O namiarach na Pana Boga…

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Życzę wszystkim pięknej i głęboko przeżytej Niedzieli. Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen 
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek
2 Niedziela Zwykła, B,
do czytań:  1 Sm 3,3b–10.19;  1 Kor 6,13c–15a.17–20;  J 1,35–42
Gdzie mieszka Bóg? A jak brzmi głos Boga? I po czym poznać, że to głos Boga, a nie czyjś inny? Jakie znaki daje Bóg, że wychodzi na spotkanie człowieka?
Oto pytania, które same cisną się go głowy po odczytaniu i wysłuchaniu dzisiejszego Słowa Pana… Oto bowiem Samuel nie poznał głosu Boga. Myślał, że to Heli go wzywa. Okazało się jednak, że nie – to nie Heli, ale właśnie Bóg… A Apostołowie – zanim jeszcze zostali powołani – w ogóle nie wiedzieli, kim jest Jezus. Zaczęli więc od takiego prostego pytania, może nawet trochę naiwnego, a trochę zdradzającego ich bezradność, a mianowicie – pytania o to, gdzie mieszka. Jezus w odpowiedzi najzwyczajniej zabrał ich ze sobą i tego dnia u Niego pozostali. Tak po prostu. Jednak poprzez to z pewnością stał się im bliższy.
A zatem – gdzie mieszka Jezus? I jak brzmi Jego głos? Stawiamy sobie te pytania, aby dzisiaj, po wysłuchaniu czytań mszalnych, mówiących nam o odkrywaniu Boga z jednej strony, a z drugiej: o poszukiwaniu z Nim kontaktu, zapytać samych siebie, czy mamy zapisane w swoim sercu – mówiąc dzisiejszym językiem – namiary na Boga?
Często kiedy zapoznajemy nowych ludzi, albo sami się przedstawiamy, dajemy innym tak zwane namiary na siebie, a więc telefon komórkowy, maila, czasami adres zamieszkania. W ten sposób ułatwiamy innym dotarcie do siebie, aczkolwiek oczywiście potem wszystko zależy od tego, czy telefony odbieramy, na maile odpisujemy, a pod wskazanym adresem można nas zastać. Bo same namiary wcale jeszcze kontaktu nie gwarantują, jeżeli się z nich mało kiedy korzysta. Ale to, o czym tu sobie mówimy, dotyczy namiarów na drugiego człowieka. A nam chodzi dziś bardziej o namiary na Boga: jak Go zlokalizować, jak i gdzie Go spotkać, jak Go usłyszeć, jak Go wreszcie zobaczyć?
Myślę, że na  tak postawione pytania każda i każdy z nas tutaj obecnych może odpowiedzieć bez większych trudności – i bez potrzeby wygłaszania obszernych traktatów teologicznych. Wszak od dziecka jesteśmy uczeni tego, że na pytanie o miejsce zamieszkania Boga niejako automatycznie myślimy o świątyni, o tabernakulum… I jest to prawdą, bo tutaj rzeczywiście mieszka Bóg. A drugie dzisiejsze czytanie przypomina nam, że także nasze ciała są świątyniami Ducha Świętego, dlatego powinniśmy unikać grzechów nieczystych, które tę świątynię mogłyby znieważać. Przypominamy sobie zatem tę prawdę, że nasze ciała, nasze serca także są świątyniami Boga, ale przecież my także i o tym od dziecka wiemy.
Na pytanie, jak Boga usłyszeć, od razu nasza myśl kieruje się ku Księdze Pisma Świętego, którą bierzemy do ręki, otwieramy i czytamy, oraz słuchamy w czasie liturgii. Nie mamy także wątpliwości, że Pan mówi do nas poprzez Spowiednika w konfesjonale, poprzez homilię w kościele, a nierzadko także przez drugiego człowieka, z którym się spotykamy i przez życiowe sytuacje, które się nam przydarzają. To wszystko od zawsze wiemy.
Na pytanie, jak Boga można zobaczyć, z pewnością od razu kierujemy wzrok na Najświętszy Sakrament, ale też przypominamy sobie słowa Jezusa o tym, że jest On w drugim człowieku i w nim żyje. Naturalnie, także wszystkie obrazy i wizerunki pomagają nam ujrzeć ludzkie oblicze Syna Bożego, jakkolwiek jest to zawsze obraz będący wizją artysty, który go namalował. To wszystko wiemy od dziecka, podobnie jak od dziecka wiemy, że twarzą w twarz swego Boga zobaczymy dopiero w wieczności, w Niebie, gdzie będziemy się w Jego święte Oblicze wpatrywać bez końca i bez końca się nim będziemy zachwycać.
Kochani, my to wszystko, co tu sobie teraz wyliczyliśmy, dobrze wiemy. Możemy zatem powiedzieć, że mamy do swojej dyspozycji, mamy w swoim sercu i umyśle zapisane namiary na Boga. On się przed nami bynajmniej nie ukrywa. I wśród wielu głosów daje rozpoznać swój, a także nie unika odpowiedzi na pytanie, gdzie mieszka.
