy nie kończący się łańcuch żądań niby to coraz bardziej "liberalnych", "tolerancyjnych" rozwiązań. Dlatego w niektórych sprawach i z niektórymi ludźmi nie można pójść na kompromis. W sprawach fundamentalnych. Jeżeli ktoś wtargnie do mojego domu i będzie celował do mojej żony i córki z karabinu, a ja zdążę złapać broń (sytuacja czysto hipotetyczna, bowiem zrobiono z nas niewolników doskonałych: pozbawiono nas możliwości obrony odbierając narzędzia i jeszcze się z tego cieszymy 🙂 ) i wycelować w niego, to co będzie kompromisem w sytuacji kiedy powie: odłóż broń bo inaczej je zastrzelę"? Odkładam broń, on wtedy zabija nas wszystkich, nie odkładam broni – ryzykuję życie obu kochanych istot. Dlatego jedyne zabójstwo jakie jestem w stanie zaakceptować to takie, które jest wynikiem nikczemnych działań osoby zabitej – a w przypadku aborcji trudno jest mówić o jakiejkolwiek winie dziecka.

    • Wiesz co Robert będziemy chyba wałkować temat aż stwierdzisz,że udało się mnie przekonać a niestety czasami mam tak,że palne coś czego później żałuje jak sam wiesz to tu zakończę temat Pozdrawiam M.

    • Unikam być może ty tego nie widzisz,ale bardzo często to robię,albo w ogóle jej nie zaczynam a co rozmawiania mojego Robert z tobą to tak szczerze lubię mi też bardzo fajnie się prowadzi dyskusję chociaż mamy odmienne zdania :-). A tak przy okazji Dziękuję Ks.Markowi za jak ja bym to nazwała podjudzenie do dyskusji.Teraz czekam na kolejną,która ma się pojawić już niebawem pewnie przez mnie i to,że nie umiem ugryź się w język.M

  • "…Pomijając przy tym jeszcze jeden temat, że człowiek nie poczyna się przypadkowo. U początku życia człowieka stoi konkretna decyzja dwojga ludzi. Może wtedy by trzeba było pomyśleć? …"
    proponuję mówić to każdej zgwałconej kobiecie, która w wyniku gwałtu w tym zbiorowego lub kazirodczego zaszła w ciążę

    Ania

    • ale przecież o takich powodach tylko mówię…i to nie mówię o obowiązku aborcji tylko o daniu prawa kobiecie do zastanowienia się czy jest w stanie udźwignąć ciężar.., i jeśliby był tylko jeden taki przypadek, to prawo powinno nad nim się pochylić, w innych sytuacjach aborcja w Polsce jest przecież zakazana

      Ania

    • O ile wiem, nie tylko w takich przypadkach aborcja w Polsce jest dozwolona. A jeśli nawet i taki przypadek – z całym szacunkiem i współczuciem dla kobiet w takiej sytuacji – dlaczego za takie zachowanie gwałciciela na karę śmierci jest skazane dziecko? Ponieważ jest namniejsze i najsłabsze i bezbronne?

    • Prawdą jest, że państwo polskie powinno wiele zrobić, aby pomóc kobietom w sytuacjach dramatycznych, a nie robi nic lub robi niewiele. Kaczyński wraz z "dobrą zmianą" przestraszył się świata 😉 i zrezygnował z procedowania propozycji obywatelskiej ustawy antyaborcyjnej, zatem sprawa odłożona na kolejne lata. Drugi już raz pokazał swoje prawdziwe katolickie oblicze w tej samej sprawie :). Socjalista zawsze będzie socjalistą, nawet jak ubierze się w garnitur "prawicowca" :)!

    • nie wiem jak to napisać, żeby być dobrze zrozumianą..zgwałcona kobieta nie widzi w ciąży dziecka tylko owoc zła, świadomość, że inni mogą zobaczyć rosnący brzuch to kolejny powód do traumy..bo przecież według większości społeczeństwa sama się o to prosiła, mogła wcześniej pomyśleć..i na nic logiczne, rozsądne wywody osób siedzących za monitorem komputera..taka kobieta nie funkcjonuje w oparciu o logikę i rozum, jej działanie napędzane jest przez strach, uczucie poniżenia, wstręt do samej siebie…wiele osób mówi ,że przecież jest matką…ona zastanawia się czy jest jeszcze człowiekiem skoro została potraktowana jak śmieć…
      i jest sama..
      wiem, każde istnienie ma w sobie cząstkę Boga..On sam powiedział "nie zabijaj", nie mieści się to Wam w głowie, że mozna zabić bezbronną istotę..
      uprzedmiotowienie kobiety do roli inkubatora niechcianego przez nią dziecka jest kolejnym gwałtem na jej psychice, to takie nałożenie na nią ciężaru, którego może nie być w stanie unieść..w takim przypadku samobójstwo jest wybawieniem

