Słówko na poniedziałek

S

Bardzo serdecznie pozdrawiam w słoneczny (w Warszawie) poniedziałek. Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli na bloga, a to już prawie trzysta osób. Dziękuję też za pierwsze komentarze. Zgodnie z obietnicą – wszystkich ogarniam codziennie modlitwą. A na dzisiejszy dzień proponuję znowu kilka słów do refleksji. Dobrego dnia! Ks. Jacek

Poniedziałek 33 tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań:    Ap 1,1-4; 2,1-5a;    Łk 18,35-43
Największym chyba zwycięstwem niewidomego, przedstawionego w dzisiejszej Ewangelii, jest to, iż pomimo swojej fizycznej ślepoty, sercem dostrzegł on Jezusa. Dostrzegł na drodze jakiegoś wewnętrznego natchnienia, że Ten, który tu gdzieś obok przechodzi, wokół którego gromadzą się tłumy – nie jest jednym z wielu drepcących po ziemi i głoszących różne treści nauczycielem, ale jest kimś niezwykłym.
Być może niewidomy, jako człowiek ubogi i prosty, nie mógł precyzyjnie określić, kim jest ów przechodzący nieopodal, że jest to Bóg – Człowiek, ale wewnętrzne dobre natchnienie podpowiedziało mu, żejednak jest to ktoś, przez kogo działa sam Bóg i przez którego sam Bóg dokonuje rzeczy niezwykłych. A może już gdzieś słyszał o tym wyjątkowym Nauczycielu, skoro zwraca się do Niego: Jezusie, Synu Dawida? Nie wiemy!
Wiemy jednak, że na pojawienie się Jezusa zareagował bardzo właściwie: poprosił Go o pomoc, o zmiłowanie… Ten niewidomy żebrak, w prostocie swego serca, jakoś wyczuł, zdał sobie sprawę, że taka szansa może się w jego życiu już nie powtórzyć, że Jezus już tak blisko niego może nigdy nie przechodzić.
Dlatego zaczyna drzeć się wniebogłosy i chociaż ludzie z tłumu uciszali go, bo to nie wypada, bo to nieelegancko tak się zachowywać, to jednak on wrzeszczał jeszcze głośniej. Już nie przejmował się tym, co o nim powiedzą inni, nie przejmował się tym, że może kogoś urazi, albo komuś się nie spodoba. On wiedział, że jeżeli teraz nie wykorzysta szansy na spotkanie, to już nigdy więcej takiej szansy może nie mieć! I co się okazuje? Okazuje się, że miał rację, że stało się dokładnie tak, jak się spodziewał. Jezus spotkał się z nim – i dokonał się cud. 
Kochani, każdy z nas tutaj obecnych i spośród osób z naszego otoczenia, a więc ten szeroko rozumiany „dzisiejszy człowiek” jest w o wiele bardziej komfortowej sytuacji, niż tamten niewidomy. Bo Jezus nie jeden raz, a ciągle przechodzi gdzieś obok. Więcej – On wychodzi namwprost na spotkanie, wyciąga rękę: we Mszy Świętej, w Komunii Świętej, w Spowiedzi i w innych Sakramentach, w swoim Słowie, w dobrych natchnieniach… Dzisiaj ma miejsce sytuacja wręcz odwrotnado tej, opisanej w Ewangelii, bo tam niewidomy wyciągał ręce i  prosił o spotkanie, a dzisiaj to Jezus wyciąga rękę i wręcz woła o spotkanie.Sam wychodzi naprzeciw! I cóż?
Paradoks! Właściwie to miał on miejsce już wtedy, w czasach, gdy Jezus chodził po świecie, że taki oto niewidomy, ale wewnętrznie otwarty człowiek sercem dostrzegł Jezusa, a tylu dobrze w sposób fizyczny widzących jakoś Go dostrzec nie może.
I dzisiaj to samo ma miejsce: tylu szeroko patrzących na świat, wykształconych, elokwentnych, błyskotliwych ludzi wszystko już prawie wie i wszystko widziało – a nie może dostrzec Jezusa, który wychodzi naprzeciw, wyciąga rękę i prosi o spotkanie. A szkoda, bo może się okazać, że przyjdzie taki czas, kiedy już tej szansy nie będzie, a trzeba będzie zdać sprawę ze swego ziemskiego włodarstwa.
Więc może dobrze byłoby, abyśmy wzięli do serca słowa, jakie Jan Apostoł usłyszał od Jezusa w apokaliptycznej wizji i przekazał nam w pierwszym czytaniu. Oto one: Mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij.
Właśnie, Kochani, trzeba nam ciągle powracać do tej pierwotnej gorliwości, z jaką poznawaliśmy Jezusa, z jaką przyjmowaliśmy poszczególne Sakramenty. Być może, dla niektórych będzie to powrót do wczesnego dzieciństwa, bo to właśnie wtedy byli oni naprawdę gorliwi. Jakby nie było – warto i trzeba to uczynić, bo tylko wtedy będą się mogły w naszym życiu dokonywać rzeczy wielkie i niezwykłe – i wtedy Jezus będzie mógł do każdego z nas i o każdym z nas powiedzieć: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła.
W tym kontekście zastanówmy się głęboko w sercu:
  • Czy nie marnuję żadnej szansy i okazji, aby spotkać Jezusa?
  • Czy przychodząc na Mszę Świętą lub klękając do modlitwy, mam świadomość, że spotykam się z samym Jezusem, czy tylko wypełniam zwyczajowym obowiązek?
  • Czy stając przed Jezusem zachowuję się tak, jak niewidomy z dzisiejszej Ewangelii, a więc w postawie uniżenia, czy rozmawiam z Jezusem z pozycji pychy, jak „równy z równym”?
  • Co robię, aby moim bliskim, tak często zapędzonym, pokazać Jezusa, który także z nimi chciałby się spotkać?
Odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości.[…] Nawróć się i pierwsze czyny podejmij.

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.