Rekolekcji dzień 2

R

Szczęść Boże! Bardzo serdecznie witam w drugim dniu naszych Rekolekcji. Zapraszam do refleksji nad sprawami Bożymi w naszym życiu. W miarę możliwości – zachęcam do wypełniania rekolekcyjnych zadań oraz do wspólnej modlitwy. Bardzo jestem ciekaw – nawet tak na przyszłość – co myślicie o takiej formie pracy rekolekcyjnej? Napiszcie! A ja raz jeszcze przepraszam za wczorajsze problemy techniczne i tę ostatnią stację oddzielnie zamieszczoną – mam nadzieję, że ją znaleźliście! Szczęść Boże!
                                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE – DZIEŃ 2
w sobotę 2 tygodnia Wielkiego Postu,
26 marca 2011., Par. Św. Jakuba Apostoła w Przesmykach,
do czytań: Mi 7, 14 –15. 18 – 20;  Łk 15, 1 – 3. 11 – 32
Drugi dzień naszych parafialnych Rekolekcji jest jednocześnie drugim dniem Spowiedzi. Kochani, skorzystajmy z obecności Księży Spowiedników i przystępujmy do Sakramentu Pojednania, aby nie odkładać tego na ostatnie dni przed Świętami, kiedy to i długie kolejki i nerwowe wyczekiwanie nie będzie z całą pewnością służyło właściwemu przeżywaniu tego Sakramentu. Teraz mamy możliwość przystąpienia do niego w sposób spokojny, zechciejmy zatem z tej możliwości skorzystać.
A przy okazji – bardzo serdecznie dziękuję Księżom Spowiednikom, naszym Gościom, za ofiarną posługę wczoraj i dzisiaj. Tę ich posługę oraz ich samych włączamy do naszych modlitw, które od wczoraj serdecznie i ofiarnie zanosimy jako wspólnota parafialna – wspólnota rekolekcyjna. W tej to wspólnocie modlimy się za siebie nawzajem – o dobre przeżycie tego czasu, o jego konkretne duchowe owoce w życiu nas wszystkich; o solidną, dobrze przygotowaną Spowiedź rekolekcyjną, o dobre i mocne postanowienia, którymi zakończymy Rekolekcje.
Ale też otaczamy modlitwa tych wszystkich, którzychociaż bardzo by chcieli, to jednak nie mogą z nami uczestniczyć w spotkaniach z powodu wieku, choroby, niedołęstwa… Zechciejcie raz jeszcze przekazać wszystkim tym osobom nasze pozdrowienie i zapewnienie o duchowej bliskości. Przekażcie im też, że są oni dla nas bardzo ważni,bo ich modlitwa i cierpienie, w intencji Rekolekcji przeżywane, stanowią prawdziwe duchowe zaplecze tego wszystkiego, co tu podejmujemy.
I módlmy się także za tych, którzy chociaż mogliby uczestniczyć w naszych spotkaniach, to jednak nie chcą tego czynić – z wielu przeróżnych powodów. Módlmy się za nich o otwarte serca, aby usłyszeli subtelny, ale konkretny głos Jezusa, zapraszający ich na spotkanie.
W tych to wszystkich intencjach zanosimy do Boga modlitwę w taki sposób i w takiej formie, jaka każdej i każdemu z nas najbardziej odpowiada, natomiast jako wspólnota rekolekcyjna łączymy się w odmawianiu każdego dnia jednej, takiej samej modlitwy. Przypomnę, że są nią kolejne dziesiątki części światła Różańca Świętego.Wczoraj odmówiliśmy sobie – mam nadzieję! – tajemnicą pierwszą i drugą, a więc: Chrzest Jezusa w Jordanie i Objawienie się chwały Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej.Bardzo dziękuję tym wszystkim, którzy w tę modlitwę zechcieli się włączyć! Bardzo dziękuję tym, którym udało się zorganizować wspólne odmawianie w gronie rodziny,przyjaciół, sąsiadów. 
Jeżeli ktoś z jakiegoś powodu tego nie uczynił wczoraj, a chce duchowo wspierać całe dobre dzieło naszej pracy rekolekcyjnej, niech dzisiaj te dwa dziesiątki odmówi. Oraz dwa następne, bowiem my wszyscy – i ja także – dzisiaj odmówimy już następne dwie tajemnice, a więc: Nauczanie o Królestwie Bożym i wzywanie do nawrócenia, jak również: Przemienienie na Górze Tabor.
Zechciejmy złączyć się dzisiaj we wspólnym odmawianiu tych dwóch tajemnic, przy czym – przypominam – nie czynimy tego w kościele, w czasie naszych spotkań rekolekcyjnych, a właśnie w domu, a to z tego powodu, że w ten sposób tam, do domu, chcemy zanieść jak najwięcej dobrej, rekolekcyjnej atmosfery, którą wspólnie sobie tutaj tworzymy.
