W sprawach Bożych – idźmy „na całość”!

W
Kochani, dzisiaj mój komentarz. Ale umowa międzynarodowa z Syberią trwa – i będą jeszcze komentarze Księdza Marka.
A tak przy okazji – polecam znowu Waszej modlitwie naszą Ojczyznę. To, co się dzieje wokół Telewizji TRWAM i odmowy przyznania jej miejsca na multipleksie – to już szczyt arogancji władzy, bezczelności i dyskryminacji ludzi wierzących. I tylko nie piszcie, proszę, że posługuję się językiem nienawiści. Dla mnie bowiem, jako wolnego człowieka w wolnym (podobno!) kraju jest więcej, niż żenujący, iż musimy w swoim własnym domu zbierać podpisy w obronie tego, co nam się bez żadnej łaski należy, oraz że musimy tłumaczyć, że śnieg jest biały, a słońce jest jasne – ludziom, którzy nam się w oczy śmieją i którym wcale nie zależy na prawdzie, tylko na przeforsowaniu swojego zaplanowanego działania. Być może, moi Drodzy, jest to próba tego, na ile katolicy w Polsce sobie pozwolą?… Nie wiem, ale sam dla siebie nieraz zastanawiam się nad tym właśnie – na ile sobie jeszcze pozwolimy na takie traktowanie?… I kogo następnym razem wybierzemy? Bo ci, którzy nas teraz tak traktują – przecież są właśnie przez nas, jako Naród, wybrani…
Módlmy się za Ojczyznę! Raz jeszcze zapraszam i zachęcam do Krucjaty Różańcowej!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Św. Agnieszki, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań:  2 Sm 1,1–4.11–12.19.23–27;  Mk 3,20–21
Na temat Agnieszki, Patronki dnia dzisiejszego, nie mamy zbyt dużo informacji. Wiemy, że poniosła śmierć męczeńską w Rzymie pod koniec III lub z początkiem IV wieku. Papież Damazy uczcił ją pieśnią, a liczni Ojcowie, w ślad za Świętym Ambrożym, wysławiali ją jako wzór dziewic chrześcijańskich.
Oto bowiem o jej rękę starało się kilku znamienitych młodych Rzymian, ale ona nie pozostawiała żadnych złudzeń, jasno stwierdzając, że to Jezus jest jej jedynym Oblubieńcem i to Jemu chce się w pełni poświęcić. Zawiedzeni amanci, w akcie zemsty oskarżyli ją o to, że jest chrześcijanką, doprowadzając do poddania jej przeróżnym torturom, wśród których było i przypalanie ogniem, i umieszczenie w domu publicznym, i wystawienie na publiczne widowisko – po całkowitym obnażeniu. To wszystko jednak bohaterska Dziewica zniosła mężnie, aby ostatecznie zostać ściętą mieczem.
Z Jej łacińskim imieniem: „Agnes” łączy się określenie: „agnus”, co znaczy: „baranek”. Zgodnie z wielowiekową tradycją, dzisiaj błogosławi się baranki, z wełny których uszyte zostaną paliusze, które następnie Ojciec Święty nałoży nowym metropolitom Kościoła Katolickiego.
To podobieństwo imienia Agnieszki z określeniem: „baranek” nasuwa wielorakie skojarzenia. Nasza bowiem dzisiejsza Patronka w młodym wieku złożyła swoje życie w ofierze Bogu, jak w Starym Przymierzu składane były właśnie baranki, a nade wszystko – jak złożył swe życie Jezus Chrystus, którego także nazywamy Niepokalanym Barankiem. O męczeństwie Agnieszki w znamienny sposób mówi w swym komentarzu Święty Biskup Ambroży.
Stwierdza on tak: „Czyż w tak małym ciele mogło być w ogóle miejsce na ranę? Nie było miejsca na uderzenie żelazem, ale było na przezwyciężenie żelaza. Tymczasem dziewczęta w jej wieku lękają się nawet surowej twarzy rodziców, a ukłute igłą, płaczą jakby z powodu dotkliwej rany.
Oto stoi bez lęku pośród krwawych katów. Nieporuszona na dźwięk okrutnych kajdan. Całe swe ciało podaje pod cios srogiego oprawcy. Nie wie jeszcze, co znaczy śmierć, ale już jest na nią gotowa. Zawleczona przemocą do ołtarza, pośrodku palących ogni wyciąga ręce ku Chrystusowi i wśród świętokradczych płomieni kreśli znak Chrystusa Zwycięzcy. Wkłada swą szyję i ręce w żelazne kajdany, ale żadne z nich nie mogą zacisnąć tak drobnych członków. Czyżby nowy jakiś rodzaj męczeństwa? Jeszcze niezdolna do przyjęcia tortur, ale już dojrzała do zwycięstwa. Pomimo tak młodego wieku – stała się mistrzynią męstwa.
