…czyli o Świętym Tomaszu z Akwinu! To wspaniały, pogodny człowiek, bardzo uczony – i bardzo pokorny zarazem. A do tego – obdarzony poczuciem humoru! Nam, którzy żyjemy bardzo intensywnie, poszerzamy i zmieniamy dynamicznie swoje kwalifikacje, przypomina On o konieczności poszerzania kwalifikacji religijnych, abyśmy na odcinku wiedzy o swojej wierze wyszli wreszcie „z ubranka pierwszokomunijnego”. Serdecznie pozdrawiam i zapewniam o modlitwie we wszystkich Waszych intencjach!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Tomasza z Akwinu,
Kapłana i Doktora Kościoła,
do czytań: Hbr 10,32–93; Mk 4,26–34
Dzisiejszy Patron, Święty Tomasz, urodził się na zamku Roccasecca niedaleko Akwinu, we Włoszech, w 1225 roku. Jego ojciec był rycerzem. Kiedy chłopiec miał pięć lat, rodzice oddali go na wychowanie do opactwa na Monte Cassino. Opatrzność wszakże miała inne zamiary wobec niego. Z niewyjaśnionych przyczyn opuścił on klasztor i udał się do Neapolu, gdzie studiował na tamtejszym uniwersytecie. Tam zapoznał się z niedawno założonym przez Świętego Dominika Zakonem Kaznodziejskim – Dominikańskim. Wstąpił do niegow roku, który nie jest nam bliżej znany. Święty miał jednak wtedy około dwudziestu lat.
Decyzja ta spotkała się z dezaprobatą rodziny. Wszelkimi sposobami, włącznie z dwuletnim aresztem domowym, próbowano zmienić jego decyzję. Jednak – bezskutecznie! Wysłano nawet jego własną siostrę, Marottę, by go odwiodła od tego pomysłu, ale okazało się, że to Tomasz wpłynął na siostrę, iż i ona wstąpiła do Zakonu Benedyktynek.
Tymczasem przełożeni wysłali Tomasza na studia do Rzymu, a stamtąd około roku 1248 do Kolonii, gdzie na uniwersytecie wykładał głośny uczony dominikański, Święty Albert Wielki. I to właśnie tam Tomasz przyjął święcenia kapłańskie. Po wzorowym ukończeniu studiów, przełożeni wysłali go następnie do Paryża, by na Sorbonie wykładał teologię. Okazało się, że zadziwił wszystkich jasnością wykładów, wymową i głębią. Stworzył własną metodę, polegającą na tym, że najpierw wysuwał trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno zbijał i dawał pełny wykład.
Na skutek intryg, jakie przeciwnicy dominikanów rozbudzili na Sorbonie, Tomasz po siedmiu latach powrócił do Włoch. Przez pewien czas prowadził wykłady na dworze papieskim Urbana IV. Potem wykładał raz w Paryżu, raz w Rzymie – w zależności od tego, jaka atmosfera towarzyszyła jego działalności, jak aktywizowali się jego przeciwnicy.
W roku 1274 Papież Grzegorz X zwołał do Lyonu sobór powszechny, na który zaprosił także naszego Świętego. Tomasz jednak, w wieku zaledwie czterdziestu ośmiu lat, po krótkiej chorobie zmarł w drodze na sobór w opactwie cystersów w Fossanuova, dnia 7 marca 1274 roku. Z tego to powodu, aż do Soboru Watykańskiego II, liturgiczne wspomnienie Świętego Tomasza Kościół obchodził właśnie 7 marca, w dzień śmierci. Ten dzień przypada jednak zawsze w Wielkim Poście. Dlatego soborowa reforma liturgiczna przesunęła doroczne wspomnienie Tomasza wyjątkowo na 28 stycznia – dzień przeniesienia jego relikwii do Tuluzy, dokonane w 1369 roku. Do grona świętych zaliczył go Papież Jan XXII w dniu 18 lipca 1323 roku.
Spoglądając na duchową sylwetkę Świętego Tomasza z Akwinu, trzeba zauważyć, że wsławił się on szczególnie niewinnością życia oraz wiernością w zachowywaniu reguł zakonnych. Gorliwie poszukiwał prawdy, którą następnie starał się nieustannie kontemplować i przekazywać innym. Wszystkie swoje zdolności oddał wyłącznie na służbę prawdy. Odznaczał się pokorą oraz szlachetnym sposobem bycia. Był kaznodzieją, poetą, ale przede wszystkim wielkim myślicielem, człowiekiem niezwykłej wiedzy, którą umiał połączyć z niemniej wielką świętością. Mówiono o nim, że „między uczonymi był największym świętym, a między świętymi największym uczonym”.
W swej skromności kilkakrotnie odmawiał propozycji zostania biskupem. Stworzył zwarty system nauki filozoficznej i teologii katolickiej, zwany tomizmem. Wywarł głęboki wpływ na ukierunkowanie zachodniej myśli chrześcijańskiej. Spuścizna literacka Świętego Tomasza z Akwinu jest olbrzymia. Zadziwia w niej uniwersalizm podejmowanych zagadnień i głębia ich wyjaśnień.