Temu celowi służy również wypełnianie konkretnej pracy domowej, zadanej na zakończenie rozważania. Przypomnę, że wczoraj prosiłem o zrealizowanie jakiegoś dobrego uczynku, takiego jednak, który wykonamy spontanicznie, z potrzeby serca, na zasadzie niespodzianki, uczynionej naszym domownikom. Wierzę głęboko, że udało się to zrobić i że każdy postarał się o to, aby coś drobnego, ale konkretnego uczynić. Bardzo za to serdecznie dziękuję! Dzisiaj będzie kolejna praca domowa. Ale to za chwilę…
Teraz natomiast chciałbym przypomnieć jeszcze, że całe nasze rekolekcyjne skupienie próbujemy koncentrować wokół hasła, takiej jednej, wspólnej myśli – myśli przewodniej – którą są słowa, zaczerpnięte z wczorajszej Ewangelii; słowa stanowiące odpowiedź Maryi na wezwanie, jakie Bóg skierował do Niej przez Archanioła Gabriela. Na to wyjątkowe i nadzwyczajne zaproszenie Maryja odpowiedziała pełną gotowością, mówiąc: OTO JA, SŁUŻEBNICA PAŃSKA, NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG SŁOWA TWEGO.
I ta odpowiedź Maryi stanowi hasło naszych rekolekcyjnych rozważań i refleksji, przy czym wczoraj zastanawialiśmy się nad pierwszą częścią tego hasła, a więc nad słowami: OTO JA – SŁUŻEBNICA PAŃSKA; OTO JA – SŁUGA PAŃSKI, podejmując temat naszej gotowości do podjęcia zadań, wyznaczonych nam przez Pana; naszej gotowości do pełnienia woli Bożej i do wyjścia naprzeciw drugiego człowieka. A dzisiaj rozważymy drugą część tego hasła: NIECH MI SIĘ STANIE, żeby jutro dojść do jego ostatniego elementu: WEDŁUG SŁOWA TWEGO.
Przypominam, że wszystkie rozważania kończymytrzema krótkimi pytaniami, które bezpośrednio dotyczą tego, o czym tu sobie mówimy, a które stawiane są po to, abywybrzmiały mocno w naszych sercach i abyśmy potem, w domu, do tych pytań mogli sobie na spokojnie wracać, raz jeszcze podejmując refleksje o sprawach, które rozważamy w tym świętym czasie. 
Ostatnie pytanie po ostatnim rozważaniu, czyli jutro, będzie dotyczyło bardzo konkretnego naszego postanowienia z tego czasu. Zechciejmy już dzisiaj zastanawiać się, jakie to postanowienie będzie, aby jutro móc już coś konkretnego naszemu Panu w ciszy swego serca powiedzieć.
Tak zatem, pochylamy się nad słowami Maryi, które też czynimy naszymi słowami: OTO JA, SŁUŻEBNICA PAŃSKA, NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG TWEGO SŁOWA, koncentrując się dzisiaj tak wyraźnie na słowach:NIECH MI SIĘ STANIE. Oto Maryja – jak słyszeliśmy wczoraj – zgodziła się na to, aby Bóg mógł w jej życiu zadziałać bardzo konkretnie, aby mógł w Jej życiu realizować swoje plany. A jakie są te plany? Czego Bóg chce dla człowieka? 
Oto w dzisiejszej Liturgii Słowa spotykamy Boga, który niesamowicie lituje się nad człowiekiem. W Proroctwie Micheasza słyszymy nadzwyczajne słowa: Któryż Bóg podobny Tobie, który oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Rzeczywiście, upodobał sobie miłosierdzie, skoro – jak ów miłosierny i litościwy ojciec z przypowieści Jezusa, odczytanej dzisiaj w Ewangelii Świętego Łukasza – wypatruje powrotu swego dziecka, czekając, aż ten doświadczy na sobie wszystkich uroków po swojemu rozumianej wolności i skruszony przyjdzie, prosząc o pomoc. A kiedy przyjdzie, stęskniony ojciec nie będzie czynił mu wyrzutów, ale z wielką miłością przygarnie do siebie; raz jeszcze, na nowo, obdarzy go pełnią ojcowskiej miłości i ojcowskiego zaufania, przywróci do dawnej, tak lekkomyślnie przez samego syna utraconej godności, da mu szansę prowadzenia nowego, już mądrzejszego życia.
