Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy zechcieli zajrzeć na mojego bloga. Dziękuję także za komentarze. Na razie staram się odpowiadać na każdy wpis, ale pewnie nie będzie to zawsze możliwe, dlatego w przyszłości będę odpowiadał bardziej ogólnie. Na pewno jednak uważnie przeczytam wszystkie wpisy. I za wszystkie raz jeszcze dziękuję. Jak wspomniałem w pierwszym wpisie, będę się starał zaglądać na stronę nie rzadziej, jak co tydzień. Póki co – udaje się codziennie, ale kiedy nie będzie mi się to udawało – proszę o wyrozumiałość. Codziennie polecam moich Gości i Rozmówców w serdecznej modlitwie. A na dzisiaj proponuję kilka słów do refleksji, związanych ze wspomnieniem liturgicznym Świętej Elżbiety Węgierskiej. Szczęść Boże! Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Świętej Elżbiety Węgierskiej,
w środę 33 tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań: Ap 4,1-11; Łk 19,11-28
Każdego z nas Bóg obdarzył jakimś talentem. Często – niejednym! Tym największym darem i zadaniem jednocześnie, jaki każdy otrzymał, jest dar wiary. A w wymiarze szczegółowym każdy został obdarowanywieloma drobnymi talentami, które ma rozwijać i z których kiedyś będzie rozliczony.
Słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii, że ten, który swoją minę zawinął w chustkę i ukrył, a nic nie zrobił, aby ją pomnożyć, doczekał się bardzo surowej kary. Dzisiejsza Patronka, Święta Elżbieta Węgierska,córka króla Węgier, żona landgrafa Turyngii, została przez Boga obdarzona przywilejem i zadaniem rządzenia ludźmi. Wywiązała się z tego zadania w sposób wyjątkowy.
Tak o tym pisze jej kierownik duchowy, Konrad z Marburga: „Odtąd Elżbieta coraz bardziej zaczęła jaśnieć cnotami. Całe życie była pocieszycielką ubogich – teraz całkowicie poświęciła się opiece nad potrzebującymi. W pobliżu jednego ze swych zamków poleciła zbudować szpital, w którym zgromadziła wielu chorych i słabych. Hojnie rozdzielała dary miłości wszystkim, którzy prosili ją o wsparcie nie tylko w tym miejscu, ale na każdym innym, podlegającym władzy jej małżonka.Wszystkie dochody, pochodzące z czterech księstw swego małżonka,wyczerpała do tego stopnia, iż w końcu na potrzeby ubogich nakazywała sprzedawać klejnoty i kosztowne szaty.
Dwa razy na dzień, rankiem i wieczorem, miała zwyczaj odwiedzać chorych. Osobiście posługiwała tym, którzy cierpieli na odrażające choroby, podawała posiłek jednym, poprawiała posłanie drugim, niektórych dźwigała na ramionach i spełniała wiele innych dobroczynnych posług. […] Przed śmiercią wysłuchałem jej spowiedzi. Kiedy zapytałem, jak rozporządzić majątkiem i sprzętem domowym odparła, że wszystko, co jeszcze wydaje się posiadać, należy do ubogich.”
Piękne świadectwo o nieprzeciętnej wręcz miłości i wrażliwości na potrzeby ubogich. Zwykle ludzie zajmujący tę, co ona, pozycję społeczną, inaczej obchodzili się ze swymi poddanymi. Elżbieta jednak zadanie rządzenia, czy może lepiej: zadanie opieki nad poddanymi rozumiała w ten właśnie sposób. Czuła się za nich odpowiedzialna, zatroskana, bardzo pragnęła uczynić jak najwięcej, aby ulżyć ich niełatwej doli.
Trochę ten obraz zabieganej i zapracowanej kobiety, uwijającej się przy chorych, kontrastuje z ukazanym w pierwszym czytaniu, z Księgi Apokalipsy, wspaniałym obrazem Nieba, w którym jaśnieje niezmierzony majestat Boga, ale właśnie Niebo z całą swoją potęgąotwiera swe podwoje na oścież przed tymi, którzy na ziemi w pocie czoła, konsekwentnie rozwijają swoje talenty i realizują postawione przed sobą zadania.
W tym kontekście dzisiaj zastanówmy się:
- Co uważam za swój największy talent, dany mi przez Boga?
- Czy i jak go rozwijam?
- Czy w codziennym zabieganiu dostrzegam drugiego człowieka i jego potrzeby, czy mój prywatny sukces jest dla mnie najważniejszy?
- Ile jestem w stanie dać z siebie i poświęcić, aby uzyskać wyższe dobra?
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi!