Ostatni raz – w tych dniach – pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Wraz z moim Bratem, Księdzem Markiem, misjonarzem pracującym na Syberii, życzymy wszystkim dobrego dnia, przypominamy o jutrzejszych wyborach i życzymy wielkiej nadziei i ciągłego zapału do „przekierowywania” swego życia ku dobru i zbawieniu, czego przykład daje nam Patron dnia dzisiejszego. Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Świętego Rafała Kalinowskiego
w sobotę 33 tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań: Ap 11,4-12; Łk 20,27-40
Jakże bardzo trudno ludzką miarą określić Niebo. Jakże trudno zamknąć rzeczywistość ponadziemską w ramach ziemskiej tylko rzeczywistości. Próbowali to czynić saduceusze, przekonani, że nie ma zmartwychwstania do życia wiecznego – zadowoleni, że oto znaleźli sposób, aby swoje udowodnić, a Jezusa zaskoczyć, wprawić w zakłopotanie, a ostatecznie: udowodnić, że nie ma racji.
Naturalnie, okazało się coś zupełnie przeciwnego, ale żeby w ogóle dotykać rzeczywistości niebieskiej, trzeba się otworzyć na inny sposób myślenia: trzeba przyjąć do wiadomości, że tak po ludzku nie sposób jej całkowicie „ogarnąć” i nawet nie powinno się tego próbować. Można natomiast – i należy – o tej rzeczywistości mówić, myśleć, zadawać pytania, jednak odpowiedzi szukać u Jezusa.
I trzeba niejako od razu nastawić się na to, iż wiele z tychże spraw będzie trzeba przyjąć w duchu wiary, bo jako ludzie nie pojmiemy w całości rzeczywistości niebieskiej. Nie zgłębimy jej. To właśnie próbowali czynić saduceusze, przykładając szablony ludzkiego rozumowania dorzeczywistości, która w żadnych szablonach się nie mieści. Myślę, że potwierdzeniem tego jest również jakże tajemniczy obraz, ukazany w pierwszym czytaniu, z Księgi Apokalipsy.
Dlatego i my, zamiast dochodzić, jak to tam dokładnie będzie i kiedy to będzie, może powinniśmy brać przykład z Patrona dnia dzisiejszego i starać się nie zmarnować ani dnia, ani minuty dla Królestwa Niebieskiego, ale właśnie na to Królestwo zasługiwać.
Święty Rafał Kalinowski uczy nas tego chociażby przykładem swego burzliwego życia. Oto on, inżynier wojskowy, włącza się w Powstanie Styczniowe, będąc jednym z jego przywódców. Schwytany i skazany na śmierć, uzyskuje jednak – dzięki przeróżnym protekcjom – zamianę wyroku na dziesięć lat zsyłki na Syberię, na przymusowe roboty. Po powrocie, przez trzy lata, jest wychowawcą Sługi Bożego Augusta Czartoryskiego, aby potem wstąpić do zakonu karmelitańskiego i po przyjęciu święceń – być jego odnowicielem.
Zobaczmy, ileż zmian i zakrętów miało miejsce w życiu tego Świętego. Długimi drogami dochodził do tego, co jest jego udziałem dzisiaj, a więc – chwały świętości. A przecież mógł od razu pójść do zakonu, od razu przyjąć święcenia kapłańskie i dużo na tym odcinku zdziałać. Jaki sens miało to jego błądzenie po różnych zakolach życia?Naturalnie, można patrzeć na to w ten sposób, ale z perspektywy Nieba wszystko wygląda inaczej. Z perspektywy Bożych planów i zamiarów.
Myślę, że jest to bardzo konkretne wskazanie dla nas, którzy także nieraz pytamy o sens tego, czy innego wydarzenia w swoim życiu. To od nas w sumie zależy, czy wydarzenie to „przekierujemy” na zbawienie, na Boga, czy ofiarujemy je Bogu, wyciągniemy z niego konkretne wnioski, czy wszystko skończy się tylko na narzekaniu i zniechęceniu.Przykład dzisiejszego Patrona jest dla nas bardzo konkretnym wskazaniem.
I właśnie ubogaceni tym przykładem, w świetle dzisiejszego Słowa Bożego, zastanówmy się:
- Jak często na co dzień myślę o Niebie i o swoim zbawieniu?
- Czy biorę pod uwagę sprawę zbawienia, kiedy podejmuję codzienne decyzje?
- Czy staram się dostrzegać sens trudnych wydarzeń w moim życiu i ofiarować je Bogu?
- Czy w trudniejszych momentach nie ulegam zbyt łatwo pokusie narzekania i krytykowania, czy stać mnie na nadzieję?
Nauczycielu, dobrze powiedziałeś!