Jakże to działanie ojca trudne było do zrozumienia przez drugiego syna. Ten, jakkolwiek rzeczywiście oddany pracy dla domu i całkowicie zaangażowany w sprawy ojca, w sprawy rodziny, w tym jednak momencie, kiedy doświadcza sposobu, w jaki ojciec potraktował jego marnotrawnego brata, nie potrafi tego zaakceptować, nie potrafi w ogóle tego zrozumieć – nie chce tego zaakceptować ani zrozumieć! Dla niego tego wszystkiego było po prostu za wiele!
Dobroć i miłosierdzie ojca było w jego rozumieniu zwykłą przesadą! Nie było właściwe. Słuchając jednak odpowiedzi ojca na jego zarzuty, zauważamy, że i w tej sytuacji ojciec zdaje egzamin z miłości i właściwej postawy,bowiem i do niego zwraca się w sposób, który znamionujewielki szacunek dla jego wierności, dla jego solidności… Natomiast w stanowisku ojca pobrzmiewa takie nie wyrażone wprost, ale zauważalne wezwanie, skierowane do owego starszego syna, aby odważył się wyjść poza schemat swojej poprawności, poza ramki swojej wizji świata – i dostrzegł szerokie perspektywy miłości i dobra.
Wydaje się, że na ten moment zadanie to przekroczyło jednak możliwości owego starszego syna. Może z czasem to zrozumiał?… My natomiast zauważamy, że nawet pomimo jego protestów i jego oporu, miłosierny ojciec ani na jotę nie zmienił swego postanowienia, nie odepchnął młodszego, marnotrawnego syna, nie odebrał mu zaufania. Nie! Postanowienie ojcowskie było nieodwołalne, decyzja o przebaczeniu synowi była ostateczna.
Kochani, my dzisiaj, kiedy wyrażamy pragnienie, wyrażone słowami Maryi NIECH MI SIĘ STANIE, a więc pragnienie tego, by Bóg działał w naszym życiu, musimy w pełni zdawać sobie sprawę z tego, że to Boże działanie może i nas wielorako zaskoczyć, zdziwić… Musimy bowiem pamiętać, że Bóg będzie działał nie po naszej myśli – to nie będzie na tej zasadzie, że Bóg będzie realizował nasze scenariusze, który my sobie wcześniej opracujemy i jedynie tylko przedstawimy Bogu do akceptacji. Bóg, kiedy podejmuje działanie w życiu konkretnego człowieka, realizuje swój scenariusz. Jaki?
Różny! Za każdym razem inny – za każdym razem jednak taki, którego celem ostatecznym jest prawdziwe dobro człowieka: prawdziwe dobro nas samych oraz tych, wśród których żyjemy. Zauważmy, Kochani, że gdyby ojciec z dzisiejszej przypowieści postępował tak, jak by się tego spodziewał starszy syn, czyli tak, jak by to miało odpowiadać przeciętnemu poczuciu przyzwoitości i sprawiedliwości, to młodszy syn nie miałby żadnych szans: zostałby odrzucony! Nie otrzymałby żadnej możliwości stanięcia na nogi! Okazałby się ostatecznie i zupełnie przegrany!
To, że tak się nie stało, zawdzięczał on tylko temu właśnie, że jego ojciec nie zatrzymał się na takim przeciętnym pojmowaniu sprawiedliwości, ale poszedł dalej, przekroczył bariery, pozwolił zadziałać miłosierdziu, pozwolił sobie na miłość do syna – mówiąc już tak zupełnie wprost. To wszystko właśnie sprawiło, że syn został uratowany, został – jeśli tak można ująć – odzyskany dla dobra. I tak też Bóg działa w naszym życiu.
Dlatego modląc się do Niego w różnych sprawach i prosząc, aby działał w naszym życiu, musimy, Kochani, zawsze z pełną świadomością wypowiadać te słowa w Modlitwie Pańskiej: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.Niech zatem Bóg działa zgodnie ze swoją wolą! Niech działa w naszym życiu tak, jak On sam zaplanował!
Naturalnie, to się tak dobrze mówi na kazaniu, to się tak dobrze mówi, jak wszystko układa się po naszej myśli. Ale kiedy to Boże działanie staje się tak niezrozumiałe, jak chociażby w sytuacji, w której Maryja odpowiedziała BoguFIAT – NIECH MI SIĘ STANIE – wtedy do takiej odpowiedzi nie od razu jesteśmy zdolni. A jednak, trzeba w sobie kształtować postawę otwarcia i gotowości na przyjęcie każdego Bożego działania. Trzeba nam kształtować w sobiepełne i prawdziwe zaufanie do Boga – takie zaufanie, które podpowie nam, że jakkolwiek Bóg inaczej zrealizował moją prośbę, inaczej odpowiedział na moje modlitwy, to jednak On wie, co robi – i On naprawdę chce mojego dobra. Mojego – i moich najbliższych.