Dlaczego zatem – jak się wydaje – tak często nie dochodzi do spotkania z Bogiem? Dlaczego w chwilach najtrudniejszych, które na człowieka przychodzą, zostaje on sam? A przynajmniej tak uważa, że jest sam… Dlaczego po naszej codzienności jakoś tak nie widać – a przynajmniej nie zawsze widać – żebyśmy się kierowali zasadami Bożymi? I dlaczego ciągle mamy wrażenie, że ten Bóg jest taki odległy, zimny, niedostępny? I że kontaktować z Nim to się będziemy tak na stałe dopiero na emeryturze, bo teraz dla nas jest to taka pieśń przyszłości… A może trzeba by nam, Kochani, jeszcze raz te sprawy od podstaw przemyśleć?…
Spotykając się bowiem z Wami w tych dniach po kolędzie, my kapłani słuchamy tak wielu opowiadań o problemach większych i mniejszych. Są one wszystkie przedmiotem naszej modlitwy, ale też powinniśmy podejmować wszelakie działania, zmierzające do ich rozwiązania. I tutaj może by tak trzeba było odkurzyć tę wizytówkę z namiarami na Pana Boga i skorzystać z kontaktów tam zapisanych.
A mówiąc takim ludzkim językiem – może by trzeba było pójść do Spowiedzi, ale takiej porządnej i porządnie przygotowanej? I może by zacząć już tak na stałe przyjmować Komunię Świętą, dbając o stały stan łaski uświęcającej? I może by tak to miejsce, w którym jesteśmy, a więc świątynię, uczynić naprawdę swoim domem, w którym się chętnie przebywa i z którego się nie ucieka najszybciej jak się da?
I może by tak zacząć słuchać uważnie Bożego Słowa i za każdym razem starać się wziąć dla siebie jakąś myśl na cały tydzień, a nie koncentrować uwagi na tym, czy ksiądz mówił ciekawie, czy mniej ciekawie, a ogłoszenia to trwały tyle, czy tyle… A może by wreszcie odkurzyć – i to tak dosłownie – Pismo Święte w swoim domu i zacząć tam zaglądać?… I może by tak zacząć z Bogiem rozmawiać, a nie tylko paciorki w biegu klepać, w ogóle nie myśląc o tym, co się wypowiada?…
I można by tak, Kochani, długo jeszcze rozważać, co to by można było zrobić, aby ten kontakt z Bogiem nawiązać, ale my przecież wszyscy o tym dobrze wiemy! To nie są dla nas żadne nowości! To dlaczego ciągle na później odkładamy tę możliwość?
Czasami Pan daje nam mocny znak, w postaci pogrzebu młodego człowieka, albo jakiegoś trudnego doświadczenia – jakiegoś wypadku, katastrofy… To nie znaczy, że Bóg spowodował jakiś wypadek, natomiast pewne takie rzeczy dopuszcza po to, aby nas otrzeźwić, obudzić, wytrącić z letargu, z tej naszej słodkiej bezczynności. I rzeczywiście, po takim doświadczeniu wiele osób się spowiada, podejmuje jakieś postanowienia, długo nad tym myśli. Ale oto okazuje się, że za jakiś czas wszystko przemija, o wszystkim się zapomina i życie idzie swoim torem, jak gdyby nic się nie wydarzyło.
Co więcej, ja sam znam kilka sytuacji, w których człowiek został cudem uratowany z wypadku, odratowany ze stanu prawie pewnej śmierci – i jakkolwiek przez pewien czas był pod wrażeniem tego, co się stało, to jednak szybko powrócił do swojego poprzedniego stylu życia, niczego w nim nie zmieniając. A zatem – nic do niego nie dotarło! To jakich jeszcze sposobów Bóg ma używać, aby nas dotknąć, poruszyć, zmusić do myślenia?
Kochani, musimy to sobie jasno uświadomić: jeżeli by nawet teraz trzasnął tutaj piorun z nieba, a przed nami stanął anioł z mieczem ognistym i wzywał do nawrócenia; jeśliby nawet zaistniały jakieś nadzwyczajne zjawiska – wszystko to na nic się zda i niczego w naszym życiu nie zmieni, jeżeli w głębi naszych serc nie wzbudzimy najbardziej osobistego pragnienia spotkania z Panem, jeżeli nasze ciała i serca nie staną się Jego świątyniami, jeżeli nie zapytamy Go tak bardzo, bardzo szczerze: Nauczycielu, gdzie mieszkasz? – i jeżeli nie damy się Mu zaprosić słowami: Chodźcie, a zobaczycie
Moi Drodzy, naprawdę nic nie zastąpi w tej kwestii naszej osobistej decyzji, naszego osobistego pragnienia. Jeżeli go zabraknie, to i do „kościółka” będziemy przychodzili, i „paciorki” będziemy odmawiali, i księdza po kolędzie przyjmowali, i wiele innych rzeczy będziemy nawet dobrych robili – a Pan będzie zawsze gdzieś obok. I kontakt z Nim będzie ciągle urwany.
Może to zmienić tylko szczere i z głębi serca wyrażone pragnienie, które dziś Samuel wypowiedział wobec Boga, a które my powinniśmy powtarzać nie tylko słowami, ale bardziej swoim sercem i swoją konsekwentną postawą: Mów, Panie, bo sługa twój słucha

