Czy Boże obietnice to prawda – czy bajka!

C

Szczęść Boże, Kochani! Serdecznie pozdrawiam! Przeczytałem raz jeszcze ostatnie wpisy, coś tam odpisałem… Jakże wdzięczny Wam jestem za tę ogromną mądrość i dobroć, jaką wprost emanują Wasze wypowiedzi. Wielkie dzięki! Wspierajmy to dobre nasze dzieło wzajemną modlitwą za siebie – a w tym kontekście przypominam o naszej łączności o 20.00!
               Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 2 tygodnia Adwentu,
do czytań:  Iz 35,1–10;  Łk 5,17–26
Jeśli się tak uważnie wsłuchać w kolejne fragmenty Proroctwa Izajasza, jakie w tych dniach są nam przedstawiane do odczytania i refleksji, to musimy stwierdzić, że właściwie jeden jest bardziej optymistyczny od drugiego. Wszystkie one bowiem niosą bardzo radosną i pełną nadziei zapowiedź jakiejś wielkiej szczęśliwości, niebywałej sprawiedliwości, totalnego pokoju, całkowitego wyciszenia wszelkich konfliktów
Także dzisiejszy fragment utrzymany jest w tym duchu. Słyszymy wezwania do wznoszenia okrzyków radości, do skakania z uciechy… Takie reakcje, takie zachowania znamionują człowieka, którego radość dosłownie rozsadza od środka, który nie może wręcz tej radości w sobie utrzymać i musi ją wykrzyczeć wobec całego świata! No, dobrze – tyle tylko, że jak się tak na spokojnie zastanowić, to zaraz pojawi się refleksja, że może faktycznie jest to wizja piękna… ale nierealna!
Owszem, dobrze jest posłuchać o tym, jak to pustynia zamienia się w bujny ogród, oczy niewidomych znowu widzą, uszy głuchych się otwierają, a żaden dziki zwierz czy inne niebezpieczeństwo nie będzie nikomu zagrażać… Dobrze jest o tym posłuchać, tyle tylko, że jak się ten obraz przyłoży do obrazu naszego życia i naszej codzienności, to się okaże, że z żadnej strony jeden nie przystaje do drugiego… I cóż wtedy?
Oczywiście, najprostszym wyjściem z tej sytuacji jest włożenie całego tego opisu między bajki, albo potraktowanie jako piękną poezję, a ze swoimi codziennymi problemami radzenie sobie samemu… Oczywiście, tak jest najprościej – i najszybciej! Czy jednak jest to właściwe rozwiązanie? I czy rzeczywiście tak można pojmować przesłanie, zawarte w Liturgii Słowa?
A może trzeba – właśnie w kontekście tego pierwszego czytania – wsłuchać się dokładnie w słowa Ewangelii, aby przekonać się, że temat ludzkiego cierpienia i ludzkiej niełatwej codzienności nie został bynajmniej pominięty, czy w jakiś sposób zapomniany przez Jezusa. Nie! Dlatego właśnie w zestawieniu z tym jakże radosnym przesłaniem w Proroctwie Izajasza słyszymy opis uzdrowienia człowieka. I to jakiego uzdrowienia! Bo nie dokonało się ono tak „po prostu”, to znaczy w taki sposób, że Jezus sobie gdzieś przechodził, spojrzał i uzdrowił, tylko trzeba było owego chorego aż przez dach wnosić i z tego dachu spuścić go na linach przed oblicze Jezusa.
Zobaczmy zatem, że nie dość, iż chory był chory, to jeszcze musiał pokonać niemałe trudności, aby zbliżyć się do Pana. To znaczy, on sam o tyle ponosił te trudności, że na pewno przy jego stanie zdrowia takie ciąganie po dachach do przyjemnych nie należało. Jednak o wiele większy wysiłek musieli podjąć ci, którzy go tam wnosili, a potem spuszczali. I tutaj chyba raczej trudno posądzić Boże Słowo o jakąś naiwność, czy baśniowość, bo akurat ten opis bardzo pasuje do obrazu naszego życia! Cierpienie, choroby, niepowodzenia, a jednocześnie ogromny codzienny wysiłek, aby im zaradzić – to jest obraz naszego życia i naszej codzienności.
Łącząc zatem oba obrazy, dojdziemy może do wniosku, że przez trudy codzienności mamy dochodzić do szczęścia, jakie ofiaruje nam Pan. Że właśnie po to codziennie „szarpiemy” się ze swoimi problemami, żeby w ten sposób zaznać tego fantastycznego stanu, o jakim pisze Izajasz Prorok. To prawda, że w całej pełni stan ten będzie naszym udziałem w wieczności. Ale już teraz, na ziemi – w tych realiach, w jakich żyjemy – możemy go doświadczyć w jakimś stopniu. Gdzie? Przede wszystkim – w swoim sercu. A jeżeli ów pokój i jedność zapanują w sercu, to natychmiast będzie to widać także na zewnątrz.
A to już nie jest piękna baśń, czy jakaś poezja. Bo z pewnością wszyscy widzimy świadectwo wspaniałej postawy ludzi świętych, żyjących w naszych czasach. Tak, właśnie w tych trudnych czasach. I widzimy także, jak w wielu rodzinach panuje Boża atmosfera, jedność i zgoda. Co nie oznacza bynajmniej, że tam nie ma problemów. Są problemy, ale rozwiązywane są one w duchu Ewangelii, a nie pięścią i wyzwiskiem.
Albo dlaczego mówi się na przykład, że w tej szkole to chciałoby się uczyć i rodzice zapisują swoje dzieci do tej akurat szkoły, chociaż bliżej mają kilka innych, ale do tych bliższych dzieci nie zapiszą, a do tej dalszej zapiszą, bo twierdzą, że w niej jest jakaś lepsza atmosfera… A któż tę atmosferę tworzy? Ściany ładnie pomalowane, czy centralne ogrzewanie – czy może jednak ludzie, którzy mają pokój w sercu?
Zanim więc tak łatwo i tak szybko stwierdzimy, że propozycje Jezusa to taka bajka dla grzecznych dzieci i odrzucimy je – tak dla samej zasady – to może jednak warto trochę się wysilić i wciągnąć na ten przysłowiowy dach swoje problemy, swoją codzienność, swoje cierpienia, swoje dylematy – i przedstawić je Jezusowi. I zacząć je rozwiązywać po Bożemu!
Dobrze przeżyty Adwent, w pełni wykorzystany czas Rekolekcji, porządna Spowiedź i gorliwa modlitwa – z pewnością w tym wszystkim pomogą!
W tym kontekście pomyślmy:
·        Czy rzeczywiście słów i obietnic Jezusa nie traktuję jako baśni, którą nie należy się na poważnie zajmować?
·        Od czego zaczynam rozwiązywanie moich problemów?
·        Jak wygląda realizacja mojego adwentowego postanowienia?
Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach!