Nie tak chętnie podążałaby w dniu zaślubin ku oblubieńcowi, jak ochoczo i z radością szła na miejsce kaźni. Ozdobą jej głowy był Chrystus, nie zaś misternie upięte włosy! Uwieńczona cnotami, a nie kwiatami. Wszyscy płaczą, ale nie ona. Wielu dziwi się, że tak łatwo szafuje życiem, którego jeszcze nie zakosztowała. Oddaje je, jak gdyby doszła już do jego kresu. Zdumiewają się wszyscy, iż stała się świadkiem samego Boga, gdy z powodu wieku nie mogłaby nawet występować w sądzie. Sprawiła, iż uwierzono jej, gdy świadczyła o Bogu, choć nie dano by wiary, gdyby świadczyła o ludziach. Co bowiem wykracza poza naturę, pochodzi od Twórcy natury.
Ileż gróźb stosował oprawca, aby ją zastraszyć! Ileż pochlebstw, aby przekonać! Ileż obietnic wypowiadało wielu starających się o jej rękę! Ona zaś powtarzała: „Byłoby niesprawiedliwością dla Oblubieńca oczekiwać kogoś innego. Moim wybranym jest Ten, który mnie pierwszy wybrał. Dlaczego zwlekasz, kacie? Niechaj umiera ciało miłowane oczyma ciała. Takiej miłości nie pragnę.” Wstała, pomodliła się, położyła głowę pod miecz.
I wtedy mógłbyś zobaczyć, jak zadrżał kat, zupełnie jak gdyby to on sam był skazany. Zatrzęsła się ręka prześladowcy, pobladło oblicze spoglądającego na cudze niebezpieczeństwo, podczas gdy dziewczę spokojnie patrzyło na swoje.
Oto więc w jednej ofierze widzicie podwójne świadectwo: czystości i wiary. Zachowała dziewictwo i dostąpiła męczeństwa.”
Tyle Święty Ambroży. A my, słuchając czytań dzisiejszej Liturgii Słowa, jesteśmy świadkami ogromnego, wręcz nieutulonego żalu Dawida po śmierci Saula. Tak, tego samego, który w swoich czasie, niesiony zazdrością, czyhał na życie Dawida. Był jednak Saul królem – i był bardzo bliski Dawidowi. Dlatego ten tak bardzo przeżywał jego śmierć. I widzimy Jezusa, który wręcz zapomniał o sobie, poświęcając się bezgranicznie w czynieniu dobra ludziom. Jego bliscy, z jakąś dezorientacją, przeradzającą się w przerażenie, stwierdzili nawet, iż odszedł od zmysłów.
Mamy zatem, Kochani, trzy przykłady całkowitego i bezgranicznego poświęcenia się, zaangażowania w dobro, które się uznało za najważniejsze w życiu. Jezus bezgranicznie poświęcił się tym, którym służył. Agnieszka bezgranicznie poświęciła się Jezusowi. Dawid całym sercem przeżywał swoją miłość do Saula i Jonatana, co w chwili ich śmierci przejawiło się w formie tak dramatycznego żalu. Wszyscy oni zachęcają nas i mobilizują do tego, abyśmy i my całymi sercami angażowali się w zarówno w nasze relacje z Bogiem, jak i w relacje z drugim człowiekiem.
Aby w naszej postawie nie było miejsca na połowiczność i minimalizm. Abyśmy Bogu oddali całe swoje serce, całe swoje życie, całą swoją miłość… A przez Niego – abyśmy tę miłość okazywali także ludziom. Abyśmy zarówno w relacjach z Bogiem, jak i z drugim człowiekiem postępowali tak, jakby od tego, co powiemy, czy co zrobimy – zależało dobro całego świata. I tak, jakby to było nasze ostatnie słowo, czy ostatnia czynność na tej ziemi. Tylko wtedy będziemy mogli mówić o prawdziwym chrześcijaństwie i prawdziwej miłości – zarówno do Boga, jak i do drugiego człowieka. Bo chrześcijanin połowiczny, chrześcijanin minimalista – to właściwie żaden chrześcijanin!
W tym kontekście pomyślmy:
•    Czy solidnie przykładam się do modlitwy i do przeżywania Mszy Świętej?
•    Czy swoje codzienne obowiązki wypełniam najlepiej, jak potrafię?
•    Czy potrafię dać z siebie coś więcej, niż tylko to, co muszę?
Jakże zginąć mogli wśród boju bohaterowie? Jakże przepadły wojenne oręża?