39 komentarzy

  • Jezus podczas ostatniej wieczerzy nie teleportował się do tabernakulum. Podkreślił jedynie, że jest wszędzie tam, gdzie jest wspólnota zgromadzona w miłości. To nie tabernakulum jest domem bożym, a osiągnięcie jedności dusz podczas eucharystii. Kościół instytucjonalny wypaczył sens liturgii ciała. Bycie razem w modlitwie, wzajemna miłość, tolerancja i akceptacja są duchową strawą. Chrześcijanie mieli się dzielić sobą. Kochać bliźnich. Pomagać sobie. W uczynkach wobec bliźnich przejawia się miłość do Boga.

  • Żyjąc w dzisiejszych czasach, również mamy takich Janów Chrzcicieli. To właśnie przy nich się uczymy, się wychowujemy. Oni są naszymi autorytetami.

    Każdy z nas dorasta do czasu, by samemu stanąć na nogi, i zacząć chodzić. Nasi Janowie nie pozostawiają nas jednak samych. Oni widzą przechodzącego Chrystusa, wskazują nam na Niego i mówią, byśmy poszli za Nim. Oni odkrywają, że dostali łaskę prowadzenia do Chrystusa, a nie do skupiania wokół siebie. Nasi teraźniejsi Janowie nie przypisują sobie roli, która do nich nie należy.. Nie uważają się za Proroków, Mesjasza, Baranka Bożego. Oni uważają się, są głosem które wypowiada Słowo. Naszym zadaniem jest słuchanie tego Słowa, które się stało ciałem.

    Nie jest prostą sprawą, usłyszeć, że mistrz nas dalej nie poprowadzi, niczego nie nauczy. Ciężko, gdy nam się sam mistrz oddala, by zrobić miejsce największemu Mistrzowi. Mamy wtedy wrażenie, że cały świat w momencie legł w gruzach, wszystko się nam zawaliło.
    By nastąpił zwrot w naszym życiu, każdy z nas w pewnym momencie musi dokonać przecięcia pępowiny z ludzkimi autorytetami. Musimy oderwać obiekty od jednego miejsca, by zobaczyć kolejne, także oczy serca, oczy wyobraźni.
    Warto sobie dziś postawić pytanie, czego się nauczyliśmy od tego, który nam wskazał Chrystusa. Od tego, co powiedział o Nim To jest Syn Boży, Twój Mistrz nad mistrzami.
    Co się stało z naszym Janem Chrzcicielem.
    Pewnie spełniło się jego pragnienie. Potrzeba by Chrystus wzrastał, a on się umniejszył.
    Pamiętajmy o naszych ziemskich mistrzach.