Bo On wie i widzi więcej, On wie, co jest dla mnie tak naprawdę dobre, a co może w dalszej perspektywie wcale nie okaże się dla mnie pożyteczne, chociaż ja uważam inaczej i akurat o to proszę, a nie o co innego – i jeszcze będę się z Bogiem o to kłócić. Jak najbardziej, można i tak, Bóg nie obrazi się na nas za to, tak jak miłosierny ojciec nie obraził się na cierpkie uwagi starszego syna, tylko spokojnie tłumaczył mu, o co chodzi i dlaczego akurat tak, a nie inaczej postąpił. I nam także Bóg będzie bardzo spokojnie pokazywał i tłumaczył, dlaczego tak, a nie inaczej postąpił, a właściwie – dlaczego inaczej postąpił, niż byśmy chcieli, czy oczekiwali.
Ważnym jest jednak, abyśmy spierając się nawet z Bogiem i zadając Mu odważne pytania – co naprawdę nie jest niczym złym, a wręcz jest czymś pożądanym i wskazanym – abyśmy jednak nie rezygnowali z Boga, nie obrażali się na Niego, nie odchodzili od Niego oburzeni, że śmiał nas nie posłuchać i inaczej pokierować naszym życiem! Nie! To nie tak!
Owszem, spierajmy się – żeby to jeszcze raz powtórzyć – dyskutujmy, dopytujmy, starajmy się jak najwięcej zrozumieć, starajmy się poszukiwać odpowiedzi na nasze pytania, starajmy się jak najbardziej zaufać – ale nie odchodźmy od Boga, nie rezygnujmy z Niego, nie buntujmy się przeciwko Niemu! Starajmy się Mu bardziej zaufać, że On naprawdę wie, co jest dla nas dobre i czego nam potrzeba,co w dalszej perspektywie okaże się dla nas naprawdę pożyteczne. 
Niech praktycznym wyrazem takiej naszej postawy będzie realizacja dzisiejszej rekolekcyjnej pracy domowej. A oto dzisiaj zechciejmy wyjść z dobrym słowem i dobrym czynem poza krąg naszej rodziny, naszego najbliższego otoczenia. Zechciejmy dzisiaj nawiązać kontakt z tymi naszymi bliskimi, którzy mieszkają nieco dalej, z którymi ten kontakt jest rzadki, a może też – nie zawsze najlepiej się dogadujemy. Zechciejmy zatem do nich zadzwonić – na zasadzie: „co słychać?”; a może napisać list – jeżeli jeszcze ktoś pisze listy – albo maila z pozdrowieniami. Można nawet napisać smsa, ale lepiej byłoby porozmawiać, czy jakiś taki pełniejszy kontakt nawiązać. Jeszcze raz zaznaczam: chodzi o osoby nie z naszego najbliższego otoczenia, ale żyjące dalej, z którymi kontakt mamy rzadki, albo też czasami jesteśmy o coś skłóceni, czy obrażeni. I chodzi dosłownie o kilka zdań takiej prostej rozmowy, proste pozdrowienia, pytanie, jak żyją, jak sobie radzą…
W ten sposób sami dziś zrealizujemy postawę miłosiernego ojca, a dla tych ludzi staniemy się znakiem działającego w ich życiu Boga. Bo z pewnością, taki niespodziewany telefon, czy list będzie dla nich bardzo miłym darem. Oczywiście, najbardziej znaczącym byłby ten uczynek, gdybyśmy go wykonali wobec osób, z którymi się nie odzywamy, gniewamy, z którymi w ogóle kontakt jest zerwany. Gdyby to się komuś udało, to byłby naprawdę wspaniały dar dla Pana Boga. Ale możemy zacząć od czegoś prostszego.
Spróbujmy dzisiaj wykonać taką pracę domową, łącząc ją z odmówieniem trzeciej i czwartej tajemnicy światła Różańca Świętego – i wszystkimi innymi formami modlitwy.
A teraz zechciejmy pomyśleć:
  • Jak wyglądają moje rozmowy z Bogiem, kiedy się okazuje, że Bóg inaczej działa, niż ja Go proszę?
  • Czy nikomu nie zazdroszczę Bożej łaski i Bożej pomocy – czy staram się dziękować za to, co ja sam od Boga otrzymuję?
  • Czy wobec trudnych osób z mojej rodziny, z mojego otoczenia przyjmuję postawę miłosiernego ojca, czy zbuntowanego starszego syna?
OTO JA, SŁUŻEBNICA PAŃSKA, NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG SŁOWA TWEGO. Tak, Panie Boże – NIECH MI SIĘ STANIE! Działaj w moim życiu!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.