Szczęść Boże! Witając wszystkich w nowym dniu, wyrażam ogromną wdzięczność moim Przyjaciołom z Parafii Św. Ojca Pio w Warszawie za bardzo życzliwe przyjęcie, z jakim się wczoraj spotkałem, będąc na Mszy Świętej odpustowej o godzinie 18.00. Tak wiele spotkań, rozmów, szczerych uśmiechów, pytań – jak na nowym miejscu, jak w nowej Parafii?… To były krótkie – z konieczności – rozmowy, ale pokazały wielką dobroć i życzliwość, jakiej doświadczałem ze strony dobrych ludzi przez cały rok i która – jak się przekonałem – nadal trwa. Niech Wam Bóg wynagrodzi, Kochani, dobroć Waszych serc! Jesteście obecni w moich modlitwach! Jak mówiłem przy pożegnaniu w sierpniu – zapraszam do Celestynowa!
A dzisiaj wszystkich zapraszam do refleksji nad problemem zazdrości…
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 26 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Za 8,1–8; Łk 9,46–50
Usłyszaną przez nas przed chwilą Ewangelię dwojako możemy pojmować. Otóż możemy uznać, iż chodzi o to, by uczniowie stali się ostatnimi – na wzór dzieci, które w starożytnym świecie nie odgrywały żadnej znaczącej roli społecznej, a zatem: zachowali powściągliwość w dążeniu do ziemskich zaszczytów. Można jednak rozumieć ją i w ten sposób, że zadaniem uczniów jest nieustanna troska o tych, których symbolizuje dziecko, a więc potrzebujących i słabych, bezbronnych i pogardzanych. Bo wielkość w oczach Bożych osiąga się przez pokorę, służbę i praktykowanie miłosierdzia.
Jak bardzo potrzebne było uczniów to Jezusowe pouczenie, pokazały już następne ich słowa: Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię twoje wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami. Oto problem! Uczniowie nie potrafili jeszcze dostrzec, że działania Boże może się dokonywać także poza nimi – poza nimi, którzy rzeczywiście byli najbliższymi współpracownikami Jezusa, którzy mieli się stać podwalinami Kościoła, ale którzy jednak nie są jedynymi odbiorcami Bożego działania, którzy jednak nie są właścicielami Kościoła, nie są właścicielami i jedynymi posiadaczami prawdy, przyniesionej przez Jezusa.
Mówiąc tak bardziej wzniośle – uczniowie nie potrafią jeszcze dostrzec i docenić uniwersalizmu misji Jezusa, a więc tego, że Jezus naprawdę przyszedł do wszystkich ludzi. I jakkolwiek rzeczywiście to przez nich – czyli przez Apostołów – Jego nauka ma się rozprzestrzeniać na cały świat, to jednak mogą już w tym momencie zdarzyć się takie sytuacje, że ktoś w imię Jezusa działa i mówi, a z nimi nie chodzi. Tych sytuacji Ewangelie nie wymieniają wiele, ale jednak kilka było, a to by pokazywało, że właśnie w taki spokojny, ale jednak zdecydowany sposób Jezus uczy swoich najbliższych poszerzania spojrzenia.
I uczy ich jednak pokory, bo tą swoją reakcją uczniowie pokazali, iż boją się utraty swoich wpływów w przyszłym Kościele, boją się o swoją pozycję! A Jezus mówi im, że nie wolno nigdy ulegać takiej duchowej ciasnocie, nie wolno patrzeć tak wąsko, nie wolno być tak zazdrosnym o dobro, czynione przez kogoś. Raczej należy się cieszyć z tego dobra – jeżeli jest czynione rzeczywiście w imię Boże – i starać się te wszystkie okruchy dobra doceniać, a następnie jednoczyć, zbierać. I zdecydowanie popierać!