  • Oczywiście, nie zgadzam się z wypowiedzią Anonimowego. To, co znajduje się w drugiej części wpisu, jest racją. Ale to wszystko doskonale realizuje się w Kościele – także rozumianym jako instytucja. A swoją drogą – szkoda, że znowu brak podpisu pod tak śmiałymi wypowiedziami!
    A co do ziemskich autorytetów, to z pewnością są nam one potrzebne – o ile są przedłużeniem Jedynego Autorytetu… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Podważanie obecności Boga w Tabernakulum jest chytrym kłamstwem szatana i każdy kto ulega temu ohydnemu kłamstwu staje się jego dzieckiem. Od tego zaczyna się całe zło w Kościele. Miłość, akceptacja i tolerancja to przecież hasła wielu sekt i partii politycznych. Ktoś tu błądzi i nie rozumie cielesnej i duchowej obecności Boga. Smutne jest to, że wiele osób duchownych podziela ten pogląd usuwając tabernakulum z centrum kościoła stawiając w to miejsce trony dla celebransów. Miłość, akceptacja i oddanie należy się Bogu a nie towarzystwu wzajemnej adoracji. On jest źródłem miłości wobec bliźnich i przez niego możemy czynić dobro wokół siebie.

    Dasiek

  • Dasiek, Bóg jest w Twoim sercu albo go nie ma. Anonim ma rację. Nie w tabernakulum (to tylko symbol) a w sercach i duszy wiernych odbywa się cud eucharystii. A teksty o chytrych kłamstwach szatana to bełkot osoby, która zamiast w Boga żywego, wierzy w opłatek. To że tobie miłość się z prokreacją kojarzy nie oznacza że innym też.

  • Wiem, że Boga wielu w tej chwili chce zamknąć w sercu człowieka. Niezły przekręt wpajany jest już od dawna. Kolejnym krokiem będzie zniesienie kapłaństwa lub uczynienie ich psychoterapeutami. Jeśli tym innym miłość kojarzy się z opłatkiem lub aborcją to szczerze nad tym ubolewam.

    Dasiek

  • Szczęść Boże,
    bardzo dawno nie zabierałam tutaj głosu,ale jestem prawie codziennie. Jakoś tak się złożyło, że moje możliwości czasowe znacznie mnie przerosły…:), proszę o modlitewne wsparcie w przetrwaniu i osiągnięciu wyznaczonego celu 🙂

    Czytając dzisiejsze rozważania i wpisy przypomniał mi się list, który kiedyś dostałam od kolegi,i który w ramach komentarza zacytuję.