7 komentarzy

  • Odpuszczenie grzechów, o krórym mówi Chrystus, jest czymś więcej niż samo przebaczenie. Odpuszczenie grzechów, jest zgładzeniem naszych win w pełni i na zawsze.
    Trudno nam w to uwierzyć.
    Prędzej uwierzymy w uzdrowienie paralityka, niż w zgładzenie winy całego świata.

    Pozdrawiam
    Domownik – A

  • Ja jak czytam to co Ksiądz napisał to mam kilka myśli:
    1) Jestem bardzo przekonana o tym, że Pan Bóg jest bardzo prawdziwy i to co nam obiecuje to tego dotrzymuje. On nie rzuca słów na wiatr!
    2) Pan Bóg działa i zmienia nasze życie. Działa przez małe rzeczy. Jest delikatny i spokojny. Nawet w Piśmie Świętym jest napisane że nie przychodzi przez ogien, wichury tylko w lekkim powiewie. Myślę że całe życie uczymy się dostrzegać działanie Boga w tych najdrobniejszych rzeczach. Ktoś mi kiedyś powiedział: Karolina nie myśl, że Bóg stanie przed tobą i powie OTO JESTEM. Nie! Przyjdzie przez ludzi, sytuacje, doświadczenia. Jak nauczymy się widzieć te małe rzeczy to i zobaczymy to jak Bóg uzdrawia, jak ślepi zaczynają widzieć, a głusi słyszeć i to nie sa bajki.
    3) czytajać Ewangelię na dziś moją uwagę zwraca: "On widząc ich wiarę rzekł" i wtedy go uzdrowił. Dla mnie to ogromny dowód na to jak ważna jest modlitwa wstawiennicza.
    4) Ewangelia to nie bajka!

  • Karolina mnie uprzedziła.
    Niedawno właśnie w ramach Modlitwy Wstawienniczej, dostępnej zresztą u mnie, napisałem takich kilka zdań, biorąc pod uwagę, właśnie ten fragment z Ewangelii Św. Łukasza.
    Przyjaciele sparaliżowanego i on sam podjęli się i ponieśli trud. Desperacki niemal.
    Bo, żeby aż przez dach spuszczać chorego….
    Podjęli trud, bo uwierzyli, co Jezus potwierdził swoimi słowami. Zresztą cudowne uzdrowienie tej wiary wymagało.
    Uwierzyć! Uwierzyć na Amen, wtedy to Amen wielokrotnie w naszym życiu będzie miało miejsce. Trudów, też wtedy nie będziemy skąpić.
    Tak jak Karolina napisała. Trzeba czytać znaki w naszym życiu. Mówiąc o nich niewierzącemu, może niewiele osiągniemy, ale sami możemy powiedzieć, że nie tylko wierzymy, ale już wiemy.

  • "Od września 1937 roku Rozalia otrzymuje szereg proroczych wizji, w których żądania Jezusa wobec Polski i świata zostały bardzo wyraźnie sprecyzowane. Od spełnienia tych żądań Bóg uzależniał los naszej Ojczyzny i innych narodów. Istotę tych objawień można sprowadzić do warunku: jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu. W następstwie za przykładem Polski pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą."
    Wydaje się, że Pan Jezus żąda od nas rzeczy niemożliwej. Lecz tak szczególna łaska nie może być rzucona przed wieprze na podeptanie, a wymaga od nas szczególnego wysiłku i zaangażowania i nade wszystko wiary. Oby Pan zobaczył naszą wiarę i nas uzdrowił. Tylko On swą mocą jest w stanie to uczynić. Wtedy zdumienie ogarnie wszystkich.
    Dasiek

  • Bardzo dziękuję, Kochani, za Wasze zdecydowane wypowiedzi w obronie jasności i prawdziwości wiary! To wspaniałe świadectwo! Jakże cieszy, że są ludzie, którzy mają na te sprawy pogląd tak jasny i zdecydowany. Bo dzisiaj nam się wiele rzeczy rozmywa – jak nam to sygnalizuje Robert. Bardzo, moi Drodzy, dziękuję za świadectwo wierności Bogu! Módlmy się dla siebie o odwagę i siłę do ciągłego wchodzenia na dachy – by spotkać Pana! A Ewangelia – to nie bajka! To oczywista oczywistość! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.