Szczególną czcią Tomasz otaczał Chrystusa Zbawiciela, zwłaszcza na krzyżu i w tajemnicy Eucharystii, co wyraził w tekstach liturgicznych do brewiarza i mszału na uroczystość Bożego Ciała – my dobrze znamy chociażby pieśń eucharystyczną jego autorstwa: „Zbliżam się w pokorze i niskości swej…”. Okazywał też wielką cześć Najświętszej Maryi Pannie.
W jednej ze swoich rozpraw, zatytułowanej „Wierzę w Boga”, nasz Święty tak napisał: „Czy konieczna była dla nas Męka Syna Bożego? Bezwzględnie i podwójnie konieczna: konieczna jako lekarstwo przeciw grzechom oraz konieczna jako przykład do naśladowania. Męka Chrystusa jest nade wszystko lekarstwem, albowiem dzięki niej znajdujemy ratunek przeciw wszelkiemu złu, któremu poddani jesteśmy z powodu naszych grzechów.
Wielki jest również pożytek Męki jako przykładu. Albowiem zdolna jest dogłębnie przemienić nasze życie. Ktokolwiek pragnie wieść życie doskonałe, powinien odrzucić to, co Chrystus odrzucił na krzyżu, a dążyć do tego, do czego Chrystus dążył. Krzyż jest wzorem każdej bez wyjątku cnoty.
Szukasz przykładu miłości? Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Tak właśnie Chrystus uczynił na krzyżu. Skoro więc On oddał za nas życie swoje, nie powinno być dla nas rzeczą zbyt trudną znieść jakiekolwiek przeciwności ze względu na Niego. Szukasz cierpliwości? Największą znajdziesz na krzyżu. Cierpliwość może być wielka z dwóch powodów: kiedy ktoś znosi cierpliwie wielkie zło albo też kiedy znosi takie zło, którego mógłby uniknąć, ale nie stara się unikać. Na krzyżu Chrystus dał przykład jednego i drugiego. […] Szukasz przykładu posłuszeństwa? Naśladuj Tego, który stał się posłuszny Ojcu aż do śmierci.” Tyle Święty Tomasz.
A Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, mówi nam o wzrastaniu Bożego Królestwa – z rozmiarów małego ziarenka do rozmiarów dojrzałego kłosa czy wielkiego drzewa. Ten rozwój dokonuje się dlatego, że w samym ziarnie ukryta jest przeogromna moc życia,przeogromny potencjał,złożony tam przez samego Boga. Jednak rozwój ten – w naszym życiu, w naszej rzeczywistości – domaga się też naszej współpracy. Do tej współpracy wszyscy jesteśmy zaproszeni. A dzisiejszy Patron proponuje nam drogę – jest to droga szlachetnego, pobożnego życia, połączonego z intensywnym poszukiwaniem prawdy i pogłębianiem religijnej wiedzy!
W tym kontekście pomyślmy:
- Jaki jest stan mojej wiedzy na temat głównych prawd wiary?
- Czy śledzę aktualne wypowiedzi Ojca Świętego i Kościoła w różnych kwestiach moralnych i społecznych?
- Czy w tych sprawach sięgam do źródeł, chcąc poznać prawdę, czy wystarczają mi fragmentaryczne i tendencyjne komentarze medialne?
Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy.
Witam!
Niezwykła postać, ten dzisiejszy bohater, podobnie jak wcześniejsi. Ach, jakby jeszcze człowiek miał siłę sięgać po ich wzorce. Ale trzeba się starać:) A może by tak jakąś małą dyskusję na temat tego co się dzieje na świecie rozpocząć? Egipt, Tunezja, wcześniej Grecja. Bankrutująca Portugalia. W Polsce też niewesoło. Czy przypadkiem nie zbliża się małymi lub wielkimi krokami jakaś rewolucja? Ludzie wychodzą na ulice, w wielu miejscach wzburzone tłumy. Nie jestem jakimś pesymistą, ale nie bardzo mi się to podoba. Aha, i jeszcze te informacje o zmianach w ślubach kościelnych. Dziś coś usłyszałem w TV. Ciekawy jestem opinii innych. Pozdrawiam!
~Dawid, 2011-01-28 20:46
Dziękuję za głos! Co do zaproszenia do dyskusji – wypowiedziałem się w tej sprawie we wpisie wstępnym 29 stycznia. Co do obaw o rewolucję i wybuch potężnego niezadowolenia ludzi – niestety, obawiam się tego samego. W końcu, ile ludzie mogą znieść takie traktowanie i ciągłe oszukiwanie? Ale tak jest zawsze, gdy w kształtowaniu rzeczywistości państwowej, gospodarczej, czy politycznej za nic ma się Boga i Jego prawa. Serdecznie pozdrawiam!
~Ks. Jacek, 2011-01-29 10:09