    "Miłosny list Boga do Ciebie

    Moje dziecko!
    Może mnie nie znasz ale ja wiem o Tobie wszystko (Psalm 139,1)
    Wiem, kiedy siadasz i kiedy wstajesz (Psalm 139,2)
    Znam Twoje ścieżki (Psalm 139,3)
    Nawet Twoje włosy na Twojej głowie są policzone (Ew. Mateusza 10,29-31)
    Ponieważ zostałeś stworzony na mój obraz (1 Moj. 1,27)
    We mnie żyjesz, poruszasz się i Jesteś (Dz. Apostolskie 17,28)
    Jesteś z mojego rodu (Dz. Apostolskie 17,28)
    Znałem Cię jeszcze zanim się począłeś (Jeremiasza 1,4-5)
    Wybrałem Cię gdy zaplanowałem stworzenie świata (Efezjan 1,11-12)
    Nie Jesteś pomyłką, gdyż Twoje dni zostały zapisane w mojej księdze (Psalm 139,15-16)
    Wyznaczyłem dokładny czas Twojego urodzenia i miejsce gdzie będziesz mieszkał (Dz. Apostolskie 17,26)
    Cudownie Cię stworzyłem (Psalm 139,14)
    Ukształtowałem Cię w łonie Twojej matki (Psalm 139,13)
    Byłem Twoja podporą od urodzenia, pomocą Twoja zawsze już od czasu gdy zostałeś poczęty w łonie matki (Psalm 71,6)
    Niestety mój obraz był przedstawiany Ci niewłaściwie przez tych, którzy mnie nie znają (Ew. Jana 8,41-44)
    Pragnę wylać na Ciebie swoja miłość (1 Jana 3,1)
    Ponieważ Jesteś moim ukochanym dzieckiem, a ja Twoim ojcem (1 Jana 3,1)
    Oferuje Ci więcej niż mógł Ci dać Twój ziemski ojciec (Ew. Mateusza 7,11)
    Ponieważ ja jestem doskonałym Ojcem (Ew. Mateusza 5,48)
    Każdy dar jaki otrzymujesz pochodzi ode mnie (Jakuba 1,17)
    Ja dbam o Ciebie i znam i zaspokajam Twoje potrzeby (Ew. Mateusza 6,31-33)
    Moje plany dotyczące Twojej przyszłości zawsze wypełnione są nadzieją (Jeremiasza 29,11)
    Ponieważ umiłowałem Cię miłością wieczną (Jeremiasza 31,3)
    Wciąż myślę o Tobie a moich myśli jest tak dużo jak ziarna piasku nad brzegiem morza (Psalm 139,17-18)
    Cieszę się Tobą ze śpiewaniem (Sofoniasza 3,17)
    Nigdy nie przestanę Ci dobrze czynić (Jeremiasza 32,40)
    Ponieważ Jesteś moim drogocennym dzieckiem (2 Moj. 19,5)
    Chcę Ci pokazać rzeczy wielkie i dziwne (Jeremiasza 33,3)
    Jeśli mnie będziesz szukać z całego serca znajdziesz mnie – to pewne! (5 Moj. 4,29)
    Rozkoszuj się mną i przychodź do mnie a dam Ci to, czego pragnie Twoje serce (Psalm 37,4)
    Mogę uczynić dla Ciebie więcej niż sobie wyobrażasz (Efezjan 3,20)
    Jestem także Ojcem, który pociesza Cię we wszystkich Twoich kłopotach (2 Kor. 1,3-4)
    Kiedy Twoje serce jest złamane ja jestem przy tobie blisko (Psalm 34,18)
    Tak, jak pasterz niesie owcę ,tak ja nosze Cię blisko mojego serca (Izajasza 40,11)
    Pewnego dnie otrę wszelka łzę z Twoich oczu (Objawienie 21,3-4)
    I zabiorę ból, jakiego doznałeś tu na ziemi (Objawienie 21,3-4)
    Jestem Twoim Ojcem i kocham Cię tak mocno, jak ukochałem mojego Syna Jezusa (Ew. Jana 17,23)
    Dałem Jezusa na świat abyś zobaczył jak bardzo mi na Tobie zależy (Ew. Jana 17,26)
    Jezus jest odbiciem tego jaki ja jestem (Hebr. 1,3)
    Przyszedł pokazać jak bardzo jestem za Tobą, a nie przeciwko Tobie (Rzym. 8,13)
    Kiedy uwierzysz w Jezusa to twoich grzechów nigdy nie policzę (2 Kor. 5,18-19)
    Śmierć mojego Syna Jezusa była największym dowodem mojej bezgranicznej miłości do Ciebie (Ew. Jana 4,10)
    Oddałem wszystko co kocham po to aby zyskać Twoja miłość (Rzym. 8,32-38)
    Jeżeli uwierzysz w Jezusa, że umarł za Twoje grzechy uwierzysz tez we mnie (Ew. Jana 2,23)
    I już nic nie oddzieli Cię od mojej miłości (Rzym. 8,38-39)
    Wróć do mnie, a ja wydam w niebie największe przyjęcie (Ew. Łukasza 15,7)
    Zawsze byłem Twoim Ojcem i zawsze będę Ojcem (Efezjan 3,14-15)
    Pytam Cię czy chcesz być moim dzieckiem? (Ew. Jana 1,12-13)
    Odpowiedz na moją miłość bo czekam na Ciebie (Ew. Łukasza 15,11-32)