4 komentarze

  • W nawiązaniu do wstępu ks. Jacka.
    Mowa miłości i tolerancji:
    1. Katolik, zwłaszcza starszy = moher
    2. Katolik praktykujący i szanujący Naukę KK = ciemnogrodzianin, zaściankowiec.
    3. Słuchacz (a nawet li tylko obrońca RM i TV Trwam w imię sprawiedliwości medialnej) = zajadły moher (ew. moher chory na wściekliznę)
    4. Człowiek wątpiący w oficjalną wersję tragedii smoleńskiej = oszołom, wariat, psychol, "ja bym ich wszystkich zagazował" – cyt. z netu.
    5. Człowiek prezentujący poglądy, w których mieści się krytyka Jerzego O. i WOŚP = nienawistnik, zazdrośnik, paranoik.
    6. Człowiek wyznający tradycyjne chrześcijańskie i/lub patriotyczne wartości = faszysta, ksenofob, homofob, antysemita.

    Można tak dłużej, bo oświecony język jest dośc bogaty w hasła i określenia pełne zrozumienia i tolerancji 🙂

  • Heh. I dobrze że nie dali. Wolę prawdziwą tv katolicką religia.tv niż rozpolitykowaną tv trwam. Obie są na satelicie. A apostolstwo to dawanie świadectwa własnym przykładem, a nie narzucanie innym siłą jedynej słusznej opcji. Katolik to nie mocher. Wyznawca narodowego odłamu pod dyrekcją Rydzyka – tak. A patriotyzm to codzienna praca, a nie machanie flagą parę razy do roku i segregowanie ludzi. Krytyka też jest uznawana, jeśli ma sens. Ostatnio byłem na "blogu nienawiści" i zastanowiły mnie obrazki. To nie oni nas ośmieszają. To my się tak prezentujemy. Jest w tym coś niepokojącego, bo chyba mają trochę racji a my… Nie potrafimy spojrzeć na siebie z boku. Wolę Bonieckiego od Natanka i Rydzyka.

    Mezon.

  • Mezon,
    1. "I dobrze że nie dali. Wolę prawdziwą tv katolicką religia.tv " – i to wg Ciebie jest pluralizm i tolerancja w demokratycznym państwie?
    2. "A apostolstwo to dawanie świadectwa własnym przykładem, a nie narzucanie innym siłą jedynej słusznej opcji" – zgoda, tylko nikt nikomu niczego siłą ni narzuca: skąd taki wniosek?
    3. "A patriotyzm to codzienna praca" – to jeden z elementów patriotyzmu zwany uczciwym życiem. Patriotyzm to szersza płaszczyzna pojęciowa i światopoglądowa opierająca się przede wszystkim na zrozumieniu wartości wspólnotowych. Mogą te wartości różnic się w wielu aspektach i w różnych grupach wchodzących w skład wspólnoty, ale nie ma to większego znaczenia dopóki dobrem nadrzędnym jest niepodległośc i samostanowienie wspólnoty.
    4. "Krytyka też jest uznawana, jeśli ma sens." – a niby kto ma decydowac o tym czy cos ma sens czy nie? Dla jednego sens ma co innego niż dla drugiego. To nie jest kwestią sensu tylko prawdy. Nie może byc tak, że kwestie koncesji są realizowane kluczem politycznym. Kiedy wyzwolimy się z politbiur, rad i komitetów, od których zależą sprawy "pluralizmu", demokracji i biznesowego rozdawnictwa ?
    5. "Ostatnio byłem na "blogu nienawiści" i zastanowiły mnie obrazki. To nie oni nas ośmieszają. To my się tak prezentujemy." – nie wiem, o którym piszesz, możesz podesłac link? Nie dajmy się też złapac na medialny przekaz. Jeśli pokazuje się np. zdjęcia starszej kobiety okładającej parasolką reportera TVN i w komentarzu daje się informację o tym, że tak zachowują się zwolennicy o. Rydzyka – to jest to nadużycie 🙂
    6. "Jest w tym coś niepokojącego, bo chyba mają trochę racji a my… Nie potrafimy spojrzeć na siebie z boku. " – nie wiem, ale ja przynajmniej się staram i widzę ogrom błędów, nie twierdzę, że to czy tamto jest idealne, a inne zupełnie do bani (o ile nie jest 😉 ).
    7. "Wolę Bonieckiego od Natanka i Rydzyka." – nie wątpię, masz do tego prawo i nikt na siłę do nich Ciebie nie przekonuje :). Ja wolę jeszcze innych kapłanów i też mam wolny wybór 😉 :D.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.