Ale do tego jednak potrzeba właśnie tej dziecięcej prostoty, o której Jezus mówił w pierwszej części Ewangelii. Potrzeba takiej zupełnej bezpretensjonalności i takiego przekonania, że jeden jest Chrystus i jeden jest Kościół – i wszyscy mają takie same szanse znaleźć się w nim, i wszyscy mają takie same szanse zbawić się w nim. I nikomu tego nie można zabraniać, zazdrościć, ograniczać…
Oto w pierwszym czytaniu Prorok Zachariasz przedstawia nam zapowiedź Boga dotyczącą właśnie powszechnego i zupełnego wybawienia, cytując te oto Boże słowa: Powrócę znowu na Syjon i zamieszkam znowu w Jeruzalem. I znowu Jeruzalem nazwą Miastem Wiernym, a górę Pana Zastępów – Górą Świętą. A potem zapowiedź, że ta szczęśliwość będzie udziałem zarówno staruszków, jak i bawiących się dzieci. I dalsze Boże słowa: Jeżeli uchodzić to będzie za coś niezwykłego w oczach Reszty tego ludu w owych dniach, czy Ja również mam to uważać za coś niezwykłego? Właśnie! A Jezus dzisiaj, chociaż innymi słowy, ale wyraża to samo: Czy skoro wy uważacie, że inni poza wami nie mogą czynić dobrze – czyż Ja mam tak samo uważać?
Kochani, niech nas Bóg broni przed taką postawą zazdrości i takim przekonaniem, że tylko to, co ja myślę, co ja robię, co ja mówię – jest dobre i mądre, a inni o tyle mają rację, o ile zgadzają się ze mną… Niech nas Bóg przed tym broni! My wszyscy mamy się – w tym, co myślimy, mówimy i czynimy – zgadzać z Jezusem, ale każdy może iść swoją drogą. I to, że inny inaczej się modli, niż ja; inaczej reaguje, niż ja; inaczej postępuje, niż ja – wcale nie oznacza, że czyni cokolwiek ode mnie gorzej!
Moi Drodzy, w ilu rodzinach byłoby lepiej, ile kłótni udałoby się uniknąć między rodzicami i dziećmi, ile konfliktów małżeńskich udałoby się ustrzec, gdybyśmy wszyscy zawsze zdawali sobie z tego sprawę i nie usiłowali całego swego otoczenia dopasowywać do siebie, ale razem z innymi dopasowywać się do Jezusa i zamiast zazdrościć komuś dobra – czynić to dobro wraz z innymi, w imię Jezusa, w sposób najbardziej dla siebie odpowiedni.
To może niełatwa umiejętność, bo stoi jej na przeszkodzie nasz egoizm i strach o zachowanie swoiście pojmowanej swojej pozycji, ale wydaje się, że nie ma innego wyjścia, jeżeli chcemy budowania z naszym otoczeniem jakichś normalnych, ludzkich relacji…
W tym kontekście zastanówmy się:
· Czy dobro i powodzenie innych – cieszy mnie, czy denerwuje?
· Czy członków swojej rodziny, lub innych swoich bliskich, na siłę nie dopasowuję do siebie?
· A czy stać mnie na to, by stwierdzić, że ktoś postąpił lepiej ode mnie?
Kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.
A ja się do Księdza już nie dopchałem ;). A po mszy nie chciałem przeszkadzac zważywszy na obecnośc bp. Józefa Zawitkowskiego :). Fajnie było wczoraj Księdza zobaczyc "na starych śmieciach" ;). Przy okazji chciałbym podzielic się z Wami moimi wrażeniami ze wczorajszej Mszy Świętej odpustowej: ogromne przeżycie i doświadczenie pasterskiej bliskości! To było niesamowite. Biskup J. Zawitkowski jest Pasterzem przez bardzo wielkie "P", a niepowtarzalną atmosferę i chociaż długą, to wciąż za krótką homilię po prostu się chłonęło. Życzę Wam wszystkim podobnych odczuc na Mszy Świętej, jakie towarzyszyły wczoraj nam w parafii Św. Ojca Pio :).
Pozdrawiam
Robert
Ja, muszę przyznać, również wczoraj doznałam ogromnej radości widząc ponownie twarz Księdza Jacka w naszej parafii. Moje emocje podchwycili inni ludzie. Dobrze przypomnieć sobie ten szczery, przyjacielski uśmiech skierowany do nas wszystkich. Podobnie jak Robert, nie chciałam przeszkadzać w późniejszych zajęciach. Z zaproszenia do Celestynowa skorzystam w najbliższym czasie. Szczęść Boże Księże Jacku. Pozdrawiam
Mirka
Czekam, czekam… Tyle Osób obiecało odwiedziny w Celestynowie – zobaczymy, kto dotrzyma słowa! A co do uśmiechów, to obdarzaliśmy się nimi nawzajem i ja również z wielką radością spojrzałem na tyle twarzy pogodnych ludzi, zawsze mi życzliwych. Z całego serca raz jeszcze dziękuję za wspaniałe spotkanie! Ciągle pamiętam o Was w modlitwie! Ks. Jacek