    Kocham Cię!
    Twój Tato – Bóg wszechmogący"

    Ja

  • "Nie w tabernakulum (to tylko symbol) a w sercach i duszy wiernych odbywa się cud eucharystii." – nie ma w tym żadnej sprzeczności aby ciało i krew Chrystusa, w które w trakcie transsubstancjacji (wg. naszej katolickiej tradycji – ale nie tylko) przemienia się chleb (hostia) i wino były tam gdzie są, a w sercach ludzi dokonywał się cud Chrystusowej miłości. Po co to odgrzewac przypalone kotlety? Nie lepiej poczytac sobie o Reformacji i Kontr-reformacji ?

  • Można. Można też poczytać zwoje koptyjskie, greckie traktaty filozoficzne, historię Soborów i ich wpływ na ewolucję tzw. ewangelii itd…

  • "…historię Soborów i ich wpływ na ewolucję tzw. ewangelii itd…" – i to właśnie jest tradycja KK :). Przecież sobory nie były zwoływane, bo się raptem komuś zachciało wmówic coś innym – ale były zwoływany właśnie dlatego, że występowały w KK różnice interpretacyjne w pewnych elementach wiary :).

  • Dlaczego chcesz pojąć rozumem to, co jest tajemnicą wiary. Szukasz jedynie potwierdzenia na swoje wątpliwości u wrogów Kościoła. Podważanie fundamentu naszej wiary jest głównym celem szatana. I tak jak wierzę w Jezusa Eucharystycznego tak też wieżę w jego największego wroga i w jego działanie. Racjonalizm jest zupełnym przeciwieństwem wiary, a Ty się jemu poddajesz.
    To smutne, że kolana wiernych zostały w czasie komunii wyprostowane, a prawo i obowiązki kapłanów przejmują szafarze.

    Dasiek

  • Dasiek: Jeśli "wieżysz" to zacznij używać rozumu do kształcenia. I trochę się doucz z historii.
    Robert: No cóż… Tłumaczyć nie będę, przecież masz dogmaty z którymi dyskutować nie wolno 😉 Pozostałym szukającym podpowiem: Rzeź w imię Boże jest chyba deczko niezgodna z nauką Jezusa, a takie dzikie były wówczas czasy…

  • Anonimowy: "I trochę się doucz z historii" – ja również polecam pogłębianie wiedzy historycznej, a zwłaszcza gdy jest ona bardzo powierzchowna zaczyna stwarzac pozory "głębokiej".
    "Rzeź w imię Boże jest chyba deczko niezgodna z nauką Jezusa, a takie dzikie były wówczas czasy" – rzezie jakiekolwiek, nie tylko te "w imię Boga", są niezgodne z nauką Chrystusa :). Dlatego było ich tak dużo (i jest) wszędzie tam, gdzie ludzie od niej odchodzili lub zaczęli traktowac ją instrumentalnie, albo w ogóle jej nie znali :).
    "przecież masz dogmaty z którymi dyskutować nie wolno" – dyskutowac zawsze wolno, pogłębiac wiedzę, czytac o okolicznościach kształtowania się owych dogmatów, ale przede wszystkim wierzyc Bogu i ufac Chrystusowi, że w swoim Kościele nawet ze zła (jeśli się pojawia) wyprowadzi dobro :). A co jeszcze bardzo istotne? Działanie Ducha Świętego w Kościele – no ale to jest kwestia wiary, na brak której ciężko zaradzic. Ja mogę tylko dziękowac Bogu, że ją pozyskałem :).
    Pozdrawiam
    Robert

    • Zgodnie z moim wcześniej wyrażonym stanowiskiem, które jednak zamieszczone jest poniżej (więc sprawia wrażenie późniejszego) – w całości podpisuję się pod opinią Roberta. Ks. Jacek