      brakuje mi w tym wszystkim spojrzenia na kobietę z miłością, jest we mnie bunt jak przedstawia się takie osoby jako morderczynie

      czy zapis ustawy coś zmieni? moim zdaniem nie, jaki by on nie był, kobieta w takich momentach nie analizuje jakie działania dopuszcza prawo

      Ania

    • Podpiszę się pod tym co Ania napisała bo wiem sama po sobie,że nie każdy jest twardy nie każdy umie sobie poradzić w każdej sytuacji życiowej.I to jest coś z czym sama nie wiem czy byłabym sobie w stanie poradzić.M

    • Aniu, nikt nie poddaje w wątpliwość, że kobieta będąca ofiarą gwałtu jest OFIARĄ i jest to ciężar i psychiczny i fizyczny wręcz niewyobrażalny. Oczywiste jest dla mnie to, że to ofiara powinna mieć wsparcie ze wszystkich stron i to od najbliższych począwszy, poprzez wymiar sprawiedliwości, państwo i…… przede wszystkim kościół (jeśli w nim jest). Teraz z kolei koncentrujemy się wokół dramatu kobiety. Rozumiem, że jest to tragedia, ale czy na pewno za tę tragedię życiem MUSI płacić dziecko? Prawda jest taka, że w Polsce stosunkowo mało jest aborcji ciąż będących wynikiem gwałtu. Aniu, mieści mi się w głowie to, że można zabić niewinną istotę, bo tak się dzieje. Rozumiem, że każda sytuacja jest indywidualna, ale doprawdy ustalmy pewne podstawowe wspólne wartości. A jeśli nie możemy stwierdzić, że dziecko poczęte to człowiek – taki sam w sensie aksjologicznym – jak każdy inny, to nie mówmy o równouprawnieniach, prawach człowieka czy innych tego typu pustych frazesach. Jeszcze raz powtarzam: jest to złożona, wielopoziomowa i skomplikowana tragedia, dlatego nie można zostawiać kobiet samych sobie, bez wsparcia, w tak dramatycznej sytuacji.

    • poczęte dziecko to człowiek, zabójstwo jest złem, samobójstwo matki doprowadzonej do ostateczności jest podwójnym morderstwem

      Ania

    • A zabójstwo własnego dziecka przez tak bardzo skrzywdzoną kobietę także nie rozwiąże jej sytuacji, tylko wpędzi w jeszcze większe problemy duchowe i wyrzuty sumienia. Zechciejmy sobie uświadomić, że wielkie zło, jakie dokonuje się wskutek gwałtu, nie zostanie "zmazane", a problem rozwiązany, kiedy się zabije dziecko. To nie będzie powrotem do "stanu poprzedniego"… Ks. Jacek

  • Święta Faustyno, Patronko dnia dzisiejszego, módl się i wstawiaj z Nieba do Jezusa Miłosiernego za narodem polskim, byśmy byli wierni Ewangelii i Kościołowi. Amen.

  • Podobno Bóg dał człowiekowi w-o-l-n-ą w-o-l-ę. Dlaczego więc inni ludzie – najczęściej politycy bezdzietni, nawiedzone samotne panie, starsi panowie – demagodzy, księża – osoby nieobarczone ciążą, rodzeniem, macierzyństwem, rodzicielstwem – usiłują zastąpić Boga i odebrać człowiekowi ów dar bezcenny? Przypominają przy tym trenera – Eskimosa uczącego Murzyna znad Nilu sztuki polowania na foki.

    • Bóg dał człowiekowi wolną wolę: i wybiera dobro lub zło :). Prawo stanowione reguluje bazowe procesy społeczne, dlatego niejednokrotnie ogranicza wolną wolę jednostki celem zabezpieczenia żywotnych interesów zbiorowości: załóżmy, że mam wolną wolę i wybieram mordowanie wszystkich, którzy mają rude wąsy. Należy mnie powstrzymać po pierwszym morderstwie, czy w imię wolności wyboru pozwolić działać dalej, hmmm?

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.