  • Oj, oj, chyba za daleko posuwamy się w niektórych argumentach. O jakiej rzezi mówimy? To już jest naprawdę odgrzewanie starych kotletów. Do niczego nie dojdziemy w takiej dyskusji.
    A tak swoją drogą, to warto nieco zagłębić się w prawdziwą historię i dowiedzieć się trochę prawdy o inkwizycji. Oczywiście, była ta jej zła strona, za którą Jan Paweł II oficjalnie przepraszał w Roku Wielkiego Jubileuszu. Można tylko dodać, że chciałoby się doczekać wzajemnego gestu wobec Kościoła wobec tylu ludzi i instytucji, które przez wszystkie wieki mu szkodziły i go chciały zniszczyć, ale… Jest jednak druga, pozytywna strona inkwizycji.
    Natomiast wyciąganie takich spraw dzisiaj wydaje się ucieczką do rzeczywistości odległej po to, aby uniknąć rzeczowej rozmowy na tematy aktualne. Nie podoba mi się również – przy braku argumentów rzeczowych – uderzanie w osobę i wyśmiewanie jej błędów. To nie tak!
    A co do Eucharystii, to w tabernakulum nie jest żaden symbol, tylko żywy i prawdziwy Jezus Chrystus pod Postaciami Eucharystycznymi! I to w niczym się nie kłóci z jak najgłębszym przeżywaniem Mszy Świętej! Dlaczego na siłę szukamy tu sprzeczności?
    Dziękuję "Ja" za ten piękny list. I wszystkim raz jeszcze dziękuję za żywiołową dyskusję! Ks. Jacek

  • Forum to nie niedzielna szkółka, a oprócz wiary niezbędna jest poprawna ortografia. Łatwiej jednak krzyczeć o czepianiu się osoby, niż zwrócić uwagę na bardzo w kontekście tematyki blooga rażący błąd. Tematy aktualne? Voilla: Czemu kłamaliście o tv trwam i o wośp?

  • Anonimowy – jeżeli po francusku, to: "voila" :).
    "Czemu kłamaliście o tv trwam i o wośp?" – ilu to nas kłamało? O jakie kłamstwa chodzi i kto konkretnie kłamał? Dokładnie w jakiej kwestii? Nie bawmy się w formułowanie ogólnikowych wniosków – to zostawmy naszym wspaniałym włodarzom państwa w różnych sprawach, o! Chociażby tak błahych jak tragedia smoleńska.

  • d'accord, mon erreur, et un petit clavier. Kwestii finansowania, działalności, rzekomego żerowania na młodzieży. A ktoś kazał Lechowi pchać się do Katynia? Składał tam wizytę wyłącznie podczas kampanii. Nawet tragiczny wypadek nie zmienia oceny tej kiepskiej prezydentury.

  • Głupoty? Świetnie, właśnie obnażyłeś własną indolencję umysłową. Adieu, miłego taplania się w towarzystwie wzajemnej adoracji, samozwańczy monopiliści prawdy 😛

  • Monopoliści. Klawiatura dotykowa bywa upierdliwa. Robert, twój profil na blogerze jest tak nieanonimowy, że aż dech w piersiach zapiera od ilości informacji w nim zawartych. To się nazywa czysta hipokryzja. Wymagaj najpierw od siebie, aby móc wymagać od innych.

    • Tu nie chodzi o wiwisekcję tożsamości, a głupi podpis pod wpisem – nawet podpis XYZ w środowisku netu już nie jest anonimem, ponieważ wiadomo komu się odpisuje i kogo cytuje. Może moja indolencja umysłowa jest jednak ciutkę mniejsza od twojej??

  • Jasne. Wiadomo, że nie wiadomo. Jak to się ma do zarzucanego braku odwagi cywilnej-nie wspomnę. Grunt to po katolicku odwrócić kota ogonem. Dwulicowość i manipulacja. Nick aka podpis jest w necie anonimowy by default, chyba że internet tworzył Robert, to wie lepiej.

    Miecz Pana.
    Że pozwolę sobie na nieanonimowy żarcik.

    • No i właśnie o to mi chodziło, abyś się podpisał pod postem Mieczu Boga :). "Nick aka podpis jest w necie anonimowy by default, chyba że internet tworzył Robert, to wie lepiej." – nadal nie kapujesz o co chodzi z tym podpisem? Czy tylko już przez samą złośliwośc wypisujesz komunały?

    • Wciąż nie jarzysz po co używa się podpisów, trudno – nie moja wina, że kindersztuba odchodzi do lamusa. To, że każdy może się podpisac za kogoś innego, jest oczywiste – nawet w realu pełno jest oszustów. Cóż, bardziej mi twoja aktywnośc na blogu wygląda na trollowanie, niż rzeczywistą chęc dyskusji. Zwłaszcza, że uaktywniłeś się po dyskusji dot. Jerzego O. Pozdrawiam. Robert.

  • Drogi Robercie. Naprawdę trudno ślepemu opisać kształt i barwy żyrandola, aby zrozumiał, a kindersztubą nie wycieraj sobie klawiatury. Dalej nie odpowiedziałeś na tak proste pytanie. Dyskusja polega na wymianie argumentów, a tutaj, wybacz, rzeczowe argumenty są zakrzykiwane bezmyślnym powtarzaniem bredni z Naszego Dziennika czy TV trwam, które z rzetelnością mają tyle wspólnego, co Urban z prawdą, a dyskusja polega na takim modelowaniu rozmowy, aby interlokutor swoje, a Wy swoje.
    Ps. W internecie jestem od czasu bbsów, zatem mam trochę więcej doświadczeń niż nieopierzony użytkownik anonimowego profilu. Bawcie się dobrze.

    • 😀
      "Naprawdę trudno ślepemu opisać kształt i barwy żyrandola" – jakże trafna samo-diagnoza :). Na wszystkie pytania znajdziesz odpowiedzi, jeśli poszukasz w komentarzach, a jeśli nie, to możesz zawsze dopytac w sposób trochę bardziej przemyślany.
      "W internecie jestem od czasu bbsów, zatem mam trochę więcej doświadczeń niż nieopierzony użytkownik anonimowego profilu" – i na nic się to bogate doświadczenie nie zdało? To jest wprost niemożliwe!
      Szczęśc Boże!

  • Ależ dyskusja na tym polega, że każdy swoje – i do swojego przekonuje. Natomiast wcale nie musi się to wiązać z rzucaniem inwektyw i demonstrowaniem pogardy. Ks. Jacek

  • Księże Jacku kiedy doczekamy się sprostowania kłamstw o wośp z ambony? Jeśli tak ksiądz pojmuje dyskusję, to ja wymiękam. Dyskusja to słuchanie tego co mówi interlokutor. Tym bsrdziej, jeśli jest się gospodarzem.
    Robert: nie odwracaj kota ogonem. Jeśli jesteś równie religijny, co bezczelny, to żywcem pójdziesz do nieba. Nie ma głupich pytań, są tylko niemądre odpowiedzi. Zamiast ślęczeć nad biblią, poczytaj czasem słownik języka polskiego.
    Żegnam Panów.

    • "Zamiast ślęczeć nad biblią, poczytaj czasem słownik języka polskiego" – zupełnie nie wiem co to ma do rzeczy :). Mam jednak nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe, iż w swoim życiu sam sobie będę dobierał priorytety. Kto tu pisał o głupich pytaniach? Co do odpowiedzi: zdaje się, że poprosiłem abyś konkretnie wskazał miejsca, gdzie napisana została nieprawda – to żeś za pomocą chwytu erystycznego zjechał na inny tor, teraz znowu do tego wracasz, więc moja prośba jest aktualna :).
      Z Bogiem 🙂

  • Proszę sobie uświadomić wreszcie i przyjąć do wiadomości, że żadnego tak zwanego prostowania kłamstw z ambony nie będzie, a co najwyżej – będzie jeszcze jaśniej i jeszcze konkretniej ukazywana PRAWDA O WIELKIM KŁAMSTWIE ŻAŁOSNEJ ORKIESTRY, jakiego ofiarą padamy! I nic tu nie pomoże demonstracja nerwów i mnożenie inwektyw! Proszę to wreszcie przyjąć do wiadomości. I proszę o odrobinę osobistej kultury, Drogi Panie Anonimowy! Ks. Jacek

  • Moja uwaga: "Jezus odpowiedział im: "Czyż w waszym Prawie nie jest napisane: "Ja rzekłem: bogami jesteście"?" Słowo "Bóg" ma w Biblii m.in. takie znaczenia: Bóg w znaczeniu dosłownym Jahwe, odbicie Boga Jezus, podobieństwo do Boga – człowiek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.